Shoes
lace up your shoes
A O A O ah
here's how we do
Zawsze jej buty były starannie zasznurowane, więc gdy idąc potknęła się o jedną ze sznurówek, wiedział, że coś jest nie tak.
Nie bacząc na nic, zjawił się obok niej i złapał w talii, ratując przed upadkiem, niczym książę z bajki. Postawił ją na nogi i począł upewniać się, że nie zrobiła sobie krzywdy. Widząc brak jakichkolwiek obrażeń, spojrzał na jej zaskoczoną twarz.
Zaciśnięte w wąską linię usta. Rumiane policzki i zaczerwieniony nos. Szkliste spojrzenie pełnych bólu oczu, wbite teraz w jego twarz. W dłoni, niczym różdżkę, dzierżyła zmiętą chusteczkę.
Od razu wiedział, że płakała, ale nie chciała się przyznać, mimo doskonale widocznych dowodów. Jedynym, co wydostało się z jej ust było ciche dziękuję.
A on, nie pytając już o nic, z czułością wziął ją pod ramię i zaprowadził do łazienki, gdzie w spokoju przemyła twarz i poprawiła wstążkę we włosach. On w tym czasie uważnie śledził ruchy jej dłoni, tak delikatnych w dotyku.
Ona cała była delikatna i krucha, ale wiedział, że gdzieś tam w środku drzemie w niej ogromna siła i ogień, które tylko czekają aż je uwolni.
Było już po lekcjach, więc zaproponował, że ją odwiezie do domu. Nie chciała robić problemu i odmówiła, lecz on złapał ją tylko za rękę i zabierając jej torbę, którą zarzucił sobie na ramię (zaraz obok swojej własnej), wyprowadził ze szkoły i pomógł wsiąść do auta.
Będąc już w środku włączył jedną ze swoich płyt, których słuchał, gdy był w gorszym nastroju. Nawet on miewał takie dni, gdy chciał się zakopać pod kołdrą i leżeć tam aż zgłodnieje, bo należał do osób, które lubią jeść i robią to przy każdej możliwej okazji. Muzyka była delikatna i w pewien niezrozumiały dla niego sposób potrafiła poprawić mu humor. I nie tylko jemu, już w połowie drogi zauważył, że ciemne oczy jego towarzyszki zaczęły odrobinę błyszczeć.
Parkując przed średniej wielkości domem, do którego prowadziła ścieżka otoczona z obydwu stron różnobarwnymi kwiatami, wysiadł szybko z auta i wyprzedził dziewczynę otwierając jej drzwi. Wychodząc spuściła głowę, domyślił się, iż chciała ukryć rumieńce i jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
Gdy oddał jej torbę, pochylił się i musnął wargami jej rozgrzany policzek, sprawiając, że czerwone plamy powiększyły się, a ona uciekła szybko do domu, rzucając zwykłe cześć po drodze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro