Rozdział 26
Mimo zamieszania i faktu, że odjechaliśmy pięć kilometrów, Mendes niestety się znalazł. podobnież zamówił sobie masę jedzenia i jadł na miejscu, bo sądził, że to długi postój. Nieco zdezorientowany i z hamburgerem schowanym pod bluzą-bo nie można wnosić jedzenia do autobusu-usiadł obok mnie.
-Zapomniałaś o mnie?-zapytał, wyciągając bułkę na wierzch
-Coś ty, jako jedyna zgłosiłam twoją nieobecność. Daj gryza kanapki-powiedziałam, zabierając mu jedzenie
-Ej. Knox, źle ją wychowałeś-odezwał się do chłopaka siedzącego przed nim
-Czasem boję się do niej podejść, wybacz. Poza tym, nieco na to za późno
-Bardzo śmieszne. Idę spać, nie budźcie mnie, nawet jeżeli będziemy na miejscu.
****
Tak jak prosiłam, nie obudzili mnie. Wszyscy wyszli z autobusu, a dopiero sorka od francuskiego przyszła, aby przerwać mój sen i wyprosić z autobusu. Przetarłam oczy i niechętnie wyszłam z pojazdu. O tyle dobrze, że nie było tłumów do bagażu, a ktoś bardzo miły wyciągnął już moją walizkę na wierzch, przez co nie musiałam się po nią schylać.
-Masz pokój, a właściwie domek letniskowy, wraz z Melissą. Zadbała o Ciebie. Dobra przyjaciółka. Numer pięć.
-Chyba trafię. A który ma Knox Craigen?
-Szóstka. Z Shawnem i Benjaminem, tym, który również gra w kosza.
-Mówi pani o Deckerze?-zapytałam
-Tak, chyba tak. W tej szkole jest tyle ludzi, to że znam imiona to cud.-uśmiechnęłam się na tą wypowiedź, po czym pożegnałam panią Berry kierując się w stronę domków. Liczyłam, że będziemy mieszkać w hotelu, ale tu też jest w porządku. Nie przeczytałam planu wycieczki, chcąc mieć niespodziankę, dlatego nie będę narzekać.
Mimo, iż trochę wiało, miejsce było naprawdę urokliwe. Spodobał mi się krajobraz niczym z Hawajów, choć nieco jesienny. Jestem fanką górzystych widoków, jednakże z chęcią powłóczę się pomiędzy tutejszymi gęścinami drzew i posiedzę na moście wyszukując ryb w wodzie. Brzmi monotonnie, ale o wiele bezpieczniej niż wyprawa na kajaki.
Ledwie przytargałam walizkę do domku. Ostatecznie kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy, możliwe, że nawet na zapas, ale stwierdziłam, że wolę być ubezpieczona. Niby to tylko dwie godziny od naszego miejsca zamieszkania, ale kto wie jaka pogoda nam się ukaże. W końcu mamy kalendarzową jesień. Zrozumiałabym wycieczkę, gdy jest ciepło, sezon wakacyjny, zrozumiałabym również gdyby był śnieg, niektórzy lubią morskie widoki w zimie, jednakże nie widzę sensu wyjeżdżania jesienią. Ani się poopalać, ani porzucać śnieżkami. Mamy się tarzać w liściach? Nie wiem w ogóle co mnie skłoniło do przyjechania tutaj.
-I jak ci się podoba?-zapytała Melissa próbując wygrać z walizką-Kurcze, zaciął się zamek-powiedziała, po czym walizka ustąpiła i gwałtownie się otworzyła-Nieważne. Nie sądzisz, że będzie super? Każda grupka ma swój własny domek, połączony z toaletą, mamy widoki na jezioro i nawet czajniczek! Będziemy nocą pijać razem herbatki! A niedaleko naszego domu jest stołówka. Wyobrażasz sobie podkradanie w nocy jedzenia? Obiecuję Ci, że będzie ciekawie.
-Tak!!! Ostatnio byłam tak podekscytowana jak kwiatki podlewałam. A tak serio, to twój pierwszy wyjazd czy jak? Miejsce jak każde inne.
-Może wyraziłam się trochę niejasno. A, no i zapomniałam wspomnieć. Najlepszą rzeczą jest to, że mam tu ze sobą przyjaciół. Właśnie po to jeździ się na wycieczki szkolne, nie dla widoków, tylko dla zabawy, poprawienia relacji i tworzenia wspomnień z ludźmi których lubisz i kochasz. Nie zaprzeczysz mi, że najlepszych wspomnień odnośnie przyjaciół, nie masz ze wspólnych wyjazdów. A ze względu na naukę, ciężko zorganizować wypad dużą grupą. Dlatego łatwiej ze szkołą.
-W punkt. Masz rację. Skoro mamy tworzyć wspomnienia jako przyjaciele, to pilnuj mnie bym hamowała się przy Knoxie. Obawiam się, że jak na niego trafię to znikniemy na parę godzin zapominając o wszystkim innym. Najlepiej to miej oko na nas oboje. Na Shawna też, lepiej, żeby znów się nie zgubił.
-Już 6PM. Chodźmy, bo jest obiadokolacja, powiedzą nam plany na następny dzień. Dowiemy się, czy warto się urwać by poznać tą całą Saige
-Ty też jej nigdy nie poznałaś? Nie było nawet okazji, gdzie widziałaś Shawna rozmawiającego z nią?-zdziwiłam się
-Nie. Za każdym razem, gdy ktoś się pojawiał, kończyli rozmowę. Widziałam ją kiedyś kącikiem oka na ekranie laptopa, a no i na zdjęciach z Shawnem, ale to nic. Nigdy nawet nie powiedziałam jej "hej". Do tej pory czuję się, jakby nie istniała.
-Pokręcone, mam nadzieję, że okaże się normalna. I wyjaśni nam wszystko, gdy już się spotkamy.
-No ja też-zgodziła się-Oby miała jakieś dobre argumenty, bo póki co nie jestem do niej przekonana. A przecież nie są z Shawnem od wczoraj.
-Zobaczymy
————
Dzień dobry
Rozdział później bo wczoraj miałam wyjazd no ale już będę w domu siedzieć także bez obsuw.
Co tam u was? Co sądzicie o Saige?
Do następnego, izzie x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro