Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Zayn wybrał dobrze już znane mu miejsce, gdzie to miła starsza pani na oczach klientów robiła różnorakie ciasta, a Zayn kochał łakocie. Kawiarnia miała lustra weneckie zamiast okien jakież więc było zdziwienie Zayna gdy idąc obok nich zauważył w odbiciu słodkiego i pół kociego chłopca.

-Co się ze mną dzieje- wyszeptał dotykając gładkich policzków.

Pokręcił głową i wszedł do kawiarni. Była to jego ulubiona kawiarnia gdyż pracowała tu przemiła starsza kobieta i mistrzyni cukiernictwa. Zamówił swoje ulubione ciasto czekoladowe i latte po czym usiadł przy stoliku i Bogu niech będą dzięki że babcia nie dowidzi i nie zauważyła zmian w Maliku. Ale również przeklęty niech będzie bo przez drzwi właśnie przeszedł Styles i Zayn koniecznie potrzebował się ukryć. Zayn wbiegł szybko do łazanki zamykając się w jasnej z kabin. W tym samym momencie Harry zamawiał sobie Flat White a do tego jakieś ciasto. Z doświadczania wie, że każde cisto tutaj się wspaniałe. Usiadł dwa stoliki od tego Zayna. Gdy Styles jechał do kawiarni minął dom Zayna i ku jego zdziwieniu stał tam jego samochód, jednak dom... pozostawiał teraz wiele do życzenia, no cóż. -Może wczoraj to on komuś coś łamał- pomyślał. Kelnerka przynosiła jego zamówienie, wziął pierwszy łyk swojej kawy i cwaniacko się uśmiechnął. -Zayn to pizda, na pewno to jemu coś złamali- zaśmiał się w myślach Hazz. Czasami się dziwi kiedy stracił resztki współczucia. Często bawiło go ludzkie cierpienie, a te które zadawał on sam wręcz go podniecało. Zayn nie mógł ukrywać się wiecznie. Włożył ogon w spodnie i założył kaptur po czym podszedł do swojego stolika i zaczął pić swoje latte. Nagle nie wiedzieć czemu zamiauczał. Szybko podniósł ręce do ust zakrywając je sobie. Mleko. W pewnym momencie jakaś ekipa nastolatków zaczęła go zaczepiać. Rzucać w niego kulkami z papieru aż w końcu jeden z nich do niego podszedł i zerwał kaptur z głowy Zayna. Mulat bez zastanowienie zasyczał i zadrapał chłopaka po policzku znowu zarzucając na głowę kaptur. Pozostało mu tylko mieć nadzieje że nikt inny tego nie widział bo wystraszeni nastolatkowie szybko się zmyli. Zayn wrócił do picia latte a czując w kawie dużą ilość mleka zaczął mruczeć. Styles dyskretnie na wszystko patrzył i nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. -Może się z kimś założył, że będzie udawać kota- pomyślał Styles. -To by było tak głupie z jego strony. Ale taki jest Zayn- pomyślał i wziął kęs ciasta. Po chwili zobaczył kocie uszy, u Zayna. Zamarł. To jednak nie był głupi żart ze strony mulata. Chłopak uznał, że zamówi czarną bez mleka tak dla bezpieczeństwa. To tego zamówił sobie również jabłecznik. Od dawna nie był tak głodny zwłaszcza na słodkości. Zapłacił za oba zamówienia i znowu usiadł przy swoim stoliku. Spojrzał na Stylesa a kiedy ich oczy się spotkały szybko odwrócił głowę w drugą stronę. -Ciekawe co teraz myśli sobie o mnie lokers- zastanowił się. Po chwili przed jego nosem leżał już kawałek ciasta i kawa. Zadowolony zaczął jeść jabłecznik nawet nie wiedząc kiedy i jego ogon się uwolnił. Kiedy to zauważył natychmiast złapał go w ręce i przyciągnął do siebie. To chyba najodpowiedniejsza pora by opuścić kawiarnie. Zaczął szybko pić okropnie gorzką kawę zapamiętując sobie że jednak większa ilość mleka jest lepsza w smaku. Harry nie mógł uwierzyć, że jego były przyjaciel jest kocią hybrydą. A może nie chciał. Jeszcze ten ogon, nawet z tej odległości musi stwierdzić, że na pewno jest miękki. Teraz wszystko do niego doszło. Samochód Zayna, w takim miejscu, w nocy i Zayn który teraz jest hybrydą.

-Musiał iść na jakiś eksperyment, ale po co?- loczek sam siebie za pytał.

Harry nie zdawał sobie sprawy, że siostra Zayna ma raka i będzie walczyć o życie. Wziął łyka kawy, był to już ostatni. Spojrzał na Zayna, ich spojrzenia się spotkały. -Jego oczy są takie niewinne- pomyślał Styles. To już nie jest ten sam Zayn którego zapamiętał loczek. Biła od niego niewinność, słodkość, cholera wszystko to czego szukał. Zayn czuł na sobie to pożądliwe spojrzenie jego byłego przyjaciela. Jeszcze to ogłoszenie że szukał chłopca na wyłączność. Tak, to zdecydowanie był idealny moment by wrócić do domu. Zayn wstał szybko i zaczął kierować się do wyjścia kiedy po jego kręgosłupie przechodziły dreszcze. Styles wypalał dziury w jego ciele swoim spojrzeniem. Zayn natomiast kiedy tylko przekroczył próg kawiarni odetchnął z ulgą i zaczął kierować się w stronę przystanku autobusowego. Harry nie patrzył już na niego jak byłego przyjaciela, tylko jak na... sam nie wie jak na co. Chciał go mieć dla siebie, takiej osoby szukał. Gdy zobaczył, że Zayn wychodzi chciał wyjść za nim, po prostu chciał go wziąć do siebie i już nie wypuszczać. -Grę czas zacząć- pomyślał gdy Zayn wsiadł do autobusu i jechał w stronę swojego domu. Zapłacił i wyszedł szybko z kawiarni. Podbiegł do samochodu, chciał pojechać pod dom Zayna, ale ten na pewno by się go przestraszył i zamknął w domu. Pojechał do kwiaciarni, kupił duży bukiet czerwonych róż. Wziął od sprzedawczyni długopis i kawałek karteczki na której napisał 'Harry xx'. Wiedział, że jak się pośpieszy to dojdzie do domu Zayna przed nim. Tak jak myślał, był przed Zaynem, zostawił mu kwiaty przed drzwiami i szybko odjechał. Mulat w końcu dotarł do swojego domu. Zdziwił się widząc róże na wycieraczce.- Osoba która to zrobiła musi być kochana, bardzo kochana- pomyślał rumieniąc się. A zaraz potem dostrzegł kartkę 'Harry xx'

-to chyba jakiś żart

Mruknął pod nosem otwierając drzwi i wchodząc do środka. Kwiaty wstawił w wazon a sam poszedł pod prysznic. Czuł że Harry nie da mu teraz spokoju. Zwłaszcza że styles ma słabość do słodkich i niewinnych chłopców a Malik właśnie tak wygląda. Harry wszedł do swojego domu, pierwsze co zrobił do wbiegł na górę i zaczął szukać po szafkach jakiś kartek, dokumentów gdzie mogłaby znaleźć numer mulata. Przeklina to, że usunął jego numer z kontaktów. Po dobrej godzinie poszukiwań znalazł upragniony numer mulata. Zbiegł na dół, żeby wyjąć z płaszcza telefon. Wybrał numer, ale gdy usłyszał "abonent chwilowo niedostępny", zaczął spekulować co stało się z telefon mulata. Zayn musiał kupić sobie nowy telefon więc gdy tylko wyschnął wsiadł do samochodu i pojechał do centrum handlowego. Zazwyczaj dało się tam kupić wszystko. Więc już po dwudziestu minutach Malik miał nowy telefon. Harry ponownie próbował zadzwonić do mulata ale znów było to samo- "abonent chwilowo niedostępny". Położył telefon na stolik do kawy a sam poszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie obiadu. Co jak co, ale Harry naprawdę miał ochotę wpierdolić dziś dużego kurczaka, którego na szczęście miał w lodówce. Gdy obiad już był prawie gotowy a Harry i tak nie miał nic do roboty, znów wybrał numer 'świeżej' hybrydy. Tym razem nie usłyszał tego co zazwyczaj, więc liczył, że Malik odbiorze.

-halo?

Spytał Malik słodko, odbierając nowy już telefon, kto do cholery może do niego dzwonić? Zadawał sobie pytanie. Aż w końcu w telefonie odezwał się znany mu doskonale głos

-hej Zayney

-harry

Nie ważne jak bardzo wysilił się Zayn aby wysyczeć jego imię, wypowiedziane słowo i tak wydawało się brzmieć słodko w jego ustach.

-Może miałbyś się czas spotkać?

Zapytał Harry, jego głos był zachrypnięty. Harry nie mógł uwierzyć, że głos Zayna mógł tak diametralnie się zmienić. Brzmiał tak słodko, tak niewinnie. -Jego osoba jest teraz tak niewinna- pomyślał Styles.

-niezbyt, muszę znaleźć prace a w tym ciele myślę że potrwa to wieczność

Warknął sarkastycznie, bynajmniej tak on to odebrał bo Harremu na pewno bardziej nasunęło się to jak niewinny jest Malik.

-z tym problem mogę Ci pomóc, Zayn

Wyszeptał Harry, tak żeby brzmiało to najbardziej seksownie jak może- według Harrego tak wyszło, a Zayna już trochę gorzej. Harry przez chwilę zastanawiał się czy nie za szybko wyjechał z tą propozycją, ale on nie mógł już czekać na te piękne, niewinne ciało Zayna wijące i jęczące pod nim. Mimo to Zayn poczuł to w podbrzuszu ale cholera, nie był dziwką! Nie przystanie na te propozycje!

- wiem że szukasz prywatnej dziwki Styles, ale chyba pomyliłeś adresy, nie mam zamiaru się z nikim pieprzyć- warknął.

Może nie było to do końca prawdą bo Zayn tak na prawdę bał się seksu w tym ciele. Jeszcze wczoraj był człowiekiem i to nie było normalne. Po za tym miał wrażenie że mimo tych wszystkich osób które zaliczył znowu stał się prawiczkiem. Kiedyś widząc sex shop od razu tam wchodził a teraz widząc z daleka wystawę bielizny robił się cały czerwony.

-Zayn, kolego spokojnie- zaśmiał się cicho Harry.

Wiedział, że ten Zayn będzie całkiem podchodzić do kwestii seksu, ale nie przewidywał takiego wybuchu z jego strony. Ale Stylesa w żadnym wypadku to nie zraziło, wręcz chciał go mieć jeszcze bardziej.

-wybacz- szepnął cicho

sam nie wiedząc co się z nim dzieje, nagle poczuł mocne uderzenie w pośladek. Jęknął cicho mając nadzieje że Harry tego nie usłyszał i zadrapał mężczyznę który go klepnął. Podniósł głowę w górę i odszedł w kierunku parkingu.

-Wszystko dobrze?- zapytał Harry

po usłyszeniu jęku Zayna coś w nim drgnęło, a raczej jego kolega. Biedny Harry nic nie mógł poradzić, że nowy Zayn go tak podniecał.

-tak tak, muszę sobie radzić, em... Przepraszam Harry, z tą pracą ja...

Urwał nagle, on na prawdę próbował być starym Zaynem, dlaczego się zmienił aż tak? Otworzył auto i wsiadł do środka

- muszę kończyć nie chce spowodować wypadku Hazz-

Zdrobnił jego imię nim ugryzł się w język. Cholera przecież oni nie są już przyjaciółmi. One direction go nienawidzi. -Harry zapewne teraz rozłączy się zły a z pracy będą nici. Zaraz jakiej pracy?- myślał

-Umm, to do usłyszenia Zi- odpowiedział Styles i się rozłączył.

Nie mógł powstrzymać uśmiechu kiedy Zayn zdrobnił jegoimię, w jego ustach to było takie słodkie. Odłożył telefon i szybko pobiegł dokuchni wyjąć kurczaka z piekarnika. Zi? Całkiem słodko-pomyślał mulatwyjeżdżając z parkingu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro