⚜️Pięćdziesiąt Siedem⚜️
— Shoty z pępka!
Jęknęłam wewnętrznie, kiedy Ashton to wykrzyczał, a cały pokój — włączając w to Kat, Leviego, Michaela, Caluma, Asha, Luka, Bryanę i Arz — poparł go, krzycząc i unosząc swoje napoje w górę.
— Nie zrobię tego — poinformowałam Michaela, który siedział obok mnie na podłodze, plecami opierając się o ścianę. Postanowiłam ograniczyć się do wody, a skoro ja nie piłam, Michael (jako kochany chłopak, którym jest) dołączył do mnie. Wszyscy inni byli już zalani, w szczególności Ash i Kat.
— Boże drogi — zaśmiał się Michael, kręcąc głową. — Ty naprawdę jesteś tym jednym przegrywem na imprezie, który stoi w kącie, niezręcznie przegryzając czipsy.
Uderzyłam go w ramię.
— Na moją obronę: siedzę i jem popkorn — wytknęłam mu, wrzucając sobie do ust garstkę tego maślanego cuda. Michael uśmiechnął się na ten widok.
— Temu, że jesteś przegrywem, nie zaprzeczysz, co? — zachichotał, jego oczy błyszczały, kiedy na mnie patrzył. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się miękko.
— Wiesz, nie musisz siedzieć tu ze mną.
Michael wzruszył ramionami, po czym owinął jedną z rąk wokół moich barków i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego i obserwowałam, jak Kat próbuje flirtować z Calem.
— Nie ma nic złego w byciu przegrywem, kochanie.
Moje policzki stały się gorące, uderzyłam go ponownie.
— Żartuję, żartuję! — Śmiał się i ja również nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy jego oczy zamknęły się, a głowa odchyliła, uderzając o ścianę. Zamruczałam.
— Kochanie — powtórzyłam żartobliwe, przez co uniósł jedną brew.
— Hm?
— Nic, po prostu lubię, kiedy mnie tak nazywasz — przyznałam, spoglądając na naszych przyjaciół, którzy tańczyli do The Weeknd.
— I can't feel my face when I'm with you, but I love it — krzyczeli. Mimo że wszyscy byli kompletnie pijani, miło było widzieć ich wszystkich tak szczęśliwych.
— Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie — zaczął się wygłupiać Michael, łaskocząc mnie. Wybuchnęłam śmiechem, odpychając jego ręce.
— Spieprzaj — popchnęłam go, chichocząc. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie lekko w usta.
Znowu przyciągnął mnie bliżej, całując mnie w głowę, kiedy spoglądałam na Ashtona i Bryanę, którzy właśnie robili shoty, skłaniając wszystkich do pogwizdywań i oklasków. Zaśmiałam się, kiedy na ustach Ashtona pojawił się szeroki uśmiech, uwidaczniając jego dołeczki, a on przyciągnął Bryanę do pocałunku. Zdjęła mu z głowy jego fedorę i sama ją założyła.
— Fuj — Michael udał, że wymiotuje, a ja przewróciłam oczami.
— Oboje dobrze wiemy, że kibicujesz im z całego serca — wymamrotałam. Levi spojrzał w naszą stronę, posyłając mi uśmiech, więc odwzajemniłam się tym samym.
— Czemu on tu w ogóle jest? — zapytał nagle Michael, najwyraźniej zauważając tę wymianę.
— Bo go zaprosiłam? — odpowiedziałam, lekko zmieszana. Michael prychnął. — Ani mi się waż — warknęłam, odsuwając się.
— Wiesz, że go nie lubię, Mae! — powiedział, podnosząc głos.
Skrzyżowałam ramiona na piersi, posyłając mu wściekłe spojrzenie, kiedy złość wypełniła moje żyły. Prychnął ponownie i wstał, przepychając się do drzwi. Szybko podniosłam się, rozlewając przy okazji wodę, ale nie przejęłam się tym. Ruszyłam za Michaelem, ignorując spojrzenia i Kat, krzyczącą moje imię, kiedy prześlizgiwałam się przez drzwi, do następnego pokoju.
Natychmiast zaczęłam krążyć po pokoju, obgryzając jednego z paznokci. Byłam naprawdę wkurzona.
— Naprawdę jesteś zły, bo przyprowadziłam Leviego na koncert i przyjęcie?! — krzyknęłam, wyrzucając dłonie do góry. Jęknął głośno, mocno sfrustrowany.
— Nie lubię go! — odkrzyknął. Jego oczy płonęły.
— To twoja jedyna wymówka? — krzyczałam. — To mój przyjaciel, Michael!
— Nie. Lubię. Go. — warknął. Przestałam krążyć i spojrzałam na niego, ponownie krzyżując ramiona na piersi.
Nie może mówić poważenie.
— To. Mój. Przyjaciel. — Odwaknęłam, używając dokadnie tego samego tonu głosu, co on. Prawie widziałam, jak para wylatuje mu uszami.
— Nieważne. Nie widzisz, jak on na ciebie patrzy — prychnął po raz tysięczny, przeczesując włosy dłonią. Przewróciłam oczami tak mocno, że aż bałam się, że mogą wypaść mi z czaszki.
— Oh, więc proszę, oświeć mnie, Michael. Proszę, powiedz mi, jak Levi – mój przyrodni brat, który, tak się składa, jest gejem – na mnie patrzy. No dalej. Nie krępuj się.
Twarz Michaela rozluźnia się delikatnie, a brwi marszczą.
Najwyraźniej zapomniałam powiedzieć mu, że Levi jest gejem. Ups.
Nagle wybucham śmiechem i natychmiast zakrywał usta dłonią usta, kiedy Michael posyła mi rozzłoszczone spojrzenie.
— Nadal go kurwa nie lubię — marudzi.
— Wiesz, że teraz zabrzmiałeś cholernie podobnie do Dylana. — Westchnęłam ciężko, po czym moje oczy rozszerzyły się, kiedy zrozumiałam, co właśnie powiedziałam. Kurwa.
— Serio, Mae? — odpowiedział głosem, który ociekał zranieniem. — To był cios poniżej pasa.
— Wiem. Kurwa, Michael, tak mi przykro. Nie powinnam tego mówić. To nieprawda, w niczym go nie przypominasz.
Prycha znowu, patrząc gdziekolwiek, byle nie na mnie. Spoglądam na niego groźnie.
— Twoje zachowanie jest niedorzeczne — mówię, czując się pokonana.
— Moje?! — krzyczy, znowu się wściekając. — Wiesz co, pieprzyć to.
Michael sięga do mnie, cofając nas w stronę ściany i mocno przyciskając do siebie nasze usta. Jedną dłoń układa na moim karku, wplątując je w moje włosy, a drugą układa na dole moich pleców, przyciskając mnie do siebie. Moje dłonie automatycznie wędrują pod jego koszulkę. Powoli przesuwam je na jego klatkę piersiową, przez co przechodzi go dreszcz. Wyciągam ręce i przenoszę je na jego szyję, palcami dotykając jego włosów. Pociągam za nie lekko, na co jęczy w moje usta.
To przyjęło zupełnie inny obrót, niż się spodziewałam.
--------------------
— Ale z ciebie wrzód na tyłku — mówię, ciągle roztrzęsionym tonem, kiedy zawisa nade mną.
— Z ciebie też — mruczy, oplatając mnie ramionami. Ukrywa swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi, oddychając ciężko.
— Przepraszam — mówi, jego oddech mnie łaskocze.
— Nic nie mów — mruczę, przeczesując palcami jego włosy. — Po prostu cieszmy się tą chwilą.
— Jestem idiotą — jęczy, ale rozluźnia się pod moim dotykiem.
— Michael... — mówię, ostrzegającym tonem. Czuję, że się uśmiecha, a następnie kąsa mnie w szyję.
— Ej! — piszczę, chichocząc i spychając go z siebie. Zakrywam się kołdrą, a Michael wkrada się pod nie podstępnie z drugiej strony łóżka, gotowy na rundę numer 2.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro