Osiągnięcie sukcesu, cokolwiek to znaczy, jest efektem procesu. Dojście do tego etapu wymaga czasu. Na sam proces zaś składają się konkretne elementy – jednym z głównych jest porażka.
Musisz przyjąć i zrozumieć, że czekają cię pomyłki i rozczarowania.
Po drodze zmęczysz się i zniechęcisz.
Poddasz na jakiś czas i zakwestionujesz wszystkie fundamenty dotychczas niegasnącej wiary.
Na tym etapie wielu rezygnuje – ostatecznie sukces nie jest pisany każdemu.
Wygrają ci, którzy są najwytrwalsi.
Wygrają ci, którzy są gotowi płacić VAT od sukcesu. Ci, dla których smoothie z cykutą to najlepsze śniadanie. Karmią złudzenia, padają na kolana i wstają z krzywym uśmiechem. Nienawiść sączy niczym jad. Powoli wyłącza emocje, degraduje do poziomu powłoki.
Wygrają ci, którzy pojmą, że są sami dla siebie. Nie potrzebują oklasków, blichtru i wiwatów. To złudne i szybko przemija. Pierwsze potknięcie zabiera zaszczyty.
Wygrają ci, którzy nie boją się własnej sztuki. Sztuka, cokolwiek to znaczy, jest efektem upadku duszy.
Mam! Już wiem!
Sukces to ustalać zasady, rozdawać karty i wygrywać – ze sobą, na własnych warunkach, kiedy szum ucichnie, a kurz opadnie.

Posprzątałam.

🕶