Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Irlandzkie tradycje noworoczne...

W wielu częściach Zielonej Wyspy, ważniejsze od samego Nowego Roku są tradycyjne obchody związane z całym, trwającym dwanaście dni (od 24.12. do 6.01. włącznie) okresem Bożego Narodzenia. 

Irlandzcy protestanci do dzisiaj wierzą, że Nowy Rok kończy świąteczny czas. Z kolei wśród XIX-wiecznych katolików, takim zwieńczeniem było Święto Trzech Króli, również obecnie często nazywane "Małym Bożym Narodzeniem".

Z pierwszym stycznia związanych jest wiele zwyczajów, mających zapewniać pomyślność i szczęście w nowym roku. Jak w wielu takich przypadkach, większość z nich ma swoje korzenie jeszcze w czasach celtyckich i pozostają one żywe wśród ludzi po dziś dzień.

Na przykład nie powinno się w tym dniu sprzątać mieszkania, gdyż wraz z brudem czy kurzem, można niechcący "wymieść" z domu szczęście na najbliższy rok.

Podobnego pecha przynosi otwarcie grobu w Nowy Rok. Dawniej uważano, że pozwala się w ten sposób Śmierci "rozpanoszyć". Chcąc zorganizować tradycyjną, dwudniową stypę dla osoby zmarłej 30. bądź 31. grudnia, kopanie grobu należy przynajmniej zacząć jeszcze w starym roku.

Osobom szukającym szczęścia w Nowym Roku onegdaj radzono wejść do mieszkania drzwiami wejściowymi i od razu wyjść tylnymi, dokładnie w chwili, kiedy minie północ.

Zgodnie z moimi notatkami, powszechną sylwestrową praktyką w irlandzkich domach jest coś, co zazwyczaj robi się we Wigilię – pozostawienie jednego wolnego miejsca przy stole wieczorem, na pamiątkę bliskich, którzy zmarli w mijającym roku. Poza tym, nie zamyka się drzwi na klucz. Daje to zmarłym możliwość ponownego odwiedzenia żywych w tym szczególnym czasie.

Inną tradycją jest zgromadzenie w domu dużej ilości węgla. Ma to zapewniać dostatek na nadchodzący rok. Popularnym przesądem jest pukanie do drzwi sąsiadów chlebem, upieczonym na Święta. Chodzi o przegonienie pecha z domu, do którego się puka i jednocześnie zaproszenie tam dobrych duchów.

Jeżeli ktoś pragnie znaleźć w Nowym Roku "drugą połówkę", musi w sylwestrową noc umieścić pod poduszką jemiołę, ostrokrzew lub bluszcz. Rośliny te miały sprowadzać ludziom sny o przyszłości.

"First footing" to ciekawa noworoczna tradycja, aktualnie bardziej popularna w Szkocji oraz w graniczących z nią rejonach północnej Anglii, która jeszcze pokolenie lub dwa temu była szeroko praktykowana na obszarach miejskich, jak też na północnym wschodzie Irlandii.

Chodzi o to, iż osoba, która jako pierwsza wejdzie do domu po północy, przedstawia przyszłość jego domowników na najbliższe miesiące. Jeżeli jako pierwszy do mieszkania wejdzie ciemnowłosy mężczyzna, oznacza to szczęście; jeśli pierwsza w domu pojawi się kobieta (szczególnie rudowłosa), oznaczać to będzie pecha.

Bywało, że ludzie w Sylwestra aktywnie starali się o to, aby pierwszą osobą, jaka przekroczy ich próg po północy, był właśnie ciemnowłosy facet. Jeżeli takowy mężczyzna już znajdował się w domu, był wypraszany na kilka minut za drzwi, dopóki zegar nie wybił dwudziestej czwartej. 

Aby jeszcze bardziej dopomóc szczęściu, pierwszy gość w Nowym Roku winien mieć nie tylko ciemne włosy, lecz również jakiś podarek dla państwa domu. Dawniej były to srebrne monety lub coś "na ząb".

W niektórych częściach Irlandii, przychodząc w gości do kogoś, należy napić się lub zjeść to, co gospodarz zaoferuje. Wedle przekonania pochodzącego z hrabstwa Leitrim, a odnotowanego w początkach XX wieku przez angielskiego antykwariusza Lelanda Duncana, jeżeli w Nowym Roku człowiek zachoruje, uleczy go to, co zjadł na noworoczne śniadanie.

Zajęcia na świeżym powietrzu to kolejna rzecz, chętnie kultywowana w tym wyjątkowym czasie. Różne gry i zabawy odbywają się na Éire przez cały okres świąteczny, ale zwłaszcza w Nowy Rok. 

W regionach tak od siebie oddalonych, jak Ballintoy w hrabstwie Antrim i Wyspy Blasket nieopodal wybrzeża hrabstwa Kerry, tubylcy zwyczajowo rozgrywają wtedy mecze hurlingu. Owym rozgrywkom często towarzyszą radosne i hałaśliwe zachowania.

Na przykład po jednym z meczy w Ballintoy przed dwustu laty, lało się morze whiskey oraz morze krwi z wielu rozbitych głów. Świadkiem jednej z takich pomeczowych "imprez" był Wielebny Robert Trail, który jako jedyny trzeźwy spośród świętujących słusznie zauważył, że na mecze przychodzą głównie ludzie młodzi, co zazwyczaj kończy się, potocznie mówiąc, "chlaniem" i zamieszkami.

Pierwszego stycznia w hrabstwie Down, zwłaszcza w okolicy Belfastu, ponoć jeszcze dzisiaj można spotkać małych chłopców chodzących po okolicy z witkami ze słomy. 

Młodzież albo wręcza je napotkanym osobom, albo wrzucają do własnych domów w charakterze darów noworocznych. W zamian przeważnie dostają jakiś drobiazg: pieniędze czy słodycze lub kawałek chleba.

W Glenarm, położonym na wybrzeżu hrabstwa Antrim, nie ma zwyczaju z witkami, ale chłopcy podobnie chodzą tam po domach, za co dostają lokalny przysmak: bannocks. Jeśli dobrze zrozumiałem, jest to coś w rodzaju obwarzanka, wypiekanego z owsa i posmarowanego masłem.

Ostatni noworoczny przesąd w Irlandii, jaki udało mi się znaleźć, dotyczyć ma kierunku, z którego wieje wiatr. Jeżeli wieje z zachodu, wówczas całej Irlandii będzie się darzyło przez kolejny rok. Jeżeli wieje z jakiegokolwiek innego kierunku (a już broń Boże ze wschodu!), wtedy oznacza to dla Irlandii dwunastomiesięcznego pecha, bo szczęście pójdzie sobie do Wielkiej Brytanii!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro