eight
Całą drogę do Busan Tae zastanawiał się nad tym, co on właściwie wyprawia. Chyba całą swoją inteligencję zostawił w murach uniwersytetu. Bo jak inaczej można wytłumaczyć jego zachowanie? Jedna wiadomość, no dobra dwie, a on bez żadnego zastanowienia rzuca wszytko i pędzi na łeb na szyję na peron. Osoba trzecia pomyślałaby, że zdurniał do reszty. Jednak prawda jest zupełnie inna. On o s z a l a ł z miłości do pewnego bruneta zwanego HoSeokiem.
Teraz stał na dworcu głównym w Busan i rozglądał się dookoła. Głupi, myślał, że Hobi będzie tu na niego czekał i zaraz potem padną sobie w ramiona. Przecież to byłoby zbyt proste.
Przypominając sobie wcześniejsze słowa bruneta "Jeśli już tu będziesz napisz. Dam ci dalsze wskazówki." wzruszył ramionami i wystukał informację do Junga, po czym ją wysłał. Co miał do stracenia? Lepsze błądzenie po mieście niż bezsensowne stanie w miejscu.
Kiedy TaeHyung usłyszał brzęczenie telefonu o mało serce nie wyskoczyło mu z klatki piersiowej. Bez żadnego zastanowienia szybko odczytał, jak się później okazało kolejną zagadkę.
"Miło mi, że przyjechałeś jeszcze tego samego dnia. Nie spodziewałem się takiego zapału z twojej strony, ale cóż na szczęście się myliłem. Mam nadzieję, że twoja wiedza wykracza trochę poza podręczniki od historii. Wybudowany przez mistrza Uisanga. Jego największy rozwój przypadł na czas panowania dynastii Koryo. Czekam."
Co to ma być jakaś zgaduj zgadula? Co prawda chłopak nie był głupi, jednak jeśli tak ma wyglądać te całe podążanie za HoSeokiem to nie jest pewny czy temu podoła. Lecz przecież ludzie popełniają największe głupoty z miłości do drugiego człowieka, więc czemu on by nie mógł?
Stojąc u wrót pierwszej bramy Tae przełknął, już długo zalegającą mu ślinę. Nigdy jeszcze nie był w świątyni Pŏmŏ sa, jednak dużo słyszał o tej świątyni, dlatego jej odnalezienie nie stanowiło dla niego większego problemu. Kiedyś nawet miał okazję, aby ją obejrzeć, lecz choroba nieco pokrzyżowała mu plany.
Nie zwlekając dłużej wszedł do środka. Rozglądał się dookoła nie dowierzając, że mógł przegapić pobyt tutaj. Od zawsze lubił oglądać stare świątynie, a teraz dzięki Hobiemu będzie mógł dopisać kolejną do swojej listy. Rozejrzał się dookoła nie zauważając nikogo oprócz kobiety z dzieckiem, która nerwowo spoglądała na zegarek. Kiedy podniosła wzrok i napotkała spojrzenie Kima szybko do niego podeszła i bez żadnego słowa wręczyła mu białą kopertę, po czym odeszła. V przez chwilę stał bez ruchu i wpatrywał się w w swoje dłonie, a dokładnie w to co na nich leżało.
"W co on gra?" pomyślał otwierając kopertę. Ręce trzęsły mu się jak nigdy.
"Jeśli myślałeś, że to właśnie tutaj się spotkamy to byłeś w błędzie. Poszperałem jednak to tu to tam i dowiedziałem się o tym, że lubisz takie miejsca. Dlatego myślę, że nie będziesz miał mi tego za złe. Dzisiaj jest już raczej za późno, ale w kopercie masz też adres hotelu, w którym zarezerwowałem ci pokój, abyś jutro mógł tu na spokojnie wrócić. Nasza wędrówka dopiero się rozpoczyna, jednak jeśli dotrwasz do końca będę tam na ciebie czekał. Jednak jeśli się poddasz to po prostu uznajmy to za miłą wycieczkę. Do zobaczenia (chyba). HoSeok"
TaeHyung nie mógł wyjść z podziwu. Nie wierzył w to, że podczas takiego wyjazdu Hobi będzie na tyle zaradny, że załatwi mu nawet nocleg. Co prawda wolałby, żeby byli tutaj teraz razem. Żeby spali w jednym pokoju, najlepiej w jednym łóżku. Kim wykorzystałby tą okazję by dobrze przyjrzeć się swojemu ukochanemu. Wiedział jednak, że na razie jest to niemożliwe, dlatego coraz bardziej wzrastała w nim wola walki. Chciał dotrwać od końca, by otrzymać swoją nagrodę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro