Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜️Czterdzieści Sześć⚜️

The darkest night never felt so bright with you by my side.

Z głową ułożoną na jego piersi, słuchałam, jak cicho śpiewa, jednocześnie bawiąc się moimi włosami. Oczy miałam zamknięte z powodu rażącego słońca, wpadającego przez okna do mojego pokoju, a na moich ustach igrał delikatny uśmiech. Palcami zataczał na moim ramieniu małe kółka, przez co miałam gęsią skórkę.

— Love me like you did, Love me like you did, I'll give you anything, I'll give you anything.

— Co to za piosenka? — zapytałam nagle zachrypniętym głosem. Na sekundę przestał oddychać, więc podniosłam głowę.

— Nie wiedziałem, że już nie śpisz — powiedział, nie odpowiadając na moje pytanie. Wyszczerzyłam się do niego.

— Dzień dobry, moje słoneczko. — Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Twarz Michaela zrobiła się czerwona, a ja uśmiechnęłam się z satysfakcją, przez fakt, że to ja sprawiłam, że on się zarumienił.

— Dzień dobry, moja księżniczko — odparł i tym razem to ja się zarumieniłam.

— A co to ma niby znaczyć? — zapytałam nerwowo. Zmarszczył brwi.

— Zazwyczaj tak się mówi do ludzi, którzy się właśnie obudzili.

Przewróciłam oczami. — Wiesz, że nie o to mi chodziło.

— To znaczyło, że jesteś moją księżniczką — oświadczył, całując mnie w czoło. Moja twarz zrobiła się jeszcze gorętsza.

— Oh.

— W porządku?

Chciałam krzyknąć „po stokroć tak!".

— Chyba — drażniłam się, wzruszając jednocześnie ramionami. Michael ułożył dłoń na moim policzku, zmuszając mnie, bym na niego spojrzała.

— Chcesz być moją dziewczyną?

*krzyczę wewnętrznie*

— Okej. — Uśmiechnęłam się. Michael umieścił na moich ustach słodki pocałunek, po czym położył się i westchnął z zadowoleniem.

Jasna cholera, Michael Clifford jest moim chłopakiem.

Jasna. Cholera.

Jak miałam na to zareagować? Krzyczeć? Płakać? Skakać z radości? Nie miałam pojęcia, ale burczało mi w brzuchu, więc wstałam, bo zdobyć coś do jedzenia. Michael miał jednak inne plany, bo złapał mnie za rękę i przyciągnął z powrotem do siebie.

— Nie, zostań — mruknął, przysuwając mnie jeszcze bliżej.

— Ale jestem głodna — jęknęłam. Michael natomiast zatopił swoją twarz w moich włosach.

— Ja też, ale nie jedzenia.

Pisnęłam i odepchnęłam się od niego, wybiegając z pokoju i krzycząc: — Cliffoconda się obudziła!

-----

Niestety zostałam wezwana do pracy i właśnie mieszałam składniki na ciasto, podczas gdy Michael — mój chłopak — prawdopodobnie smacznie sobie spał w moim łóżku albo wyjadał nam całe jedzenie z lodówki. Wlewałam płynną masę do formy akurat w momencie, kiedy Levi praktycznie wbiegł do pustego sklepu.

— Spóźniony jak zwykle — skomentowałam ze śmiechem. Słyszałam, jak wzdycha teatralnie, po czym poczuła, jak opiera policzek o moje ramię.

— Jak ty mnie dobrze znasz — odpowiedział, chichocząc. Złapał za blaszkę i włożył ją do czekającego na mnie piekarnika. — No i?

— No i?

— No i! Co się wczoraj stało, bąbelku!

— A, no tak. To był mój ojciec. — Westchnęłam, przypominając sobie naszą rozmowę — jeśli można to nazwać rozmową.

— Uh. — Skrzywił się, a ja zaśmiałam. Kiedyś opowiedziałam Leviemu o moim ojcu i niezbyt go polubił. — Czego chciał?

Wzruszyłam ramionami. — Naprawić naszą relację, czy coś. Nie wiem. Nawet nie miałam czasu usiąść i porządnie o tym pomyśleć.

— Czemu nie? To nie mogło wymagać aż tak dużo czasu.

— Um... — Twarz zrobiła mi się piekielnie gorąca. — Bo, um, widzisz...

— Mae... — Levi założył ręce na piersi i posłał mi surowe spojrzenie.

Nagle dzwonek nad drzwiami zadzwonił, a ja udałam się do kasy z mocno zaczerwienioną twarzą. Wysoki mężczyzna w czarnej bluzie wszedł z pośpiechem. Miał na sobie czapkę i okulary przeciwsłoneczne, ale te czarne, dopasowane dżinsy i Conversy rozpoznałabym wszędzie. Przez to niemal przeskoczyłam przez ladę.

— Michael! — pisnęłam, uśmiechając się szeroko. Podszedł do mnie i zdjął okulary.

— Hej, kochanie — powiedział, obdarzając mnie pełnym uśmiechem i pochylając się nad kontuarem. Mój żołądek przewrócił się, wykonując salto.

— „Michael"? „Kochanie"? Przegapiłem coś? — Levi pojawił się za mną ze zmieszanym wyrazem twarzy. Uśmiech Michaela opadł, a sylwetka wyprostowała się, kiedy jego spojrzenie na niego padło. Ja natomiast Leviego zignorowałam.

— Skąd wiedziałeś...?

— Twoja mama mi powiedziała, kiedy wpadła na przerwie w pracy do domu. Pokazała mi twoje zdjęcia z dzieciństwa. — Wyszczerzy się do mnie, a ja jęknęłam głośno.

— Oczywiście, że to zrobiła — wymamrotałam, chowając twarz w dłoniach.

— Więc... — kontynuował Michael, łapiąc mnie za nadgarstki i pociągając je w dół, by móc bez przeszkód na mnie patrzeć — ...pomyślałem, że zrobię niespodziankę swojej dziewczynie.

Zarumieniłam się, mimo świadomości, że słowo „dziewczyna" było skierowane do Leviego.

— Dziewczynie? — wykrztusił Levi.

— Dziewczynie — powtórzył Michael. — Masz z tym jakiś problem?

Levi zmarszczył brwi, potem odrzucił głowę do tyłu i zaśmiał się. — Mae jest dla mnie jak młodsza siostra.

— Zawsze tak mówią — mruknął rozdrażniony Michael. Levi tymczasem oparł ramię na moim barku, przez co zesztywniałam. Płonące oczy Michaela również zatrzymały się na ramieniu chłopaka.

— Nie jest w moim typie.

Michael prychnął. — A co to ma do cholery znaczyć?

To się nie dzieje.

— To znaczy, że nie jest w moim typie. — Levi wzruszył ramionami. — Czemu się tak wkurzasz? Nie powinieneś się cieszyć, że tak mówię?

Nie lubiłam Leviego w ten sposób. Nie lubiłam go bardziej niż przyjaciela. W zasadzie się z nim zgadzałam; był dla mnie jak starszy brat. Jasne, był atrakcyjny, ale nigdy nie postrzegałam go w tych kategoriach. Więc czemu jego komentarz sprawił, że zrobiło mi się niedobrze? Dlaczego nie byłam w jego typie? Dlatego, że byłam grubsza? Przez moje okulary? Sposób, w jaki się ubierałam? Cienie pod oczami? Może moje zęby nie były wystarczająco białe? Miałam za szerokie uda? Wszystkie wątpliwości przepłynęły przez mój umysł, jak fala, przez co jedyne, co mogła zrobić, to gapić się w blat i powstrzymywać łzy.

— Mae? — Głos Michaela przywołał mnie do rzeczywistości, więc podniosłam na niego wzrok. Martwił się o mnie, co pokazywały jego zmarszczone brwi.

Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się, zapewniając, że wszystko jest w porządku, po czym strząsnęłam z siebie ramię Leviego i obróciłam się.

— Kawa i muffinki dzisiaj na mój koszt.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro