14
consensual alert
Przez różnicę czasową, Castiel praktycznie nie kontaktował się z Meg podczas pobytu w Monachium inaczej niż poprzez wiadomości tekstowe na Messengerze. Nadrabiali to jednak długimi, zazwyczaj dwugodzinnymi rozmowami przez telefon każdego dnia po jego powrocie do Los Angeles. Tyle, że dzień przed wylotem dwie godziny zamieniły się w cztery. Dean przez cztery godziny znosił to, że Castiel rozmawiał z przyjaciółką, ale ile jeszcze? Podszedł do niego, obejmując go od tyłu i kładąc głowę na jego ramieniu.
— On mi cię kradnie dzień za wcześnie — stwierdził.
— Przepraszam na chwilę — powiedział do słuchawki i spojrzał na Deana. — Przepraszam, co mówiłeś?
— Żebyś ją ode mnie pozdrowił, albo czekaj, sam to zrobię — stwierdził, wyrywając mu telefon. — Cześć, Meg!
— Ej! — krzyknął Castiel, ale nic już nie mógł zrobić, bo Dean odszedł trochę od niego, z jego telefonem przy uchu.
— Cześć, Dean — odpowiedziała. — Może ty mi powiesz prawdę, bo ten mały upierdliwiec nie chce niczego powiedzieć na ten temat.
Dean zmarszczył brwi.
— Na jaki temat?
— Tego jak wyglądają wasze sprawy łóżkowe. Z Balthazarem zawsze wszystko opowiadał, a o tobie ani słowa, a to już prawie dwa miesiące, pary sypiają ze sobą po takim czasie i...
— Chcesz wiedzieć jak wyglądają nasze sprawy łóżkowe? — spytał, uśmiechając się do trochę zdezorientowanego Castiela.
— Tak.
Dean puścił Castielowi oczko.
— Wyglądają tak, że wieczorem kładziemy się do łóżka, całujemy się, ja go obejmuję, on się wtula, znowu się całujemy i w końcu zasypiamy.
— Okej, a między całowaniem i spaniem?
— Powiedziałem wszystko.
Meg przez chwilę nie odpowiadała, jakby analizowała to co przed chwilą usłyszała.
— I nic się nie zadziało w kontekście seksu?
— Kilka razy doprowadził mnie do wzwodu i zatańczył dla mnie prawie-striptiz i... a nie, czekaj, to wszystko. Naprawdę, Meg. Niczego jeszcze nie było. Pamiętaj, że prawo zabrania mi go tknąć...
— Każdy w tym kraju leje na to prawo. Oboje wiemy, że Castiel jest seksowny. Ma na ciebie ochotę. Czemu męczysz was obu?
Dean westchnął.
— Bo takie mam zasady, okej? Nie męcz go o to, gwarantuję, że jak do czegoś dojdzie to się dowiesz, bo Cas to mała papla i wszystko ci powie. Oddaję ci go — stwierdził i oddał telefon swojemu chłopakowi, po czym schował głowę w jego szyję i zaczął go całować.
— Przez ciebie teraz będzie mnie torturował — jęknął do słuchawki, zwracając się do Meg z lekkimi wyrzutami.
— To nie tortury — odparł, a Castiel przymknął oczy czując język Deana na swojej szyi.
— Całuje mnie w szyję i... — przerwał, bo Dean zassał się na jego skórze. — I właśnie zrobił mi malinkę.
— Dobra, rozłączam się, bo jak bardzo cię kocham to nie chcę słuchać gejowskiego porno. Trzymaj się.
— Ty też, Meg — odparł i schował telefon do kieszeni, ciągnąc Deana na kanapę.
Położył się na plecach i pociągnął go na siebie. Dean nie chciał odessać się od jego szyi, a Castiel czochrał jego włosy z przymkniętymi oczami.
Odkąd Dean ogłosił ich oficjalnie jego życie trochę się zmieniło. Odezwała się do niego kuzynka, Anna, która była wielką fanką serialu. Tak naprawdę cały czas mieli kontakt, chociaż skąpy, ale była jedyną osobą z rodziny, która złożyła mu życzenia na jego ostatnie urodziny, więc był w stanie uwierzyć w jej szczere intencje, szczególnie, że pytała głównie o to co na to jego rodzice i przejęła się faktem, że go wyrzucili. Rodzice, na szczęście, jeszcze milczeli i Castiel miał nadzieję, że tak zostanie. Nie potrzebował dramy z ich udziałem. Niech tylko dadzą mu spokojnie żyć do marca i będzie mógł oficjalnie przestać martwić się o to, że coś zrobią.
— Dean... — jęknął cicho, gdy poczuł, że w spodniach robi mu się ciasno. Nie tylko jemu, bo czuł też erekcję Deana wbijającą się w jego podbrzusze.
— Chcę zobaczyć cię nago — wyszeptał mu do ucha. — Bez bokserek, bez niczego.
Castiel przełknął ciężko. Czy to ten moment? Czy to nie za szybko? Dean mówił co prawda tylko o tym, że chce zobaczyć go nago, ale to mogło się na patrzeniu nie skończyć.
— Dobrze — zgodził się i pozwolił Deanowi na to, żeby go rozebrał. Gdy był już nagi i chciał rozebrać Deana, ten zaprotestował.
— Nie — powiedział cicho. — Jak mnie rozbierzesz to cię przelecę — stwierdził i pocałował go krótko, po czym spojrzał mu w oczy. — Jesteś piękny.
— Chciałbym zobaczyć ciebie — wyznał, bo uznawał, że to sprawiedliwe o to poprosić, a Dean przytaknął.
— Daj mi się tobą nacieszyć i się zamienimy, okej?
Castiel przytaknął i przymknął oczy, czując jak dłonie Deana delikatnie badają jego ciało.
Czuł jego dłonie na swoich barkach, ramionach, klatce piersiowej, brzuchu, nogach... W tym samym czasie wargi Deana stopniowo zjeżdżały w dół, aż dotarły do podbrzusza. Wtedy Dean praktycznie zamarł i spojrzał na Castiela.
— Mogę go dotknąć? — spytał niepewnie, a chłopak przytaknął, więc Dean delikatnie przejechał palcem po penisie młodszego. Castiel przygryzł wargę. — W porządku?
— Poza tym, że myślę tylko o tym, żeby przez ciebie dojść to tak — praktycznie wyjęczał te słowa. Dean uśmiechnął się i objął penisa chłopaka dłonią. Był twardy, podobało mu się to jak pulsował. Puścił go, zanim posunął się za daleko.
— Obrócisz się? — poprosił, a Castiel posłusznie przekręcił się tak, że leżał teraz na brzuchu.
Wzdrygnął się, gdy poczuł jak Dean kładzie się na nim już w samych bokserkach. Był pewien, że celowo ułożył się tak, aby jego uwięziona jeszcze w bokserkach erekcja znajdywała się dokładnie między jego pośladkami. Czemu nie mógł ich zdjąć? Czemu Dean nie mógł w niego wejść?
Dean zaczął od całowania go po karku, stopniowo zjeżdżając w dół, wyginając się przy tym tak, że trochę mocniej wbijał się w Castiela, który nie wytrzymał już w momencie, gdy Dean był na wysokości jego łopatek.
— Dean, błagam...
— Uwierz, że tego chcę — powiedział, nachylając się do jego ucha.
— Więc co cię powstrzymuje?
— Moralność i brak lubrykantu.
Castiel jęknął.
— Podobno olej się sprawdza.
— Prowokujesz — stwierdził Dean, zsuwając się niżej. Już nie napierał erekcją między jego pośladkami, a wbijać się w jego udo i zaczął się powoli ruszać, ocierając wzwodem o jego udo.
— Boże... — jęknął Castiel. — Naprawdę chcesz rżnąć moje udo przez bokserki zamiast spróbować z tym cholernym olejem?
— Nie ufam olejowi, bo gdyby faktycznie się sprawdzał to nikomu nie opłacałoby się produkować lubrykantu — stwierdził. — A nie chciałbym cię skrzywdzić.
Castiel westchnął. To było jednocześnie słodkie i irytujące.
— Ale jutro wyjeżdżam.
— Wiem — powiedział smutno, robiąc mu malinkę na łopatce. — Odpoczniemy od siebie, zobaczymy czy będziemy na siebie napaleni po rozłące...
— Znęcasz się.
— To z miłości, uwierz — odparł, schodząc z pocałunkami na jego pośladki. Nie były duże, ale mimo to były jędrne i seksowne, co podobało się Deanowi.
Przerwał w momencie, w którym pojawiły się u niego myśli, że mógłby zerżnąć Castiela bez niczego. Nie chciał go rżnąć, chciał się z nim kochać. Nigdy nie zerżnie go mocno, nie potraktuje go inaczej niż jak drugiego człowieka, którego kochał. Ta myśl była dla niego sygnałem, że wystarczy.
— W porządku? — spytał Castiel, gdy Dean się podniósł.
— Nie chcę zrobić czegoś, czego bym żałował — stwierdził. — Ubieraj się to się zamienimy.
Castiel westchnął i podniósł się, sięgając po swoje bokserki. Zerknął na śpiącego na swoim posłaniu w rogu salonu Miracle. Ten pies przesypiał chyba całą część dnia, w której nie denerwował ich, zwracając na siebie uwagę. Miał nadzieję, że nie obudzi się za chwilę i nie uzna, że robi Deanowi krzywdę.
Narzucił bokserki i spojrzał na Deana, który rozłożył się na kanapie, wygodnie opierając plecami o jej oparcie.
Dean wskazał mu na swoje bokserki, pozwalając mu je zdjąć, ale Castiel się zawahał, bo dostrzegł, że chłopak się stresuje. Spojrzał mu w oczy z widoczną troską.
— Ile osób widziało cię nago? — spytał.
— Rodzice i położne w szpitalu jak się rodziłem.
Castiel zamarł na moment.
— A z partnerów? Twoi byli? Twoje byłe?
Dean pokręcił głową.
— Nikt, Cas. Będziesz pierwszy.
Castiel poczuł się na swój sposób wyjątkowy. Nagle dotarło do niego ile Dean zachował dla swojego potencjalnego jedynego. A Castiel? Nie do końca wierzył w to, że na to wszystko zasłużył.
— Jesteś pewien, że chcesz, żebym to był ja?
— Przez to, że tak się tym przejmujesz jestem przekonany, że to musisz być ty, skarbie.
— Gdybyś zmienił zdanie, zrozumiem...
— Nie zmienię.
— Mówię, że gdybyś zmienił.
Dean przytaknął i z przygryzioną wargą patrzył jak Castiel pozbywa się jego bielizny. Przyglądał się uważnie jego reakcji. Był ciekawy co zrobi.
Castiel usiadł mu na kolanach i spojrzał Deanowi w oczy.
— Mogę dotknąć? — spytał, wskazując na jego krocze, a Dean przytaknął i objął Castiela, bo trochę się bał, że może wykonać jakiś dziwny ruch i przypadkiem go zrucić.
Castiel delikatnie objął penisa Deana dłonią, przejeżdżają po nim delikatnie ręką, zostawiając bezpieczną przestrzeń, aby Dean nie był zły, że obciąga mu ręką – nie chciał tego robić. Przymknął oczy i wciąż dotykał go w ten sam sposób. Dean przyglądał mu się uważnie.
— Co robisz? — spytał Dean.
— Zapamiętuję jaki jest duży, żeby o tym pamiętać, kiedy już zdecydujemy się na kolejny krok.
Dean zmarszczył brwi.
— Chcesz pamiętać jaki jest duży, gdy będę w tobie? — Castiel przytaknął. — Ale czemu?
— Żeby podniecać się myślą, że się we mnie mieści — odparł, rumieniąc się lekko, a Dean uśmiechnął się i pogładził jego policzek.
— Jesteś słodki, Cas.
Castiel uśmiechnął się i spojrzał mu w oczy.
— Mógłbym ci teraz obciągnąć, wiesz?
Dean przytaknął.
— Wiem. I po tym co robiłeś z tamtą butelką naprawdę tego chcę, ale...
— Jeśli nikt nigdy ci nie obciągał to będzie krótkie. Możemy potem zapomnieć...
— Cas — przerwał mu, splatając ich palce i patrząc mu w oczy. — Jeśli już to zrobimy to nie chcę zapominać, okej? Jesteś moim chłopakiem. Pierwszym, którego chcę i mogę traktować poważnie. No i podejrzewam, że jesteś na tyle dobry, że ciężko będzie mi zapomnieć nawet jeśli jakimś cudem się rozstaniemy.
Castiel uśmiechnął się i pocałował go. Nie chciał robić niczego więcej, bo bał się, że przekroczy pewne dla Deana granice, a to, że mógł zobaczyć go nago i dotknąć jego penisa było dla niego wystarczające.
Powiedział mu, żeby się ubierał, bo bierze się za obiad, co po części było po prostu wymówką.
Powinien był się domyśleć, że coś jest na rzeczy od razu, gdy Dean podszedł do niego, gdy robił obiad i poczochrał mu włosy. Zajrzał do lodówki i spojrzał na swojego chłopaka.
— Mleko się skończyło. Chcesz coś ze sklepu? — spytał Dean, a Castiel zerknął na niego, jakby trochę zagubił się w terminarzu.
— Jutro wyjeżdżam — przypomniał mu.
— Wiem, ale może chcesz coś na podróż...
— Dean, podróż nie jest długa — przypomniał mu. — Dziękuję, że pytasz, ale nie potrzebuję niczego.
Dean przytaknął i pocałował go krótko.
— Wrócę za jakieś pół godziny.
— Okej — odparł, wracając do robienia sosu pomidorowego. Zajrzał do lodówki, aby wyjąć stamtąd cebulę i... przecież karton z mlekiem tam stał. Zmarszczył brwi i podniósł karton, bo może był pusty lub prawie pusty, ale nie – był pełny. Dean na pewno nie pojechał do sklepu po mleko.
Wrócił nieco ponad dwadzieścia minut później, a Castiel tylko na to czekał – obiad był już gotowy, ale postanowił czekać na swojego chłopaka w kuchni. Wciąż był bez koszulki – na bokserki narzucił tylko spodnie dresowe i patrzył wyczekująco na Deana, który wszedł do kuchni z niewielką papierową torbą i zatrzymał się widząc przenikliwe spojrzenie Castiela.
— Coś zrobiłem? — spytał niepewnie.
— Po co tak naprawdę pojechałeś do sklepu, Dean? — spytał, trochę obniżając ton swojego głosu, bo wiedział, że ten głos działa na Deana.
— Po mleko — powiedział, wyjmując je z torby.
— Bo się skończyło? — zapytał, unosząc brwi.
— Tak.
Castiel otworzył lodówkę i wyjął z niej karton.
— To mleko? — spytał, a Dean przygryzł wargę, próbując wymyślić jakieś wytłumaczenie z obecnej sytuacji, ale nie zdążył, bo po chwili nie dowierzał swoim oczom.
Castiel oblewał się tym mlekiem, skupiając się głównie na twarzy i włosach. Miał przymknięte oczy, usta lekko rozchylone. Wyglądał trochę tak, jakby ktoś oblewał go spermą i chyba właśnie o to mu w tym chodziło.
Dean przełknął ciężko.
Jednocześnie kochał i nienawidził Castiela za to, że robił rzeczy tego typu. Przecież musiał zdawać sobie sprawę z tego, co to z nim robiło.
— Właśnie się skończyło — oznajmił, gdy karton był już pusty. — Idę pod prysznic, a ty, za karę, że mnie okłamałeś, posprzątasz.
Castiel ruszył na górę w stronę łazienki, a Dean na moment się zawiesił. Ile jeszcze takich rzeczy zrobi Castiel? I czemu za każdym razem faktycznie musiał mieć nieczyste myśli i wyobrażać go sobie w innych, seksualnych sytuacjach?
Chciał zmyć mleko, ale w tym momencie podszedł Miracle i zaczął je zlizywać.
— Dobra, ty się tym zajmij, koleżko — powiedział do psa, schował nowe mleko do lodówki, wyjął z torby to, po co faktycznie pojechał do sklepu i ruszył za Castielem na górę.
Wszedł do łazienki po cichu. Castiel stał nagi w kabinie prysznicowej, tyłem do niego. Deanowi cieżko było oderwać wzrok. Ten chłopak miał naprawdę niesamowite ciało, a on niestety musiał na chwilę oderwać wzrok, jeśli chciał zrobić to, po co tu przyszedł.
Rozebrał się do naga i ostrożnie wpakował się Castielowi do prysznica, obejmując go jednym ramieniem, a drugą rękę podstawiając mu prawie przed twarz. W tej drugiej ręce trzymał opakowanie lubrykantu.
— Pojechałem po to — wyznał, a Castiel przekręcił się przodem do niego i przyciągnął do pocałunku.
Dawno nie całowali się tak namiętnie. Deanowi bardzo ciężko było nie wypuścić lubrykantu na podłogę.
Gdy przerwali pocałunek, on niczego tak naprawdę nie przerwał – zjechał z pocałunkami na linię obojczyków Castiela i jego szyję. Zrobił mu malinkę w miejscu, gdzie szyja przechodziła w bark i wpił się delikatnie w jego ciało, przyciskając go do ściany. Woda wciąż spływała na nich z góry.
— Najpierw przygotowuję cię palcami, a potem wchodzę? — spytał, upewniając się, że wiedza, jaką posiadł w internecie jest prawdziwa, a Castiel przytaknął. — Okej — powiedział, niepewnie otwierając opakowanie i wyciskając niewielką dawkę lubrykantu na palce. Stresował się.
Przyciągnął Castiela do pocałunku, w trakcie którego delikatnie wsadził palec między jego pośladki, przez co Castiel przygryzł mu wargę.
— Coś nie tak? — spytał, bojąc się, że zrobił coś źle.
Castiel pokręcił głową.
— Jest okej — zapewnił go.
— Powinieneś być taki ciasny jak teraz?
Castiel przytaknął.
— Dlatego najpierw trzeba się przygotować.
— Zmieszczę się? — spytał niepewnie, bo skoro teraz ledwo mieścił się tam jego palec to nie był przekonany, że da radę wcisnąć tam swojego penisa w trakcie wzwodu.
— Jak dobrze mnie przygotujesz to tak.
Dean wsunął palec trochę głębiej i nie do końca był pewien co dokładnie ma robić, więc po prostu ruszał nim delikatnie, mając nadzieję, że w ten sposób trochę go rozciągnie. Cóż, chyba miał rację, bo chłopak stopniowo stawał się odrobinę luźniejszy. Dołożył drugi palec, a Castiel schował głowę w jego tors i wtedy wyczuł, że Dean jest potwornie spięty.
— Dean?
— Tak, skarbie?
— Powiedz proszę, że faktycznie jesteś gotowy i nie robisz tego tylko dla mnie.
Dean wyjął z niego palce i przygryzł wargę.
— Robię to dla nas obu — powiedział. — Też tego chcę, ale się boję i...
— Więc poczekam — przerwał mu. — To twój pierwszy raz, chcę żebyś miał z niego pełnię szczęścia, a nie się stresował — stwierdził i splótł ich dłonie, na swojej klatce piersiowej. — Czujesz moje serce?
Dean przytaknął i uśmiechnął się.
— Szybko bije.
— I bije dla ciebie. I będzie biło jeszcze długo. Mamy czas, skarbie. Pasujemy do ciebie, jest nam dobrze razem, ale nie możemy mieć pewności, że nam się uda. A jesteś na tyle wyjątkowy, że powinieneś zatrzymać to dla tego jedynego. Chciałbym, żebym to był ja i jeśli to prawda, jeśli to jestem ja to za jakiś czas będziemy wiedzieli. Wtedy to zrobimy, dobrze?
Dean przytaknął i wtulił się w Castiela. Zaczął płakać, ale nie ze smutku, a ze szczęścia. Castiel był aniołem. Aniołem, na którego nie był pewien czy zasługuje.
— Dziękuję ci, kochanie — powiedział cicho.
Castiel uśmiechnął się i pocałował go we włosy
— Nie ma za co — dłonią podniósł jego podbródek, aby Dean na niego spojrzał. — A teraz weźmy razem miły prysznic, dobrze?
— Dobrze — zgodził się, bo wspólny prysznic z Castielem był czymś, co zdecydowanie mu się podobało.
A/N
Piosenkę w mediach bardzo polecam, serio.
Jutro przerwa w publikacji - Wigilia i te sprawy, więc następny rozdział najpewniej w piątek.
Korzystając z okazji życzę Wam wszystkim wesołych, bezpiecznych i zdrowych Świąt. Mam nadzieję, że spędzicie je w gronie najbliższych i mimo obecnej sytuacji pandemicznej upłyną Wam one w szczęśliwej atmosferze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro