Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


  Czasami zastanawiam się jakim cudem istnieją takie osoby jak ja. Nie robiłam wczoraj nic, co mogłoby spowodować moje zmęczenie, a i tak zasnęłam oglądając durne kabarety. Teraz nie pamiętam w jakim momencie skończyłam i będę musiała zaczynać od nowa...

Nieco zaspana przechadzałam się samotnie na placu przy szkole. Harper jeszcze nie było, a ja obudziłam się całkiem wcześnie, dlatego dotarłam do szkoły jako jedna z pierwszych.

  Powietrze było nieco chłodne, słońce na kilka dni przestało istnieć i jedyne czego chciałam to leżeć pod kocem i oglądać kreskówki. Stałam całkiem daleko od ludzi ze szkoły, ale widziałam ich bardzo wyraźnie. Fałszywe i uśmiechnięte twarze, otoczone przyjaciółmi, z którymi kiedyś będą mijali się na ulicach, nie mówiąc sobie nawet „cześć". Wszyscy siedzieli na kocach lub bluzach i udawali, że świetnie się bawią. Nie wiedziałam, że w taką pogodę jest to możliwe.

- Hej Angeline - przywitał się Shawn, który właśnie zjawił się obok mnie.

- Hej i nie nazywaj mnie tak, proszę. Wystarczy Evie.

- Okej. Zanotuję to w moim zeszycie „Ciekawostek o Pannie Salzbury".

- Posiadasz coś takiego? - zapytałam z ciekawości.

- Nie, nie mam, ale mniejsza. Wiesz, myślałem wczoraj o naszym temacie na zajęcia. Moglibyśmy poruszyć temat odpadów kierowanych do miejscowych rzek...

- Serio, Shawn? To nie jest kontrowersyjny temat.

- Ależ jest - spierał się.

- Chyba tylko dla programów przyrodniczych.

- Dobra, to jeszcze nie koniec. Co powiesz na temat naszego burmistrza? Dowiedziałem się, że popadł w długi i jest hazardzistą.

- To nie kontrowersyjny temat. To jest fakt, który miesiące temu pojawił się w gazetach. Poza tym może nie bądźmy tak górnolotni i poszukajmy czegoś w szkole? Pokaż co tu jeszcze masz - zabrałam od niego zeszyt, z którego wyczytywał mi swoje pomysły.

- Peggy Carter tak naprawdę nie lubi kotów? Czy ty sobie ze mnie żartujesz?

- Ej, to bardzo dobry temat. Widziałem jak wczoraj wyprowadzała psa.


- Czy przewodnicząca szkoły coś ukrywa? Bingo! - krzyknęłam, gdy w końcu znalazłam porządny temat. Shawn nie był stworzony do takich rzeczy, ale wpadłam na pewien pomysł.

Przewodnicząca, a dokładniej Melissa Corolli, należała do bliskich znajomych Shawna. To bardzo dobry pomysł, by zrobić z nią wywiad, zbadać sytuację, a przy okazji poznać towarzystwo Mendesa i kontynuować mój własny projekt. Druga część monologu na temat warstw społecznych, tyle, że tym razem będę u źródła. Sprawdzę, czy znajomi Shawna naprawdę są tacy jak opisałam.

- Naprawdę sądzisz, że to dobry temat? Wiem, że lubisz oczerniać ludzi, dlatego napisałem tutaj coś o uczniach, ale nie jestem pewny czy powinniśmy wykorzystywać do tego biedną Mel.

- To jest świetny temat. Spisałeś się, a o koleżankę się nie martw. Nie ucierpi na tym, zrobimy tylko wywiad i zmusimy ją do powiedzenia jakiejś tajemnicy, a jak nie to sami coś przekręcimy, ale nie będzie to nic wielkiego. Już nie bądź taki niewinny i współczujący innym. Zupełnie jak mały, potulny baranek.

- Ranisz moje ego – odparł po czym nerwowo zakasłał. - Okej, zróbmy to.

- Przyjdź do mnie w poniedziałek po szkole.

°°°°°

- Ten cały Shawn gapi się na ciebie co przerwę i uśmiecha. Co zmalowałaś, Evie?

- Nic, najzwyczajniej w świecie wybraliśmy temat naszego projektu.

- Tak, a teraz najzwyczajniej obczajasz jego profil i hej! Nie zastanawiaj się, przyjmuj go do znajomych! Salzbury, nie poznaje cię. Jeszcze wczoraj byłaś buntowniczką, a dzisiaj przeglądasz konto jednego z najpopularniejszych chłopców w naszej szkole i jeszcze do niego wzdychasz.

- Nie wzdycham - zaprzeczyłam.

- Jasne. Widzę ten błysk w twoich oczach. Nie wierzę, że to mówię, ale mojej małej Evie podoba się chłopak!

- Przymknij się. Wiesz, że to nieprawda. Po prostu w twoim życiu nie dzieje się nic ciekawego i wyolbrzymiasz wszystko, by tylko mieć co przeżywać.

- O, wróciła moja niemiła Evie. A teraz chodź, mamy wf.

- Ten przedmiot powinien już zginąć po podstawówce.

- Nie przesadzaj, ja kocham te zajęcia.

I tak było. Harper uwielbiała wychowanie fizyczne. Szkoda, że bez wzajemności. Była fajtłapą i co chwilę ktoś podstawiał jej nogi czy rzucał w nią umyślnie piłką, ale ona uważała, że tak właśnie to wygląda i śmiała się z siebie wraz ze wszystkimi. Czasami było mi wstyd patrząc jak robi z siebie idiotkę, ale tylko czasami. Zazwyczaj robiłam jej zdjęcia jak nauczyciel nie patrzył i wysyłałam je do Chris. Zdarzało mi się śmiać z przyjaciółki w szkole, ale częściej robiłam to w domu, bo, gdy relacjonowałam to Christine, cały obraz odtwarzał mi się w głowie i nie mogłam zatrzymać karuzeli śmiechu.

- Podnoś się grubasie! - krzyknęła, przez co podniosłam się gwałtownie. Zatrzymałam się na chwilę, by wykonać jedną rzecz w telefonie, a następnie wrzuciłam go na dno plecaka.

Zaakceptowano zaproszenie do znajomych użytkownika Shawn Mendes.

-------------

Kocham piosenkę, którą zamieściłam w mediach

PS. Kogo widzę w kwietniu na Shawnie? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro