Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

twelve

Chłopcy wysiedli z taksówki pod domem Taehyunga, który znajdował się w jednej z tych piękniejszych dzielnic. Nie chodzi tu o zamożność jej mieszkańców, a o to, że nie ważne jaka aktualnie była pora roku, czy padał deszcz czy świeciło słońce tam zawsze ludzie wydawali się szczęśliwi. Każda mijana tam osoba była uśmiechnięta i biło od niej entuzjazmem. Aż miło było tamtędy przechodzić.

Będąc już pod potężnymi drzwiami prowadzącymi do wnętrza domu państwa Kimów oboje przystanęli. Tae niepewnie zadzwonił dzwonkiem. Mimo, że to tutaj spędził całe swoje dzieciństwo i większość młodzieńczych lat nie czuł się tu zbyt komfortowo. Może to dlatego, że odkąd wyjechał do Gwangju odwiedził rodziców tylko raz?

Nie musieli długo czekać, żeby ktoś zaprosił ich do środka, bo już po chwili stanęła przed nimi uśmiechnięta mama bruneta. Serce bruneta zaczęło bić jak oszalałe, gdy ujrzał swoją mamę. Dawno jej nie widział, a wiadomo, że za rodzicami mimo wszystko bardzo się tęskni.

- Synku!- nim którykolwiek z nich zdążył się zorientować kobieta zamknęła V w uścisku, a następnie przywitała się również z Yoongim. Już mniej emocjonalnie, a przynajmniej takie sprawiało to wrażenie.- Wejdźcie do środka. Akurat robiłam obiad, więc dobrze trafiliście- zaśmiała się i cała w skowronkach pobiegła do kuchni.

Chłopcy postanowili zaczekać w salonie, w którym przesiadywał pan Hyeonjun. Zajęty był jak zwykle studiowaniem najnowszej prasy. Wiecie tak jak to lubią czasami ojcowie usiąść i poczytać o tych wszystkich politycznych bzdetach. Lecz widząc syna wraz ze swoim przyjacielem wstał i przywitał się z nimi.

Minęło sporo czasu zanim pani Kim podała obiad, ale nikt nie mógł narzekać na nudę. Czemu? Ojciec Taehyunga skutecznie się jej pozbywał. Jak? Otóż opowiadał o pewnym bardzo ważnym meczu. Niestety tylko on tak uważał, ponieważ nikogo prócz niego w tym domu nie interesowała piłka noża. Jednak V jako przykładny syn nie chciał sprawić tacie zawodu, dlatego uważnie przysłuchiwał się jego słowom.

Podczas posiłku rodzice wypytywali się o wszystkie szczegóły z życia ich starszego syna. Nie ważne, że widzieli się zaledwie miesiąc temu i nic w tej astralnie wielkiej przestrzeni zwanej życiem Kima Taehyunga nie uległo zmianie. Można było więc uznać, że jego rodzice byli wścibskimi ludźmi. Oczywiście jeśli chodzi o ich dzieci.

- Spotykasz się już z kimś?- Tae słysząc to pytanie zakrztusił się właśnie jedzonym ryżem. Nie wiedział czy właśnie teraz ma się śmiać czy płakać. Sam dokładnie nie wie jak potoczy się dalej jego znajomość z Hoseokiem. Na pewno teoretycznie jest wolny jak ptak. Jednak do tego dochodzi jeszcze praktyka, a nie zapominajmy, że pewien chłopiec z Gwangju skradł już jego małe serduszko.

- Nie- odparł po chwili sucho. Nie chciał o tym rozmawiać. Yoongi to zauważył, lecz postanowił nie drążyć tematu.

Reszta dnia upłynęła nadzwyczaj szybko. Suga wraz z V spędzili ten czas wspólnie. W pokoju Kima grali w jakieś stare gry na konsolę. Cieszyli się, że pomimo upływu tylu lat nadal świetnie się dogadywali. Jednak nadszedł wieczór i wtedy Yoongi musiał wracać do siebie. Na pożegnanie wymienili się swoimi nowymi numerami telefonów i postanowili kontaktować się regularnie. Na koniec pomachali sobie nawzajem.

Tae będąc już z powrotem w swoim pokoju rzucił się na łóżko i szybko chwycił za telefon. Jego sprawne paluszki z zawrotną prędkością przeczesywały ekran telefonu, kiedy to wystukiwał długą wiadomość do Hobiego.

"Dziękuję Hobi! Naprawdę! Nie wiem czy wiedziałeś o tym, że kiedyś przyjaźniłem się z Yoongim i to dlatego wybrałeś jego na mojego, że tak powiem patrona w Daegu. Nie wiem też czy wiedziałeś o tym, że to stąd pochodzę. Jednak to teraz nie jest ważne. Dzięki temu małemu postojowi mogłem spotkać się z rodzicami i odnowić moją starą przyjaźń. Nawet nie wiesz jak jestem ci za to wdzięczny. Mam nadzieję, że kiedyś będę ci się za to odwdzięczyć. Tae"

Zadowolony z siebie wysłał wiadomość, a potem z wielkim uśmiechem na twarzy oczekiwał odpowiedzi. Kiedy w pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek omal nie spadł z wrażenia z łóżka.

"Nie ma za co. Natomiast moją nagrodą będzie twój piękny uśmiech, dlatego pamiętaj, że cokolwiek by się nie stało ja zawsze będę się cieszył, gdy ty będziesz szczęśliwy. Hobi"

Gdyby mógł uśmiechnąłby się jeszcze bardziej niż teraz, ale niestety mięśnie jego twarzy mu na to nie pozwalały. No i zasnął z tym pięknym uśmiechem na ustach tuląc do siebie telefon, na którym widniała ostatnia wiadomość od Hoseoka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro