Chciałbym...
Zawsze byłem tym drugim. Norman był tym pierwszym. Norman był tym który miał miłość każdego, nawet moją.
Mama kochała go, bardziej niż rodzone dziecko. Bardziej niż mnie! Wszystko, dlatego że miał sto procent. Zawsze. Zawsze miał idealny czas, idealny wynik. Ja natomiast nie miałem idealnego czasu. Nie potrafiłem wszystkiego. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Tylko jeden procent i byłbym tak samo kochany.
Rodzeństwo uwielbiało go, zawsze chciało bawić się z nim. Nikt nie pytał mnie. Siedząc pod tym drzewem, zawsze zastanawiałem się, czemu nikt nie podejdzie. Nikt nie zapyta mnie, czy chce dołączyć. Bali się, że odmówię? Nie zrobiłbym tego! Zawsze chciałem się z nimi bawić, ale co może taki zdrajca jak ja? Nic.
Osobą za mną była ona.
Emma zawsze uśmiechnięta. Mądra, a zarazem tak głupia dziewczyna.
Zawsze za mną, a jednak daleko przede mną. Nie rozumiałem. Powoli nie rozumiałem już niczego.
To w niej tak bardzo zakochany był Norman. Dla niej zrobiłby najgłupsza rzecz, na jaką kiedykolwiek by wpadł. Zresztą nie tylko on. Emma zrobiłaby to samo, zawsze goniłaby go i próbowała ochronić. Gdzie w tym wszystkim jest moja miłość? Co ze mną? To ja poświęcam swoje całe życie, aby was chronić! Czemu nikt nie kocha mnie?!
Dzieci kochały ją, a ona je. Gdy o coś pytały, zawsze odpowiadała i pomagała. Bawiła się z nimi jak pięciolatka, śmiejąc się tak niewinnie. Jak mogła się tak śmieć? Ja nie potrafiłem.
Mama uwielbiała ją. Uwielbiła jej głowę. Jej potężny umysł, który pochłaniał wiedze tak samo, jak jej żołądek pochłania jedzenie, ale to ja byłem drugi! To ja wiedziałem więcej. Ja uczyłem się, aby zadowolić mamę. To na mnie powinna tak patrzeć. Mnie powinna mówić te miłe słowa. Nie jej!
Nic nie rozumiałem!
Przecież to ja od czwartego roku życia byłem posłannikiem mamy, aby was ochronić! To ja poświęcałem młode dzieci, aby dowiedzieć się, gdzie są nadajniki i jak je zniszczyć! To ja zbierałem materiały, aby zniszczyć nadajniki!
Tylko ja wiem CAŁĄ prawdę na temat tego, gdzie się znajdujemy. Wiem, że mamie nie można ufać i czemu dzieci, które obiecują wysyłać listy, nigdy ich nie wysyłają. Wiem to wszystko!
I to właśnie mnie nikt nie widzi. Nikt nie rozumie. Zresztą ja sam już siebie nie rozumiem.
Chciałbym być jak on. Jak ona.
Chciałbym być zrozumiany. Pochwalony. Polubiony. Pokochany...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro