Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

niełatwa droga








Między Amantą a Quentinem układało się jak najlepiej, trudne momenty między Daisy a Landonem także poszły w niepamięć i oboje dalej mogli się przyjaźnić. Dziewczyna przeprosiła za swoje zachowanie i nie spodziewała się, że mogła powiedzieć tak okropne słowa względem drugiego człowieka. Było to dla niej kompletnie niepodobne i tak właśnie wytłumaczyła swój czyn, który Perry zrozumiał jak mało kto.

Sam także zrozumiał, że uczucia potrafiły zmienić nawet najbardziej opanowanego. Uśmiechnął się do własnych myśli, przypominając sobie o tym jak w listopadzie przyłożył Dylanowi Woodowi. Człowiek, który unikał przemocy sięgnął po nią bez wahania.

— Gdzie spędzasz święta? — zapytała Daisy dając Landonowi jeden ze swoich soków.

— O, dziękuję. Spędzam je z rodziną tutaj w Nowym Jorku.

— Mmm, myślałam, że lecisz do Londynu. Stamtąd jest twoja mama jak dobrze pamiętam?

— Tak, mam tam dziadków, ale to oni przyjeżdżają zwykle do nas — wyjaśnił koleżance, która włożyła słomkę do szklanej buteleczki.

— Chciałabym kiedyś tam pojechać — powiedziała rozmyślając nad tym czy kiedyś jej się to uda.

— Poproś o to Świętego Mikołaja — Perry pogłaskał Daisy po głowie, a ta złapała za swoją opaskę, którą Perry prawie zsunął z jej włosów.

— Ej! Uważaj! — burknęła niska dziewczyna i zadała ona po chwili kolejne pytanie. — A przyjdziesz na Sylwestra? Peter mówił, że organizuje go na Avenue w takiej rezydencji. Zaprosił całą klasę.

Landon słysząc całą klasę uśmiechnął się i odparł krótko :

— Chodźmy na autobus — powiedział, nie mogąc się z jednej strony doczekać pierwszych świąt w Nowym Jorku, ale z drugiej strony było mu trochę przykro, ponieważ nie będzie się widywał z Ethanem przez kilka dni.


***


— Czas na prezenty! — wykrzyknęła Jenny, która przybiegła od razu pod choinkę.

Landon zbudził się wcześniej dzisiejszego poranka. Okres roztrenowania był dla sportowca pewnego rodzaju odpoczynkiem, ale starych nawyków jak wstawanie o 5:00 trudno było zmienić. Podszedł do drzwi prowadzących do salonu i oparł się o ścianę patrząc jak Jenny energicznie rozrywała papier świąteczny z prezentu.

Kiedy wyciągnęła go z pudełka nie mogła się nadziwić.

— Strój kąpielowy! Taki jak chciałam! — powiedziała i podbiegła do starszego brata, pociągnęła ona za jego rękę, aby tylko wysoki chłopak się zniżył i dała mu ona całusa.

Krzyki dziewczynki obudziły także ich rodziców, którzy przyszli do salonu, a nie do kuchni, aby zrobić poranną kawę.

— No Landon. Otwórz swój prezent — pospieszył go tata, a chłopak podejrzliwie wyciągnął spod choinki podarunek od Świętego Mikołaja.

Chłopak zajrzał do środka niewielkiego pudełka i pierwsze, co w nim zauważył były trzy pary bokserek. Pan Perry zerknął na córeczkę, a potem na syna, który nagle zrobił się czerwony jak pomidor.

— Święta Mikołajka nalegała, żeby kupić ci bokserki. Nie będę wnikał, ale przyznam, że mnie to trochę zaskoczyło.

— Jesteśmy rodzeństwem — odezwał się Landon, który pstryknął śmiejącą się Jenny w czółko. — Musimy mieć sekrety przed rodzicami — powiedział, a w pudełku znalazł także nowy zegarek do biegania.

Podziękował za swoje prezenty, ale najlepszym byłby raczej czas spędzony wraz z Ethanem. Chłopak czuł, że oglądanie świątecznych filmów nie będzie go cieszyło tak samo jak zwykle, ale nie miał i tak nic ciekawszego do roboty.

Usiadł na kanapie i po obiedzie cała rodzina Perrych miała wspólnie spędzić czas. Taki był przynajmniej plan, dopóki Landon nie odczytał sms-a, którego dostał od Waddighama.



Ethan
Tata chce, żebyś do nas wpadł. Masz czas?

Landon
A ty chcesz, żebym przyszedł?


Perry uśmiechnął się do telefonu, co zauważyła jego rodzicielka i dalej przyglądała się swojemu synowi.



Ethan
Zaraz mu powiem, że się pokłóciliśmy i już nigdy nie będziesz miał tutaj wstępu



Landon cichutko się zaśmiał i przestał w końcu sobie żartować. Dał znać Waddighamowi, że będzie za około godzinkę i szybko zaczął się szykować.



— Wychodzę za chwilę — powiedział, po czym ruszył do pokoju w poszukiwaniu najlepszych ciuchów jakie tylko miał w szafie.

— Idziesz do kogoś? — kobieta popatrzyła na męża, a Jenny szepnęła :

— Landon ma jakąś dziewczynę?

— Tak! — krzyknął w odpowiedzi na pytanie mamy ze swojego pokoju próbując w końcu naciągnąć nogawkę spodni na nogę.

— W sumie to możliwe, bo od jakiegoś już czasu się widuje z kimś po lekcjach — rodzina Perrych zaczęła szeptać między sobą.

— Najpierw były niby korepetycje, a potem tylko dawał znać, że wróci później.

— Ojejku! — mama Landona pisnęła na niskiej częstotliwości. — To ja może dam mu kawałek ciasta, żeby nie poszedł tam z pustymi rękoma! Musi zrobić dobre wrażenie.

Kobieta szybko pobiegła do kuchni po ciasto, które za trzecim razem wreszcie jej wyszło i dała je synowi, aby poczęstował całą rodzinę, do której się wybierał.

— Masz tutaj ciasto — dała mu zapakowany smakołyk, kiedy Landon naciągnął na głowę czapkę.

— O, dzięki. Pan Waddigham się ucieszy. Lubi słodycze — powiedział Perry przyjmując niewielki podarunek.

— Pan Waddigham to tata osoby, do której się wybierasz?

— Tak — odpowiedział z uśmiechem. — Na pewno byś go polubiła — wyznał, a następne i spojrzał na zegarek. — Dobra, wychodzę już, bo spóźnię się na autobus.

— Dobrze, uważaj na siebie kochanie.

Kobieta zamknęła drzwi za synem, a potem szybko pobiegła ona do salonu. Rodzina Perrych uśmiechała się od ucha do ucha, a brązowowłosa nie mogła powstrzymać swojego szczęścia.

— Landon w końcu sobie kogoś znalazł. To coś poważnego skoro już mi wspomniał o tacie tej dziewczyny. Na pewno byś go polubiła - spapugowała syna, a następnie usiadła na kanapie ciesząc się, że jej przystojny chłopiec wreszcie kogoś miał.



***


— Witaj Landon. Miło, że wpadłeś — powiedział pan Waddigham ciesząc się, że nastolatek mógł ich odwiedzić. — Ethan! Chodź do nas! — zawołał syna, który po krótkiej chwili wyszedł z pokoju, a na jego widok Perry od razu się uśmiechnął.

— To ciasto dla pana od mojej mamy.

— Oo, jak super! Więcej słodyczy! — odparł zadowolony.

Pan Waddigham ze ślinką cieknącą z jego ust pobiegł pokroić nowy nabytek w postaci kolejnego słodycza, a Ethan czule popatrzył na staruszka, którego cieszyły tak małe rzeczy. Perry natomiast od razu skupił się na nastolatku, który wyglądał dziś szczególnie. Mimo tego, że nałożył czarne rzeczy to jednak nie były one szerokie o dwa rozmiary, natomiast świetnie podkreślały jego kruchą sylwetkę. Pasek zdobiący jego spodnie swoją srebrną klamrą, a także błyszczący naszyjnik. Rękawy bluzki podwinięte miał do łokci, która opinała go nieco pod pachami.

Ubranie były dla Landona tylko dodatkiem, ponieważ całe przedstawienie skupiało się na niebieskich oczach Ethana.

— Chodźmy do mnie — zaprosił Perry'ego, a gdy chłopak otworzył drzwi do swojego małego, prywatnego świata Landon zobaczył, że połowę podłogi zajmowały tam tory.

Perry uśmiechnął się widząc model pociągu, który był gotowy do startu. Wystarczyło go tylko włączyć, a sam będzie cieszył oczy i jeździł wokół przestrzeni na dywanie.

— Ale świetny model pociągu! — odparł z zachwytem, a gdy tylko usłyszał o tym Josh od razu przybiegł z kuchni i popatrzył z niedowierzaniem do pokoju Ethana.

Faktycznie były tam tory, których elementy trzeba było składać dobre pół godziny. Pan Waddigham nie wiedział nic o tym, co robił jego nastolatek w pokoju, ale to, że wyciągnął ze swoich pudełek z półek model pociągu... Był wzruszony, ale także sprawiło to, że poczuł niepokój.

Ethan spojrzał na ojca, którego wzrok nadal skupiony był na torach oraz zabawkowym pociągu na baterie. Chłopak nie chciał, aby Josh się o tym dowiedział, ale stało się i nie chciał w żaden sposób rozdrapać starych ran taty.

— Przyjdziemy na kolacje — powiedział, będąc nieco zmieszany, ale jego tata ani trochę nie dał po sobie poznać smutku, którego nie odczuwał. On się cieszył, że w końcu Ethan wyjął swój prezent.

— Dobrze, przygotuje coś dla was — odparł, a wtedy młodszy z Waddighamów skinął głową i zamknął drzwi.

Kiedy tylko to zrobił od razu zauważył, że Landon rozsiadł się na dywanie i przyglądał się z uwagą zabawce z dzieciństwa.

— Łooo, ale jest super. Ma chyba ze dwadzieścia lat!

Ethan widząc takie dziecinne zachowanie wysokiego jak dąb chłopaka, wsunął jedną dłoń do kieszeni obcisłych spodni i lekko się uśmiechnął.


— Wszystkiego Najlepszego, kochanie — Waddigham usłyszał w swojej głowie przebłysk wspomnień, które były widoczne jak przez mgłę. — Marzenia są najważniejsze, pamiętaj o tym. Leo wybrał dla ciebie tę zabawkę.

— Tak to ja. Ja go wybrałem, ale mama zapłaciła. Będziemy się nim bawić dobrze? Ja będę latał samolotem, a ty jeździł pociągiem.


Do oczu chłopaka napłynęło kilka łez, których tak łatwo nie potrafił się pozbyć dlatego posunął się do tego, że idąc w stronę okna, uderzył z całej siły o biurko.

— Kurwa — wyrwało się z jego ust, a Landon od razu zauważył świeczki w oczach kolegi.

Wstał z podłogi i podszedł do Ethana, który uciekał od niego wzrokiem.

— Wszystko ok? — zapytał, bo sam poczuł ból słysząc jedynie z jakim impetem Waddigham uderzył o mebel.

— Jak sobie zapalę to mi przejdzie — odparł i ruszył do okna.

— Nie pal... — Landon znów chciał zacząć prosić czarnowłosego o to, aby przestał sięgać po tę używkę, ale wtedy Ethan odparł :

— Nie przyniosłeś mi żadnego prezentu to zgoda na palenie nim będzie.

Perry pokiwał głową, bo czasem nie miał  zdrowia do tego chłopaka, ale ostatecznie się zgodził. Ethan odpalił papierosa, a wraz ze światełkiem widniejącym od zapalniczki do głowy biegacza przyszedł pewien pomysł.

— Ty też nie dałeś mi prezentu — zauważył, a Waddigham przewrócił oczami.

— Czyli mam pewnie zgasić fajkę, tak? — zapytał, ale tym razem się pomylił.

— Nie, chcę, żebyśmy razem obejrzeli film.

— Porno.

— Nie taki... Allena!

— Po co cię tutaj zapraszałem... — odparł z udawaną złością trzymając papierosa między palcami. — No dobra, odpal jakiś jego film przez konsolę. Im szybciej się to zacznie tym szybciej skończy.

— Jasne — powiedział ucieszony Perry i od razu zabrał się za włączanie jednego ze swoich ulubionych filmów ukochanego reżysera.

Widząc podekscytowanie na twarzy Landona, Ethan miał wrażenie, jakby w końcu los się do niego uśmiechnął i pozwolił mu przejść przez ten niezbyt usłany różami okres w jego życiu. Podjął  trudne decyzje, czekały go ciężkie dni, ale cieszył się, że miał kogoś takiego jak Landon.

Cieszył się, że nie udało mu się go odrzucić.

Waddigham wypalił papierosa, którego wrzucić do słoika stojącego po drugiej stronie szyby, a potem uważając na jadący pociąg wskoczył na łóżko. Przeszedł przez Landona, który wzdrygnął się widząc jak tak seksowna, drobna sylwetka była przez chwilę ponad nim.

— Muszę leżeć od ściany — wytłumaczył się i położył głowę na swoim ramieniu, a oczy skierował od razu na ekran telewizora. — Jaki tytuł? — zapytał.

Śmietanka towarzyska.

— Dobranoc — zażartował Ethan kiedy rozpoczęły się pierwsze minuty filmu.

Landon oglądał z zachwytem film będący we wspaniałym charakterze oraz z zaskakująco dobraną obsadą. Szatyn był zadowolony, że Waddigham w żaden sposób źle nie komentował tego filmu. W myślach był pozytywny, powtarzał sobie w kółko pytania będące poniekąd wyimaginowanymi potwierdzeniami. Może mu się podoba? Raczej tak, bo ten film jest genialny.

Sam zachwalał obraz wykreowany przez światowej sławy reżysera, aż w końcu odważył się zerknąć na Ethana i zobaczyć czy przez jego spojrzenie przemawiało znużenie, a może zachwyt?

Landon popatrzył na czarnowłosego chłopaka, który leżał obok niego i bardzo się zdziwił kiedy ujrzał jak Waddigham bezwstydnie zasnął na łóżku przytulony do skrawka poduszki, którą zajmował Perry. Szatyn nie był zły na Ethana i nawet ta sytuacja wydała mu się komiczna. Biegacz mógł spokojnie przyglądać się śpiącemu chudzielcowi, który wyglądał jak mały aniołek, a nie chrapiący demon. Landon był szczęśliwy, że spotkał kogoś takiego jak Ethan i mógł z nim teraz być tutaj, w jednym pokoju.

Chłopak poczuł w swoim sercu przypływ wielu uczuć, które go martwiły, ale były one tak przyjemne, że nie chciał ich odtrącić. Powoli starał się z nimi pogodzić, choć nie rozumiał jak mógł polubić w taki sposób swojego klasowego kolegę, który zajmował trzecią ławkę przy oknie. Landon przyglądał się ustom niższego, którego cienkie wargi poruszyły się delikatnie, a następnie znów czarnowłosy wziął większy oddech i trwał dalej w świecie snów. Szatyn odważył się dotknąć jego bladej, zmęczonej twarzy, a kiedy podniósł swój wzrok ujrzał różowy kwiat, który Waddigham otrzymał od Perry'ego w dzień, w jakim się poznali. Stracił już swoje barwy, a mimo tego czarnowłosy go zatrzymał.

Landon postanowił wyjść z pokoju kolegi, dzięki temu mógł dać mu spokojnie pospać, a sam ruszył do  łazienki. Załatwił własne potrzeby, a gdy chciał kierować się do wyjścia wtedy zatrzymał go pan Waddigham, a raczej jego słowa przepełnione niedowierzaniem.

— Myślałem, że już nigdy nie wyciągnie tego pociągu z pudełek — Josh uśmiechnął się, a wtedy chęć zapytania urosła w Landonie. — To był prezent od Kirsten i Leo.

Kim był Leo? - Perry po raz pierwszy usłyszał to imię.











——
———

Lecę pisać kolejny rozdział, bo się rozpisałam i muszę go podzielić, hah 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro