6 - "Bezpieczny"
Baekhyun nie poszedł do szkoły. Wysłał jedynie wiadomość do rodziców o swoim złym samopoczuciu, licząc na to, że kiedy wychowawczyni do nich zadzwoni, oni przekażą jej informację o tym, że ich syn jest chory. Teoretycznie była to prawda, bo oprócz okropnego bólu, który towarzyszył mu z każdym krokiem, złapał dodatkowo gorączkę, a w gardle czuł nieprzyjemne kłucie. Jednak główny powód, dla którego do końca tygodnia postanowił odpuścić sobie szkołę był zupełnie inny. Przede wszystkim nie chciał się nikomu pokazywać w takim stanie, bo jednak okropny siniak praktycznie przy jego oku oraz rozcięty łuk brwiowy i warga wcale nie dodawały mu uroku. Poza tym cholernie się bał, że znów spotka tych obrzydliwych homofobów, a tego tym bardziej nie chciał. No i oczywiście o niczym nie poinformował Luhana, Tao i rzecz jasna Sehuna. Może i nie dogadywali się ostatnio, ale nie chciał, żeby jego chłopak miał poczucie winy przez to, że Baek pozwolił sobie oberwać dwa razy bardziej za niego.
Chanyeol natomiast zachowywał się wobec siedemnastolatka czulej niż zwykle. Odpuścił sobie nawet wyjścia na wykłady, żeby móc posiedzieć z Baekhyunem i pilnować jego stanu zdrowia. Kiedy wychodził do pracy, zastępował go Kai, który oczywiście był oburzony tym, jak jego mały homo-przyjaciel został potraktowany. Jednak chłopak nie chciał powiedzieć, kto postanowił go tak urządzić. Nie wiedział, co mógłby zrobić Chanyeol i Jongin. Co jeśli tylko pogorszyli by sytuację? Baek wolał w tym wypadku nie ryzykować.
Niepokoił go jednak fakt, że jedynie Tao jakkolwiek się nim interesował, natomiast Luhan, odkąd dowiedział się, że Baek jest chory, nie odezwał się ani słowem. Brak odzewu ze strony Sehuna już go nawet nie dziwił, ale miał nadzieję, że przynajmniej jego najlepszy przyjaciel poświęciłby mu chwilę, żeby tylko zapytać, czy wszystko u niego w porządku.
Kolejny raz tego dnia sprawdził Facebooka, smsy i wszystkie inne czaty, na których komunikował się z Luhanem, jednak ostatnia wiadomość, jaką od niego otrzymał, była ta z początku tygodnia. Westchnął ciężko i odrzucił swój telefon na bok, a następnie zaciągnął się papierosem, który swoją drogą był obrzydliwy, ale najwyraźniej Kai nie miał gustu do dobrego tytoniu.
- Spokojnie, młody - siedzący obok niego Jongin uśmiechnął się lekko, po czym znów skupił całą swoją uwagę na lecącej w telewizji dramie. - Yeollie na pewno wkrótce się odezwie.
- Czemu ty zawsze wszystko do niego sprowadzasz? - prychnął chłopak.
- Proszę cię, nie jestem ślepy. Widzę, że coś tutaj iskrzy. Chanyeol dawno nie był taki szczęśliwy, ciągle tylko "Baekhyun to, Baekhyun tamto", zrzygać się idzie! Jest w tobie ewidentnie zakochany, a ty nieświadomie to odwzajemniasz!
- Jak dobrze, że potrafisz uświadomić mnie w moich własnych uczuciach - odparł sarkastycznie Baek, po czym zgasił papierosa w popielniczce i otulił się kocem, pociągając przy tym nosem. - Chanyeol i ja jesteśmy... Dobrymi kolegami, tak myślę...
- To teraz tak się mówi na tych całych "sexfriends"?
- Boże, nie!
- Nie uprawialiście seksu?
- Jasne, że nie! Mam chłopaka, ile razy mam ci to przypominać?
- Ta, chłopak - Kai przewrócił oczami. - Wiesz doskonale, jakie mam o tym wszystkim zdanie. Posłuchaj wujaszka Kaia i po prostu z nim zerwij.
- Nie mam takiego zamiaru!
- Głupiś. Spójrz na Euntak - mężczyzna wskazał na główną bohaterkę dramy, a Baekhyun uniósł brew, patrząc obojętnie na ekran telewizora. - Ona nie miała jakiegoś niepotrzebnego chłopaka, a przez całkowity przypadek trafiła na swojego księcia z bajki. Mówię ci, Chanyeol jest twoim goblinem, a ty jego panną młodą, jesteście sobie przeznaczeni!
- Ogranicz dramy - chłopak wstał z kanapy i udał się do przedpokoju, by ubrać swoje buty i kurtkę.
Kai zmarszczył brwi trochę zaskoczony. Podążył za siedemnastolatkiem, obserwując w ciszy jego poczynania. Baekhyun nawet nie zwrócił uwagi na pytający wzrok mężczyzny. Spojrzał na niego dopiero wtedy, gdy Kai odchrząknął głośno, dając znać o swojej obecności.
- Co ty robisz? - spytał, na co Baekhyun westchnął ciężko.
- Wychodzę.
- Nie możesz, jesteś chory.
- Nie jesteś moją matką, żeby mi mówić co mogę, a czego nie. Idę się spotkać z Luhanem, wrócę za niedługo.
- Jakie "za niedługo"?! Chanyeol mnie zabije, kiedy się dowie, że cię wypuściłem!
- No to... Nic mu nie mów - uśmiechnął się uroczo, otwierając drzwi i przekraczając z zadowoleniem ich próg. - Na razie!
I właściwie tyle go widział, ponieważ nim zdążył jeszcze cokolwiek dodać, Baekhyun zamknął za sobą drzwi i szybko opuścił budynek. Odetchnął zimowym powietrzem, a chłód uszczypnął jego nos i policzki pierwszy raz od prawie sześciu dni. Udał się w stronę przystanku, na którym czekał cierpliwie na autobus. Zastanawiał się, czy nie uprzedzić Luhana przed swoimi odwiedzinami, ale wolał jednak zrobić mu niespodziankę i na wejściu go opieprzyć, że w ogóle się nim nie interesuje i to on, jako najlepszy przyjaciel, powinien się łaskawie pofatygować. Był świadomy tego, że kiedy dojdzie do ich spotkania, Luhan zacznie go wypytywać o te wszystkie brzydkie ślady na twarzy Baekhyuna, a wtedy już nie będzie odwrotu i prawda o całej sytuacji będzie musiała wyjść na jaw.
Przez całą drogę do doskonale znanych mu rejonów, starał się skupić na muzyce płynącej z jego słuchawek i jakichś głupich grach na telefonie. Chciał choć na chwilę oderwać się od myśli o tym, jak jego przyjaciel zareaguje na wieść o złośliwości ojca Baeka, szantażu Xiumina i Krisa oraz całym tym pobiciu, podczas którego oberwał o wiele gorzej, żeby tylko chronić ten egoistyczny tyłek Sehuna. Zwykle Luhan był spokojnym człowiekiem, ale kiedy coś mocno go wkurzało, stawał się nieobliczalny. Zawsze stał w obronie Baeka i choć ostatnio nie zachowywał się najlepiej, był dobrym przyjacielem. Tak przynajmniej sądził Baekhyun.
Wysiadł w końcu z autobusu i udał się w stronę osiedla, na którym mieszkał Luhan. Przy okazji odczytał kilka wiadomości od Kaia, który najwyraźniej mocno się stresował tym, że wypuścił chłopaka z domu. Baek jedynie przewrócił oczami i schował telefon do kieszeni. Przecież potrafił o siebie zadbać, nie był małym dzieckiem, a taka nadopiekuńczość jedynie go irytowała. Zresztą, Chanyeol już doskonale o tym wiedział, więc starał się nie drażnić chłopaka aż tak częstymi wiadomościami. Z Kaiem było już o wiele gorzej, jeśli chodziło o tę kwestię.
Baekhyun stanął przed drzwiami od domu Luhana i zapukał do drzwi. Nim ktokolwiek mu otworzył, odwrócił się jeszcze, by spojrzeć na sąsiedni dom, w którym mieszkał Sehun. Zaczął się zastanawiać, czy odwiedzenie go było jakkolwiek sensowne, jednak jego rozmyślania przerwał głos matki jego przyjaciela, która stała w progu, uśmiechając się promiennie.
- Dzień dobry - Baekhyun skinął głową. - Czy jest może Luhan?
- Tak, tak, wejdź - kobieta wpuściła go do środka. Zmarszczyła na chwilę brwi, widząc blizny i siniaki na twarzy chłopaka. Znała go długo, więc to nic dziwnego, że martwiła się o niego niemalże tak, jakby był jej synem. - Wszystko w porządku?
- Oczywiście - Baek uśmiechnął się niewinnie, ściągając powoli kurtkę i buty, byle tylko nie poczuć jakiegoś bólu. Nie chciał rozmawiać z nią o swojej sytuacji, dlatego szybko postanowił zmienić temat. - Jak było w Chinach?
- W Chinach? - zdziwiła się. - Dawno mnie tam nie było, Baekhyun.
- Co? - chłopak zmarszczył czoło, patrząc niepewnie na kobietę. - Ale... Luhan mi mówił, że spędziliście tam ferie.
- Nie, cały czas byliśmy w domu, mieliśmy z mężem sporo na głowie.
Baek kiwnął powoli głową, niezbyt rozumiejąc, co się właśnie teraz stało. Czy to oznacza, że jego najlepszy przyjaciel go okłamał i jak gdyby nigdy nic ignorował jego wszystkie wiadomości i telefony siedząc ciągle w swoim pokoju? Zacisnął wargi, po czym odchrząknął, chcąc jakoś przerwać dziwną ciszę, która zapanowała między nimi.
- Przepraszam, że pytam - odezwał się, chcąc dowiedzieć się, czy Luhan miał coś więcej na swoim sumieniu. - Ale czy... Rozwodzi się pani?
- Ja? - zaśmiała się. - Ależ skąd, co to za bzdury?
- Rozumiem - Baekhyun oblizał nerwowo wargi i zerknął w stronę schodów prowadzących na piętro. Kobieta patrzyła na niego ze zmartwieniem, bez problemu domyślając się, że to kłamstwo również wymyślił jej syn. - Luhan jest w swoim pokoju?
- Tak - odparła, na co chłopak podziękował cicho i udał się w doskonale znanym mu kierunku.
Od razu, gdy tylko wszedł na piętro, do jego uszu dobiegały stłumione głosy. Cicho zbliżył się do drzwi od pokoju Luhana, a wtedy słowa stawały się coraz wyraźniejsze. Teoretycznie nie powinien podsłuchiwać, bo wiedział, że nie wypada robić czegoś takiego przyjacielowi, ale z drugiej strony Baekhyun został przez niego okłamany, a to jest o wiele gorsze, niż chwilowe wytężenie słuchu, prawda? Drzwi od pokoju jego przyjaciela były delikatnie uchylone, przez co mógł dostrzec stojącego przy łóżku Luhana, a wraz z nim, o zgrozo, Sehuna.
- Mam tego dość - oznajmił Lu, po czym przejechał dłońmi po swojej twarzy. - Ile jeszcze zamierzasz to ciągnąć?
- Wiesz, że to nie takie proste - odparł chłopak Baekhyuna.
- Boże... Czy ty wiesz, jak ja się z tym czuję? Musiałem mu wielokrotnie wciskać kit i udawać, że nic się nie dzieje. To jest mój przyjaciel, nie powinienem się tak wobec niego zachowywać!
- Lu, uspokój się - Sehun chciał się do niego zbliżyć, ale wtedy Luhan odsunął się i usiadł na łóżku z rezygnacją.
- Zastanów się może czego naprawdę chcesz. Jeśli ciągle go kochasz, to...
- Nie kocham go - to krótkie zdanie uderzyło w serce Baekhyuna tak mocno, że ból, którego doświadczył przez Krisa był właściwie niczym w porównaniu do tego uczucia. Przyłożył dłoń do swoich ust, a jego oddech stał się cięższy. Dziwny gorąc rozprzestrzenił się po jego ciele, zaś w jego oczach zaczęły się gromadzić łzy, których nie był w stanie powstrzymać. W międzyczasie Sehun usiadł obok Luhana i objął go ramieniem, przybliżając się do jego twarzy. - Załatwię to, obiecuję. Zerwę z nim, a potem będę cały twój, dobrze?
- Mhm - Luhan skinął głową, a wtedy Sehun pocałował go czule.
- Kocham cię.
Baekhyun przygryzł boleśnie wargę, nie zważając już nawet na to, że wciąż goiła się po ostatnim incydencie. Sehun dawno mu nie wyznawał miłości, a teraz usłyszał te dwa piękne słowa skierowane do kogoś innego... Do jego własnego przyjaciela, który perfidnie go okłamywał. W tym momencie uznał, że nie powinien się więcej mazać. Już wiele łez wylał w ostatnim czasie. Zbyt wiele, by resztki swojego smutku marnować na tych dwulicowych gnojków. Otworzył drzwi i wszedł do pokoju Luhana, zaskakując tym zarówno jego, jak i Sehuna. Para odsunęła się od siebie gwałtownie, a Baek tylko prychnął rozbawiony ich żałosnym zachowaniem.
- Cześć Baekhyun - Lu uśmiechnął się niewinnie, jednak mina od razu mu zrzedła, gdy dostrzegł na twarzy przyjaciela istny gniew.
- Cześć zdradliwa szmato - na te słowa Luhan westchnął ciężko i wstał z łóżka, chcąc podejść do Baekhyuna, który od razu się odsunął.
- Słuchaj, wszystko ci wyjaśnię...
- Ale tutaj nie ma czego wyjaśniać. Okłamałeś mnie i jeszcze odbiłeś mi chłopaka, kurwa mać! I ty się nazywasz moim przyjacielem? Ufałem ci, do cholery!
- To nie jego wina, Baek - wtrącił się Sehun, stając obok roztrzęsionego Luhana.
- Ach, no jasne, mogłem się domyślić - Baekhyun posłał mu wściekłe spojrzenie, po czym westchnął ciężko, rozmasowując palcami swoje skronie. - Ile to już trwa?
W pokoju zapanowała cisza, przerywana jedynie pociąganiem nosem Luhana, którego Sehun niepewnie głaskał po plecach, chcąc go jakoś uspokoić.
- Pytam, ile to trwa? - powtórzył Baek, krzyżując ręce na piersi.
- Od dwóch miesięcy - szepnął Luhan.
- Aha - pokręcił głową, uśmiechając się z ironią. - Od dwóch miesięcy obaj robiliście mnie w chuja.
- Wtedy się zmieniłeś, Baekhyun - powiedział Sehun, który tak naprawdę był chyba najbardziej opanowaną osobą w tym pomieszczeniu.
- Zmieniłem się? Nie bądź śmieszny! Doskonale wiesz, że nie miałem wpływu na decyzje moich rodziców. Myślałeś, że przez przymusowe umawianie się z tamtą dziewczyną z dnia na dzień stanę się hetero? Miałeś jakiś cholerny okres godowy i ręka ci nie starczyła, więc wolałeś przelecieć mojego i jednocześnie swojego własnego przyjaciela?
- To nie tylko o to chodzi. Nie mów mi, że nie zauważyłeś, na czym opierał się nasz związek. Zawsze to ja musiałem spełniać twoje zachcianki, akceptować twoją chorą zazdrość i wysłuchiwać twojego ciągłego gadania na tematy, które mnie w ogóle nie interesowały.
- Trzeba było ze mną o tym porozmawiać, zmieniłbym się.
- Tylko z tobą już nie dało się normalnie rozmawiać, skoro zostałem zepchnięty na drugi plan!
- Czyli to wszystko moja wina, tak?
- Też zawiniliśmy i jesteśmy świadomi tego, w jakiej sytuacji byliśmy zmuszeni cię zostawić. Naprawdę chcieliśmy to zmienić i jakoś ci pomóc.
- Jak pomóc? Zrywając ze mną i wyznając, że byłem przez was okłamywany i że pieprzyliście się za moimi plecami? To w takim razie brawa dla was, w życiu nie spotkałem się z podobnie zajebistym pomysłem! Wiesz dlaczego tak teraz wyglądam, Sehun? Bo kochałem cię tak bardzo, że byłem w stanie przyjąć na siebie podwójny ból od tych cholernych homofobów, żebyś tylko nie musiał cierpieć. Kurwa, Kris miał rację, to nie było wcale tego warte...
- Baek, przepraszam - jęknął Luhan łamiącym się głosem, a jego oczy błyszczały od gromadzących się w nich łez. - Naprawdę cię przepraszam... Chciałem ci wszystko powiedzieć od razu, ale... Nie mogłem. Poza tym, znalazłeś pomoc u Chanyeola, myślałem, że jakoś ci się to ułoży i sprawy same się polepszą...
- Zdurniałeś do reszty? - prychnął Baek. - Co z tego, że mam Chanyeola, skoro nie było przy mnie ciebie? Dlaczego znajduję schronienie u obcego człowieka, a nie u swojego przyjaciela czy chłopaka? Albo raczej byłego przyjaciela i byłego chłopaka...
- Baekkie...
- Nie mów tak do mnie. Najlepiej w ogóle się do mnie nie odzywaj, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Po tych słowach Baekhyun opuścił pokój Luhana i szybko udał się na niższe piętro, by jak najszybciej wynieść się z tego domu i zostawić w nim wszystkie wspomnienia ze swoim dawnym przyjacielem. Nawet nie pofatygował się, by zawiązać sznurówki swoich butów. Nie miał na to czasu, tym bardziej, że Luhan nie zamierzał tak po prostu odpuścić i udał się za nim, mając nadzieję na to, że uda mu się jeszcze wszystko wyjaśnić.
- Baekhyun, proszę cię, poczekaj - powiedział drżącym głosem, a łzy spływały po jego policzkach.
- Zostaw mnie w spokoju - warknął Baek, zarzucając kurtkę na swoje ramiona i wychodząc z domu. Luhan jednak nie przejmował się zimnem, jakie panowało na zewnątrz i ruszył za nim.
- Proszę cię, pozwól mi to naprawić...
- Niczego już nie naprawisz, Luhan - odwrócił się w jego stronę i spojrzał w jego zapłakane oczy. - Stało się, czasu nie cofniesz. Zawiodłem się na tobie i już nie będę w stanie ci zaufać, rozumiesz? Po prostu odpuść.
Baekhyun poprawił swoją kurtkę i szybkim krokiem ruszył w swoim kierunku, nie patrząc już więcej w stronę swojego dawnego przyjaciela, który bezsilnie zalewał się łzami, obserwując jego oddalającą się sylwetkę. Co prawda, Baek czuł, jak strasznie piekły go oczy i naprawdę miał ochotę się rozpłakać, jednak zdecydował, że tym razem musi być silny. I nawet nie bolał go tak bardzo fakt, że jego największa miłość tak po prostu go zdradzała. Bolało go to, że osoba, której najbardziej ufał, okazała się być tak bardzo fałszywa. Bolało go, że stracił jedynego przyjaciela. Oczywiście był jeszcze Tao, ale jego znał o wiele krócej, a poza tym nie miał pewności, czy on również nie był w to wszystko wtajemniczony.
Po godzinie udało mu się wrócić do mieszkania, w którym nie zastał już Kaia. Było całkiem puste. Do powrotu Chanyeola zostało jeszcze trochę czasu, więc nie pozostało mu nic innego, jak zabić resztki cierpienia czymś pożytecznym. Udał się do sypialni po parę książek i niechętnie zabrał się za naukę. W końcu musiał jakoś nadrobić cały ten materiał, który ominął go w szkole. Starał się choć na chwilę nie myśleć o całej tej sytuacji, jednak było to zbyt trudne. W jego głowie ciągle pojawiały się wspólne wspomnienia z Luhanem i Sehunem, które zawsze były dla niego tak bardzo kojące, a obecnie sprawiały największy ból. W końcu też na kartkę jego zeszytu skapnęła jedna łza, rozmazując przy tym tusz czarnego długopisu.
Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że Baekhyun od razu potarł dłonią swoje oczy, żeby tylko nie rozpłakać się na dobre, po czym szybko udał się do przedpokoju, w którym zastał Chanyeola. Mężczyzna popatrzył na niego przez chwilę, gdy akurat wieszał swoją kurtkę na wieszaku.
- Myślałeś, że Kai o niczym mi nie powie? - spytał, ale Baek nic nie odpowiedział, tylko oparł się o ścianę i przechylił głowę na bok. - Jesteś chory, nie powinieneś wychodzić na zewnątrz, głupku.
- Co z tego? - wzruszył obojętnie ramionami, na co Chanyeol zmarszczył brwi. Normalnie dzieciak zacząłby pyskować, a teraz był niepokojąco spokojny.
- A tobie co?
Baek spojrzał mu w oczy, po czym podszedł bliżej i bez słowa wtulił się w niego, obejmując go mocno. Yeol spojrzał na niego trochę zaskoczony tym nagłym gestem, jednak odwzajemnił to, delikatnie głaszcząc chłopaka po jego miękkich włosach. Stali tak przez chwilę w ciszy, aż w końcu Baekhyun odsunął się nieznacznie, jednak jego ręce wciąż obejmowały talię mężczyzny.
- Sehun mnie zdradził z Luhanem - oznajmił, a Chanyeol wybałuszył oczy zdziwiony. - Ale nie zamierzam po tym rozpaczać. Najwyraźniej tak musiało być. Teraz tylko ty mi zostałeś.
Baekhyun uniósł głowę, by spojrzeć na jego twarz, na której obecnie malowało się zmartwienie i współczucie. W oczach chłopaka panowała nędzna pustka. Nie wyrażały nic. Nie błyszczały tak pięknie jak zawsze. Chanyeol nie mógł znieść tego widoku.
- Nie zostawiaj mnie, proszę - szepnął, a Chanyeol nic na to nie odpowiedział, tylko przytulił go, chcąc dać mu tym jak najwięcej ciepła, którego Baekhyun obecnie potrzebował.
Przez następne dni żaden z nich nie ruszał się z domu. Yeol chciał zrobić wszystko, żeby Baek znów był choć trochę szczęśliwy. Pomagał mu w nauce, samemu zaniedbując swój własny materiał ze studiów, karmił go niezdrowymi zupkami i żelkami, a nawet oglądał z nim romantyczne dramy, za czym raczej nie przepadał. Baekhyun w sumie też tego nie lubił, ale przez Kaia za bardzo się wciągnął. Problem był tylko taki, że chłopak już właściwie wyzdrowiał i w poniedziałek musiał iść do szkoły, gdzie spotkanie z Luhanem i Sehunem było nieuniknione. Poza tym, wciąż bał się, że Xiumin i Kris znów się do niego przyczepią. Chanyeol bez problemu dostrzegł na twarzy Baekhyuna ten strach, dlatego gdy w niedzielny wieczór siedzieli razem przed telewizorem oglądając obecnie reklamy, postanowił trochę z niego wyciągnąć.
- Nie chcesz iść jutro do szkoły, co nie? - spytał, na co chłopak spojrzał na niego z nadzieją.
- A mogę zostać?
- Nie - Baekhyun przewrócił oczami, a Chanyeol uśmiechnął się lekko. - Ale chciałbym wiedzieć, skąd ta niechęć.
- Mało kto lubi szkołę.
- Nie wkręcisz mi kitu, że masz taką minę tylko dlatego, że nie lubisz szkoły.
- Spotkam się z Luhanem i Sehunem, to jest powód.
- Coś w tym jeszcze musi być, Baek.
Baekhyun odwrócił wzrok w stronę telewizora i owinął się kocem tak, by widoczne były jedynie jego oczy. Chanyeol jednak nie zamierzał odpuścić. Wciąż patrzył się na chłopaka wyczekująco, co trochę krępowało młodszego. W końcu jednak brak odzewu z jego strony zaczął wkurzać studenta, dlatego przysunął się bardziej do Baekhyuna i wciągnął go na swoje kolana.
- Co ty robisz?! - pisnął zawstydzony Baek, a Chanyeol uśmiechnął się półgębkiem, widząc pojawiający się na twarzy chłopaka rumieniec.
- Albo mi wszystko ładnie wyśpiewasz, albo dostaniesz szlaban na papierosy - oznajmił, jednak Baekhyun prychnął w odpowiedzi.
- Kai mi będzie dawał.
- Powiem mu, żeby tego nie robił.
- A myślisz, że cię posłucha? - uniósł brew rozbawiony, ale Chanyeol wcale nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Umieścił dłonie na jego plecach i przysunął go bardziej do siebie, przez co Baekhyun umieścił ręce na jego ramionach i zacisnął wargi jeszcze bardziej zawstydzony.
- Bądź grzecznym chłopcem i mów, albo nigdy cię nie puszczę - mruknął, patrząc mu w oczy. Baek z trudem przełknął ślinę, czując gorąc zarówno na twarzy, jak i w okolicach podbrzusza.
- Co jeśli nie chcę, żebyś mnie puszczał? - szepnął, a jego głos mimowolnie drżał z ekscytacji.
- Jesteś pewien?
Baekhyun przygryzł wargę, będąc praktycznie na granicy między zdrowym rozsądkiem, a pożądaniem, które samo tak nagle postanowiło się pojawić w jego umyśle. Był nastolatkiem, więc nie potrafił czasem kontrolować swoich emocji, a ponieważ Chanyeol dostarczał mu takiej bliskości, jakiej nie miał okazji zaznać od dawna, chciał po prostu zapomnieć o tym, że jeszcze parę dni temu zerwał ze swoim chłopakiem i najzwyczajniej pozwolić sobie dobrać się do tego mężczyzny, który tak perfidnie go kusił. Szybko jednak odrzucił te myśli, gdy Chanyeol zrzucił go ponownie na kanapę, uśmiechając się szeroko, będąc wyraźnie rozbawionym oburzoną miną chłopaka.
- Bądź ze mną szczery, Baekhyun - powiedział, poważniejąc nieco. - O co chodzi?
Baek westchnął ciężko i podkulił nogi, by oprzeć podbródek o swoje kolana. Skrzywił się, zastanawiając się, czy powinien w końcu powiedzieć mu o swojej sytuacji z Krisem i Xiuminem, a także o tym, że ojciec tak po prostu zabrał mu możliwość korzystania z karty. Wiedział, że Chanyeol tak po prostu nie odpuści i będzie chciał poznać prawdę wcześniej czy później, a Baekhyun i tak będzie musiał wszystko ładnie wyśpiewać. Po chwili ciszy spojrzał ponownie na studenta, który wciąż patrzył na niego wyczekująco.
- No dobra - powiedział z rezygnacją i usiadł po turecku, dłońmi mierzwiąc skrawek koca. - Boję się iść do szkoły, bo pewnie znowu spotkam tych dwóch chłopaków, którzy mnie pobili...
- A więc to tak - Chanyeol pokiwał głową, krzyżując ręce na piersi. - Czemu to zrobili?
- Chcieli... Wymusić ode mnie pieniądze. Nie miałem wyboru, musiałem je dla nich załatwić, bo inaczej zrobiliby krzywdę Sehunowi. Teraz widzę, że to wcale nie było tego warte...
- Wtedy nie miałeś o tym pojęcia.
- To prawda.
- Dałeś im te pieniądze?
- Nie. Okazało się, że mój ojciec zablokował mi dostęp do karty i obecnie nie mam żadnych pieniędzy. Pozwoliłem im na to, żeby pobili mnie bardziej, w zamian za to, że nie zrobią nic Sehunowi...
- Baekhyun, jesteś taki głupi - westchnął Chanyeol, jednak przysunął się i objął chłopaka ramieniem, na co oparł głowę o ramię studenta. - Trzeba było mi o tym powiedzieć.
- Nie chciałem nikogo tym martwić. I tak masz przeze mnie więcej problemów.
- Wcale nie. Cieszę się, że jesteś ze mną.
- Dlaczego?
- Bo od dawna jestem samotny, żyłem ciągle tym samym monotonnym tempem. Dzięki tobie wszystko się zmieniło - Baekhyun uśmiechnął się lekko na te słowa. - A jutro pokażesz mi, kto ci to zrobił i załatwię to jak należy.
- Nie - chłopak gwałtownie się wyprostował i spojrzał mu w oczy z przerażeniem. - Nie, nie, proszę, nic z tym nie rób! Ty nie wiesz, jacy oni są. Potem będę miał jeszcze więcej problemów i ty też możesz przez to oberwać!
- Wolisz to zostawić tak, jak jest? Przestań, Baekhyun. Jeśli teraz czegoś z tym nie zrobisz, może się tylko pogorszyć, rozumiesz? Tylko z nimi porozmawiam, nic więcej.
- Oni cię nie posłuchają, zwykła rozmowa nic nie da.
- Zdziwisz się jeszcze, gwiazdeczko.
Baekhyun westchnął z rezygnacją i ponownie skulił się na kanapie, jeszcze bardziej stresując się następnym dniem. Wiedział, że nic nie będzie w stanie zrobić. Nie powstrzyma Chanyeola, choć bardzo by chciał.
***
Baekhyun unikał Luhana najlepiej jak tylko mógł. Mimo, że jego dawny przyjaciel bardzo chciał z nim porozmawiać, on był w stanie ignorować go na różne możliwe sposoby. Oczywiście Tao został poinformowany o całej sytuacji, dlatego też czuł się okropnie rozdarty, nie wiedząc komu współczuć bardziej. Kiedy Baek spotykał Sehuna, posyłał mu najbardziej zawistne spojrzenie, na jakie było go stać, a ludzie od razu zaczęli plotkować, że słynna gejowska para najwyraźniej ze sobą zerwała. Informacja o tym dotarła również do Krisa i Xiumina, którzy ciągle naśmiewali się z Baekhyuna, gdy tylko mijali go na korytarzu. Chłopak jednak starał się udawać, że wcale go to nie rusza, choć w rzeczywistości za każdym razem, kiedy przechodził obok nich, czuł okropne przerażenie.
W końcu, gdy lekcje dobiegły końca, zamierzał jak najszybciej opuścić teren szkoły i wrócić do domu, jednak nie było mu to dane, ponieważ nieopodal budynku czekał na niego czarny Fiat, który zatrąbił, gdy tylko Baek przechodził obok niego. W środku samochodu dostrzegł Chanyeola i Kaia, a wraz z nimi jakiegoś zjaranego typka, którym najwyraźniej musiał być Lay, o którym tyle już słyszał. Rozejrzał się dookoła, jednak żaden z uczniów, który go mijał, nawet nie zwrócił uwagi na tego grata, którym właściwie wstyd było jeździć. Baekhyun szybko wsiadł do środka, kuląc się na skórzanym siedzeniu. Nie chciał, żeby ludzie z prestiżowej szkoły zaczęli gadać, jak to Byun Baekhyun wozi się beznadziejnymi pojazdami.
- Czemu tylu was przyjechało? - szepnął, tuląc się do swojego plecaka.
- Samochodem było szybciej - odparł Chanyeol, wzruszając ramionami. - A ponieważ ani ja, ani Kai nie mamy prawa jazdy, to ktoś musiał nas podwieźć.
- Hej przyjacielu - przywitał się Lay, odwracając się w jego stronę.
- Hej? - Baek skinął niepewnie głową, po czym spojrzał na siedzącego obok niego Kaia. - A ty tutaj po co?
- Mówiłem ci, że nie pozwolę na to, aby ktoś tykał moje bubu - oznajmił z oburzeniem, po czym objął mocno zdezorientowanego siedemnastolatka. - Zrobię im taki armagedon, że więcej ręki na ciebie nie podniosą!
- Ale...
- Dobra, które to gnojki? - Kai zaczął uważnie wyglądać za szybę.
Baekhyun westchnął ciężko, po czym sam zaczął przyglądać się uczniom, opuszczającym teren szkoły. Siedzieli tak przez chwilę w ciszy, aż w końcu w oczy rzuciła mu się ta charakterystyczna czerwona czupryna Xiumina, który oczywiście szedł w towarzystwie Krisa.
- To oni - wskazał na nich palcem.
- O kurde - Kai uniósł brew. - Jeden wygląda jak wiewiórka, a drugi jakby miał wściekliznę. Dobra Yeollie, idziemy?
- Idziemy - Chanyeol kiwnął głową, jednak nim opuścił samochód, spojrzał jeszcze przez ramię na zestresowanego Baekhyuna. - Zostań tutaj.
Chłopak przewrócił oczami, jednak posłuchał się go i grzecznie siedział na miejscu, skazany na rozmawianie o wszystkim i o niczym z Layem. Za ten czas Chanyeol i Jongin ruszyli za chłopakami, czekając na odpowiedni moment, aż nikogo nie będzie w pobliżu. Kiedy mieli pewność, że żaden z uczniów liceum nie kręcił się w pobliżu, chwycili ich za ramiona i zaciągnęli do zaułku między dwoma budynkami.
- Co jest, kurwa? - szarpnął się Kris, który od razu został popchnięty na ścianę przez Chanyeola.
- Byliście ostatnio niemili dla naszego kolegi, wiecie? - odezwał się Kai, krzyżując ręce na piersi i patrząc na zdezorientowanych chłopaków.
- Niby którego? Chodzi wam o Byuna? - zaśmiał się ironicznie. - Ten pedał się wam poskarżył?
Kris nie zdołał nic więcej powiedzieć, a mina szybko mu zrzedła, gdy Chanyeol chwycił go mocno za kołnierzyk jego koszuli i mocniej przyszpilił go do ściany, patrząc z furią w jego oczy.
- Jeszcze raz tak go nazwiesz, a nie ręczę za siebie - mruknął student. Xiumin, widząc obecną sytuację, spiął się i nerwowo patrzył to na Kaia, który stał przy nim, to na swojego kumpla, którego właśnie obleciał prawdziwy strach. - Zgrywasz takiego cwanego, a w rzeczywistości wystarczy podnieść na ciebie rękę i od razu się kulisz.
- Chyba nie zdajesz sobie sprawy, z kim rozmawiasz, frajerze - warknął Kris, ale wtedy też Chanyeol wepchnął go w zaspę śniegu, dłonią przytrzymując w niej jego głowę.
- Nigdy nie lubiłem bogatych dzieciaków. Myślicie, że możecie sobie pozwalać na wszystko, ale rzeczywistość jest bardziej szara niż wam się wydaje, wiesz gówniarzu? Niewiele trzeba, żebyś oberwał tak jak Baekhyun, a nawet gorzej. Dowiem się, że tknąłeś go jeszcze raz, a tak ci skopię dupę, że nie będziesz w stanie na niej usiąść przez jebany miesiąc. Rozumiemy się?
Kris nic nie odpowiedział, próbując wstać i jeszcze chcąc się postawić, jednak Chanyeol był od niego zdecydowanie silniejszy, więc jeszcze bardziej wepchnął jego głowę w zimną zaspę.
- Pytam, czy się rozumiemy? - powtórzył, a Kris tylko mruknął coś niewyraźnie, nie mając właściwie możliwości, by odpowiedzieć normalnie. - Co powiedziałeś?
- Tak, rozumiemy się! - krzyknął, z trudem odwracając głowę, a Chanyeol z zadowoleniem puścił go i wsunął dłonie do kieszeni.
- A ty kolego dawaj telefon - odezwał się Kai, patrząc na wystraszonego Xiumina.
- A-ale... - chłopak zająknął się.
- No już, już.
Xiumin niepewnie wyjął telefon z kieszeni, a Jongin szybko wziął go do ręki i wszedł w galerię, szukając filmiku z pobiciem Baekhyuna. Nie zamierzał go oglądać. Przesłał go jedynie na swoją komórkę, by zachować to w razie czego jako dowód, gdy ponownie dojdzie do podobnej sytuacji, jednak zachował to w folderze, w który nigdy nie wchodził. Zaraz po tym usunął filmik z telefonu Xiumina, żeby chłopak nie pokazywał tego innym, ani nie rozsyłał, po czym rzucił urządzeniem w śnieg, a następnie popchnął licealistę tak, że również on wylądował na ziemi.
Chanyeol i Kai oddalili się z miejsca zdarzenia, wracając do samochodu. Obaj mieli nadzieję, że te gówniarze więcej nie zrobią krzywdy Baekhyunowi. Mogli im zagrozić inaczej i po prostu ich pobić, ale nie zamierzali staczać się do ich żałosnego poziomu. Przynajmniej nie teraz, gdy wszystko dało się jeszcze załatwić inaczej i nieco delikatniej.
- Wiesz, w sumie dawno nie widziałem cię takiego walecznego - zaśmiał się Kai, odpalając papierosa. - Chyba bardzo ci zależy na tym dzieciaku.
- Po prostu się martwię - odparł Chanyeol, wzruszając ramionami.
- Ile my się znamy, Yeollie? Wystarczająco, żebym wiedział, że coś jest na rzeczy. To widać.
- Niby co?
- Zakochałeś się.
- Wcale nie - prychnął, uśmiechając się lekko.
- Przestań sobie przeczyć. Ciągle o niego dbasz, chcesz dla niego jak najlepiej, poświęcasz się i nie chcesz nic w zamian... To jest właśnie miłość!
- Przesadzasz.
- Wiem swoje, Yeollie.
Chanyeol zerknął na niego i westchnął cicho, widząc zadowolenie na twarzy swojego przyjaciela. I właściwie Kai miał rację. Zakochał się, zdecydowanie za szybko jak na niego. Zdecydowanie zbyt dziecinnie. Ale nic nie potrafił zrobić z tym, że jego serce tak szalenie reagowało, gdy w oczach Baekhyuna błyszczały te śliczne iskierki szczęścia, a jego uśmiech rozjaśniał każdy szary dzień. Gdy wreszcie wsiedli do samochodu, Chanyeol starał się poinformować go spokojnie, że sytuacja została opanowana, choć tak naprawdę chciał go mocno przytulić, pocałować i powiedzieć mu, że już jest bezpieczny. Chciał, żeby Baekhyun tak czuł się przy nim - bezpiecznie.
***
Drama drama~! No, ale mam nadzieję, że cieszycie się z tego obrotu spraw B) Wreszcie ChanBaeki idą do przodu!
Przypominam, że piszę ciągle Comę, więc jeśli ktoś chce ChanBaekowych hardych angstów, to zapraszam do tego ff. Rozdziały są mega dłuuugie, dlatego będą się pojawiać rzadko, ale staram się nad tym jak najbardziej skupić, bo jest to chyba moje najukochańsze dziecko. No, także zapraszam na pierwszy rozdział Comy i czekajcie cierpliwie na kolejne rozdziały Cigarette, bo to nie koniec dram B)
Buzi :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro