Chwila sławy "Livli5"
Notka od redakcji:
Livli5 - twórczyni między innymi "Szeptów Oceanu"; autorka, która ze swoich słów utkała pajęcze sieci trwogi i strachu, które lepią się do czytelnika i nie pozwalają na chwilę oddechu. Autorka, która specjalnie dla "What's up Watt?" postanowiła się podzielić swoimi przemyśleniami o literaturze grozy w poniższym felitonie, do którego przeczytania redakcja serdecznie zaprasza.
Znasz to uczucie, gdy wracasz do domu nocą, drogą, gdzie leniwe światło ulicznych lamp zamiast dodawać otuchy, tworzy misterne cienie pobudzające twoją wyobraźnię? Czy choć raz dopadł cię dreszcz i to, wręcz nieznośne wrażenie, że jesteś śledzony? A teraz zadam ci inne pytanie...
Czy lubisz się bać?
Ja osobiście nienawidzę, gdy serce podchodzi mi do gardła, włosy stają dęba, a stopy drętwieją ze strachu. Dlaczego w takim razie piszę horror? Ludzie często nieświadomie selekcjonują wszystko, nawet, wydawałoby się jedno z najstarszych uczuć. Bo czy coś, co nas nie dotyczy, może być naprawdę straszne? To jedno zdanie jest kluczem do tajemnicy, dlaczego wiele osób na moje wcześniejsze pytanie odpowiedziało twierdząco.
Strach jest czymś w rodzaju naszego cienia, który wiernie podąża za nami, krok w krok. Naśladuje ruchy, obserwuje poczynania i w chwili, gdy światło gaśnie przyprawia o zawał serca. Jednak jest niegroźny i zależnie od kąta padania światła, potrafi zmieniać swoją wielkość i kształt. Tak i strach jest zależny od perspektywy, z której na niego patrzymy. Osoba, która wie, co się za chwilę stanie nie odczuje lęku. Tak jak rzeczy, które byłyby dla nas przerażające w rzeczywistości, nie będą takie w wirtualnym świecie. Ponieważ to nie przytrafia się nam, a fikcyjnym postaciom.
W takim razie, co z horrorami, thrillerami i innymi gatunkami mrożącymi krew w żyłach? Przecież każdy wie, że sięgając po taką książkę czy film, autor ma za zadanie nas przestraszyć, czy choćby doprowadzić do gęsiej skórki. I tu przechodzimy do sedna sprawy, dlaczego jednak lubimy się bać. Oglądać i czytać o hektolitrach krwi, rozszarpanych ciałach, czy urwanych kończynach. Trwać w napięciu, czy zaraz bohater nie zginie. Słuchać o torturach, psychopatach, potworach i innych potwornościach. Nie raz aż kochamy się w brutalności, z jaką przyszło się zmierzyć bohaterowi. Po raz wtóry zapytam, dlaczego?
Bo to jest ten rodzaj strachu, który nas nie dotknie. On jedynie, niczym podczas nocnego spaceru, będzie powodował nie lęk... a podekscytowanie i adrenalinę pompowaną do krwi. Serce szybciej zacznie bić, a my bez konsekwencji poczujemy to, czego nieraz brak w naszym szarym, bezpiecznym życiu. Dreszcz emocji.
Zależnie od potrzeb wiele osób decyduje się na jego poszukiwania w literaturze lub filmach. Ja należę do osób, które nienawidzą oglądać horrorów. Za to uwielbiam opowiadać straszne historie. Podtrzymywać napięcie. Zwalniać kroku, by każde słowo zwiększało nić tajemnicy, którą przędę. Uwielbiam patrzeć na reakcje ludzi, wyglądających jak dzieci, które czekają kulminacji nowo usłyszanej bajki. Bo czyż horrorom nie najbliżej do baśni?
W takim razie po co się boimy? Nie raz uprzykrza nam to życie. A przecież strach w obecnych czasach jest piętnowany. Wstydzimy się przyznać do niego, jakby był największą hańbą ludzkości. Czy zamiast niego nie moglibyśmy odczuwać jedynie pozytywnych jego skutków? Czy taki relikt przeszłości upodabniający nas do zwierząt, rzeczywiście jest nam niezbędny? Czy dałoby się go pozbyć? Żyć bez strachu?
Oczywiście, że nie. Bez niego nie byłoby prawa, moralności, pojęcia dobra i zła. Nie istniałyby religie, wiara, a nawet cywilizacja. Nie byłoby nawet życia, bo ci którzy nie znają lęku najszybciej wpadają w ramiona śmierci. Zbyt odważne zwierzęta dają się złapać w sidła, bo są zbyt ufne... zbyt pewne siebie... zbyt... nieustraszone... Strach jest częścią nas wszystkich. Nieodłącznym cieniem, który chroni i rani jednocześnie. Jednak pozwala zachować równowagę, która jest niezbędna by panował porządek.
Bo strach jest czymś więcej niż tylko uczuciem.
Jest barierą, murem, który broni nas przed złem i nieznanym, jednak jeśli znajdziemy w sobie siłę, by pokonać go otrzymamy nagrodę. Nasz świat znacznie się rozszerzy. Tak jak w przypadku ognia. Ile razy człowiek musiał się sparzyć, by go ujarzmić. Do dziś budzi w nas respekt, a jednocześnie nie wyobrażamy sobie życia bez jego ciepła i światła. Pokonanie strachu daje nam pewność siebie. Tak samo w przypadku horrorów. Jeśli zmierzymy się z nimi, nasz świat nie wydaje się taki straszny, a my czujemy dumę, że przekroczyliśmy kolejną barierę strachu.
Boimy się wielu rzeczy, ale zależnie od osoby, której spytamy niektóre granice lęku będą nie do przeskoczenia. Dla osoby z arachnofobią będą to pająki, dla kogoś innego będzie to ciemność, czy woda. Dla jeszcze innej osoby będzie strach przed brakiem akceptacji, czy publicznym występem. Fobie mogą być różne, często poparte przykrymi doświadczeniami lub czynnikami ewolucyjnymi. Ale nie ma człowieka, który na wieść o nieznanym nie poczuł tego dyskomfortu i nie zawahał się. Nowe w pojęciu strachu oznacza złe. Bo groźniejszy jest obcy wróg, niż swój własny.
Reasumując nie powinniśmy się bać wszystkiego, a nawet jeśli to przy odrobinie odwagi możemy sięgnąć gwiazd. Najważniejsze to pokonywać swoje lęki, a tym samym swoje słabości, jednak nie należy się ich wstydzić, bo to właśnie one ukształtowały nas takimi jakimi jesteśmy w tej chwili.
Jednak co z wymysłami naszego umysłu? Czemu boimy się potworów przecież – pozwolę sobie tu zacytować fragment swojego opowiadania:
„W końcu jedynego, czego powinno się bać to ludzie. Wyimaginowane stwory nie mogą zrobić nikomu krzywdy, a szaleniec jest nieprzewidywalny. Nigdy nie wiadomo, co zrobi."
Czy rzeczywiście tak jest? Czy potwory w naszej głowie są naprawę nieszkodliwe? Teoretycznie tak, jednak ja wierzę, że one również męczą nas nie bez powodu. Przeważnie za nimi kryją się o wiele straszniejsze rzeczy niż kiedykolwiek moglibyśmy przypuszczać. A mianowicie my sami. Dlaczego mielibyśmy to robić? To już zagadka na znacznie dłuższy artykuł, pełen gdybania i pojęć psychologicznych. Postaram się jednak ująć w jednym zdaniu ogólny sens. Ponieważ to pozwala nam nie zwariować. Zachować zdrowy rozsądek i wyładować nagromadzone zmartwienia. Pozwala nam na coś jeszcze, na coś na co nie mamy odwagi się przyznać. Pozwala nam zapomnieć, że największymi potworami jesteśmy my sami.
Poprzez wieki dążenia do stworzenia świata bez strachu, zapomnieliśmy o nas samych. Czym coś cenniejsze, tym bardziej boimy się tego stracić, nie ważne, czy to dom, miłość, czy życie. Pojęcie straty przeraża nas zawsze tak samo. Tym bardziej, że jej powodem prawie zawsze jest inny człowiek.
Dlatego nie ważne jak bardzo chcielibyśmy się wyzbyć lęku, jak bardzo będziemy piętnować strach, zawsze będzie nam towarzyszył. Do końca świata będzie naszym cieniem, obrońcą, zmorą i powodem naszej dumy i potęgi, jednocześnie będąc jedną z największych oznak słabości.
Strach jest potężną bronią i tylko od nas zależy jak go wykorzystamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro