Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Wielki powrót haha! Niesprawdzony!



Tamci posłusznie wykonali jego polecenie. Zayn nie wiedział co będzie dalej do czasu aż nie znalazł się w małym pomieszczeniu gdzie zwykli ludzie siedzieli w klatkach

-co z nami bedzie - spytal kiedy jakos udalo mu się opanować oddech

-nie wiesz? Justin wylicytuje nas, pośród tych którzy cie dotykali wybierze najbogatszych i najodpowiedniejszych dla ciebie jego zdaniem, wtedy zacznie się druga faza

-skad to wiecie- spytal mulat znowu

-to samo zrobił ze swoją siostrą, sprzedał ją

Zayn z trudem przelknal ślinę

-jaka jest druga faza?

Spytal lecz nie uzyskal odpowiedzi, pozostala mu niewiedza, strach i twardy kutas na brzuchu. Justin nie pozwolił mu dojść. Siedział w klatce, czuł się jak jebane zwierzę. Chical się poruszyć, co było praktycznie prwie nie wykonalne. Próbował nie myśleć o tym co się z nim stanie.

-Po chuj atakowałem tego gościa?- pomyśl Zayn.

Czuł się jakby każdy z innych chłopaków lub dziewczyn których było zdecydowanie mniej, patrzyli na niego. To jak próbował, nie rozplakac się z bez silnosci przy nich wszystkich. Do sali wszedł Justin a za nim jakiś osilek. Było widać zarys jakieś postaci stojącej po za po pokojem, gdyż mężczyźni nie trudzili się zamknieciem drzwi.

-ta dwójka do wydania, bierzcie hybryde do góry, zobaczymy ile za niego dadzą- kilku osilkow podniosło klatki najblizej Zayna i osoby zniknęły, zapewne zostając sprzedane.

Mulat znowu poczuł uklucie, tym razem w ramieniu aj jswiat zalał mrok. Zayn obudził się przywiązany do bambusowego palika umieszczonego miedzy jego zwiazanymi nadgarstkami a plecami oraz między dość sporymi posladkami. Na kanapach wokół niego siedziało już zaledwie piętnaście osób. Obok Zayna wisiał cennik i zegar. Zayn już wiedział jak to się skończy. Zwlaszcza gdy jeden z mężczyzn o jasnych wręcz bialych włosach dał Justinowi kase a po wlaczeniu zegara mulat poczuł ciepłe dlonie na swoim przyrodzeniu.

-Cześć, kotku.- wymruczał mężczyzna, przy jego kocim uszku.

Zayn zacisnal oczy, to było naprawdę za dużo.

-zabiorę Cię do Twojego nowego Pana.- dodał rozwiązując nadgarstki hybrydy.

Od jednego z chłopców, usłyszał, żeby nie patrząc swojemu nowemu Panu w oczy, bo na to nie zaslugujemy. Zayn trzymał się tej zasady.

-Niestety twój Pan, nie mógł osobiście tu przyjechać, ale mam nadzieję że mu się spodobasz.- zaśmiał się mężczyzna.

Gdy wyszli z dużej hali mężczyzna podał, hybrydzie koszulkę. Zayn szybko ją na siebie włożył. Mężczyzna prowadził samochód jadąc zapewne do nowego Pana. Zayn siedział z przodu, wzrok miał wlepiony przed siebie. Nagle poczuł rękę tego mężczyzny na swoim udzie, która była coraz bliżej jego pół twardego kutasa. Poczuł lekki uszczypniecie

-rozłoż nogi

Uslyszal i zgodnie wykonał polecenie. Zagryzl wargi by nie jeczec kiedy mężczyzna wepchnal mu do dzourki malego gumowego i wibrujacego penisa. Na przyrodzeniu malata znalazl się pierścień a w ustach plastikowa kulka

-zabiorę cie do sypialni twojego pana, będziesz musiał czekać na niego wypiety i radze ci go nie denerwować. Twój poprzednik wytrwal dzień

Ostrzegł go osilek. Kutas w jego tyłku zaczął wibrowac.

-wyłącz to błagam

-nie mam pilota, twój pan go ma

Zaraz po uslyszeniu tego zdania wibracje wzrosły a Zayn nie mógł ukryć jęków. Droga nie była długa. Na oczach mulata pojawiła się opaska. Samochód stanął i Zayn został przeniesiony do jakiegoś pokoju. Mocno przywiązany do łóżka pozbawiony był wzroku. Niedługo może i glosu bo jeczal na prawdę głośno przez te zabawke, ktora idealnie uderzyła o jego prostatę. Bal się tego kim będzie jego Pan. Chciał nigdy się nie urodzić, żałował, że jadąc do tej cholernje klinki nie wjechał w jakąś ciężarówkę lub drzewo. Nie chciał takiego życia, jako dziwka. On chisl tylko pomóc siostrze, a został dziwką, jakiegoś bogacza. Wibracje znów wzrosły, Zayn jęknął głośno i długo. Zobaczył, że przed drziwmi zapala się światło. Zamknął oczy i odchylil głowę do tyłu. Usłyszał skrzupenie drzwi, a po chwili kroki

- cześć koch... Zayn!- pisnął ktoś.

Zayn ledwo kontaktował przez orgazm który jest w nim na siłę przetrzymywany, że nie rozpoznał głosy. Jego ciało wiło się z narastającej rozkoszy aż wreszcie pierścień zniknął. I to był chyba najmnocniejszy wytrysk Zayna w całym życiu. Zmeczony padł na poduszki. Jego pan wyjął mu kulke z ust i czarny materiał zakrywajacy mu oczy. Zlote oczy hybrydy napotkaly znaną mu zieleń. Harry wyjął z niego wibrator i rozwiązał.

-wszystko w porzadku mały?

Spytał szeptem jakby głośniejsze tony mogły skrzywdzić hybryde. Zayn nie kontaktował. Za bardzo się zmęczył by móc się odezwać chociażby pół słowem. Harry się domyslil, że po tym co musiał przeżyć tam Zayn, jest wykończony. Wziął delikatnie hybryde na ręce, która w między czasie już zasnęła. Poszedł z Malikiem do jego sypialni, odłożył go na łóżko. Po chwili wrócił z ręcznikiem i wytarl go z resztek spermy.

-Śpij, Zayney.- wyszeptał, przykryl go ciepła pościelą i po cichu wyszedł z pokoju, wyłączając światło.

Zayn obudził się na obiad kolejnego dnia. Nadal był wycienczony ale nie vhcial już spać. Poza tym miał przecież uslugiwac swojemu panu. Zszedl na dół i nieopuszczalo go wrazenie ze już tu kiedyś był. Instynktownie ruszył w lewo i znalazl sie w kuchni gdzie akurat harry coś gotowal

-Jak się teraz czujesz, Zayn?- zapytał Harry, słyszał już jego kroki gdy mulat szedł korytarzem do kuchni.

-Harry co Ty tu robisz?!- pisnął Zayn, spodziewał się chyba każdego oprócz Harryego.

-Mieszkam.- odpowiedział odwracając się do niego. Na jego policzku bylo widać jeszcze ślady po tym jak Zayn go podrapal.

-Jaa... ty będziesz moim panem?- spytał nie pewnie a w jego oczach pojawil się strach.

Domyślał się że zapewne Harry zemsci się za to wszystko i go zabije lub będzie torturował go do tego stopnia że zayn sam bedzie pragnał smierci.

-p-przepraszam- wyszeptał dotykając delikatnie rany na policzku

-Nie masz za co.- mruknął, odwrócił się na chwilę żeby zamieszać sos.- byłem chujem.- dodał.

Zayn nie rozumiał co loczek chce przez to powiedzieć. Nadal bal się co Harry wymyśli, czy napewno nie chce go zabić.

-A-ale, ja Cię zaatakowalem.- wyszeptał Zayn, chciał żeby Styles nie był na niego zły.

-Zapomnij o tym, dobrze?

-nie skrzywdzisz mnie- spytał dla pewności a kiedy brunet przytaknął instynktownie wtulił się w jego plecy i zaczął mruczec. Nagle w jego brzuchu zaburczało. No tak nie jeadł juz od wielu dni. Kiedy trafił do lasu był już trzy dni na głodzie, potem dwa w lesie gdzie walczył z ludożerstwem a potem kolejne u Justina. Bez jedzenia. Nic dziwnego że bł aż tak głodny

-Nie, Zayney.- odpowiedział, sięgnął do szafki po dwa talerze. Zaczął nakładać na nie ryż, który po chwili polał sosem słodko- kwaśnym.

-Ale ładnie pachnie.- zamruczal Malik.

Harry złapał go jedną ręką, mógł śmiało stwierdzić, że mulat spadł na wadze. W drugą rękę wziął talerz. Posadził Zayna w jadalni, przy stole i położył przed nim talerz. Podał mu sztućce, potem poszedł po swój talerz. Zayn oblizał usta i zaczął wyjadac jedzenie z tależa niee używając nawet sztuccow. Jego instynkt przy jedzeniu obudził się, jednak był do opanowania. Nim Harry wrócił talerz był pusty. Malik usmiechnał się niesmiało do Harrego i kiedy tamten usiadł wskoczył mu na kolana tuląc sie do ciepłego torsu Stylesa. Harryemu zrobiło się miło, ze po tym wszystkim co zrobił Zaynowi ten zachowuje się jakby nic się nie stało. Czuł się teraz nawet głupio przez to, jak wykorzystał Malika. Cmoknął go w czoło, na co mulat zamruczal i mocniej wtulil się w Stylesa.

-Chcesz dokładkę?- zapytał, domyslal się, że mulat nie jadł niczego przez kilka dni, a taka porcja nie była jakaś ogromna.

-nie dziekuje- odpowiedział sennie i zasnał na Harrym kiedy loczek jadł.

Długi ogon Zayna zamiatał podłogę co znaczyło tyle że kocie instyknty wciaż były czujne i gotowe zaatakować w razie niebezpieczeństwa. Dlatego Haryy delikatnie złapał chłopca pod udami i zabrał znowu do sypialni. Tym razem jednak Zayn nie dał się zostawic samemu. Wczepił pazury w ubrania loczka i ten musiał z nim zostać.

-Zayney, muszę iść.- wyszeptał, poglaskal jego głowę.

Zayn mocniej "przyczepil' się do Harryego. Harry westchnął, poddał się. Każda próba wyjścia z łóżka, kończyła się na tym, że Zayn zaczął coraz mocniej wbijać swoje pazurki, które o którymś razie pazurki zaczęły wbijać się w biodro i tors loczks. W tym momencie Harry sobie odpuścił, czekał aż Zayn się obudzi. Od słuchania cichego oddechu zayna, harry zasnął. Obudzili się rankiem nastepnego dnia

- hey zayn- wyszeptal loczek drapiąc hybryde za uchem na co ta zaczęła mruczeć

-hej hazz- wyszeptał mulat i jeknal cicho a wtedy i Hary to poczuł- poranna erekcja

-ohh, zayney.- powiedział harry. Zayn zacisnął oczy, był zażenowany. Mimo tego, ze pracował w gejowskim klubie, teraz czuł się cholernie niezręcznie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro