17 - "Wybaczenie"
Chanyeol żałował wszystkiego, nawet tego, że w ogóle żyje. To wszystko było jakimś nieśmiesznym żartem. Potrafił tylko niszczyć to, co dawało mu szczęście. Miał tego serdecznie dość. Nie widział nadziei dla siebie ani dla swojej beznadziejnej przyszłości. Baekhyun na pewno nie będzie chciał do niego wrócić, więc jedyne co mu pozostało, to pogodzić się z tym, jak bardzo był bezużyteczny.
Właśnie leżał na kanapie przykryty kocem po sam nos, wpatrując się w wyłączony telewizor i brzydząc się samym sobą. Gdyby tylko mógł, rozpłakałby się i wykrzyczał cały swój ból. Coś go jednak w tym powstrzymywało, przez co czuł się jeszcze bardziej przygnębiony.
Wzdrygnął się lekko, gdy ciszę w jego mieszkaniu przerwało mocne walenie w drzwi. Przez chwilę nie ruszał się z miejsca i jedynie gapił się z przerażeniem na przejście do małego przedpokoju, obawiając się, że zaraz przejdą przez nie jacyś gangsterzy albo armia komorników.
- Park Chanyeol, jeśli zaraz nie otworzysz, wejdę przez okno! - słysząc głos Jongina, rozluźnił swoje spięte mięśnie i niechętnie skierował się do drzwi. Kiedy tylko je otworzył, ujrzał w towarzystwie Kaia Kyungsoo i Laya, którzy uśmiechali się do niego podejrzanie.
- O co chodzi? - spytał podejrzliwie, jednak nim otrzymał odpowiedź, jego przyjaciele wcisnęli mu się do mieszkania.
- Mamy dla ciebie pracę.
- To żart?
- Nie - Kim uśmiechnął się szeroko i rozłożył się na całej kanapie.
- Mój znajomy szuka pracownika w swoim sklepie muzycznym - powiedział Lay. - A ponieważ masz o tym pojęcie, postanowiłem cię polecić. Musisz tylko przyjść do niego na rozmowę.
Chanyeol przez chwilę stał jak wryty, a słowa jego przyjaciół powoli do niego docierały. Nie mógł uwierzyć w to, że ktokolwiek chciał go przyjąć. Wciąż miał wrażenie, że to tylko jakiś beznadziejny żart, jednak wiedział doskonale, że w takiej sytuacji jego kumple w życiu by go nie oszukali. To mogła być jedyna okazja, by wszystko w końcu naprawić.
- Nie dam rady - szepnął, spuszczając wzrok.
- Jak to "nie dasz rady"? - prychnął Kai.
- Spójrz na mnie. Wyglądam i czuję się jak gówno! Żaden pracodawca nie będzie chciał przyjąć kogoś takiego...
- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? - oburzył się Kyungsoo. - Skończ wreszcie się nad sobą użalać, bo to nic ci nie da! Weź się w garść, Chanyeol!
- Ale...
- Żadne "ale"! Proszę się natychmiast ogarnąć, zaraz wychodzisz na rozmowę o pracę i mam w dupie to, że masz kaca!
Chanyeol westchnął ciężko i szybko skierował się do łazienki, żeby choć trochę przywrócić się do porządku. Natomiast jego przyjaciele czekali cierpliwie w salonie, by po dwudziestu minutach wyjść wraz ze zdołowanym Parkiem i wcisnąć go do samochodu Laya. Przez całą drogę do sklepu muzycznego, Chanyeol czuł się bardziej zestresowany niż kiedykolwiek. Nie chciał myśleć o tym, co go czeka, dlatego też wyglądał przez okno, przyswajając sobie, w jakiej okolicy znajduje się jego być może przyszłe miejsce pracy.
Kiedy zatrzymali się pod lokalem, Chanyeol niepewnie opuścił samochód i wszedł do środka. Wraz z otwarciem drzwi, dzwoneczek zawieszony nad nimi zadzwonił dźwięcznie, informując o jego przybyciu. Ściany sklepu były szare, a jedną z nich zdobiła wielka wystawa różnych gitar, które były na sprzedaż. Z głośników cicho leciał jeden z utworów Arctic Monkeys. Sklep dzielił się na parę pomieszczeń. W jednym były pianina i keyboardy, w innych perkusje. Również można było tutaj zakupić płyty, winyle i koszulki z różnymi zespołami. Wszystko prezentowało się naprawdę dobrze i Chanyeol w jednej chwili poczuł się tutaj znacznie swobodniej.
- Mogę w czymś pomóc? - z zamyślenia wyrwał go przyjemny głos sprzedawcy, który opierał się o ladę i uśmiechał się do niego ciepło.
- Ach, tak - student niepewnie podszedł bliżej. - Eee... Ja w sprawie pracy.
- Chanyeol, zgadza się? - Park skinął głową. - Jestem Junmyeon, właściciel. Yixing dużo mi o tobie opowiadał. Ponoć masz spore doświadczenie, jeśli chodzi o muzykę, zgadza się?
- W sumie to tak - odparł trochę niepewnie, choć sam nawet pomyślał, że niepotrzebnie się stresował. W końcu Junmyeon wyglądał na bardzo miłego człowieka. - Uczyłem się w szkole muzycznej. Gram na paru instrumentach, między innymi na gitarze, pianinie i perkusji. Ogólnie interesuję się muzyką. I studiuję reżyserię dźwięku.
- Brzmi dobrze. Możesz zacząć od zaraz.
- Chwila, co? - Chanyeol patrzył na mężczyznę jak na ufoludka, nie wierząc w to, co właśnie usłyszał. - Nie potrzebuje pan jakichś papierków, CV, cokolwiek?
- Nie, wierzę ci na słowo. Inne formalności załatwimy kiedy indziej. Na razie czeka cię okres próbny. A, i nie mów mi per "pan", to mnie postarza.
- Ja... Boże, dziękuję!
Chanyeol pierwszy raz od dawna poczuł się szczęśliwy. Nadzieja od razu do niego powróciła i najwyraźniej nie zamierzała go opuścić. Chciał pracować jak najlepiej, żeby tylko móc tutaj zostać. To miejsce zdecydowanie mu odpowiadało, a jego szef był naprawdę wyrozumiały. W dodatku nie miał narzuconych godzin pracy, tak jak poprzednio, a więc mógł spokojnie przychodzić na swoją zmianę po wykładach. Miał wrażenie, że od teraz wszystko zacznie się układać. Do pełnego szczęścia potrzebował tylko Baekhyuna...
***
Nie potrafił przestać myśleć o tym, co zobaczył poprzedniej nocy. Chanyeol i jakaś dziewczyna razem... To było dla niego tak bardzo bolesne, że najchętniej wymazałby ten widok z pamięci, łącznie z samym Parkiem. Od tego wszystkiego było mu słabo i miał wrażenie, że rozkruszy się przez zwykły podmuch wiatru. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie tak bardzo przeżywać rozstanie. Tak samo nie sądził, że pokocha kogoś tak mocno jak Chanyeola.
Potrzebował jakiegoś wsparcia, jednak wygadanie się Tao nie wchodziło zbytnio w grę, a Taeyeon nie chciał zawracać głowy, choć powiedział jej już wiele i dziewczyna zapewniała go, że może jej się żalić w każdej chwili. W ostateczności wylądował w pokoju Luhana, zajmując swoje ulubione miejsce i starając się wyrzucić z głowy myśl, że pachnie tutaj Sehunem. To nie tak, że dalej miał im za złe tę całą zdradę. Teraz bardziej go to brzydziło.
Mimo wszystko, udało mu się przełamać i znów traktować Luhana tak jak kiedyś. Co prawda, nie nazywał go swoim przyjacielem, jednak był pewien tego, że chłopak wszystkiego żałuje i naprawdę chciał odbudować ich relację.
- Co się dzieje? - spytał Luhan, widząc jak bardzo zmartwiony był Baekhyun. Troska w jego głosie sprawiła, że zrobiło mu się trochę cieplej na sercu.
- Chanyeol znalazł sobie kogoś innego - wyszeptał, na co Chińczyk wytrzeszczył oczy zszokowany.
- Jak to?
- Wczoraj był z jakąś dziewczyną.
- Może to tylko koleżanka?
- Też sypiasz z koleżankami?
- Och... Chyba, że tak... Strasznie mi przykro, Baek.
- Co ja mam teraz zrobić? Boże, Lu, tak strasznie go kocham - jego głos zaczął się łamać, a oczy piekły go od zbliżającego się płaczu. - Dlaczego tak szybko o mnie zapomniał?
- Hej, nie rozklejaj się! Na pewno nie jest jeszcze za późno.
- Skąd wiesz?
- Spróbuj z nim porozmawiać. Może jeszcze uda się wszystko naprawić.
- Wątpię...
- Z takim nastawieniem na pewno niczego nie zmienisz.
Baekhyun westchnął ciężko i przetarł twarz dłońmi. Czuł się cholernie bezradny. Chyba jedyne co mu pozostało, to czekać aż Kris wreszcie go dopadnie i zabije. Jednak Luhan miał rację. Powinien zmienić swoje podejście, spróbować porozmawiać z Chanyeolem, a nuż coś mogłoby z tego w końcu wyniknąć.
- Masz rację, muszę z nim porozmawiać - mruknął Baekhyun. - A co jeśli nic z tego nie będzie?
- Będziesz musiał się z tym pogodzić - odparł Luhan. - Nie ma sensu walczyć o coś, jeśli wiesz, że to nie wypali. Ale ja wiem, że wszystko będzie dobrze! Chanyeol cię kocha, jestem tego pewien. Nie ma takiej opcji, żeby to nie wypaliło.
- Dzięki, Lu...
Baekhyun spędził jeszcze chwilę z Luhanem, zanim postanowił w końcu odwiedzić Chanyeola. Stresował się znacznie bardziej niż ostatnio. Chyba najbardziej obawiał się tego, że znów zobaczy tę dziewczynę w jego mieszkaniu. Dreszcze przebiegały przez jego ciało, kiedy docierało do niego, że Chanyeol ją dotykał i całował. Nie brzydził się nim, tylko jego czynem. Teoretycznie powinienem reagować na to zupełnie inaczej. W końcu już raz został zdradzony. Tym razem jednak nie mógł tego nazwać zdradą, bo przecież nie byli już razem i chyba to bolało go w tym wszystkim najbardziej.
Pojawiając się w okolicy, w której mieszkał Chanyeol, czuł się tak, jakby serce utknęło mu w gardle. Chciał zawrócić. Naprawdę wolał zawrócić i już więcej tutaj nie wracać, jednak i tym razem los postanowił sobie z niego zakpić, stawiając na jego drodze cholernego Park Chanyeola.
- Baek? - student nie mógł uwierzyć w to, że jego ukochany stał przed nim, wpatrując się w niego tymi pięknymi lśniącymi oczami. Chciał go do siebie przyciągnąć i przytulić, jednak wiedział, że w obecnej sytuacji mógłby go tym jedynie spłoszyć.
- Hej - odparł młodszy, uśmiechając się niemrawo. - Ja... Chciałem z tobą porozmawiać. Jeśli tylko masz czas, oczywiście.
- Jasne.
Chanyeol nigdy nie był tak bardzo spięty przy Baekhyunie. W ciszy skierowali się do jego mieszkania, po czym obaj zajęli tę słynną kanapę, na której działo się tak wiele rzeczy. Baek nawet pomyślał, że jest to najprzytulniejszy mebel w całym pomieszczeniu, nawet jeśli jest dosyć brzydki i niewygodny.
Na początku żaden z nich nie pisnął ani słowa. Nie wiedzieli, jak zacząć tę rozmowę, a w dodatku czuli między sobą okropne napięcie, którego nie potrafili się pozbyć. Baekhyun niepewnie oblizał wargi i w końcu uniósł wzrok na Chanyeola. Gdy ich oczy się spotkały, obaj poczuli, jak ich serca przyspieszyły swój rytm. W tym momencie Baek miał cholerną ochotę się rozpłakać.
- Ta dziewczyna, z którą byłeś ostatnio - zaczął młodszy, a jego głos niekontrolowanie drżał. - Kim ona jest?
- Nikim. Byłem w klubie, upiłem się i... Tak wyszło. Czułem się okropnie przygnębiony, samotny i to, że ona tutaj była, to tylko czysty przypadek.
- Rozumiem - Baekhyun skinął głową, po czym odwrócił wzrok. - Przespaliście się?
Chanyeol czuł się okropnie. Miał ochotę sam sobie dać w twarz. Jeszcze nigdy wcześniej poczucie winy tak bardzo go nie zżerało od środka.
- Tak - przyznał cicho. - Ale to nic nie znaczyło, Baek!
- W porządku - odparł młodszy, choć jego głos brzmiał coraz słabiej, a oczy szkliły się jeszcze bardziej od słonych łez. - Najwyraźniej tak musiało być...
- Nie, nie musiało... Jestem głupi. To moja wina. Jestem winien dosłownie wszystkiemu i teraz tego żałuję. Nie mogę bez ciebie normalnie funkcjonować...
Baekhyun przygryzł mocno wargę, aż w końcu ponownie spojrzał na Chanyeola. Nie był w stanie kontrolować łez, które zaczęły spływać po jego policzkach. Chciał coś powiedzieć, jednak płacz zdusił go boleśnie, przez co z jego ust wydostał się jedynie cichy szloch. Wtedy Chanyeol niepewnie przybliżył się do niego i objął go delikatnie, a Baek wtulił się w niego, chcąc pozostać w jego ramionach już na zawsze.
- Pozwól mi to naprawić - wyszeptał student, przeczesując delikatnie jego włosy. - Wszystko zaczyna się układać, wiesz? Znalazłem pracę, znów będę uczęszczać regularnie na wykłady... Brakuje mi tylko ciebie. Mojej wybrednej gwiazdeczki, która podkrada mi papierosy i wcina żelki i chińskie zupki, oglądając ciągle ten sam nudny program o pingwinach.
- Chanyeol...
- Proszę, wybacz mi, Baekkie. Tęsknię za tobą.
Chanyeol delikatnie uniósł jego podbródek i spojrzał w jego zapłakane oczy. Nie wiedział, czy robi dobrze, gdy przybliżył się jeszcze bardziej, by musnąć lekko wargi Baekhyuna. Nie słysząc jednak żadnego sprzeciwu, zrobił to ponownie, tym razem znacznie dłużej. Całował go czule i bez pośpiechu, chcąc przekazać mu jak najwięcej miłości, którą dawno go nie obdarował. W końcu też Baekhyun nieśmiało oddał pocałunek, a jego oddech stał się cięższy.
Przenieśli się do pozycji leżącej, nie przerywając czułości i znacznie ją pogłębiając. Na chwilę wyłączyli swoje myślenie, oddając się przyjemnemu uczuciu, które zaczęło ogarniać ich spragnione dotyku ciała. Nie minęła nawet dłuższa chwila, kiedy pocałunek stał się namiętny i nieco chaotyczny.
W pewnym momencie Chanyeol zszedł nieco niżej, muskając wargami szyję Baekhyuna, który zadrżał przez tę pieszczotę i wsunął dłoń w jego włosy. Dopiero gdy dłonie studenta wylądowały pod jego koszulką, dotarło do niego, że to wszystko dzieje się zbyt nagle, za szybko i że nie tak powinna się potoczyć ta rozmowa.
- Nie, przestań - powiedział, a Chanyeol od razu się zatrzymał i spojrzał pytająco na Baekhyuna, który nie był teraz w stanie spojrzeć mu w oczy. - Nie możemy...
- Dlaczego?
- Ja... Sam nie wiem. Nie po to tutaj przyszedłem.
- Wiem.
- Wczoraj dotykałeś kogoś innego - wyszeptał Baekhyun, w końcu odważając się zerknąć na twarz Chanyeola, który w tym momencie odsunął się od niego. Obaj podnieśli się do siadu. - Już raz coś takiego przeżyłem. Wierzę ci, że nie zrobiłeś tego specjalnie i w pełni świadomie, ale jednak... To nic nie zmienia. Potrzebuję czasu.
- Ile mam czekać?
- Daj mi dwa dni, okej? Muszę wszystko przemyśleć.
- W porządku. Ale jeśli nie odezwiesz się po tych dwóch dniach, uznam to za koniec.
- Jasne - Baekhyun skinął głową, po czym westchnął ciężko, czując że dłużej nie da rady tutaj zostać. - Muszę już iść.
Chanyeol odprowadził Baekhyuna do drzwi, mając nadzieję, że chłopak chociaż skusi się na jeszcze jeden pocałunek. Tak naprawdę młodszemu też przeszło to przez myśl, jednak wciąż musiał się trzymać swoich reguł. Posłał mu jedynie ciepły uśmiech i opuścił jego mieszkanie.
Baekhyun naprawdę kochał Chanyeola i gdyby tylko mógł, wybaczyłby mu wszystko od razu. Nie potrafił jednak pozwalać mu się dotykać, kiedy w jego głowie pojawiała się tamta dziewczyna, która miała go przez całą noc tylko dla siebie. Musiał to wszystko sobie przyswoić, trochę uspokoić emocje i dopiero wtedy wrócić do Chanyeola. Czuł jednak ulgę, że dziewczyna okazała się być nikim ważnym dla studenta. Miał pewność, że Park wciąż go kochał i to choć trochę pozwalało mu ukoić swoje zranione serce.
Teraz Chanyeolowi pozostało czekać dwa dni, aż Baekhyun zdecyduje, czy będzie w stanie wszystko mu wybaczyć.
***
Hej
Znów długo mnie nie było, ale tym razem brakowało mi chęci, weny i w ogóle masakra. Mam jednak nadzieję, że jesteście zadowoleni z rozdziału i wierzcie mi, kolejny pojawi się naprawdę szybko! Koniec jest już bliziutko, a ja wprost nie mogę się doczekać Waszej reakcji na epilog B)
Jak myślicie, jaka będzie decyzja Baeka? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro