Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜️Dwadzieścia Sześć⚜️

— W co, do cholery, mam się ubrać? — krzyknęła Kat, ze złością rozrzucając swoją garderobę – którą przyniosła do mojego domu chyba w całości – po moim pokoju.

— W ubranie — mruknęłam, chowając się za drzwiami szafy, kiedy rzuciła we mnie butem. — Jakie to ma znaczenie?

— To Halsey, Mae. Ona jest cholernie gorąca. Chcę wyglądać ładnie, żeby się ze mną umówiła — stwierdziła rzeczowo. — Poza tym mamy też wejściówki za kulisy.

Przewróciłam oczami, wyciągając koszulkę Twenty-One Pilots i parę czarnych rurek. Nadal się ukrywając, ściągnęłam z siebie szarą koszulkę, szybko zastępując ją tą drugą. Wyjrzałam zza drzwi, ale widząc Kat nadal przekopującą się przez ciuchy, zrzuciłam także szorty i naciągnęłam dżinsy, podskakując w miejscu, by je założyć.

— Wiesz, że nie mam zamiaru cię oceniać, prawda? — odezwała się nagle Kat, przez co podskoczyłam. Popchnęła drzwi, zamykając je, a moje policzki się rozgrzały, kiedy przechodziłam obok niej.

— Wiem — wymamrotałam.

— Więc dlaczego się ukrywasz?

Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do niej. — Trudno się pozbyć starych przyzwyczajeń? I nie chce nic mówić, ale mamy koncert, na który musimy się przygotować... plus trzy godziny jazdy.

—————————————————

— Spojrzała na mnie!

— Spojrzała na kogoś, kto siedzi jakieś pięć rzędów za nami.

— Przysięgam, że spojrzała na mnie.

— Nie patrzyła na ciebie.

— Myślę, że jestem lesbijką.

— Przecież jesteś.

— Specjalnie dla Halsey, woo!

Pokręciłam głową na tę dziwną osobę, którą nazywałam moją najlepszą przyjaciółką, a potem kontynuowałam cieszenie się z występu tej wspaniałej kobiety, która obecnie znajdowała się na scenie. Całkowicie odleciałyśmy, tańcząc nieprzerwanie, kiedy Halsey skakała po scenie, śpiewając „Hurricane". Kiedy pomachała w naszą stronę, Kat całkowicie oszalała. Kiedy koncert (ku naszemu nieszczęściu) się skończył, zgodnie z poleceniem Asha, który przekazał nam słowa Halsey, usiadłyśmy, by odpocząć. Ochrona miała przyjść po nas, kiedy już wszyscy opuszczą arenę. Kiedy w końcu do tego doszło, przysięgam, że zmierzając za kulisy, Kat zaczęła hiperwentylować. Halsey nie było nawet w zasięgu wzroku, ale Kat i tak już wariowała. Kiedy w końcu się pojawiła, Kat całkowicie zamarła.

— Hej! — zawołała do nas. Obdarzyła mnie mocnym i przyjaznym uściskiem, za to przy Kat zrobiła to trochę nerwowo. — Wy musicie być Mae i Kat...? Um, wszystko z nią dobrze?

— Erm — zaczęłam, ściskając ramię Kat.

— Kocham cię — wyrzuciła z siebie. Halsey wybuchnęła śmiechem, odrzucając głowę do tyłu.

— Tak mi przykro — przeprosiłam za Kat, ponownie ściskając jej ramię. W odpowiedzi posłała mi gniewne spojrzenie.

— W porządku. To może wydawać się dziwne, ale to nie pierwszy raz, kiedy dzieje się coś takiego — powiedziała Halsey, nadal się lekko śmiejąc. — Więc... spójrzcie, umieram z głodu i naprawdę pragnę skrzydełek z kurczaka i frytek. Macie ochotę? Ashton mówił, że jesteście niezłe.

Moja szczęka opadła, kiedy Kat gwałtownie kiwnęła głową. Halsey jedynie uśmiechnęła się i ruszyła do wyjścia.

—————————————————

Po jeździe w samochodzie Kat za dużym, czarnym SUV'em Halsey, znalazłyśmy jakąś pizzerię w Atlancie. Zjadłyśmy mnóstwo skrzydełek i frytek i zrobiłyśmy niedorzecznie dużo wspólnych zdjęć. Kat nareszcie trochę wyluzowała, rozpoczynając z Halsey rozmowę na milionowy temat. Usiadłam wygodnie, relaksując się i ciesząc tym, co się działo. Od czasu do czasu wysyłałam sms'y do Michaela, żeby trochę pofangirlować, wysyłając mu kilka głupich, zrobionych własnoręcznie zdjęć. Nie mogłam uwierzyć, że tak po prostu siedzę sobie z Halsey w pizzerii. No bo, jak często dzieją się tego typu rzeczy?

— Więc, Halsey...

— Możesz mówić mi Ashley — zaśmiała się. Z jakiegoś powodu moja twarz zrobiła się gorąca.

— Ashley — uśmiechnęłam się. — Kiedy wypuszczasz nowy album?

Splotła ze sobą swoje dłonie i wzięła łyk wody. — Nie jestem jeszcze pewna. Myślę nad lipcem... albo sierpniem?

Razem z Kat pokiwałyśmy głowami z aprobatą.

— Ci chłopcy dużo o tobie mówią — skinęła głową w moim kierunku, biorąc kolejne dwie frytki. — Szczególnie Mike.

Moja twarz znowu stała się gorąca.

— Oh? — pisnęłam. Przytaknęła, żując.

— Sporo mi o tobie opowiadał.

Dobra, w takim razie mamy dwie opcje:

1. Mówił o samych dobrych rzeczach albo

2. Ona wie o tym, że oszukiwałam go przez dobre trzy miesiące.

Wierciłam się na siedzeniu, wypijając za jednym razem pół szklanki słodkiej herbaty. Posłała mi miły uśmiech.

— Dopóki jest szczęśliwy, wszyscy jesteśmy szczęśliwi, prawda? — A więc wiedziała. Po prostu nie chciała mnie tym torturować. Pobłogosławmy jej pieprzone serce. Pokiwałam głową, uśmiechając się słabo.

Kat sprawdziła swój telefon, dźgając mnie po chwili w żebra. — Jest prawie jedenasta.

— Cholera — powiedziałam pod nosem.

— O cholercia, mieszkacie trzy godziny jazdy stąd, no nie? — przypomniała sobie Ashley, a jej oczy rozszerzyły się. Kat posłała jej uśmiech.

— Jakoś tak.

— Powinnyście już jechać! — powiedziała Ashley, oblizując palce i zsuwając się z kanap.

Wygrzebałam z torebki dwudziestkę i rzuciłam ją na stolik, kiedy Kat żegnała się z piosenkarką.

— Świetnie się z wami bawiłam. Nie sądziłam, że wydarzy się coś takiego, ale najlepsze rzeczy dzieją się z najlepszymi ludźmi — powiedziała, przyciągając mnie do uścisku. Pachniała jak migdały i miód, przez co się uśmiechnęłam.

— Było niesamowicie — przytaknęłam, uśmiechając się jak idiotka i poprawiając okulary. Ashley wyciągnęła z kieszeni swój telefon, przekazując go w moje ręce.

— Wpisz mi swój numer — zaśmiała się, kiedy posłałam jej zmieszane spojrzenie. — Chcę mieć nowych przyjaciół.

Szybko wpisałam swój numer, umieszczając emotkę półksiężyca obok mojego imienia, i zapisałam go. Oddałam jej telefon, a ona wcisnęła go w dłonie Kat. Przyciągnęła mnie do kolejnego, ciepłego uścisku.

— Naprawdę miło było was poznać — powiedziała, odbierając swój telefon od Kat. — Może niedługo mogłybyśmy wyjść gdzieś razem?

Razem z Kat przytaknęłyśmy, uśmiechając się. Ona również się uśmiechnęła, żegnając się i odchodząc w stronę drzwi.

— Chyba się zakochałam.

Przewróciłam oczami. — Jesteś śmieszna.

Spojrzała na mnie, dąsając się.

— Nawet nie próbowałam się z nią umówić!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro