Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31


Prawdę mówiąc, serce zaczęło mi bić o wiele szybciej, po tym gdy wysłałam wiadomość. Nie chciałam niczego zepsuć, liczyłam, że sporo wynegocjuję i wszystkich uspokoję. Czekałam niecierpliwie, aż Melissa pojawi się w drzwiach i wypowie kilka magicznych słów, które znormalizują sytuację
-Nic nie powiedziałam-wbiegła nagle przez drzwi, padając na łóżko. A ja zastanawiałam się. Nie byłam pewna, czy mówi szczerze. 
-Mam taką nadzieję. Chcę z nim porozmawiać sam na sam i jeżeli dowiem się, że pisnęłaś choć słówko, to nie będziesz zadowolona z tego co usłyszysz z moich ust. Wiem więcej o tobie, o was wszystkich, niż sądzicie.
-Evie, czy wszystko z Tobą w porządku?-zapytała przerażona moim tonem
-Wszystko jest świetnie tylko wkurwia mnie traktowanie gorzej przyjaciół z krótszym stażem. Co z tego, że znamy się krócej? Ufałyśmy sobie a ty tak po prostu poleciałaś do Knoxa jakbym ukrywała przed nim zdradę lub zabójstwo. To Shawn powinien właśnie z nim rozmawiać i przepraszać, że pocałował jego dziewczynę, powinien przeprosić mnie, a jeżeli ty się w to wtrącisz jako osoba postronna to wcale nie naprawisz sytuacji.-powiedziałam, po czym opuściłam nasz pokój.

Jeżeli Knox miał się dowiedzieć, o ile jeszcze nie wie, to lepiej ode mnie, niż od Corolli. Im wcześniej mu powiem, tym mniej będzie problemów. Ufam mu, a on ufa mi, prawda? Żadnych sekretów, wzajemne wsparcie. Po prostu przyjaźń. 
Wejście do pomieszczenia, w którym przebywał mój chłopak, nigdy nie było takie trudne. Jednak myśl, że mogę mieć to jak najszybciej z głowy, sprawiła, że wzięłam duży oddech, po czym śmiało otworzyłam drzwi.
-Em...Shawn, mógłbyś wyjść? Chciałabym porozmawiać z Knoxem
-Ale pada...-zaczął, po czym spotkał się z naszymi nieprzyjemnymi spojrzeniami i opuścił pomieszczenie ze spuszczoną głową

-Co Cię tu sprowadza, Salzbury?-zapytał mnie chłopak, który został w pokoju. Kochałam gdy mówił do mnie po nazwisku. Zawsze, gdy je wypowiadał, uśmiechał się zawadiacko, a w jego oczach było widać błysk. Czasami odnosiłam wrażenie, że jest mną zafascynowany tak bardzo, jak ja nim, a potem wracałam do rzeczywistości i rozumiałam, że to niemożliwe. Mimo to lubiłam żyć z myślą, że gdzieś obok jest osoba, która myśli o mnie tak często jak ja o niej i chce się o mnie troszczyć.
-Przyszłam z Tobą porozmawiać. No wiesz, jestem twoją dziewczyną, raz na jakiś czas wypada zamienić słowo, żeby ludzie uwierzyli, że nie udajemy
-A udajemy? Kurcze, a już myślałem, że jesteś tą jedyną i będę mógł prosić cię o rękę-złapał się za głowę
-Przepraszam, że Cię rozczarowałam. A tak serio, jest coś, z czego muszę Ci się zwierzyć 
-Dobrze, że nie zroślinić 
-Od kiedy jesteś Knoxem Jokerem Craigenem? Coś pominęłam? Nie jesteś śmieszny, mój drogi
-No dobrze, słucham Cię uważnie. Usiądź, naleję ci czegoś do picia-zachęcił-Woda, czy woda?
-Widzę, że macie tu duży wybór. Wodę poproszę.-odparłam, po czym westchnęłam głośno-Uwaga zaczynam mówić. Chciałam po prostu poinformować Cię o czymś istotnym. Nie powinniśmy mieć przed sobą sekretów i nikt inny nie powinien ich wyjawiać, dopóki nie powiemy sobie nawzajem. To przecież świadczy o zaufaniu. Nie do końca wiem jak to ubrać w słowa, ale okej, nie będę owijać w bawełnę. Pamiętasz może...raczej pamiętasz, to było przecież dzisiaj. A więc będąc dzisiaj na spacerze z Shawnem, w senie, w drodze powrotnej, po odstawieniu auta, chłopak się rozkleił. Zrobił się bardzo sentymentalny i ewidentnie był załamany. Nie jestem najlepsza w pomaganiu i doradzaniu przy problemach, ale starałam się zrobić co w mojej mocy. Chłopak chyba źle odczytał sygnały, bo nie pocałował. Tak on, tyle mogę powiedzieć na swoją obronę. Nic nie zrobiłam, w sensie odepchnęłam go tak szybko, jak odzyskałam świadomość. Nie oddawałam pocałunku i uciekłam tak szybko jak to możliwe. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że to się stało. Nie dość, że pewnie zepsuło to nasz związek, to jeszcze pewnie moją relację z Shawnem. Nie dokończyliśmy projektu, mamy wspólnych przyjaciół...chciałabym cofnąć czas. 
-Cieszę się, że mi powiedziałaś i naprawdę, nie mam zamiaru zrywać, ani robić sobie przerw. W końcu sobie ufamy-uśmiechnął się-A ludzie robią różne głupie rzeczy pod wpływem emocji, prawda? Gdy te wezmą górę, człowiek staje się nadpobudliwy, przesadnie wrażliwy, a czasem ma nawet urojenia. A co do relacji z wszystkimi, wydaje mi się, że jesteście na tyle profesjonalni, że to raczej nie wpłynie na wszystkie do tej pory zawarte przyjaźnie, no i oczywiście wasz projekt.-odparł, po czym pogładził mnie po ramieniu. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy. Ale była ona komfortowa. Zastanawiałam się jakim cudem taka nieczuła, oschła i podła osoba jak ja, trafiła na takiego chłopaka. Naprawdę, nie zasługuję na Knoxa. Jest taki wyrozumiały, spokojny i mądry. Jeszcze nigdy nie zareagował na coś krzykiem, nie jest agresywny, po prostu potrafi porozumiewać się z ludźmi. Anioł, nie człowiek. Odnoszę wrażenie, że jest dla mnie za dobry, nie wiem co sprawiło, że mnie wybrał i jest ze mną w związku. Może to z litości? 

Zastanawiała mnie jedna rzecz, dlaczego nie był ani trochę zdziwiony informacją, którą usłyszał ode mnie
-Knox?-zapytałam niepewnie, podnosząc się leniwie z naszego uścisku
-Hmm?-mruknął, obejmując mnie mocniej
-Wiedziałeś już, prawda?-dopytałam, licząc na szczerość. 
-Czy to ważne?-dodał chłopak, po czym kiwnął twierdząco-Tak, ale nie myślmy o tym, idziemy zaraz na zajęcia.

Przez całe to chore i nudne zajęcia nie mogłam się skupić. Badałam każdy krok i mimikę twarzy i Shawna, i Melissy. Po głowie chodziło mi jedno pytanie: Kto sypnął?

-------------------

Dzień dobry nienawidzę szkoły

Czy ktoś w ogóle tu jeszcze jest? Proszę o zgłaszanie się w komentarzach

Buziaki, izzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro