Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❖ Rozdział siedemnasty


Zapięła guziki białej koszuli z niebieskim kołnierzykiem i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Lewą stronę koszuli pokrywał przepiękny, czarno-granatowy kwiat, który rozprzestrzeniał się również na ramieniu. Wpatrywała się w tę koszulę na wystawie dobre kilka minut i nawet nie zauważyła, gdy Sehun wszedł do środka i kupił jedną w jej rozmiarze. Chciała oddać ją z powrotem, jednak chłopak zdążył już odciąć metki i specjalnie podarł na jej oczach paragon, upierając się przy tym, że był to prezent. Nie sądziła, że tak szybko nadejdzie odpowiednia okazja do ubrania tej pięknej koszuli.

Poprawiła czarne legginsy, jeszcze raz rozczesała długie, proste włosy i musnęła usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, ponieważ wciąż nie potrafiła oswoić się z myślą, że idzie na randkę z chłopakiem, który naprawdę skradł jej serce. Nie musiała niczego udawać, przez co wszystkie emocje przeżywała podwójnie. Naprawdę radował ją fakt, iż spędzi miło czas u boku kogoś, kto odwzajemniał jej uczucia. To było tak piękne, że wydawało się wręcz nierealne.

Dotknęła palcem ust, wspominając swój pierwszy pocałunek z Jonginem. Uciekła wtedy niczym spłoszony kot, choć tak bardzo chciała odwzajemnić ten czuły gest. Zapewne, gdyby nie Jin Pyo i jego opowieść o utraconej miłości, którą bał się odwzajemnić, a o której nigdy tak naprawdę nie zapomniał, nie zdecydowałaby się na randkę z Jonginem.

Nie pozwól, by strach przed utratą miłości nie pozwolił ci jej doświadczyć. Jeśli na to pozwolisz, nigdy nie będziesz w pełni szczęśliwa" – to te słowa sprawiły, że zebrała w sobie odwagę i wróciła do domu z zupełnie innym nastawieniem. Jin Pyo nie tylko uratował Hoona i jego rodzinę, ale również uchronił ją przed popełnieniem błędu. Wiedziała, że Kai był dla niej wyjątkowy. Miała już wielu chłopaków i do żadnego nie czuła tego, co do Jongina. Skoro jej skamieniałe serce otworzyło się właśnie przed tym niesamowicie przystojnym brunetem o czarnych oczach, nie mogła tego zaprzepaścić przez strach.

Uśmiechnęła się do Chanyeol'a, który pojawił się właśnie za jej plecami. Wiedziała, że nie lubił Kai'a, przez co nie potrafił w pełni cieszyć się jej szczęściem, jednak wierzyła, że pewnego dnia to się zmieni. Był jej najlepszym przyjacielem. Najważniejszą dla niej osobą i nie mogła ponownie go stracić. Nie teraz, gdy miała jego dłoń na wyciągnięcie ręki i zawsze mogła wesprzeć się na jego silnym ramieniu.

– Wyglądasz naprawdę pięknie.

– Sehun kupił mi tę koszulę. Jest naprawdę niesamowita. – Z uśmiechem zerknęła na czarno-granatowy kwiat. To on najbardziej jej się podobał. Odsunęła krzesło i przysunęła je do biurka, chowając do szuflady niewielkie lusterko. Błyszczyk schowała do malutkiej, czarnej torebeczki, w której leżał już telefon. Cieszyła się, że chociaż kilka rzeczy udało jej się zabrać z rodzinnego domu.

– Nie uważasz, że za dużo chłopaków jest w twoim życiu? – Zaśmiał się Chan, a Rian uderzyła go w ramię. – No co? Ja, Sehun, a teraz Kai...

– Jesteś pewien, że zniesiesz fakt, iż spotykam się z chłopakiem, którego tak bardzo nie lubisz? – spytała niepewnie, słysząc nieprzyjemny ton, którym przyjaciel wypowiedział ksywę Jongina.

Chociaż starała się ukryć smutek, Chanyeol zdążył zauważyć, że sprawił jej przykrość. Objął dziewczynę ramionami i pozwolił, by schowała twarz w jego ramieniu.

– To twoje życie, Rian. Ja mogę ci jedynie posłużyć dobrą radą, ale nigdy nie zdecyduje za ciebie, kogo pokochasz. – Delikatnie pogładził jej włosy i przymknął na moment powieki. – Mam tylko nadzieję, że nie zostaniesz zraniona. Tylko o to się martwię.

– Też się boję, Chan, ale nie mogę żyć w zamknięciu przed uczuciami tylko dlatego, że mogę zostać zraniona. Zbyt długo nie dopuszczałam do siebie ludzi. Myśl, że mogłabym stracić okazję na poznanie, czym jest prawdziwa miłość jest naprawdę przerażająca.

– Dla mnie prawdziwą miłością jest CL. Chociaż jest nieco starsza to niesamowicie mnie pociąga...

– Nigdy nie zmądrzejesz! – Uderzyła przyjaciela w brzuch, skutecznie go od siebie odsuwając. – Tylko sławne panienki ci w głowie!

– Na żadne inne nie mam czasu! – oburzył się, patrząc na Rian spod gęstych brwi. – I tak większość czasu spędzam z chłopakami. A jak nie z nimi to widuję piosenkarki, z którymi mijam się na korytarzach wytwórni albo podczas większych imprez, gdzie pojawia się wiele zespołów. Tak dla twojej wiadomości to spotykałem się już z Ji Hyun z 4minute, Minzy z 2NE1...

– Czemu z Minzy skoro to CL ci się podoba?

– CL mnie nie chciała. Stwierdziła, że jestem dla niej za smarkaty – machnął lekceważąco ręką. – No, ale cóż... i tak jestem sam, ponieważ żadna z nich nie była wystarczająco dla mnie dobra.

– Albo ty nie byłeś wystarczająco dobry dla żadnej z nich.

– Możliwe... – Zastanowił się. – Ale przestań już drążyć i idź, bo twój chłoptaś czeka! Nie zamierzam potem wysłuchiwać jego narzekań!

Rian zatrzymała się przy drzwiach i z radością spojrzała na twarz przyjaciela. Chociaż wiele razem przeszli, wciąż znaczyli dla siebie tyle samo, co na początku znajomości. Jak mogła pomyśleć, że sława zmieniła Chanyeol'a? Po prostu wydoroślał i wyglądał na wiecznie wkurzonego, ale to były tylko pozory. Tak naprawdę wciąż był tym samym, wspaniałym chłopakiem, którego karmiła ciastkami z dżdżownicami i z którym bawiła się w chowanego.

– Cieszę się, że znów mogę mieć cię przy sobie. Naprawdę za tobą tęskniłam – wyznała, wtulając się w szczupłe ciało przyjaciela.

Chanyeol z uśmiechem poklepał ją po plecach, przywołując w myślach większość wspomnień z dzieciństwa.

– Ja też za tobą tęskniłem, Rian.


Rian z niedowierzaniem patrzyła, jak Jongin parkuje samochód przy opuszczonej pralni. Drogę spędzili w całkowitej ciszy, przez co nie dowiedziała się nawet, w jaki sposób spędzą swoją pierwszą randkę.

Niepewnie wysiadła z pojazdu i rozejrzała się dookoła. Jakie było jej zaskoczenie, gdy bez słowa otworzył rozpadające się drzwi i wszedł do środka, kierując się schodami na tak dobrze znany jej dach. Choć nie ucieszyła jej myśl, że mogła pobrudzić swoją piękną koszulę, z wymalowanym uśmiechem na twarzy podążała za elegancko ubranym chłopakiem. Mimowolnie zwróciła uwagę na wyrzeźbione pośladki Kai'a, które opinały czarne spodnie, przez co jej policzki spłonęły wyrazistym rumieńcem. Szybko jednak skupiła wzrok na schodach, starając się niczego nie dotykać. Naprawdę nie chciała się dzisiaj pobrudzić.

– Czy to jest jakiś żart? – spytała, stawiając stopy na dachu i podniosła wreszcie głowę, gdy jej oczom ukazał się biały helikopter. – A to co?

– Nasza pierwsza randka rozpocznie się w powietrzu, a zakończy na lądzie – odparł dumnie Kai i ruszył w stronę maszyny, zajmując miejsce po stronie pilota.

Rian niepewnie usiadła obok i pozwoliła, by chłopak zapiął jej pasy. Specjalnie zatrzymał twarz w takiej pozycji, że mógłby ją pocałować. Patrzył teraz wprost w jej przerażone oczy i dotknął palcami rozpalonych policzków dziewczyny.

– Co ty robisz? – spytała, próbując wcisnąć się głębiej w fotel, jakby mogło to ocalić ją przed spojrzeniem piosenkarza.

– Podziwiam to, jaka jesteś piękna. Uwielbiam, gdy twoje policzki się rumienią, a dzieje się tak za każdym razem, gdy nasze usta są blisko siebie.

Patrzyła na niego oszołomiona, nie potrafiąc wydusić z siebie choćby pojedynczego słowa. Czy on naprawdę nie widział, że jego bezpośredniość ją onieśmielała? Za każdym razem, gdy ją komplementował, nie mogła pozbierać myśli do kupy. Czuła się wtedy tak zażenowana, że miała ochotę wziąć nogi za pas i uciec jak najdalej od niego. Naprawdę tego nie lubiła.

– Nie lubię, gdy mnie zawstydzasz – wyznała w końcu, spuszczając rozgniewany wzrok. Radość nagle wyparowała z serca, a jej miejsce zajął szczery gniew. – Dobrze wiesz, że cię lubię, a i tak...

– Lubisz mnie?

Zastygła w bezruchu, nie mogąc uwierzyć, że powiedziała to na głos. Zawstydzona próbowała odpiąć pas, by uciec na zewnątrz, gdy poczuła na dłoniach ciepły dotyk Azjaty.

Wiedziała, że ucieczka nie wchodziła w grę, dlatego zebrała się na odwagę i ponownie spojrzała w oczy bruneta. Nie mogła uciekać przed nim w nieskończoność, ponieważ pewnego dnia zrezygnuje z niej i odejdzie. Musiała raz na zawsze przełamać w sobie granicę wstydu, która paraliżowała ją w chwilach bliskości.

Wzięła głęboki oddech i położyła dłonie na policzkach Jongina. Tym razem to on był zaskoczony, a ona pewna siebie.

– Bardzo cię lubię. Bardziej od wszystkich innych rzeczy na tym świecie, choć nie jest ich wiele. – Nachyliła się, całując jego usta.

Jongin od razu odwzajemnił pocałunek, otaczając jej szczupłe ciało swoimi umięśnionymi ramionami. Pozwoliła, by ich języki połączyły się we wspólnym tańcu namiętności, dzięki czemu całkowicie stracili wyczucie czasu. Błądzili palcami po swoich plecach, chcąc zatrzymać tę chwilę na zawsze w pamięci.

Gdy oderwali się od siebie, z trudem łapali oddech, jednak uśmiechy nie schodziły z ich radosnych twarzy.

– Ja też cię lubię, Kim Rian. Najbardziej na świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro