Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

NAJCIEKAWSZY KOMENTARZ= DEDYKACJA

Zacznijmy od tego, że jestem trochę głupia. No, może jednak bardzo. 

W swoim życiu, przed Knoxem, całowałam się jedynie z jednym chłopcem. Było to na jednodniowej wycieczce szkolnej. Nawet nie wiem czemu go pocałowałam. W każdym razie, po tym incydencie nie odezwał się już do mnie. A szkoda. Boli mnie też to, że przez niewinny buziak zepsułam dopiero co zaczętą relację. Przecież moglibyśmy być świetnymi przyjaciółmi, robić wszystko krok po kroku, to nie, nagle musiało mi się coś przestawić w tym niedużym móżdżku i zmusiło mnie do pocałowania kolegi. Nawet nie wiem...

-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

A no tak, po dwóch godzinach dotarłam do Shawna. Właśnie siedziałam na jego łóżku opierając się o ścianę. Opowiedziałam mu dokładnie sytuację, przepraszając wielokrotnie za to, że rozładowała mi się komórka, za to, że weszłam do sklepu i za to, że straciłam poczucie czasu u boku Craigena. Mendes był strasznie wściekł-co do niego niepodobne, bo chłopak krzyczeć nawet nie potrafi. W każdym razie, od dłuższego czasu wygłaszał monolog o odpowiedzialności i moim braku profesjonalizmu. Nie mogłam słuchać tych bredni.

-A czy ty w ogóle wiesz co mówisz? Człowieku, wszystko ci wyjaśniłam, przeprosiłam i obiecałam poprawę dokładnie tak, jakbym przystępowała do spowiedzi. Nie miałam cholernego wpływu na to, czy w sklepie jest prąd czy nie. Nie jestem też Bogiem, nie potrafiłam nagle przywrócić elektryczności. 
-A jakim cudem znalazłaś się tam z Craigenem? I skąd wy się znacie?
-To całkiem zabawna historia, której nie muszę ci opowiadać, ponieważ nie prowadzisz właśnie wywiadu i nie przyjaźnimy się
-To może zaczniemy?-podniósł gwałtownie głos-W końcu będziemy na siebie skazani przez dłuższy czas
-To ty mnie wybrałeś więc teraz cierp
-Posłuchaj Evie, bardzo Cię lubię i zależy mi na naszym projekcie. 
-Ale mamy jeszcze duży zapas czasu. A skoro chcesz się ze mną przyjaźnić, to zaakceptuj to, jaka jestem
-Akceptuję przecież. I odpowiada mi twoja osobowość.
-Tak?-zapytałam-W takim razie chodź-wyciągnęłam do niego rękę i wyprowadziłam go z domu

-Wsiadaj do auta-powiedziałam otwierając mu drzwi
-Gdzie jedziemy?
-Tam, gdzie udowodnisz mi, że odpowiada ci moja osobowość-wow to zabrzmiało całkiem poważnie. Prawdę mówiąc nie miałam pomysł, gdzie możemy się wybrać, po prostu nie chciałam siedzieć nad tą durną pracą. Teraz nie wiem czy mój czyn względem Shawna był nadzwyczaj inteligentny czy samolubny. 

W ostatniej chwili wpadłam na genialną myśl. Skoro chciałam pokazać Shawnowi siebie, zabrałam go w najniebezpieczniejszą dzielnicę miasta. Zaczynało się ściemniać, a więc mogło być naprawdę ciekawie, zwłaszcza, że podobnież dzieją się tu ciekawe rzeczy. Nie mówię o gangach czy coś w tym stylu, podobnież toczą się tu jakieś bitwy taneczne w hip hopie i wszyscy jarają zioło. Fajnie. A no i pobili tu kiedyś gościa w sumie za nic, ale to nieistotne.
-Czy ty jesteś pewna, że trafiliśmy w dobre miejsce? Nigdy tu nie bywałem, to obrzeża.

Ja też tu nigdy nie byłam

-No coś ty, to moja ulubiona dzielnica, mam tu pełno przyjaciół i chciałabym byś ich poznał. O tam jest jeden, hej!-krzyknęłam do jednego gościa, który spojrzał jedynie na nas spod byka-Nie pamiętasz mnie? Przyjaźnimy się, stary! 
-Sprzedawałem ci narkotyki? Bo jakoś cię nie rozp-
-No Tom-pierwsze lepsze imię, które przyszło mi do głowy ok-przyjacielu, mówiłam ci, że przyjdę tu dzisiaj z kolegą. Zachowuj się
-Laska jak zaraz się nie opanujesz, a ten ziomek nie przestanie się śmiać to dostanie po mordzie. Mam dzwonić po policję?
-Wtedy ciebie też zgarną-wymsknęło się Mendesowi-Tom-dodał ironicznie
-Nie wiem czemu robicie sobie ze mnie jaja

W tym momencie przerwałam gościowi i przywaliłam w twarz. Nie wiem czemu jasne? Chyba tylko by zobaczyć co się stanie. Ponad dwumetrowy byczek zaczął nas gonić, więc nie mogąc wytrzymać ze śmiechu zaczęłam ciągnąć Shawna, by jak najszybciej trafić do bezpiecznego auta i odjechać jak najdalej. 

-Jesteś kurwa popierdolona-zaczął, kiedy uspokoił mu się nieco oddech, a ja ściszyłam swój nerwowy, ale śmiech-Przecież ty taka nie jesteś, ten facet mógł nam coś zrobić, wiesz, że tu jest niebezpiecznie, a tak po prostu sobie żartujesz i haha śmieszne, wysoki chłopak wyglądający na zbira, zagadam, przypierdole zobaczymy co będzie haha mogłam narazić siebie i Shawna na niebezpieczeństwo, zabawne-wyrzucił gwałtownie
-Bo to było zabawne, poza tym, nic nam się nie stało, a jedynie podskoczyła adrenalinka
-Co jest z tobą nie tak!? Przecież ty nie jesteś taka. Nie. Narkotyki, dopalacze, alkohol, nie, po prostu nie.
-Czyżby pan Mendes wykreował sobie idealną Salzbury w głowie?-spytałam
-Nie, mam dziewczynę. Po prostu...myślałem, że rozumiemy się tak dobrze, przez to, że jesteś podobna do mnie, a nie niegrzeczna
-Dobrze się rozumiemy? Od kiedy? Jakoś sobie nie przypominam, czyżbym przespała pół mojego nędznego życia i do tej pory nie poznała głównych wątków?
-Nieważne. Teraz ja zabiorę cię w pewne miejsce. 

--------------
Po pierwsze, nie podoba mi sie ten rozdzial

Po drugie, co sądzicie o #Ificanthaveyou?

Po trzecie- z bólem serca ogłaszam 3-4 tygodniowa przerwe bo czad najwyższy poprawic oceny (No i nie mam już rozdziałów na zapas)

O i dedykację dodam wieczorem

Do następnego, izzie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro