Rozdział 2
Czasami zastanawiam się jakim cudem istnieją takie osoby jak ja. Nie robiłam wczoraj nic, co mogłoby spowodować moje zmęczenie, a i tak zasnęłam oglądając durne kabarety. Teraz nie pamiętam w jakim momencie skończyłam i będę musiała zaczynać od nowa...
Nieco zaspana przechadzałam się samotnie na placu przy szkole. Harper jeszcze nie było, a ja obudziłam się całkiem wcześnie, dlatego dotarłam do szkoły jako jedna z pierwszych.
Powietrze było nieco chłodne, słońce na kilka dni przestało istnieć i jedyne czego chciałam to leżeć pod kocem i oglądać kreskówki. Stałam całkiem daleko od ludzi ze szkoły, ale widziałam ich bardzo wyraźnie. Fałszywe i uśmiechnięte twarze, otoczone przyjaciółmi, z którymi kiedyś będą mijali się na ulicach, nie mówiąc sobie nawet „cześć". Wszyscy siedzieli na kocach lub bluzach i udawali, że świetnie się bawią. Nie wiedziałam, że w taką pogodę jest to możliwe.
- Hej Angeline - przywitał się Shawn, który właśnie zjawił się obok mnie.
- Hej i nie nazywaj mnie tak, proszę. Wystarczy Evie.
- Okej. Zanotuję to w moim zeszycie „Ciekawostek o Pannie Salzbury".
- Posiadasz coś takiego? - zapytałam z ciekawości.
- Nie, nie mam, ale mniejsza. Wiesz, myślałem wczoraj o naszym temacie na zajęcia. Moglibyśmy poruszyć temat odpadów kierowanych do miejscowych rzek...
- Serio, Shawn? To nie jest kontrowersyjny temat.
- Ależ jest - spierał się.
- Chyba tylko dla programów przyrodniczych.
- Dobra, to jeszcze nie koniec. Co powiesz na temat naszego burmistrza? Dowiedziałem się, że popadł w długi i jest hazardzistą.
- To nie kontrowersyjny temat. To jest fakt, który miesiące temu pojawił się w gazetach. Poza tym może nie bądźmy tak górnolotni i poszukajmy czegoś w szkole? Pokaż co tu jeszcze masz - zabrałam od niego zeszyt, z którego wyczytywał mi swoje pomysły.
- Peggy Carter tak naprawdę nie lubi kotów? Czy ty sobie ze mnie żartujesz?
- Ej, to bardzo dobry temat. Widziałem jak wczoraj wyprowadzała psa.
- Czy przewodnicząca szkoły coś ukrywa? Bingo! - krzyknęłam, gdy w końcu znalazłam porządny temat. Shawn nie był stworzony do takich rzeczy, ale wpadłam na pewien pomysł.
Przewodnicząca, a dokładniej Melissa Corolli, należała do bliskich znajomych Shawna. To bardzo dobry pomysł, by zrobić z nią wywiad, zbadać sytuację, a przy okazji poznać towarzystwo Mendesa i kontynuować mój własny projekt. Druga część monologu na temat warstw społecznych, tyle, że tym razem będę u źródła. Sprawdzę, czy znajomi Shawna naprawdę są tacy jak opisałam.
- Naprawdę sądzisz, że to dobry temat? Wiem, że lubisz oczerniać ludzi, dlatego napisałem tutaj coś o uczniach, ale nie jestem pewny czy powinniśmy wykorzystywać do tego biedną Mel.
- To jest świetny temat. Spisałeś się, a o koleżankę się nie martw. Nie ucierpi na tym, zrobimy tylko wywiad i zmusimy ją do powiedzenia jakiejś tajemnicy, a jak nie to sami coś przekręcimy, ale nie będzie to nic wielkiego. Już nie bądź taki niewinny i współczujący innym. Zupełnie jak mały, potulny baranek.
- Ranisz moje ego – odparł po czym nerwowo zakasłał. - Okej, zróbmy to.
- Przyjdź do mnie w poniedziałek po szkole.
°°°°°
- Ten cały Shawn gapi się na ciebie co przerwę i uśmiecha. Co zmalowałaś, Evie?
- Nic, najzwyczajniej w świecie wybraliśmy temat naszego projektu.
- Tak, a teraz najzwyczajniej obczajasz jego profil i hej! Nie zastanawiaj się, przyjmuj go do znajomych! Salzbury, nie poznaje cię. Jeszcze wczoraj byłaś buntowniczką, a dzisiaj przeglądasz konto jednego z najpopularniejszych chłopców w naszej szkole i jeszcze do niego wzdychasz.
- Nie wzdycham - zaprzeczyłam.
- Jasne. Widzę ten błysk w twoich oczach. Nie wierzę, że to mówię, ale mojej małej Evie podoba się chłopak!
- Przymknij się. Wiesz, że to nieprawda. Po prostu w twoim życiu nie dzieje się nic ciekawego i wyolbrzymiasz wszystko, by tylko mieć co przeżywać.
- O, wróciła moja niemiła Evie. A teraz chodź, mamy wf.
- Ten przedmiot powinien już zginąć po podstawówce.
- Nie przesadzaj, ja kocham te zajęcia.
I tak było. Harper uwielbiała wychowanie fizyczne. Szkoda, że bez wzajemności. Była fajtłapą i co chwilę ktoś podstawiał jej nogi czy rzucał w nią umyślnie piłką, ale ona uważała, że tak właśnie to wygląda i śmiała się z siebie wraz ze wszystkimi. Czasami było mi wstyd patrząc jak robi z siebie idiotkę, ale tylko czasami. Zazwyczaj robiłam jej zdjęcia jak nauczyciel nie patrzył i wysyłałam je do Chris. Zdarzało mi się śmiać z przyjaciółki w szkole, ale częściej robiłam to w domu, bo, gdy relacjonowałam to Christine, cały obraz odtwarzał mi się w głowie i nie mogłam zatrzymać karuzeli śmiechu.
- Podnoś się grubasie! - krzyknęła, przez co podniosłam się gwałtownie. Zatrzymałam się na chwilę, by wykonać jedną rzecz w telefonie, a następnie wrzuciłam go na dno plecaka.
Zaakceptowano zaproszenie do znajomych użytkownika Shawn Mendes.
-------------
Kocham piosenkę, którą zamieściłam w mediach
PS. Kogo widzę w kwietniu na Shawnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro