6.
Gdy już wszyscy podchodzili do lądowania, my zostaliśmy w powietrzu. Wszystko tak naprawdę było mi obojętne, nawet lepiej mi było gdyby mnie zabili, przynajmniej nikogo bym już nie zraniła. Po chwili zaczęliśmy się zniżać, a gdy byliśmy blisko ziemi, smok na którym leciałam wypuścił coś ciężkiego z swoich szponów. Gdy wylądowaliśmy spojrzałam co to było, a wtedy kamień spadł mi z serca. To była Bellum i mogę stwierdzić że jest tak samo poraniona jak ja, Czkawka i nocna furia. Czarnowłosy zszedł z swojego smoka i podszedł do grupki jego przyjaciół, a było ich razem piątka. Zaczeli cicho rozmawiać pewnie na mój temat.
- Ekhem - zakaszlałam znacząco - czy ktoś mógłby dać mi coś do picia?
Smoczy jeźdźcy spojrzeli na siebie, aż puszysty, który leciał na westchnął i poszedł po swój bukłak. Odkorkował i podszedł do mnie. Chciał mi zdjąć hełm, ale zbudowałam go tak, by podczas akrobacji powietrznych i uderzenia w czegoś nie spadł mi.
- Przy uchu masz przycisk. Naciśnij go i przekręć hełm w prawo, a potem do góry.
Chłopak wykonał polecenie i gdy ściągnął mi ochraniacz głowy krzyknął zdumiony. Gdy pozostali członkowie drużyny również się zdziwili.
- Jesteś dziewczyną! - krzyknął grubas.
- Dziękuję że mi o tym powiedziałeś, bo nie wiedziałam - mój jad w głosie mógłby zabijać - Czy ja kurde mogę się w końcu napić, proszę?
Wtedy kulejąc podszedł do mnie Czkawka. Muszę przyznać że nieźle go poraniłam, ale starałam się go nie zabić, jednak wyglądał jakby tego nie doceniał gbur.
- Po pierwsze, nie przeklinaj - odgarnął moje brązowe, długie do łopatki włosy, na co szarpnełam głową, niezadowolona z tego gestu - a po drugie wszyscy myśleli że jesteś chłopakiem. Jak się nazywasz?
- Po pierwsze będę mówić co mi się podoba. Po drugie chce mi się pić, a wyjątkowo poprosiłam więc naprawdę jestem zdesperowana - głowa nadal pulsowała, więc pewnie mam, albo będę mam dużego guza w miejscu uderzenia.
- Imię za wodę - podkreślił to machając bukłakiem przed moimi oczami.
- Nazywam się Ezra i chce mi się pić - mruknełam oczywiście kłamiąc z moim imieniem. Niewiele osób go zna i niech tak zostanie.
Czkawka przyłożył mi kurek do ust i pochylił, a ja łapczywie zaczełam pić. Gdy już wypiłam chyba z połowę tego co był w końcu ugasiłam swoje pragnienie. Chłopak odstawił wodę i ją zakurkował.
- Co z moją smoczycą? - zapytałam odrazu.
- Nie wiemy, bo nie dała się dotknąć - spojrzał na nią.
- Ja ją przekonam, tylko musi mnie widzieć i być blisko mnie - spojrzałam na niego proszącym wzrokiem.
- Sączysmark uwolnij smoczyce - powiedział, a ja uśmiechnełam się w podziekowaniu.
Zdziwiony chłopak, z którym leciałam zaczął rozplątywać Bellum. Gdy w końcu smoczyca poczuła wolność, wystrzeliła w moją stronę odrzucając Sączysmarka i gdy była już bardzo blisko poczułam chłodną stal na moim gardle.
- Bellum stój! - powiedziałam stanowczo patrząc w jej piękne niebieskie oczy. Ona spojrzała w moje, a potem na sztylet na mojej szyji, przez który poleciało mi kilka kropel krwi. Wtedy się zatrzymała - Daj sobie pomóc - po chwili wydała żałosne piśnięcie i się położyła - teraz wam już nic nie zrobi.
Czkawka odsunął sztylet od mojej szyji, lecz nadal trzymał go w dłoni. Do Bellum podszedł ten grubas
- I co powiesz Śledzik? - zapytał przywódca smoczej drużyny.
- Jest kilka ran do szycia, a najgorsza jest na błonie, ale za dwa tygodnie będzie już latać - stwierdził po chwili.
Wypuściłam powietrze z płuc, uspokojona o stan Bellum. Spojrzałam na Czkawkę i jego smoka. Oboje byli opatrzeni, a ilość ich opatrunków sprawiła że poczułam się trochę niezręcznie. Nie żeby nasz stan był lepszy, ale zapamiętają nas na długo. Podczas gdy chłopak, który najprawdopodobniej nazywa się Śledzik i Czkawka zajmowali się smoczycą podeszli do mnie chłopak i dziewczyna, którzy raczej byli bliźniakami.
- A jak z tobą? - pierwsza odezwała się dziewczyna w długich blond włosach.
- Ze mną? - zdziwiłam się że ktoś myślał o mnie. Raczej nie spodziewałam się tego po osobach, którym zraniłam przywódcę - Nic mi nie jest, ale czy istnieje możliwość by mnie rozwiązać z tych sznurów?
Bliźniaki spojrzeli na przywódcę na co on kiwnął głową. Od razu chłopak w blond dredach przeciął liny. Gdy już nic mnie nie trzymało, chciałam zejsć z smoka, ale przeliczyłam się z moim siłami. Rany, które niektóre w miarę się zasklepiły znowu się otworzyły. Pojawiły mi się mroczki przed oczami i nagle widziałam wszystko poczwórnie. Nogi się podemną ugieły i mimo że rodzeństwo mnie złapało czułam jak tracę znowu świadomość. Tracąc kontrolę nad ciałem słyszałam jeszcze ryk Bellum.
C.D.N.
Pisałam, pisałam i jak na mnie się rozpisałam XDD, chociaż patrząc jak ja słabo potrafię się rozpisać to jednak mi się przykro że dwie strony to dużo XDDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro