Rozdział 16
Jak przeczytałam komentarz Gaashi6568 pod ostatnim rozdziałem nie mogłam się powstrzymać, więc łapcie taki oto rozdzialik ^^
Dominic
Mam mętlik w głowie. Sebastian ciągle się do mnie nie odzywa. Olewa mnie, nie odbiera telefonu, nie odpisuje na SMSy. Z wycieczki wróciliśmy wczoraj. Było naprawdę świetnie, ale zachowanie Sebastiana nie dawało mi spokoju.
Myślałem bardzo dużo nad tym wszystkim i doszedłem do wniosku, że bez Sebastiana nie potrafię normalnie funkcjonować. Brakuje mi jego ślicznych oczu, uśmiechu, głębokiego głosu...
Cholernie za nim tęsknię. Boli mnie to, że jest na mnie zły. Nawet nie wiem za co. Nic nie pamiętam z tego wieczoru, gdy się upiłem.
Nie wiem, chyba się zakochałem. Kto by pomyślał, że zakocham się w chłopaku. I to jeszcze tak lubianym i popularnym jak Sebastian.
Leżałem na łóżku i poczułem, że zbiera mi się na płacz. To nie miało tak być!
Wstałem i postanowiłem pójść do niego. Powiem mu co czuję i nie obchodzi mnie to, czy mnie wyśmieje.
No dobra, obchodzi. I to bardzo.
Mimo to, postanowiłem zaryzykować. Przebrałem się i wyszedłem z domu.
Nie próbowałem nawet dzwonić, by go uprzedzić, bo i tak by nie odebrał.
Z każdym krokiem stresowałem się coraz bardziej. Serce podeszło mi do gardła, gdy drżącą ręką nacisnąłem dzwonek.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłem Sebastiana. Wyglądał na zaskoczonego.
-Mogę wejść?- zapytałem cicho, cudem się nie jąkając.
-Tak, jasne. Idź do mojego pokoju, ja zaraz przyjdę.
Wszedłem po schodach na górę i udałem się do jego pokoju. Usiadłem na łóżku i zacząłem nerwowo bawić się palcami. Z każdą upływającą minutą moja wcześniejsza determinacja ulatywała gdzieś zostawiając tylko strach i niepewność.
W końcu przyszedł Sebastian. Usiadł na łóżku, ale nie obok mnie, tylko po drugiej stronie. Wpatrywałem się tępo w dzielące nas puste miejsce. Nie, nie będę się przed nim błaźnić. Prędzej dam się pokrajać, niż mu cokolwiek wyznam.
-Ja chyba sobie pójdę.- powiedziałem cicho starając się opanować drżenie głosu.
Wstałem i skierowałem się w stronę wyjścia, gdy nagle poczułem uścisk na nadgarstku.
-Dlaczego? Przecież dopiero przyszedłeś...
Westchnąłem ciężko i usiadłem ponownie na łóżku.
-Ja... muszę ci coś powiedzieć.
-Więc mów.
Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem szybko:
-Bojasięwtobiezakochałem.
-Co? Wolniej, bo nie rozumiem.
-Zakochałem się w tobie.
Opuściłem głowę i czekałem. Choćby na jedno słowo. Jakiekolwiek. Ale mijały sekundy, a nadzieja powoli mnie opuszczała.
W końcu nie wytrzymałem i wybiegłem z domu.
-Dominic, zaczekaj!- usłyszałem za sobą.
Biegłem ulicą wymijając przechodniów. Nagle poczułem, jak ktoś łapie mnie za ramię. To Sebastian. Odwrócił mnie tak, by móc mi patrzeć w oczy i powiedział:
-Ja też cię kocham, Domi.
Otworzyłem szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałem.
Chciałem coś powiedzieć, ale uniemożliwiły mi to usta bruneta na moich.
Czułem ogarniającą mnie euforię. Ja go kocham, on mnie kocha... Czego można chcieć więcej?
W końcu oderwaliśmy się od siebie. Przysunąłem się bliżej niego i oparłem głowę na jego ramieniu.
-Wracamy do mnie?- usłyszałem.
Pokiwałem głową i po chwili byliśmy znów u niego w domu. Poszliśmy do jego pokoju. On usiadł na łóżku a ja położyłem się, kładąc głowę na jego kolanach. Chwilę później poczułem jego rękę bawiącą się moimi włosami.
-Domi, przepraszam cię.
-Za co?
-Za moje ostatnie zachowanie. Po prostu... Byłem zazdrosny. Myślałem, że ty i Michael, no wiesz... Że coś was łączy. Wtedy jak się całowaliście, to tak cholernie bolało i...
-Czekaj, co robiliśmy?!- podniosłem się szybko.
-Nie pamiętasz? Wtedy jak się upiłeś graliście w butelkę.
-Nie przypominam sobie.
-W każdym razie, potem zobaczyłem, jak on na tobie leży i uznałem, że najlepiej będzie, jak po prostu będę cię unikać.
Zarzuciłem mu ręce na szyję i wtuliłem się w niego mocno.
-Jesteś idiotą. Ale moim.- wymamrotałem w jego koszulkę.
-Domi?
-Tak?
-Zostań moim chłopakiem.
Odsunąłem się trochę i popatrzyłem na niego.
-Naprawdę?
-A nie chcesz?
-Oczywiście, że chcę.
~~~
Jezu, ale miałam stracha....
Wchodzę sobie na Wattpada, a tu nie ma moich opowiadań! To wyglądało tak, jakby się wszystkie usunęły. Ja pierdole, prawie dostałam zawału.
Już nie wspomnę o tym, że w trakcie pisania usunęło mi się pół rozdziału i nie wyszło tak, jak chciałam. Ale mam nadzieję, że się podoba. Więc mamy... Semi? Od Seba i Domi. :)
Kto się cieszy?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro