[043]
- Nie wierzę, że ty tak na serio - mruknął Namjoon, gdy wraz z cały czas uśmiechającym się Jacksonem stali przed mieszkaniem Seokjina. Chińczyk z szerokim uśmiechem zapukał do drzwi, które po chwili otworzył chłopak w dresach, którego Namjoon poznał jakiś czas temu. Nastolatek szeroko otworzył oczy na widok wokalisty, ale pierwsze co zrobił, to szybko pobiegł do kuchni i wyciągnął z niej swojego współlokatora.
Wang cały czas śmiał się z ich zachowania, które było komiczne. Namjoon lekko się oddalił, jednak jego przyjaciel złapał go za kołnierz kurtki i pociągnął do tyłu.
- Jesteś Seokjin, racja? - najstarszy z nich wszystkich kiwnął głową, na co Jackson poruszył zabawnie brwiami i wskazał na swojego przyjaciela - Podobno jesteś zazdrosny o mnie?
Seokjin porównał schować się w swoim mieszkaniu, jednak Jungkook, jego współlokator zamknął je przed nim. Jackson podszedł bliżej Seokjina i wprost do niego szepnął słowa których jego przyjaciel nie usłyszał.
- Nie musisz, mam chłopaka - Wang mówił wszystko na poważnie, przynajmniej tak mu się zdawało - tylko nie mów Namjoonowi, okay? - puścił mu oczko i kiwnięciem głowy wskazał na stojącego za nimi blondyna.
- Nie powiem - Seokjin odezwał się po raz pierwszy od kiedy został wyciągnięty z mieszkania.
- Czyli już nie będzie focha i wyżalania się tego - zerknął lekko na przyjaciela - jak ty się właściwie nazywasz, ty tam z tyłu?
- Zabiję cię - prychnął pod nosem Namjoon po czym wywrócił oczami.
- Bez focha na zabiję cię? - starszy kiwnął lekko głową - No to buzi na zgodę, a nie!
Namjoon zachłysnął się powietrzem gdy Jackson powiedział ostatnie zdanie, a Seokjin od razu zrobił się cały czerwony.
- Ja będę się zbierał, reszta myśli, że poszedłem do łazienki - muzyk zaśmiał się głośno, po czym pożegnał się z oboma chłopakami i zbiegł ze schodów cały czas się śmiejąc.
Pozostawiona sama sobie dwójka przez dobre kilka minut nie wiedziała co zrobić. Namjoon podrapał się po karku.
- On zawsze taki jest - cicho się zaśmiał.
- Uparty?
- Głupi - cichy śmiech obu z nich odbił się od ścian jak echo - Ale nie kłamałem, że się przyjaźnimy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro