Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜️Dwadzieścia Siedem⚜️

— Dzień dobry, panno Robins — powitała mnie moja szefowa, kiedy tylko przeszłam przez drzwi. Uśmiechnęłam się do niej uprzejmie, wciąż buzując po koncercie, który wydarzył się prawie tydzień temu.

— Dzień dobry, Tammy. — Kiwnęłam głową, ściągając mój fartuszek z wieszaczka, na którym spoczywał i wsuwając go przez głowę. — Jest już Levi?

— Jeszcze nie. — Zmarszczyła brwi w irytacji, przez swojego syna, który spóźniał się do pracy.

Levi, z nikomu nieznanych powodów, rzadko kiedy pokazywał się w pracy, ale kiedy już to robił, zawsze śmierdział alkoholem. Zawsze mnie to ciekawiło. Chciałam wiedzieć, dlaczego się tak niszczy. Ale jeśli zmagał się ze sobą tak, jak ja, w pewnym sensie rozumiałam te akty autodestrukcji.

Rozłożyłam wszystkie potrzebne składniki, wyciągając spod blatu również dużą miskę do mieszania. Włączyłam również ekspres do kawy, a Tammy zniknęła na zapleczu. Odmierzyłam sporą ilość mąki i wsypałam ją do miski, kiedy zadzwonił dzwonek w drzwiach.

— Zaraz przyjdę — krzyknęłam z entuzjazmem, dodając do miski cukier.

Obróciłam się na piętach tylko po to, żeby zobaczyć Leviego, siedzącego przy jednym ze stolików, z głową ukrytą w dłoniach. Westchnęłam, chwytając z blatu kubek i napełniając go czarną kawą. Ze swojej torby wyjęłam jeszcze kilka aspiryn i podeszłam do stolika, by usiąść naprzeciwko dwudziesto-jedno latka. Kubek z kawą popchnęłam w jego stronę, zaraz obok kładąc cztery tabletki.

— Dziękuję — powiedział delikatnie, przeczesując swoje włosy dłońmi. Wziął tabletki, wrzucając wszystkie na raz do ust, i przełknął, popijając wszystko łyczkiem kawy.

— Chcesz o tym porozmawiać? — zaoferowałam, kładąc swoją dłoń na jego w geście wsparcia. Lekko się do mnie uśmiechnął. Jego szare, przekrwione oczy krzyczały, że jest całkowicie wyczerpany. Przesunął kciukiem po moich kostkach, po czym cofnął się i wstał.

— Obowiązki wzywają. — Uśmiechnął się, dopijając resztę kawy. — Dzięki, mamo.

Skrzywiłam się do niego. — Możesz przestać?

Levi wzruszył ramionami, zdejmując swój fartuch z haczyka. — Chcesz gdzieś wyjść po pracy?

— Co? — Zamrugałam, zaskoczona jego pytaniem. Nikt, poza Kat, nie chciał spędzać ze mną czasu. Zaśmiał się, przewracając swoimi zmęczonymi oczami.

— Pytałem, czy chcesz spędzić ze mną swój czas wolny, po pracy. Możemy zjeść albo porobić coś innego.

Przygryzłam wargę, bawiąc się swoimi palcami. Mogę przyjaźnić się z mężczyznami, no nie?

— Jasne.

—————————————————

Stojąc w łazience piekarni i przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze, miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Rozpuściłam włosy z kucyka, decydując, że zajmę się nimi jutro. Włosy były moim najmniejszym zmartwieniem.

Miałam właśnie spędzić czas z chłopakiem.

Ja, Mae Robins, umawiająca się z chłopakiem.

Potrząsnęłam głową, instynktownie obciągając koszulkę Guns N' Roses w dół i przyciągając flanelę Michaela (która nadal pachniała jak on) bliżej swojego ciała, zanim wyszłam z łazienki. Levi stał na zewnątrz, opierając się o parapet i paląc papierosa. Otworzyłam drzwi, zimno lekko mnie zaskoczyło. Był prawie maj, dlaczego na zewnątrz wciąż było tak zimno?

Levi odepchnął się od okna, a ja zauważyłam, że został pobłogosławiony możliwością nienoszenia niewygodnego, drapiącego uniformu. Zamiast tego nosił ciemnoniebieskie, dopasowane dżinsy i zwykłą szarą koszulkę. Spod rękawów widoczne były tatuaże. Poprawił okulary przeciwsłoneczne, spoczywające na jego nosie, uśmiechając się swoimi białymi, prostymi zębami. Przyznaję, że był atrakcyjny.

Tylko troszkę.

— Jeśli skończyłaś mnie już obczajać, chciałbym zjeść jakieś Taco — powiedział, sprawiając, że moja twarz się rozgrzała.

— Nie obczajałam cię! — odpowiedziałam, potrząsając głową i omijając śmiejącego się Leviego. Podbiegł, by się ze mną zrównać.

— Więc... — zaczął, ostatni raz zaciągając się swoim papierosem, po czym upuścił go na ziemię i przydepnął. — Kim był ten koleś, który kręcił się koło sklepu kilka tygodni temu?

— Palenie jest dla ciebie złe, wiesz — zauważyłam, unikając zadanego pytania, jak Michael słońca. Levi wzruszył ramionami.

— Wiem, mam nadzieję, że to mnie zabije pewnego dnia. — Zaśmiał się bez przekonania, a moje serce opadło. — Więc kim był ten gość?

— Moim przyjacielem — Westchnęłam, wiedząc, że to niczego nie wyjaśnia, ale również nie chcąc z nim o tym rozmawiać. Nie mam pojęcia, jak by zareagował, gdyby wiedział, jak sławny jest Ash.

— Wyglądał znajomo — zamyślił się, wsuwając dłonie do swoich kieszeni.

— Oh? — pisnęłam, gapiąc się w ziemię.

— Oh tak, on jest w tej kapeli... Jak to było? 5 Years of Winter?

Zatrzymałam się w połowie kroku.

Chyba żartujesz.

Kiedy posłałam mu złowrogie spojrzenie, zaśmiał się i podniósł ręce w geście poddania. Wtedy kontynuowałam marsz.

— Żartuję, nie odgryzaj mi głowy. Becca ma obsesję na punkcie tego zespołu, więc chyba powinienem wiedzieć o nich praktycznie wszystko, skoro ona gada o nich praktycznie cały czas.

Odetchnęłam z ulgą. — Kim jest Becca?

— Moja czternastoletnia, młodsza siostra. — Skrzywił się, potrząsając głową, kiedy otwierał drzwi do Taco Bell i przytrzymując je otwarte dla mnie. — Co chcesz?

— Oh, mogę zamówić sama...

— Nie pytałem, czy możesz sama sobie zamówić — powiedział, przewracając oczami, przez co poczułam się mała.

— Poproszę tylko nachos i picie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro