Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Mam wrażenie, że kolejny raz mój instynkt mnie zawiódł. Tyle, że w tym przypadku tyczy się to Harper, a nie Mendesa. Ja wiem, że dziewczyna uchodzi za roztrzepaną, dziwną, a żeby jej nie ubliżać po prostu specyficzną osobę, ale nie spodziewałam się, że świadomie wpakuje się w takie bagno. Jak już kiedyś mówiłam, zazwyczaj unikała problemów i miała wszystko gdzieś. Pamiętam, jak kiedyś została oskarżona o ściąganie, ale nic z tym nie zrobiła. Po prostu milczała, wiedziała, że jest niewinna, więc nie chciało jej się niepotrzebnie produkować. Profesorka trochę na nią pokrzyczała, lecz gdy zobaczyła, że po Dilley wszystko spływa, a ona nie może jej niczego udowodnić- poddała się.  Tym razem sprawa była nieco trudniejsza. Okej nie oszukujmy się, była bardzo trudna i jestem prawie pewna, że to będzie jedna z największych dram w tym roku szkolnym. Mój projekt może się przy tym schować. Mimo iż przerażało mnie wszystko, co przyjaciółka mi opowiedziała- bo nigdy w życiu nie uczestniczyłyśmy w takich rzeczach, zazwyczaj trzymamy się daleko od reszty, tylko ich obgadujemy- to postanowiłam ją wspierać.

-W porządku Harper, nie będę owijać w bawełnę. Niezłe gówno się tu zrobiło. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek doświadczymy aż takiej dramy. Ale hej, będę przy tobie- pogłaskałam ją po ramieniu, próbując wzbudzić zaufanie- Jeszcze nie mam pomysłu, jak to zrobimy. Jest sobota, w poniedziałek szkoła. Uznajmy, że póki co, będziemy ignorować wszystkich powiązanych mniej lub bardziej z tą chorą sytuacją. Zero Mendesa, Melissy, a tym bardziej Caleba czy Flo i innych, którzy w dziwny sposób wiedzą o tym co się dzieje, jasne?
-Masz rację. Ale co jeśli Zach wie, albo dowie się od Melissy i będzie cię wypytywał, bo jesteś u źródła, czyli mnie?
-Też go zignoruję? Nie wiem? Czas pokaże. Uznajmy, że nie będziemy rozważać "a co jeśli" sytuacji. Ewentualnie uderzymy wtedy w spontaniczność.
-No dobrze, niech tak będzie. Bardzo śpieszy ci się do domu?-zapytała
-Wiesz, że nie-odparłam uśmiechając się
-Obejrzymy Sherlocka.

Zgodziłam się, Sherlock wymaga myślenia i skupienia się, bo gdy mrugniesz okiem, to nie wiesz co się dzieje, a obie potrzebowałyśmy czegoś, co całkowicie nas pochłonie i odciągnie od tego, co powiedziała Harps. 

⚪⚪⚪⚪

Wracałam do domu, gdy było już ciemno. To chyba oczywiste. Była jesień, więc prędko znikała jasność, a ja z domu wyszłam dzisiaj bardzo późno. Sumując czas dotarcia pod dom Melissy, a następnie pod dom Harper i dodatkowo 3 obejrzane odcinki Sherlocka, dawały właśnie 1 AM. Znaczy, było pięć po, ale nie bądźmy szczegółowi. Przerażała mnie cisza panująca wokół, a miałam trochę do przejścia, więc wyciągnęłam słuchawki, które musiałam rozplątywać przez parę dobrych minut. Nadal się zastanawiam i próbuję rozgryźć, jakim cudem, korzystając ze słuchawek codziennie,parę razy dziennie, układając je odpowiednio w kieszeni, wyciągam kabelek pełen supełków. To jest niepojęte. 

Włączyłam album Journey i podśpiewywałam sobie pod nosem, aby zająć się czymś. Osobiście, nie należę do osób, które jakoś bardzo boją się ciemności i ogólnie chodzenia po nocach, ale czuję się pewniej idąc z kimś. A z racji iż nikt mi teraz nie towarzyszył, a wszyscy normalni ludzie teraz śpią i nie będą chcieli ze mną porozmawiać przez telefon, zdecydowałam się na muzykę. Właśnie podczas takich przechadzek, włączam jeden z albumów, na którym zawarte są stosunkowo szybkie piosenki, dzięki czemu przyśpieszam swój krok. 

W pewnym momencie, ekran mojego telefonu, zaczął się podejrzanie świecić,co świadczyło o tym, że ktoś dzwoni. Gdybym była panikarą i naoglądała się horrorów (które notabene nie uważam za straszne, lecz zabawne) to prawdopodobnie miałabym właśnie kisiel w majtkach, myśląc, że to jakiś nieznany numer, który zaraz mnie porwie, poszatkuje i zje na śniadanie. Ale to był tylko Fletcher

- Hej Evie, wracasz już od młodej?- tak właśnie Zach nazywał Harper
-Tak, niedawno wyszłam, niedługo będę w domu
-Mogłabyś kupić ramen? Albo jakieś inne, orientalne coś. Możesz kupić w spożywczym, to dalej zrobię sam. Po prostu bardzo mnie naszło, a nie chce mi się ani iść do sklepu, ani robić wszystkiego od podstaw. Poza tym, chyba nie mamy nic w lodówce
-Stop. Rozgadałeś się niepotrzebnie. Kupię ci coś. A co do pustej lodówki, to wiń siebie, bo do ciebie należą cotygodniowe zakupy.

Weszłam do niewielkiego sklepu zamieszczonego na osiedlu nieopodal naszego mieszkania. Było pusto, kasjerka nieco przysypiała- w końcu o tej godzinie nie ma wielu klientów. Miałam chwilowe zaćmienie, przez to nieprzyjemne dla oczu żółte światło, ale gdy tylko się ocknęłam, poszłam do działu z daniami ekspresowymi. Wzięłam jakieś trzy japońskie zupki- Christina się ucieszy, że o niej pamiętałam. A no i uwzględniłam też siebie, umiem liczyć, a nie ukrywam, że sama miałam ochotę zjeść coś innego niż spaghetti, pizzę i batoniki. 

Wychodząc ze sklepu, zauważyłam, że znów ktoś się do mnie dobija, więc bez namysłu odebrałam 

-Kupiłam ci te pierdolone zupki, czego jeszcze chcesz?-zapytałam
-Dziękuję, ale to ja Shawn, um dałaś mi swój numer wtedy na imprezie. Słyszę, że raczej cię nie obudziłem, a chciałbym porozmawiać...
-Wybacz, nie mam teraz czasu, Jakiś menel chce wypić ze mną piwo-rozłączyłam się

No dobra, moje wymówki nie należą do najlepszych
------------
Dziwny dzisiaj dzień.
W sensie,dużo się dzieje ostatnio.
Zapraszam do dyskusji zarówno na temat rozdziału jak i Fizzy, zwiastunu do endgame czy chociazby Nowej Zelandii. Z chęcią się wypowiem.

Jeśli dotąd dotrwaliście zachęcam do zagłosowania

Miłego weekendu życzę (dla mnie niestety taki nie bedzie bo wracam do szkoly po dluzszej przerwie i musze wszystko nadrobic)

Izzie x

O, btw zglosilam to ff do splatanych nici. Moze byc ciekawie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro