7
- leeyum zimno- wyszeptał Zayn i okrył się tyle ile mógł swoim ogonkiem
- zaraz będziemy na miejscu, weźmiesz ciepłą kąpiel a ja przygotuje ci suche ubranka dobrze? -mulat przytaknął
Liam zaparkował pod domem, wziął Zayna na ręce. Z trudem utworzył drzwi frontowe, przeszedł z Zaynem na rękach do najbliższej łazanki. Posadził Zayna na szafce i zaczął nalewać ciepłej wody do wanny.
-Truskawkowy czy kokosowy?- zapytał Liam, trzymając w ręku dwa żele do ciała.
Zayn pisnął, wiedząc małego pająka, Liam szybko go zdeptał nogą a Zayn odetchnął z ulgą. Nigdy nie bał się pająków a teraz?
-Kokos- odpowiedział, i zakrył rączkami twarz.
-hej śliczny, nie chowaj się, jesteś teraz taki piękny zee- na te słowa mulat zrobił się cały czerwony
- ide poszukać ubrań dla ciebie, zawoł...- ale przerwał mu Zayn
- nie idź... Nie chce być sam leeyum-brunet uśmiechnął się miło i podszedł do Zayna, który nie mógł odpiąć guzików koszuli przez długie pazury
- pomogę - zaproponował Liam.
Właściwie Li się nie zmienił w stosunku do Zayna. Zawsze był dla niego pomocny, jakby się w nim zakochał, w nim i całej reszcie ludzkiej populacji. Pomagał wszystkim i dla każdego był miły. W końcu odpiął ostatni guzik a koszula bezszelestnie zsunęła się z ramion Malika, opadając na ziemie, a Zayn zaczął drżeć z zimna
-spokojnie zaraz wejdziesz to tej cieplej wody, zdejmij spodnie i bokserki i wejdź do wody, obrócę się jak wskoczysz w piane zee, nie chce byś czul się niezręcznie
Serce Zayna zatrzymało się na sekundę, ile by dał, żeby mieć na sobie bokserki, a nie koronkowe majteczki ubrudzone spermą Stylesa. Liam odwrócił się, dając tym znak mulatowi żeby się rozebrał i wszedł do wanny. Zayn zdjął spodnie i majteczki, które wepchnął w jedną nogawkę. Wszedł do wody, była taka ciepła, Zayn czuł się jak w raju, a do tego ból pupy zaczynał powoli mijać. Liam odwrócił się z uśmiechem, nachylił się przy Zaynie.
-Zaraz wracam, przyniosę Ci ręcznik i czyste ubrania- powiedział Liam, szybko wyszedł z łazienki zanim Zayn zdążył coś powiedzieć.
Zayn trochę się bał, że Liam będzie chciał go wykorzystać tak jak Harry. Był prawie pewien, że Liam taki nie jest, Harry zawsze był dziwkarzem. Liam... a Liam to chodząca czyta energia, która nie skrzywdzi nikogo. Zayn i tak się trochę bał. Po chwili brunet wrócił do łazienki z najmniejszymi ubraniami jakie znalazł w swojej szafie. Postawił je koło umywalki
- nie będę ci już przeszkadzał, umyj się i pomocz, popluskaj czy coś...
-leeyum- wyszeptał Zayn, patrząc zaszklonymi oczami w jego stronę, Liam odwrócił się i czule się uśmiechnął- dziękuję- dodał po chwili, Liam pogłaskał mulata za uszkiem, na co mulat zaczął cicho mruczeć
-Idę- zaśmiał się i ulotnił się z łazienki.
Poszedł do kuchni, żeby przygotować jedzenie dla siebie i hybrydy. Gdy Zayn był już umyty i ubrany skierował się do kuchni gdzie Liam właśnie robił spaghetti a w radiu leciała jego piosenka.
-zee siadaj do stołu
Powiedział brunet obracając się do kociej hybrydy. Mulat uśmiechnął się nieśmiało i poszedł w wskazanym kierunku. Po chwili Liam przyniósł ich kolacje oraz szklankę ciepłego mleka dla Zayna. Hybryda niemal natychmiast rzuciła się na mleko i zaczęła mruczeć. Kiedy wypił szklankę mleka na czworaka podszedł do Liama i zaczął ocierać się o jego łydki niczym prawdziwy kot
-hej zee, co ty robisz, kotku...
Liam zaśmiał się cicho. Widok u jego stóp był rozczulający.
-zjedz kolacje i przygotuje ci posłanie, dobrze?
Malik jednak tylko miauknął. A już przy kawie wiedział że mleko to zły pomysł, dlaczego do cholery je wypił? Mimo zjedzonej dużej ilości makaronu Zayn nadal zachowywał się jak kot. Więc jakim zdziwieniem było kiedy zakradł się do pokoju Liama i zasnął obok niego. Liam obudził się w nocy, jakież było jego zdziwienie gdy zobaczył ogon siebie hybrydę z podkurczonymi nóżkami na których leżał ogon, lekko się poruszając. Liam musiałby skłamać gdyby powiedział, że ten widok nie jest cholernie uroczy. Podejrzewał, że to sprawa mleka które dał hybrydzie, ale dla takich rozczulających serce widoków mogłoby zrobić to jeszcze milion razy. Przykrył mulata kołdrą i sam pogrążył się w błogim śnie. Obudził się znów, sięgnął po telefon była 10:53, wstał z łóżka, najciszej jak umiał tylko po to, żeby nie obudzić hybrydy. Zaczął przygotowywać śniadanie, postawił na jajecznicę. To jedyna rzecz która przychodziła Liamowi do głowy a nie miała mleka. Po chwili obudził się również Zayn. Wystraszony zaczął rozglądać się w poszukiwaniu Liama. Po chwili zbiegł szybko za jego zapachem a dostrzegając go w kuchni wręcz rzucił się do uścisku. Wtulił się mocno w jego plecy próbując się uspokoić
-Zee, coś się stało?- zapytał Liam, odwrócił się do niego przodem i otulił swoimi ramionami.
-J-ja się przest-traszyłem, że C-Cię nie ma- wyszeptał, jego oczka znów się zeszkliły. Nienawidził tego, że był taki nieporadny, bezbronny, bał się wszystkiego.
-leeyum przyjdziesz n-na moj-ją sesje? - spytał kiedy wyrównał już oddech.
Liam przytaknął i zabrał chłopca do jadalni. Położył go na kanapie i zawinął kocykiem
- zaraz wracam - wyszeptał całując zayna w czoło
po chwili wrócił do mulata z dwoma talerzami jajecznicy. Podał jeden Zaynowi i swój dołożył na stolik. Znów poszedł do kuchni, wrócił z szklanką soku pomarańczowego dla Zayna i czarną kawą dla siebie.
-Jak dostałeś się na sesję?- zapytał Liam.
-Poszedłem na casting, fotograf stwierdził że lepszego modela nie znajdzie i kazał mi wybrać między Harrym a Justinem, byłem tak głupi Leeyum- znowu się rozpłakał
-Zee, stało się coś o czym nie wiem, a powinienem?- zapytał Liam, odłożył talerz, wtulił w siebie hybrydę i otarł jej łezki.
Zayn był teraz naprawę delikatny. -Jeśli któryś z nich zrobił coś Zee, do kurwa może zapisać się na prywatne leczenie w poradni ortopedycznej- pomyślał Liam.
-nie złość się Li- szepnęła mała hybryda całując bruneta w wyostrzoną przez gniew szczękę- mam zdjęcia o drugiej... P-przyjdziesz? - spytał z nadzieją Zayn
-Tak, Zee. Jakbym nie mógł przyjść, ja Cię zawiozę- odpowiedział, zmusił się na sztuczny uśmiech.
Siedzieli tak jeszcze chwilkę, Zayn usłyszał pikanie pralki i wszystko byłoby okay gdyby nie to, że przypomniało się mu, że w jego spodniach jest 50tyś. od Harrego.
-Błagam, powiedz, że nie wyprałeś moich spodni- wyszeptał Zayn, patrząc na Liama dużymi zaszklonymi oczami.
-spokojnie chłopczyku, zanim wrzuciłem wszystko do pralki opróżniłem twoje kieszenie. Nie jestem na tyle tępy by wrzucić do pralki telefon, dokumenty lub też pieniądze - wymieniał a Zayn zrobił się czerwony i spuścił wzrok - zee rozumiem że potrzebujesz pieniędzy, chociaż nie wiem na co, ale nie pozwalaj innym badać twojego ciała, pamiętam że jesteś świetnym kucharzem, bądź moim i mojej ekipy ale nie zniżaj się do poziomu dziwki, skarbie. Masz piękne ciało i powinieneś je szanować. - podrapał pół kota za uszkiem na co ten miauknął zadowolony ale nadal zażenowany, teraz właściwie jeszcze bardziej słysząc chichot Liama. W jego oczach pojawiły się łzy - hej, nie płaczemy mały, jesteś takim uroczym kotkiem, z uśmiechem bardziej ci do twarzy- wziął Zayna na kolana
-nie powinieneś tak mówić, jestem dziwadłem, nie dość że dziwnie wyglądam, jestem tchórzem to jeszcze mruczę i miauczę- wytknął mu Zayn opierając czoło o ramie Liama
-zawsze byłeś moim przyjacielem i to się nie zmieni Zee, nie ważne co zrobisz, zawsze będziesz miał mnie obok. Zwłaszcza teraz, kiedy potrzebujesz opieki i nie znasz jeszcze swojego ciała. A twoja reakcja na mleko jest przesłodka
-dziękuję, jesteś taki kochany- wyszeptał Zayn - ale błagam nie dawaj mi mleka, czuję się później żałośnie- zaśmiał się Zayn, odchylił głowę, żeby spojrzeć na Liama.
-I zawsze takiego roześmianego chce Cię widzieć- powiedział Liam, całując czubek noska hybrydy.- a teraz jedz- mruknął, podając mu znów jego talerz z jedzeniem.
Zayn mruknął zadowolony, nie zwracał uwagi na to, że jedzenie już nie było ciepłe. Liczyło się to, że jego najlepszy przyjaciel mu je zrobił. Jego oczka znów się zeszkliły, a on znów zaczął płakać.
-Kuchnie, co się znów stało?- zapytał przestraszony tak szybkimi zmianami nastroju hybrydy.
-N-nie zasługuję na takiego -przyjaciela ja-ak t-ty- wysunął Zayn.
-zee, jesteś wspaniały i z charakteru i z wyglądu, zasługujesz na wszystko co najlepsze- powiedział liam drapiąc hybrydę za kocim uchem na co zaczęła mruczeć- zamieszkaj ze mną- powiedział nagle- widziałem jak twój dom źle wygląda, w stu procentach przecieka a ty potrzebujesz pieniędzy, opuść tamto mieszkanie i zamieszkaj ze mną, ja zapłacę rachunki- mówił patrząc zaynowi w oczy, na co tamten rozpłakał się - tu nie chodzi o rachunki, moja siostra... Wykryto u niej raka, po to mi pieniądze, zapłaciłem za leczenie i pobyt w szpitalu ale gdy stamtąd wyjdzie będę potrzebował jeszcze milionów na te ich głupie leki- wyszlochał a zegar wybił pierwszą po południu. Za godzinne miały rozpocząć się zdjęcia.
-dlatego to wszystko- westchnął Liam, przytulając hybrydę mocniej do siebie.- mogłeś mi powiedzieć, wiesz, że zawsze Ci pomogę - wyszeptał, wstał i szybko pobiegł do kuchni.
Wrócił z szklanką wody i tabletkami na uspokojenie, nie mógł patrzeć jak jego przyjaciel się tak męczy.
-C-co to?- zapytał Zayn, patrząc na dwie białe tabletki.
-Na uspokojenie, weź jej będziesz lepiej się czuł- powiedział i podał mu tabletki, a zaraz po tym szklankę z wodą- nie będziesz tak płakać- dodał, pogłaskał hybryde za uszkiem i znów usiadł koło niej.
-dzięki Leeyum, głupio byłoby się rozpłakać na sesji
-a propo... Powinniśmy się już zbierać
-a jak wrócimy poprzytulasz mnie jeszcze?
-oczywiście kotku- powiedział Liam i już po chwili byli na planie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro