Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜️Czternaście⚜️

— Jak myślisz, kim jest ta dziewczyna, z którą rozmawia Michael?

Byłam w pracy, bezmyślnie wycierając kontuar o 20.30 wieczorem, pół godziny przed zamknięciem. Pracowałam cały dzień, więc byłam absolutnie wykończona, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, że Luke nazwał mnie dziewczyną Mike'a, a ten nawet nie próbował zaprzeczyć. Mój żołądek i serce bujały w obłokach przez prawie cały dzień, a ja mogłabym oddać życie, byle tylko móc już stąd wyjść i zadzwonić do Michaela. Ale dwie dziewczyny, jedzące spokojnie lody, obudziły mnie z mojego oszołomienia i przyciągnęły moją uwagę.

Michael? Jaki Michael? Michael Clifford? Ja jestem tą dziewczyną?

To znaczy, od czasu do czasu Mike screenuje naszą rozmowę i ją udostępnia, jeśli sądzi, że była zabawna, albo oznacza mnie pod jakimiś dziwnymi rzeczami, myśląc, że mi też wydadzą się zabawne, ale... Ja jestem tą dziewczyną?

Nie, nie może być. To tylko zbieg okoliczności. To jakiś inny koleś o imieniu Michael.

Wyszłam zza kontuaru i zaczęłam ścierać stoliki blisko nich, próbując podsłuchać.

— Kurwa, gdybym tylko wiedziała... — powiedziała brunetka, wzruszając ramionami. — Ona nawet nie ma u siebie żadnych zdjęć.

Dobra, to musi być przypadek. Nie może chodzić o mnie.

— Ciekawe, jak się poznali — zastanawiała się rudowłosa, wzdychając. Poprawiłam okulary na nosie i przesunęłam się do kolejnego, bliższego stolika.

— Myślisz, że jest sławna?

— Na pewno nie, ma tylko jakiś tysiąc obserwatorów na Twitterze — powiedziała Ruda, potrząsając głową i podsuwając swój telefon pod nos przyjaciółki.

1.026, jeśli mamy być dokładni.

Okrążając kolejny stolik, złapałam widok profilu na Twitterze.

Mojego profilu.

Byłam właśnie w trakcie ścierania, co sprawiło, że moja dłoń ześlizgnęła się z krawędzi stolika. Upadałam na ziemię.

— Cholera — wymamrotałam, rozcierając łokieć, którym uderzyłam o podłogę. Ruda zeskoczyła z krzesła, podeszła do mnie i podała mi rękę, by po chwili podciągnąć mnie do góry. W tym czasie brunetka przewracała oczami, jedząc dalej lody. Uśmiechnęłam się w podzięce do rudowłosej i wróciłam za ladę. Nadal musiałam włożyć niesprzedane dzisiaj ciasta z powrotem do lodówki.

— Prawdopodobnie jest brzydka — wzruszyła ramionami brunetka, nabierając kolejną łyżeczkę lodów. — Albo jest dziwką — Ruda uderzyła ją w ramię.

— Nie bądź suką, Beth. Równie dobrze może być super gorąca. Zaobserwuję ją, wydaje się fajna.

Sekundę później poczułam wibrację mojego telefonu w kieszeni.

— No weź, Anna. Może jeszcze do niej napiszesz, co? Albo zostaniesz jej przyjaciółką i poprosisz, by umówiła cię z Mikey'em? — zakpiła Beth, przez co Anna się skrzywiła.

— Meredith! — krzyknęła na mnie Tammy, moja szefowa, sprawiając, że podskoczyłam ze strachu.

— Przepraszam — wymamrotałam, ruszając do lodówki, by włożyć tam ciasto, które znalazło się w moich rękach. Oczy miałam wypełnione łzami, dłonie trzęsły się niekontrolowanie, a ja czułam, że moja niepewność za chwilę zaatakuje.

„Prawdopodobnie jest brzydka."

—————————————————————————————

Brzydka.

Brzydka.

Brzydka.

Gruba.

Brzydka, gruba, głupia dziwka.

Bezużyteczna.

Bezwartościowa.

Głupia, głupia, głupia.

Gruba.

Gruba.

B e z w a r t o ś c i o w a.

Później, tej samej nocy, pisałam w kółko te słowa w moim dzienniku. Palce mrowiły mnie, by sięgnąć po starą przyjaciółkę, kiedy przesuwałam palcami, po wyblakłych, starych bliznach na moim ramieniu. I kiedy już byłam w drodze do biurka, ktoś delikatnie zapukał do moich drzwi. Obciągnęłam rękawy mojego swetra w dół i wymamrotałam ciche wejdź". Mama powoli otworzyła drzwi, oferując mi delikatny uśmiech. Westchnęłam, zamykając dziennik i odkładając go na bok. Usiadła na skraju łóżka, więc po chwili dołączyłam do niej.

— Jak było w pracy? — zapytała, podchwytując moje spojrzenie i dostrzegając opuchniętą od płaczu twarz.

— Dobrze — wymamrotałam, drapiąc tył mojej szyi. Mama wydęła wargi.

— Mój rodzicielski instynkt mówi mi coś innego.

— Nie jestem pewna, czy to zrozumiesz — westchnęłam. Mama posłała mi kolejny uśmiech, biorąc moje dłonie w swoje. Spojrzała w dół, na nasze splecione palce, potem oderwała jedną dłoń i podsunęła mój rękaw do góry. Skrzywiłam się, kiedy przebiegła palcami po bliznach. Nigdy jej o tym nie powiedziałam.

— Wypróbuj mnie — odpowiedziała, nadal się uśmiechając.

///////

💙don't be a silent reader 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro