Budowanie więzi
*Trebor*
Czekałem na mojego księcia pod jego szkołą. Wiedziałem dokładnie, że to jego szkoła bo poprzedniego wieczoru trochę go stalkowałem, no ale czego się nie robi dla miłości. Niestety z samego stalkowania nie dowiem się wszystkiego, muszę sam poznać Naokiego. Jakby nie patrzeć to nasza relacja polega tylko na seksie a jestem pewien, że i Naoki i ja chcemy czegoś więcej. Rada na to jest tylko jedna. Musimy wreszcie zacząć związek.
*Naoki*
Zajęcia nareszcie się skończyły. Boże, jak ja nienawidzę tego miejsca. Tych spojrzeń dresów plujących mi pod botki. Na szczęście szybko dzisiaj wyszedłem z budynku więc mam większą szansę, że nie obskoczę wpierdolu.
Nie, nie możliwe...
-Trebor?! Co ty tutaj robisz?- Skąd on do cholery zna adres mojej szkoły?!
- Naoki! Chciałem się z tobą spotkać gdzieś w jakimś mniej oczywistym miejscu.- Powiedział wysoki mężczyzna z uśmiechem na twarzy. - Masz może ochotę pójść gdzieś ze mną? Na przykład na... randkę?
Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Czy on wypowiedział słowo RANDKA?!
- Eee.., Trebor, chętnie ale czy na pewno my powinniśmy..
-Tak!- Wow chyba na prawdę mu na tym zależy, no dobra w sumie czemu nie?
- Więc się zgadzam chodźmy.- Powiedziałem z uśmiechem. Czuję, że mogę zaufać Robertowi.
Wsiedliśmy do autobusu jadącego w stronę centrum. Trebor przez całą jazdę powtażał, że widział kilku gości z mojej klasy przed szkołą i jest mu okropnie z myślą, że muszę się zadawać z tymi nietolerancyjnymi debilami. I, że chce mi umilić dzień. Jego ciepłe słowa były najpiękniejszą muzyką dla moich uszu. Nie znałem go od tej strony, w łóżku był taki dominujący i władczy a nagle się okazało, że jest też opiekuńczy i na prawdę mu na mnie zależy.
Zanim się zorientowałem byliśmy już na miejscu.
- Czy książę ma ochotę wjechać na pałac kultury?- Jeszcze nigdy nie zwrócił się do mnie w taki sposób. Poczułem, że się rumienię.
- No pewnie, mój królu.- Nie wiem czemu ale mówienie do niego w taki sposób sprawiało mi jakąś dziwną satysfakcję.
Chwycił mnie za rękę i poszliśmy razem w stronę wejścia. Gdy byliśmy już na górze nabrałem ochoty na lemoniadę, na szczęście był tam barek. Złożyliśmy zamówienie i w oczekiwaniu na nie Trebor postanowił opowiedzieć mi o swojej przeszłości.
Jego historia była dla mnie na prawdę przejmująca. Chwilami było mi przykro, później byłem z niego dumny. W ostateczności pocałowałem go na tle miasta w świetle zachodzącego słońca.
Wreszcie nasze napoje były gotowe. Wypiliśmy je szybko i wróciliśmy do oglądania miasta. Trebor wyglądał teraz dla mnie bardzo przystojnie. To na prawdę pożądny facet. Kiedy będę już legalny to może jednak coś wyjdzie z naszego związku.
- Trebor, chiałbym już być dorosły.
- Ja też chciałbym, żebyś już był dorosły, Naoki. Ale nie przejmuj się w wakacje masz urodziny, skończysz 16 lat a to już prawie dorosłość. A potem 2 lata miną szybciej niż jesteś w stanie powiedzieć "kosiarka".
Jego słowa trochę mnie pocieszyły ale mimo wszystko chciałbym, żeby to stało się wcześniej.
- Ale Trebor, przecież na twoim szkoleniu na ogrodnika uczyli cię o wszystkich naturalnych eliksirach. Może istnieje jakiś który zrobiłby ze mnie dorosłego?- Trebor odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za ramiona.
-Naoki, mówiłem ci przecież, że to zakazana wiedza. To, że wiem właściwe wszystko na ten temat nie znaczy jeszcze, że mogę to wykorzystywać!- Trebor wyraźnie się przejął. Nie chciałem wprowadzać go w taki stan.
- Przepraszam... pogadamy o tych eliksirach jeszcze później. A tymczasem, chciałbym ci się jakiś odwdzięczyć. Może masz ochotę pójść ze mną do domu?
Widziałem, że przez chwilę się zastanawiał.
- A twoi ojcowie? Co o tym pomyślą?
- Nie przejmuj się nimi. Oboje pracują do późna. Czasami nawet nie wracają na noc do domu.
- Ok, w takim razie chodźmy.
Jak się spodziewałem w mieszkaniu nie było żywej duszy. Poszedłem do szafki z alkoholem i nalałam sobie i Treborowi białego wina. Co prawda, nad czym bardzo ubolewam nie jestem jeszcze pełnoletni ale jedna lampka nie zaszkodzi.
Trebor siedział na łóżku w moim pokoju. Podałem mu kieliszek. Napiliśmy się. Na szczęście Trebor nie komentował tego, że też piję.
Opowiadałem Robertowi o swoich problemach, szkole, rodzicach i jakoś tak wyszło, że wypiliśmy ( a głównie ja) całą butelkę wina. Byłem strasznie zmęczony. W pewnym momencie nie mogłem sklecić ani jednego zdania aż wreszcie odpłynąłem.
*Trebor*
No No No, wyglada na to, że mój książę właśnie zaliczył swojego pierwszego w życiu zgona. Był teraz tak ciepły. Zacząłem go głaskać po jego gęstych włosach. To było bardzo przyjemne uczucie. Chętnie zostałbym z nim dłużej ale nie mogę tak ryzykować. Gdyby jego rodzice nakryli go zezgonowanego, z jakimś facetem w pokoju pewnie nie skończyłoby się to dobrze dla nas obu. Posprzątałem szybko w pokoju Naokiego, położyłem go do spania, napisałem mu list i się zmyłem.
List:
Dziękuję za świetny dzień jaki razem spędziliśmy. Czuję, że poznałem cię trochę lepiej. Upiłeś się więc położyłem cię do spania i pozbyłem się śladów po naszej imprezie więc rodzice się nie zorientują. Mam nadzieję, że odpoczywasz. Kolejna randka już niedługo!
Trebor
[ obrazek z mangi " raising a bat" (polecam ;>)]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro