Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15 ROZDZIAŁ

Kiedy się przygotowywałyśmy na zakupy, mama zawołała mnie do kuchni. Siedziała tam razem z tatą.
-Co chciałaś?- zapytałam mamę.
-Mamy dla ciebie niespodziankę.- mama uśmiechnęła się, a ja spojrzałam na nią pytająco- z okazji twoich urodzin, ty, Weronika, Filip i Marcel jedziecie na ferie do Grecji!
-Serio?! Mamo! Dziękuje! Nie boisz się nas póścić z chłopakami?- zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że nic się nie stanie. Po za tym chłopaki mają już po dziewiętnaście lat, więc nie powinnam się bać was póścić. Marcel jutro będzie na was czekał, na lotnisku.
Przytuliłam rodziców. Cieszyłam się, że odpocznę od szkoły i od wszystkich problemów.
Z Weroniką poszłyśmy do galerii. Kupiła dwie sukienki, które napewno wezmę na wyjazd, okulary przeciwsłoneczne, czarne conversy i kilka innych rzeczy. Kiedy wracałyśmy do domu zobaczyłam siedzącą parę na ławce. Przyjrzałam się bardziej i zobaczyłam, że jest to Tomek i Maja. Byli do siebie przytuleni. Z kuzynką podeszłyśmy bliżej.
-Idiota.- powiedziałam do Tomka i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.
Chłopak wołał mnie i przez chwile nawet biegł, ale ja nie miałam zamiaru się nim przejmować i nie zatrzymałam się. Weroniki biegła wolniej, a ja ciągle ją popędzałam. Udałyśmy się do domu.
Wieczorem Weronika pomagała mi się spakować. Wzięłam wszystkie niezbędne rzeczy. Pakowałam się około godziny. Dziś wcześniej położyłyśmy się spać.
Rano wstałam z uśmiechniętą miną. Kuzynka jeszcze spała. Miała przy tym strasznie śmieszną minę. Sięgnęłam po telefon żeby zrobić jej zdjęcie. Miałam z trzydzieści nieodebranych połączeń od Tomka. Nie chciałam słuchać jego tłumaczeń. Zrobiłam kuzynce zdjęcie.
Po śniadaniu rodzice zawieźli nas na lotnisko. Oczywiście ja i Weronika miałyśmy najwięcej walizek. Filipowi udało spakować się tylko w jedną.
Na lotnisko czekał na nas Marcel. Pożegnałam się z rodzicami. Obiecałam, że codziennie będę dzwonić do nich lub pisać SMS-y.

***

-Startujemy za dwie minuty. Proszę zapiąć pasy.- powiedziała stewardessa.
W samolocie siedziałam obok mojej kuzynki i jakiegoś chłopaka. Wyglądał na około szesnaście lat. Miał czerne włosy i był dość modnie ubrany. Ciągle słuchał muzyki. Postanowiłam zrobić to samo. Marcel i Filip siedzieli kilka miejsc dalej od nas. Moja kuzynka już zasnęła. Stewardessa przyniosła każdemu sok. Chłopak rozlał trochę soku na mnie.
-Przepraszam... Masz tu chusteczki- powiedział i dał mi chusteczki.
-Nic się nie stało.- uśmiechnęłam się. Chłopak odwzajemnił gest.
No i znów chłopak nie oddzywał się. Przerwałam ciszę.
-Jak masz na imię?- zapytałam.
-Kacper, a ty?
-Zuza.
Kacper znów się do mnie uśmiechnął, ale chyba był mało mówny, bo znów panowała niezręczna cisza. Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki.
Po dwóch godzinach lotu stewardessa powiedziała, że trzeba zapiąć pasy, bo lądujemy. Weronika już się obudziła. Kiedy wychodziliśmy z samolotu Kacper powiedział:
-To miłej zabawy i do zobaczenia.
Zdziwiło mnie to trochę, no ale okej.
Na lotnisku wysłałam mamie SMS-a, że jesteśmy już na lotnisku. Chwilę czakaliśmy na autobus. Potem pojechaliśmy nim do hotelu.
Hotel był przecudowny. Miałam pokój z kuzynką. Był na czwartym piętrze. Chłopaki mieli obok nas. Nasz pokój był troszkę inny niż chłopaków. Po prawej stronie były dwa łóżka, na przeciwko ich telewizor. Miałyśmy pokój z balkonem.
Weszłam na balkon. Było dziś bardzo ciepło, myślę, że było około dwudziestu pięciu stopni.
Chwilę odpoczeliśmy w pokojach, później trzeba było się rozpakować. Kiedy skończyliśmy wszystko ogarniać poszliśmy zobaczyć plażę. Wzięłam dla mnie i dla Weroniki ręcznik. Chłopaki wzięli swoje ręczniki. Ubrałam się w strój kąpielowy dwuczęściowy, shorty i cropp top z babeczkami.
Na plaży było dość sporo ludzi. Rozłożyliśmy ręczniki tuż przy wodzie. Woda była bardzo ciepła. Marcel i Filip odrazu weszli do wody. Ja i Weronika chwile opalałyśmy się, ale oczywiście chłopaki nam w tym przeszkodzili i wrzucili nas do wody. Potem poszliśmy coś zjeść. Marcel umiał dość dobrze angielski, więc świetnie dogadywał się w restauracji. Zamówiłam sałatkę grecką.
Po obejdzie, a raczej takiej kolacji wróciliśmy do hotelu. Zadzwoniłam do mamy.
-Hej mamo.
-Cześć kochanie. I jak tam u was?
-Wszytko dobrze. Dzisiaj byliśmy już na plaży, bardzo fajnie było. No i oczywiście jest tu bardzo cieplutko i w ogóle jest fajnie!
-To dobrze, że ci się podoba. Dobra, ja wam nie przeszkadzam, dzwońcie jak coś. To miłej zabawy, i będę tęsknić!
-Ja też będę tęsknić. To do zobaczenia! Kocham cię.- rozłączyłam się.
Z Weroniką włączyłyśmy jakiś film po Grecku. Śmiałyśmy się, chociaż nie wiedziałyśmy o co w nim chodzi. Około północy, wykąpałam się i położyłam się spać.
Zaczęłam zastanawiać gdzie jest teraz Kacper. Zniknął mi tylko po wyjściu z samolotu. Potem przypomniała mi się sytuacja z Tomkiem i humor odrazu mi się popsuł. Zaczęłam myśleć o jutrzejszym dniu. W końcu zasnęłam.
___________________________

Co myślicie o tym rozdziale? Jak dla mnie, jest trochę nudny.
A jak tam spędzacie weekend? :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro