Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#14

Wybaczcie, obiecałam, że rozdział pojawi się w weekend ale zapomniałam o sprawdzianie z geografi i zaczęłam się uczyć. Błędy poprawię jak znajdę czas. Mam nadzięje, że rozdział się spodoba i miłego czytania :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Odsunąłem się od chłopaka w odpowiednim momencie, ponieważ już po kilku sekundach przed nami stał mój ojciec.

- Witaj Shou... Dzień dobry.

- Dzień dobry.

- Ty jesteś...?

- To jest Kageyama, kolega z drużyny - do pewnego czasu ale z tatą nie chcę o tym gadać

- Witaj a gdzie mama?

- Ma nocną zmianę a ja zostałem z Natsu bo złapała gorączkę.

- Możecie iść do pokoju ja już zajmę się Natsu.

Jak powiedział tak zrobiliśmy. Weszliśmy do mojego pokoju.

- Nie powinieneś wracać do domu? Jest późno.

- Powinienem ale nie chcę.

Czemu czas musi tak szybko płynąć przy nim. Patrzyłem chłopakowi w oczy. To nie tak, że chcę się go pozbyć ale jak przy mnie jest to dziwnie mi ciepło ale to nie jest złe uczucie nawet miłe a po drugie jest tu ojciec a z nim ostatnio się pokłóciłem.

- Ka.Ge.Ya.Ma.

- Tak?

Rzuciłem się chłopakowi na szyję, przez co obaj wylądowaliśmy na podłodze.

- Hinata co jest do...

- Nie można się przytulić?

- To jest rzucenie się na kogoś nie przytulanie.

Aktualnie wygląda to tak, że siedzę okrakiem na chłopaku a on podpiera się na łokciach.

- Nic ci się nie stało, więc nie marudź.

- A miałem powiedzieć, że nie jesteś podobny do Misuki.

- Bo nie jestem.

- Jesteś.

- To źle?

- Nie...no co ty.

- Wybacz, że jestem podobny do Nori - powiedziałem udając, że mam focha.

- Wybaczam - po czym chłopak mnie pocałował

Jednak nie mogło być lepiej niż to, że ojciec musiał wejść do pokoju. Super tego mi brakowało.

- Zrobić wam herba....Shouyou!?

Wstałem z Kageyamy i pomogłem mu wstać.

- Chyba musimy o czymś poważnie porozmawiać?

- T-tak. Kageyama chodź odprowadzę cię.

Wyszliśmy z domu, chłopak złapał mnie za ręke. Trochę głupio się stało, że ojciec nasz widział ale no trudno. Szliśmy w trochę niezręcznej ciszy.

- Przepraszam.

- Za co? Przecież nic się nie stało.

- Nie chciałem, żeby tak wyszło.

- Wiesz mi się nie oberwało ale trochę czuję się winny.

- Wiesz ja się na ciebie rzuciłem, wiedząc, że ojciec jest za ścianą.

- Jednak się przyznałeś, że się na mnie rzuciłeś.

- Chodziło mi w sensie, że chciałem się przytulić.

- Pff.

- To do jutra.

- Do jutra - odpowiedział i pocałował mnie.

Wróciłem do domu trochę zestresowany tym co powie mój ojciec. Ostatnio jak była awantura ojciec podniósł na mnie i na mamę rękę. Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie.

- Już jestem.

- Nareszcze, musimy porozmawiać.

- Ale...

- Wychowywałem cię na normalnego człowieka a ty jesteś gejem?!

- Tato...

- Nie odzywaj się! Ja cię już doprowadzę do porządku - ojciec zaczął się do mnie zbliżać.

- Z-zostaw mnie!

- Nie będziesz mi mówił co mam robić!

- Ale ja go kocham.

- Kochasz? Ty chyba sobie żartujesz. Wychowywałem cię na chłopaka, który ma znaleźć sobie dziewczynę, dobrą pracę a ty co? Jesteś pedałem?! - mężczyzna złapał mnie mocno za rękę po czym uderzył.

Poczułem pieczenie na policzku i ramieniu.

- Mam go już więcej nie widzieć w tym domu, ponieważ również oberwie a ty masz się z nim nie spotykać i tego dopilnuję!

Wyrwałem się z uścisku ojca i wybiegłem z domu.

- Wracaj tutaj natychmiast!

Pobiegłem do Kageyamy. Podczas drogi wycierałem łzy lecące z moich oczu. Kiedy dobiegłem do jego domu zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.
Po chwili w drzwiach stanął rozgrywający a ja od razu się do niego przytuliłem.

- Hinata? Wszystko dobrze? - pokiwałem przecząco głową.

- Kageyama kto przyszedł?

- Kolega!

- To niech wejdzie!

Weszliśmy do środka. Szybko wytarłem łzy, żeby rodzice Kageyamy nic nie zauważyli.

- Dobry wieczór ty jesteś?

- Hinata Shouyou proszę pani.

- Coś ci się stało? Masz spuchnięty policzek.

- To nic.

- Hinata chodź - chłopak złapał mnie za rękę.

- Poczekajcie lód przyniosę.- kobieta zniknąła w kuchni a my na nią poczekaliśmy.

- Kageyama twoja mama... - popatrzyłem na nasze dłonie.

- A to, ona nie ma nic przeciwko.

- Proszę trzymaj - kobieta dała mi lód i smutno się uśmiechnęła.

- Dzięki mamo.

Weszliśmy do pokoju chłopaka.

- Co się stało?

- Kageyma o-on... - i znowu się rozpłakałem.

- Spokojnie, jestem tutaj... - chłopak przyciągnął mnie do siebie.

Usiedliśmy na łóżku. Kiedy trochę ochłonąłem postanowiłem powiedzieć chłopakowi co się stało.

- W-więc tata on się wkurzył i
u-uderzył mnie i powiedział, że t-tobie też coś zrobi.

Chłopak mnie tylko przytulił.

- Hinata czemu nie powiedziałeś, że gdzieś cię jeszcze uderzył?! Ściągnij bluzkę - chłopak sam mi ściągnął koszulkę i przyłożył drugie opakowie z kostkami lodu.

- Kageyama?

- Tak?

- Nie mam pojęcia kiedy tak mi się spodobałeś ale nie chcę cię stracić.

- Ja ciebie też ale nie powienieneś tego gdzieś zgłosić...?

- Nie, nie, nie, nie on jeszcze bardziej się wkurzy.

- Ale...

- Nie mieszaj się w to, nie chcę żeby coś ci zrobił.

- Nie martw się o mnie.

- Wiesz... trochę mi zimno.

- Poczekaj znajdę ci jakieś ubrania. Chcesz wziąć prysznic?

- Tak.

Chłopak dał mi ubrania i zaprowadził do łazienki. Szybko się umyłem i wróciłem do pokoju.

- Gdzie chcesz spać? Ja mogę spać futonie.

- Nie musisz. Jeżeli ci to nie przeszkadza to mogę się z tobą położyć? - ja nie chcę spać sam

- Nie. To ja pójdę się umyć.

- O-okej.

Ja nawet nie wziąłem lekcji i torby a nie chcę wracać do domu. Może zostanę u Kageyamy... ale to nie będzie przegięcie? A co z Natsu? A mama jak wróci to będzie się martwić, że mnie nie ma w domu. To był w ogóle dobry pomyśł iść do Kageyamy? Ale gdybym nie poszedł to nie wiem co by mi jeszcze zrobił.

- Już jestem - powiedział chłopak wchodząc do pokoju.

- Idziemy spać?

- Jasne.

Położłem się od strony ściany. Przytuliłem się do chłopaka i zasnąłem, czułem jak gładzi delikatnie moje włosy.

- Wstawaj - usłyszałem głos koło ucha
ale nie chciało mi się wstawać. - Hinata.

- Jeszcze chwila.

- Ale z ciebie leń.

- Chłopcy zrobiłam wam śniadanie!

- Już idziemy! Wstawaj Hinata.
Okej nie dajesz mi wyboru.

Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć. Kiedy poczułem jak spadam z łóżka. Zamortyzowałem upadek tak mniej więcej.

- Dobra już wstaję.

- Chodź śniadanie mamy.

- Idę idę. Musiałeś mnie budzić?

- Inaczej nigdy byś nie ruszył dupy.

- Nie prawda.

- Co na śniadanie? - spytał Kageyama wchodząc do kuchni.

- Naleśniki zrobiłam, weźcie sobie talerze.

Wzięliśmy po talerzu i usiedliśmy przy stole, biorąc po naleśnikach.
Jak ja dawno nie jadłem czegoś co nie jest kanapką. Naleśniki były pyszne.

- Na którą dzisiaj macie?

- Ósmą.

- Podwiozę was w takim razie.

- No okej.

Po zjedzeniu poszliśmy się przebrać.

- Ale ja nie mam książek.

- I zgaduje, że nie chcesz po nie iść?

- Skąd wiedziałeś?

- Ja wiem, że nie chcesz wracać do domu ale będziesz musiał wrócić tak czy inaczej.

- Wiem ale jak ojciec dalej tam jest.

- To pójdę z tobą.

- Nie, nie, nie, nie, nie możesz.

- Ale chyba nie chcesz nie iść do szkoły?

- Ja....

- Czyli chcesz zostać w domu?

Pokiwałem tylko twierdząco głową. To nie tak, że nie chciałem iść do szkoły ale brak lekcji oznacze kolejne jedynki co ogrozi powtarzaniem roku a u mnie to jest możliwe a do tego nie chcę wracać do domu, na razie...

- Dobra, możemy zostać ale wieczorem idziemy do ciebie.

- To może jednak chodźmy do szkoły.

- Wiesz i tak bym z tobą poszedł wieczorem.

- Jesteś podły, wiesz, że nie chcę wracać.

- Wiem, wiem. - chłopak mnie przytulił - Ale za to mnie kochasz.

- Chciałbyś - odsunąłem się od chłopaka ale on tylko mnie pocałował.

- Czyli nie jedziemy do szkoły?

- I tak byś mnie dzisiaj zmusił do powrotu do domu czy ty chcesz się mnie pozbyć?

- Nie ale wiem, ponieważ przechodziłem mniej więcej przez to samo.

- Co?

- Idziecie?!

- Jedź sama musimy jeszcze gdzieś zajść!

- No dobrze, to ja idę!

- To co robimy cały dzień?

- Co miało znaczyć to, że też przez to przechodziłeś?

- Aa to, mama rozwiodła się z ojcem kilka lat temu.

- Nie wiedziałem...

- Bo nikomu o tym nie mówiłem, nie przejmuj się. To co robimy?

- Co proponujesz?

- Nie wiem. Możemy obejrzeć film, możemy poćwiczycz w parku.

- To ja mam pomysł obejrzymy film a potem się gdzieś przejdziemy.

- No zgoda. To co oglądamy?

- Zaraz coś znajdziemy.

Weszliśmy na laptopa Kageyamy i wyszukaliśmy jakiegoś filmu. Po chwili kłócenia się co obejrzeć to wybraliśmy jakąś komedię. Zanim jednak włączyliśmy film to poszliśmy po chipsy, które wyciągnęliśmy z szafki i przesypaliśmy do miski. Wróciliśmy do pokoju z miską pełną chipsów i włączyliśmy film. Po obejrzeniu seansu postanowiliśmy, że odetchniemy świeżym powietrzem i poszliśmy trochę pobiegać. Zrobiliśmy kilka kółek w koło parku i usiedliśmy na jednej z ławek żeby odpocząć.

- Zmęczyłem się ci powiem.

- Ja tak codziennie biegam.

- Wczoraj też?

- Jak wróciłem do domu.

- Ale było ciemno.

- Trochę.

- Dobra to teraz ścigamy się kto pierwszy pod twoimi drzwiami - wstałem i zacząłem biec.

- Ej czekaj! - chłopak po chwili mnie dogonił.

- Pierwszy!

- Nieprawda.

- Poczekaj to już jest ile? Czterdzieści do czterdziestu jeden?

- Nie ciesz się jeszcze wygram.

- Już to widzę.

- Żebyś się nie zdziwił.

- Mamy jeszcze połowę dnia. To co teraz?

- Zmęczyłem się tym biegiem za tobą.

- Myślałem, że codziennie tak biegasz?

- Biegam ale nie biegam za kimś.

- Nie kazałem tobie za mną biec.

- Najpierw wymyślasz wyścig a teraz udajesz mądrego.

- Nie udaję bo jestem mądry.

- Tak, tak - chłopaka wyczochrał moje włosy

- Wiesz ile je układałem?

- Nie układałeś ich od kiedy cię obudziłem.

- Może i racja.

- Dobra wchodźmy do środka.

Weszliśmy do mieszkania, postanowiliśmy wziąć prysznic i usiedliśmy na łóżku.

- Co teraz?

- Nudzimy się? - odpowiedziałem kładząc się na łóżku.

- A tobie to nie zawygodnie?

- Nie.

- Właśnie widzę.

- A co mamy lepszego do roboty?

- Nic.

- No właśnie - przymknąłem oczy.

- Hinata?

- Tak?

- Jak długo chodziłeś z Nori?

- Eh, co tak nagle się o to pytasz?

- Po prostu.

- Od drugiej gimnazjum ale w połowie trzeciej wyjechała.

- Hmm.

- Zazdrosny?

- O co?

- O nią.

- Zawsze. Nie wiem jak mogłem jej pozwolić z tobą chodzić.

- Foch - odwróciłem się na bok.

- Ej no Shouyou nie obrażaj się.

- Kto ci pozwolił nazywać mnie po imieniu?

- Ja.

- A ja nie.

Chłopak obrócił mnie na plecy i wisiał nade mmą.

- Wyglądasz jakbyś chciał mnie zgwałcić - zaśmiałem się

- Ciebie zawsze - jego kąciki ust podniosły się.

- Bo zacznę się ciebie bać.

- Mnie?

- Tak ciebie Kageyamo Tobio.

- Wiesz nie wiesz o mnie wszystkiego.

- Chętnie się dowiem co nieco o moim chłopaku.

- Nie dziś, teraz idę się zdrzemnąć - chłopak położył się obok mnie

- Eee co? - czy jest coś takiego o czym nie chce mi powiedzieć?

- Tobio. Ej no - zacząłem trząść chłopakiem.

- Bo zaraz cię serio zgwałce - powiedział łapiąc mnie za nadgarstki.

- Dobra już się nie odzywam, panno nie w sosie.

- Panno? Ty serio chcesz żebym cię zgwałcił.

- Co ty taki wrażliwy?

- Idę spać.

- Śpiąca Królewna - powiedziałem przypominając sobie jak zmieniłem mu nazwę na chacie. - Śpisz już?

Taa zasnął. I co ja mam robić? Nudzi mi się. I czemu odnoszę wrażenie, że Kageyama nie chce mówić o przeszłości. Czy coś się stało? Usłyszałem jak drzwi wejściowe się otworzyły. Czyżby mama Kageyamy wróciła? Drzwi od pokoju się otworzyły.

- Oh. Nie jesteście w szkole?

- Lekcje się szybciej skończyły.

- A on co, zasnął?

- Tak, najwyraźniej.

- Pomożesz mi przygotować obiad?

- Pomogę

- To chodź do kuchni

- Już idę.

Wstałem z łóżka tak żrby nie obudzić chłopaka i poszedłem z mamą Kageyamy do kuchni.

- Pokroisz warzywa, zrobimy sałtkę.

- Dobrze - odpowiedziałem i wziąłem się za krojenie warzyw.

- To od kiedy znasz się z Kageyamą?

- Chodzimy do tego samego klubu i do klasy.

- Cieszę się, że Kageyama znalazłał sobie przyjaciela, chyba, że jesteś jego chłopakiem?

- T-tak.

- Naprawdę?! Jak się cieszę, że kogoś znalazł. Już myślał, że będzie sam do końca życia. Dobra ja cię zagaduję a obiad sam się nie zrobi.

Skończyłem robić surówkę. A pani Kageyama włożyła mięso do piekarnika. Umyłem ręce i usiadłem przy stole.

- Pijesz kawę ?

- Nie.

- To naleję ci soku.

- Dobrze.

Kobieta podała mi szklankę z sokiem a sobie postawiła kubek z kawą. Poszła jeszcze do lodówki i ukroiła po kawałku ciasta. Przyjemnie się rozmawiało z mamą Kageyamy. Jest bardzo miłą kobietą. Niedługo po naszej rozmowie pomogłem rozłożyć do stołu a potem poszedłem po Kageyamę.

- Wstawaj! - krzyknąłem chłopakowi do ucha jednak to nic nie poskutkowało.

Okej to zabaczymy czy to fajnie jest tak spaść z łóżka. Pociągnąłem chłopaka i spadł na podłogę.

- Czemu mnie zwaliłeś?!

- Odpłaciłem się za rano a teraz chodź obiad zrobiłem z twoją mamą.

- Już wróciła?

- Tak. Chodźmy bo wystygnie.

Rozmawialiśmy jeszcze trochę przy stole i jedliśmy obiad oraz surówkę. Po zjedzeniu pomogliśmy posprzątać a na dworze nim się obejrzałem było ciemno.

- Mamo idziemy!

- Dokąd!

- Idę odprowadzić Hinatę!

- Uważajcie na siebie!

- Dobrze!

- Do widzenia! - krzyknąłem.

- Do zobacz!

Wyszliśmy z mieszkania chłopaka i udaliśmy się do mnie. Nie chcę, żeby wchodził do domu to moja sprawa rodzinna i chcę go w nią zbytnio mieszać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro