Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Dominic

Obudziłem się nadzwyczaj wypoczęty. Nie wiedziałem, że mam takie wygodne łóżko. Otworzyłem oczy i zorientowałem się, że nie jestem w swoim pokoju.

Co się wczoraj stało? A, już pamiętam. Musiałem zasnąć, gdy oglądałem film z Michaelem.

Jakoś trafiłem do kuchni i zobaczyłem Michaela. Usiadłem przy stole, a on podsunął mi talerz naleśników. Uśmiechnąłem się do niego i zacząłem jeść.

-Jak się spało?

-Świetnie, masz bardzo wygodne łóżko. Ale jak się tam znalazłem, skoro zasnąłem na kanapie?

-Zaniosłem cię.

-Aha, dzięki.

Po chwili uświadomiłem sobie coś ważnego.

-Spóźnię się do szkoły!

Michael tylko się zaśmiał.

-Jest po dwunastej, i tak nie zdążysz. Dzisiaj robimy sobie wolne.

-Muszę zadzwonić do Jacoba, pewnie się martwi...

-Już do niego dzwoniłem, powiedziałem mu, że zostajesz u mnie na noc.

-Dzięki, że o wszystkim pomyślałeś.

-Nie ma za co. Przygotowałem ci ręcznik i moje ciuchy, powinny pasować. Łazienka jest na górze. Ja idę na małe zakupy.

Pokiwałem głową i poszedłem pod prysznic. Zastanawiałem się, czy Michael widział moje blizny. To całkiem prawdopodobne, ale on nie dawał po sobie poznać, że coś wie.

Gdy już przebrałem się w ubrania Michaela, które o dziwo pasowały idealnie, zszedłem na dół.

Spojrzałem na telefon. 13 nieodebranych połączeń, 9 wiadomości i 5 nagrań na poczcie głosowej. Wszystko od Sebastiana. Odłożyłem telefon. Nie jestem jeszcze gotowy, żeby się z tym zmierzyć.

Gdy Michael wrócił zjedliśmy obiad i oglądaliśmy komedie do późna. W końcu zadzwonił Jacob i postanowiłem wrócić do domu. Podziękowałem Michaelowi i wyszedłem. Gdy byłem już pod domem, usłyszałem Sebastiana.

-Dominic, poczekaj!!!

Biegł w moją stronę. Wszedłem do domu i zamknąłem drzwi. Poszedłem do swojego pokoju i skuliłem się na łóżku. Sebastian wciąż walił w drzwi. Po chwili przyszedł Jacob.

-Ten chłopak chce z tobą porozmawiać.

-Ale ja nie chcę.

-Ok.

Usłyszałem, jak Jacob schodzi na dół i wykłóca się z Sebastianem.

-Dominic nie chce, żebyś tu był, więc wynocha.

-Ale ja muszę z nim porozmawiać!

-Spieprzaj, zanim się zdenerwuję. A jak się dowiem, że zrobiłeś coś mojemu bratu, to cię zabiję, rozumiesz?!

Usłyszałem, jak zatrzaskuje drzwi i po chwili był już w moim pokoju.

-Dzięki, Jacob.

-Nie ma za co. Chyba sobie poszedł, ale coś czuję, że tak łatwo nie odpuści. O co tak właściwie chodzi?

-Nie chcę o tym na razie rozmawiać.

-Ok, to dobranoc.

Gdy wyszedł, ja wciąż myślałem o Sebastianie. Tak strasznie boli to, że tak łatwo zastąpił mnie innym. Niewiele myśląc sięgnąłem po żyletkę i zrobiłem jedno cięcie. Potem kolejne i kolejne...

Oprzytomniałem dopiero, gdy całe przedramię naznaczone było krwawiącymi ranami. Owinąłem je bandażem i położyłem się spać. Tak dobrze mi znany ból pociętej ręki trochę mnie uspokoił i po chwili odpłynąłem do krainy snów.

~~~
Nie ma to jak starszy brat ^^
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro