Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜️Czterdzieści⚜️

Dobra, być może Michael miał rację. Zdecydowanie za dużo myślałam.

Ale czy możecie mnie za to winić? Sądzę, że wszyscy myśleliby za dużo, jeśli musieliby siedzieć w samochodzie przez 45 minut, a potem iść przez agresywny las, wszystko to będąc oślepionym. Tylko po to, żeby zobaczyć, że dosłownie stoisz na krawędzi klifu, a pod tobą jest tylko woda i prawdopodobnie ostre skały.

Michael trzymał mnie w swoich ramionach przez kilka minut kiedy ja nadal zaciskałam oczy, sprawiając, że czułam się bezpieczna, mimo tego, że byłam pewna, że przywiózł mnie tu tylko po to, żeby zepchnąć mnie z klifu. Przesunęliśmy się lekko, a wiatr poruszył moimi włosami.

— Otwórz oczy, Mae. Nic się nie stanie.

Więc otworzyłam.

Moje oczy były szeroko otwarte, kiedy wpatrzyłam się w ocean i na moment zaparło mi dech w piersi.

Samo miejsce było zaciszne. Ku mojemu zaskoczeniu spadek wynosił tylko 20, może 25 stóp. I o ile mogłam stwierdzić, na dole nie było żadnych poszarpanych skał. Wszystko, co widziałam to otwarty ocean, ciągnący się milami. Dźwięk fal, rozbijających się o dół urwiska, przenikał moją duszę. Nie potrafiłam przestać wdychać zapachu słonej wody. Czułam się jak w domu.

— W porządku? — zapytał, umieszczając swoje dłonie na moich ramionach. Przytaknęłam i uśmiechnęłam się, mimo że nie mógł tego zobaczyć.

—————————

— Opowiedz mi o twoim tacie.

Nie miałam ochoty rozmawiać o tej słabej podróbce ojca. Ale przez sposób, w jaki Michael patrzył na mnie tymi pięknymi, ciekawskimi, zielonymi oczami, westchnęłam i spojrzałam w niebo.

— Odszedł, kiedy miałam osiem lat — zaczęłam, oblizując usta. — Kiedy miałam czternaście, mama powiedziała mi, że ją zdradzał. Pewnego dnia po prostu przyszłam do domu ze szkoły, a jego nie było. Pamiętam, że przepłakałam przez to prawie każdą noc w ciągu kolejnych sześciu miesięcy.

Palce Michaela powoli zbliżają się do mojej ręki, kiedy leżymy na trawie. Czuję, że mi się przygląda. Kiedy jego dłoń odnajduje moją, a on splata nasze palce, moje oczy napełniają się niechcianymi łzami.

— Pamiętam, że kiedyś graliśmy w chowanego cały czas – to była ulubiona zabawa mojego dziecięcego „ja". Zawsze dawał mi siedem dodatkowych sekund na ukrycie się. Nie pięć, nie dziesięć, tylko zawsze siedem. Brzmi dziwnie, ale to była idealna ilość dodatkowego czasu, którego potrzebowałam i on jakimś cudem to wiedział. I zawsze pozwalał mi pomagać mu przy gotowaniu. Pamiętam ten jeden raz, kiedy robiliśmy kurczaka i pierogi, a ja przez przypadek obsypałam się cała mąką i byłam naprawdę smutna, więc on też posypał się mąką, żebym poczuła się lepiej. — Uśmiechnęłam się z rozrzewnieniem na to wspomnienie, a Michael ścisnął moją dłoń. Westchnęłam.

— Pamiętam, że obwiniałam siebie. Jako dziecko łatwo się rozpraszałam, co było dość kiepskie w szkole. Nauczyciele zawsze wysyłali do domu notki, mówiące, że nie kończę żadnej pracy, bla, bla, bla. Myślałam, że byłam dla niego takim rozczarowaniem, że aż odszedł. Wyobrażasz to sobie? Mieć osiem lat i myśleć, że jesteś rozczarowaniem... — wyszeptałam, powstrzymując łzy.

— Nie jesteś rozczarowaniem, Mae — zagruchał Michael. Przełknęłam tę gulę w moim gardle i słabo się do niego uśmiechnęłam.

— Teraz to wiem — odpowiedziałam. I to była prawda. Może i zajęło mi to lata, ale w końcu zrozumiałam, że nie jestem rozczarowaniem. — Dziękuję, tak w ogóle. Przynajmniej jedna dobra rzecz z tego wynikła.

— Co takiego?

— Harowałam. Przepracowywałam swój tyłek w szkole, łaknąc dobrych ocen i dostawałam je. Byłam tak dobra, że skończyłam szkołę wcześniej.

Michael zachichotał obok mnie, więc przewróciłam się na bok, żeby być z nim twarzą w twarz.

— Myślisz, że gdyby próbował wrócić, to byś mu pozwoliła?

Popatrzyłam na Michaela, mój oddech stał się niepewny. Myśl o moim ojcu, powracającym do mojego życia, szczerze mnie wystraszył. Bałam się, że pozwolę moim murom upaść, a on znowu mnie zrani. A ja nie wiedziałam, czy bym sobie z tym poradziła.

— Nie wiem... — odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Oparłam głowę na dłoni, a Michael dźgnął mnie w ramię. W moje tłuste ramię.

— Widzę to! — wykrzyknął, podciągając mój rękaw. Odsunęłam się i poprawiłam go, ściągając w dół. Nadąsał się, ale nie naciskał. Zamiast tego zmienił temat. — Pamiętasz tę noc, kiedy miałaś koszmar? — zapytał. Przekręciłam się z powrotem na plecy i westchnęłam cicho, wiedząc już do czego to zmierzało.

— Tak — odparłam, wgapiając się w chmury. Michael nerwowo bawił się rąbkiem mojej – ehm, właściwie to jego – czarnej koszulki ACDC.

— Opowiesz mi o wypadku?

Przełknęłam ślinę. To zdecydowanie nie była noc, którą chciałabym przeżywać na nowo. Ale ostatnio łapałam się na robieniu rzeczy, których normalnie bym nie zrobiła, głównie dzięki chłopakowi, który leżał obok mnie.

— Poszliśmy do takiego jednego baru którejś nocy. Miałam wtedy szesnaście, prawie siedemnaście lat, a on właśnie skończył dziewiętnaście. Znał tam barmana i chciał się najebać, ale nie ufał mi na tyle, żeby zostawić mnie samą w domu. Twierdził, że zaproszę sobie jakiegoś innego faceta, żeby coś z nim zrobić. — zadrwiłam, przewracając oczami.

— A więc siedziałam sobie przy barze ze szklanką wody, podczas gdy on grał w bilard z jakimiś facetami. W końcu jakiś chłopak – miał na imię Evan – podszedł do mnie i zaczął ze mną rozmawiać. To było miłe. Normalne. Dopóki nie zobaczył nas Dylan. Nadszedł jak burza, uderzył Evana w nos i wyciągnął mnie z knajpy.

Czułam, że Michael znowu mi się przygląda i oboje wiedzieliśmy, co stanie się dalej.

— Był kompletnie pijany. Przejechał na czerwonym świetle. Była druga w nocy, więc można by pomyśleć, że nikogo tam nie będzie, ale oczywiście ktoś był. Mężczyzna, który dopiero wyszedł z pracy i wracał do domu, żeby zobaczyć się z żoną i pocałować na dobranoc dzieci, które spały spokojnie, myśląc, że ich ojciec wróci do domu tej nocy.

Usłyszałam, jak Michael przełyka ślinę, łzy napłynęły mi do oczu. To nie była moja wina, ale nie mogłam tego powstrzymać.

— Obudziłam się następnego dnia w szpitalu. Powiedzieli mi co się stało, a ja winiłam siebie. Blizna na moim obojczyku wzięła się od odłamka szkła z szyby. Uderzył moją stroną.

Michael sapnął a ja zamrugałam kilka razy, żeby powstrzymać łzy drugi raz tego dnia. Wzięłam trzy głębokie oddechy, żeby się uspokoić.

— Miałam szczęście. Lekarz powiedział mi, że powinnam być martwa, ale ja miałam tylko kilka skaleczeń i siniaków. Ani jedna kosteczka w moim ciele się nie złamała. Nie wiem nawet jak to możliwe, ale jestem wdzięczna, że nadal tu jestem.

— Ja też — wyszeptał Michael, głównie do siebie. Ale usłyszałam to.

Usiadłam, wzięłam ostatni głęboki i nałożyłam na twarz uśmiech.

— Jak znalazłeś to miejsce? — zapytałam, wchłaniając ponownie tę scenerię, kiedy Michael również siadał.

— Ashton znalazł je rok temu. Pokazał to mi i teraz przychodzę tu zawsze, kiedy mam okazję. To daje mi szansę, żeby uciec od... — urwał, nie wiedząc, jak to ująć w słowa.

— Bycia sławnym-i-ciągle-śledzonym? — zgadywałam, szczerząc się do niego. On również się do mnie uśmiechnął i przytaknął.

— Chciałbym móc zabrać ze sobą to miejsce gdziekolwiek pojadę — westchnął, zamykając oczy i wdychając świeże powietrze.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, ze splątanymi palcami, po prostu ciesząc się swoim towarzystwem i panującym tam spokojem. Myślałam o tym, że będę musiała niedługo wrócić do domu i, muszę to przyznać, napawało mnie to smutkiem. Wiedziałam, że będę tęsknić za tym miejscem, za chłopcami. Wiedziałam, że będę tęsknić za Michaelem.

Myślałam o momencie, kilka dni temu, w którym powiedziałam Michaelowi, że go kocham, i że nie odpowiedział tym samym. Moje serce szarpnęło się na tę myśl. Może mnie nie kochał. Ale chłopcy mówili, że mnie lubi. I chyba mogę stwierdzić, że rzeczywiście tak jest. Jego działania mówią mi, że przynajmniej trochę mu na mnie zależy. Ale nie mogłam nic poradzić na to, że robiło mi się przykro przez to, że nie odpowiedział tym samym.

— Gdzieś pomiędzy piekłem i domem — wymruczałam, obserwując mewy, nurkujące w stronę wody. Michael odwrócił się, spoglądając na mnie, a ja odwzajemniłam się tym samym.

— Hę? — zapytał, zmieszany. Zachichotałam i podciągnęłam rękaw mojej koszulki, wyciągając ramię.

— Gdzieś pomiędzy piekłem i domem — powtórzyłam, a na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.

— Czemu? — zapytał, spoglądając z bliska na mój tatuaż.

— Bo tak się zawsze czuję. Jakbym dryfowała między złem, a dobrem. Między piekłem i domem.

— Dlaczego to ukrywasz?

Wzruszyłam ramionami, ale nie odpowiedziałam.

Michael wstał nagle, pociągając mnie ze sobą. Zaczął zdejmować swoje Conversy, potem skarpetki, po czym spodnie. Wytrzeszczyłam oczy.

— C-co ty robisz? — zająknęłam się, odwracając wzrok, kiedy odrzucił na bok swój snapback.

— Zdejmij spodnie — ponaglił mnie, ściągając przez głowę koszulkę – co niemal sprawiło, że zaczęłam się wić.

Nie miałam pojęcia, co się dzieje i nie potrafiłam stwierdzić, czy mi się to podoba, czy nie, ale chyba podobało.

— No dalej, Mae. Nie mamy całego dnia — uśmiechnął się. Moje oczy szybko obejrzały sobie prawie nagie ciało Michaela, a ja zadrżałam. Powoli skopałam z nóg buty, potem skarpetki, ale zawahałam się, kiedy dotarłam do legginsów. Przewrócił oczami.

— Zachowujesz się, jakbym już wcześniej nie widział cię bez spodni.

— Milcz! Nie moja wina, że nie mam pojęcia, co się właśnie odpiernicza — powiedziałam, mój głos był lekko spanikowany. Szybko pociągnęłam leginsy w dół i z nich wyszła. Złapałam za krawędź koszulki. — To też muszę ściągnąć?

— Nie — uśmiechnął się i ujął mnie za rękę. Ponownie poprowadził mnie do krawędzi klifu. — Ufasz mi?

Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, jego wypełnione były podekscytowaniem i adrenaliną.

— Tak.

I z tym słowem, Michael uśmiechnął się i ściągnął mnie ze sobą z urwiska.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro