4 ROZDZIAŁ
- Pewnie nie widziałaś jeszcze plaży w nocy, mam rację? - spytał się Patryk.
- Nie, nie widziałam, ale jest cudowna.
- Tak jak ty - chłopak zaśmiał się, a ja czułam jak robię się czerwona.
Długo rozmawialiśmy. Tematy nam się nie kończyły. Wiele dowiedziałam się o Patryku. O drugiej w nocy, postanowiłam wrócić do domu.
- Może zaprowadzisz mnie już do domu, bo jest już późno i zimno się robi.
Chłopak zaproponował mi jego bluzę. Była o kilka rozmiarów za dużo, ale bardzo ciepła. Weszliśmy do domu mojej cioci. Większość osób wróciło już do swoich domów. Nigdzie nie znalazłam Weroniki. Zapytałam Marcela gdzie jest.
- Chyba w pokoju z Adrianem. Jak było z Patrykiem?
- Fajnie. - Uśmiechnęłam się.
Wróciłam do Patryka. Siedział na kanapie w salonie.
-No to ja może już pójdę spać - rzekłam.
- Zostań jeszcze chwilę ze mną - poprosił.
- To chodź do mojego pokoju. Tutaj przez tą muzykę nic nie słychać.
Poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak usiadł po jednej stronie łóżka, a ja po drugiej. Długo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czułam się jakbyśmy byli przyjaciółmi od wielu lat. Nawet opowiedziałam o Tomku z internetu. Nie wiem właściwie czemu mi o tym powiedziałam...
- Tomek? Miał dziewiętnaście lat i pisałaś z nim około roku? - Patryk zdziwił się.
- No tak, a czemu pytasz?
- Tak jakoś. Cały czas myślał, że masz osiemnaście lat?
- No trochę, to śmieszne, ale świetnie się dogadywaliśmy. Mieliśmy podobne hobby, wiele wspólnych tematów, ale niestety kiedy dowiedział się ile mam tak naprawdę lat, to już nie napisał. Przez jakiś miesiąc nie pisał, więc usunęłam Gadu-Gadu i próbowałam o nim zapomnieć - zwierzałam mu się jak przyjacielowi.
Patryk był inny niż wszyscy chłopacy. Słuchał mnie i miał wielkie poczucie humoru. Niestety o czwartej rano musiał wrócić do domu. Poprosił mnie tylko o numer telefonu. Oczywiście podałam mu go.
Poszłam spać od razu gdy wyszedł.
O szóstej rano do pokoju wparował Marcel.
- Zuza! Pomóż proszę!
- Co się stało? - zapytałam zaspanym głosem.
- Pomożesz mi posprzątać? Filip gdzieś zniknął, a Weronika nie pomoże mi posprzątać. Musimy zdążyć do powrotu mamy.
Oczywiście pomogłem kuzynowi. Zajęło nam to około godziny. O siódmej położyłam się spać dalej.
Do pokoju weszła moja kuzynka.
- Co tak długo śpisz? - Obudziła mnie.
- Która godzina?
- Już po czternastej. Filip i Marcel też śpią. Co wy robiliście do rana?! A właśnie, jak było na randce?- Weronika uśmiechnęła się.
- To nie była randka. Ale ogólnie fajnie było - powiedziałam. - Dobra idę się wykąpać i pogadamy.
Dziewczyna wyszła z pokoju. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się wykąpać. Kiedy skończyłam, zadzwonił do mnie nieznany numer.
- Halo?
- Hej. Masz ochotę na kino? - Usłyszałam głos znajomy głos. Oczywiście był to Patryk.
- Nie wiem czy ciocia mi pozwoli... A po za tym dopiero wstałam no i...
- Ciocie namówisz jakoś. Powiedz, że idziesz z Weroniką, po za tym we wtorek są święta i chcę jeszcze spędzić ten wolny czas z tobą.
- No dobra... Pójdę.
- Okej, to widzimy się pod kinem o osiemnastej. - Chłopak się rozłączył.
Weronika będzie musiała mnie tam zaprowadzić.
Poszłam zjeść śniadanio-obiad. Potem poszłam na zakupy z Weroniką. O siedemnastej wróciłyśmy do domu i zaczęłam przygotowywać się do kina.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro