13
Zayn skrzywił się na uczucie pustki w sobie, podniósł się z nie małym trudem. Gdy zrobił pierwszy krok, nogi się pod nim ugięły, a mulat upadł na kolana, ścierając je sobie. Liam wystraszony szybko klęknął przy chłopcu
— Hej wszystko w porządku Zee?- spytał biorąc hybrydę na ręceZayn zapłakał i wtulił się mocno w Liama nie udzielając mu odpowiedzi, nie chciał robić z siebie ofiary przy Liamie a tym bardziej po tym, jak przed chwilą doszedł dzięki jego kutasowi w sobie, ale nie umiał.
-hej Zee spokojnie, chodź ,ubiorę cię i pojedziemy do domu tak?- wyszeptał biorąc go do szatni
-mhm- mruknął cicho Zyan pociągając noskiem, czuł, że po jego skórze spływa krew a kolanka piekielnie piecza.Liam obcałował jego ramię i nosek, wchodząc do szatni. Ubrał mu koszulkę i bluzę, po czym bardzo delikatnie wysunął na niego bokserki i jeszcze ostrożniej spodnie. Że też nie mieli przy sobie wody utlenionej czy bandaży. Liam szybko się Ubrał i znowu biorąc Zayna na ręce skierował do samochodu. W międzyczasie wysłał samowi sms, że może przyjechać i zamknąć studio. Odjechali w stronę domu. Wtedy komórka Liama zaczęła wibrować. Spojrzał jednak tylko na nadawcę
— Harry ze złamanym nosem Styles- i stwierdził, że może to poczekać, nawet jeśli byłaby to sprawa życia i śmierci. Zayn był ważniejszy. Zayn bawił się swoim ogonkiem, próbując nie myśleć o zdartych kolanach i naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, co Harry wysłał Liamowi. A gdyby wiedział, zapewne zrobiłby wszystko, żeby Liam nie zobaczył zawartości smsa
.-Wyjdę na chwilkę, muszę kupić coś na obiad- powiedział Liam parkując samochód przed marketem.- poczekaj- dodał, cmoknął hybrydę w policzek, zabrał telefon i wyszedł z samochodu.Liam pakował podstawowe warzywa do koszyka i pieczonego kurczaka oraz sok. Otworzył sms — zawiera plik video. Liam przewrócił oczami i stwierdził, że obejrzy to w domowym zaciszu, nie ma zamiaru odtwarzać w środku sklepu tego jak Styles go wyzywa. I bardzo dobrze, że Liam obejrzy to dopiero w domu, bo byłby słabo, gdyby ktoś usłyszał to, co tam się dzieje. Dobrze... ale na pewno nie dla Zayna. Liam włożył kilka piw do koszyka, co jak co ale Louis pochłania go w chuj, a ostatnio często przesiaduje u Liama. W końcu skierował się do kas. Zapłacił za zakupy i wrócił do samochodu.
- dziś na obiad kurczak z warzywami, może być?Zayn pokiwał energicznie głową i lekko się uśmiechał, wizja kurczaka na obiad bardzo mu się podobała. Zayn poprawił się na siedzeniu, syknął, gdy szorstki materiał spodni otarł się o jego świeże rany.
-spokojnie kotku, bo się zranisz- powiedział Liam i ruszył do domuZayn patrzył się bez ruchu na swoje kolana gdzie krew zdążyła już przesiąknąć przez materiał spodni. Liam zaparkował przed domem, szybko obiegł samochód i wziął Zayna na ręce, mulat syknął cicho, gdy znów materiał drażnił jego rany. Szybko znaleźli się w łazience gdzie liam delikatnie ściągnął z zayna spodnie i zaczął wskrzeszać jego zdarte kolanka. Kiedy było już po wszystkim, poczuli najpiękniejszy zapach na świecie. Tak. Louis zdecydowanie nadawałby się na gosposie. W szczególności w kuchni. Liam posadził Zayna na blacie a sam oparł się o blat obok niego
.-Nie pomożecie mi co?- zaśmiał się sucho Louis, odwracając się do nich przodem.
-Pomogę Ci, jestem pewien, że zamknąłem drzwi na klucz- mruknął Liam myjąc ręce.
-Dałeś mi zapasowe klucze, gdy się schlałeś- zaśmiał się Louis- i naćpałeś- dodał, bo Liam patrzył na niego niepewny.Gdy Louis przypomniał ten feralny dzień, do Zayna wróciły na nowo wszystkie wspomnienia z nocy z Harrym. To był główny powód pojawienia się rumieńców na jego policzkach
-Ale spokojnie Lou, za zrobienie tego obiadu twoje grzechy zostają ci wybaczone — powiedział zadowolony i zaczął wyjadać warzywa z potrawy.Louis nałożył na talerze jedzenie, jeden wziął sobie i usiadł przy stole. Liam zwiał Zayna na ręce i przeniósł go do stołu, żeby po chwili wrócić z ich talerzami.
-Czy ja o czymś nie wiem?- zapytał Louis, poruszając sugestywnie brwiami, gdy wrócił do nich Liam.
-I tak się nie dowiesz- wytknął mu język Liam.Louis zrobił niezadowoloną minę i włożył widelec do buzi.
- Zapamiętam to sobie- mruknął, a z buzi wypadło mu trochę jedzenia.Liamowi znowu za wibrował telefon.
-Kurwa mac- warknął- styles... wybaczcie chłopcyLiam odblokował telefon i wyszedł w wiadomość.
Harry: Liaś czemu mnie ignorujesz?
Liam zmarszczył brwi, po chwili doszło do niego, że chodzi mu o ten cholerny filmik.
Liam: już oglądam, daj mi chwile
Liam wlączył filmik i cóż z początku nic się nie działo, potem dopiero zobaczył coś... cos czego nie chciał
- tatusiu- krzyknęła osoba, którą dobrze znał, a potem było już tylko jedno ujęcie spermy wylewającej się po udach hybrydy, hybrydy, z którą się przespał, hybrydy, do której zaczynał coś czuć. I nie bolało go to, że Harry go pieprzy, bo Zee nie był prawiczkiem. Bolało go to całe zatajnianie tego i być może najbardziej bolał go fakt, że on dostał Zayna po tym. Po nim. Po Harrym Stylesie. Jakby lokers potraktował go jako zepsutą zabawkę, którą teraz bawi się Liam. I być może spłynęła mu łza po policzku, bo to on czuł się wykorzystany. Liam zwiał głęboki oddech, przetarł twarz dłońmi i naprawdę go to bolało. Jego przyjaciel stał się zwykłą kurwą, którą pieprzy każdy po kolei. Tak. Ból zastąpiła złość, złość na hybrydę, która właśnie je obiad, w jego domu. Wziął jeszcze raz głęboki wdech, wrócił do Louisa i Zayna.
-Co chciał?- zapytał Louis, śmiejąc się później, a Liamowi wcale nie było do śmiechu.
-Zayn wyjdź z tego domu i nie pokazuj mi się na oczy- warknął Liam, Zayn spojrzał na Liama nie wiedząc w ogólne, o co mu chodzi
- widzę, że lubisz na ostro w łóżku, powiedziałbym, że następnym razem taki będę, ale nie powiem, bojesteś taką puszczalską kurwą Malik- dodał, nie mógł nawet na niego spojrzeć, jest dla niego zwykłą dziwką.Louis wolał w to nie mieszać, ale naprawdę był zdziwiony tym, co mówi Liam, jeszcze trzy minuty temu wyglądał, jakby mógł wskoczyć za hybryda w ogień. Zayn spojrzał wystraszony na Liama. W jego oczach stanęły łzy, ale posłusznie wybiegł z domu. Zamówił sobie taxi i pojechał do starego domu, który kupił zamiast willi. Pech chciał, że rozpętała się burza. Smutny położył się na łóżku i zalał łzami, a niebo jakby płakało z nim. Liam miał racje, był nikim, tylko puszczalską dziwką. Z jego gardła wydobył się krzyk rozpaczy. Padł na poranione kolana i płakał dalej. Minęły dwa dni. Hybryda bardzo się zmieniła. Blada cera, zapadnięte policzki, cienie pod oczami i rzadkie włosy a jego kocie części ciała wyglądały, jakby były pogryzione w bójce kotów. Zayn stał się stałym bywalcem jednego z klubów. Był tylko dziwką, dziwką której nikt już nie chce. Z początku mężczyźni do niego lgnęli, ale teraz, kiedy się stoczył, woleli unikać brzydkiego dziwactwa. Pewnej nocy w klubie Zayn wpadł na naćpanego Louisa. A kim byłby Tomlinson, gdyby nie zaproponował staremu przyjacielowi narkotyków. W ten sposób obaj znaleźli się w rowie ledwo żywi i nikt nie zwracał na nich uwagi. Nikt oprócz ich starego znajomego. Cóż zapamiętali go blondynem więc kim jest teraz? Hmm... był dorosłym mężczyzna, który miał swoich przyjaciół w dupie od rozpoczęcia przerwy. Niebieskie oczy i naturalnie brązowe włosy, zaśmiał się, widząc, w jakim stanie są Louis i Zayn.
-Ćpun z ćpunem zaćpali- pomyślał Niall nachylił się, złapał Zayna i ułomnie próbował go wyciągnąć, gdy zobaczył, że mulat ma ogon- tak, wcześniej nie zauważył ogona i kocich uszu. Pisnął i upuścił go znów do rowu, Zayn jęknął głośno, gdy upadał na twardą ziemię.
-Cholera jasna — warknął mulat, sam próbując wstać. Podparł się ogonem i w końcu po kilku bolesnych i długich próbach stanął na dwie nogi
- Lou Lou wstawaj.
-spierdalaj Zayn, daj mi spać- mruknął nieprzytomnie Louis, przekręcił się na bok, jego głową po tym ruchu prawie wylądowała w psim głównie... prawie. Niall zaczął się dusić ze śmiechu, gdy to zobaczył, Zayn kopnął Louisa w bok, żeby ów się podniósł.
-Podnoś się zaćpańcu, słońce pali, jak pojebane zresztą zaraz wylądujesz mordą w gównie. Niall pofatygował się, do nas do rowu więc mógłbyś, chociaż w ramach grzeczności przestać żreć to gówno- warknął Malik, łapiąc się za głowę- Jezu, ale mnie napierdala łeb-Niall oparł głowę o ramię Zayna i płakał ze śmiechu, naprawdę tęsknił za takimi akcjami. Louis podniósł się do siadu, wybierając gówno z twarzy w rękaw bluzy.
- Idziemy Lou lou- mruknął zayn lekko chwiejąc się na nogach, po czym podparł się swoim ogonem
- to niesprawiedliwe, łatwiej mieć równowagę z trzema nogami, w sensie z ogonem, ale...- znowu upadł, ale szybko jakby nigdy nic wstał- ale ja mam lepszą głowę.Kurwa Zayn, możesz mi do chuja pomóc?- warknął Louis, próbując się podnieść, co skończyło się upadkiem.
-To kurwa czy Zayn, nie bądź jak Liam- warknął Zayn odwracając się do niego tyłem. Niall nie wiedział, o co do końca chodzi, ale przestał się śmiać i poklepał o ramieniu Zayna.
-Malik do cholery! Wiesz, że mnie tez wyjebał! Załamany szmaciarz, pieprzona matka Teresa- Zayn uśmiechnął się słysząc te słowa z ust louisa i lekko go podniósłNiall naprawę chciał wiedzieć, o co chodzi, ale zdawał sobie sprawę, że od na ćpanych przyjaciół niczego się na razie nie dowie, pomógł Zaynowi podnieść Louisa.
-podam ci adres mojego lokum, poradzimy sobie- mruknął mulat, biorąc Louisa pod ramie i wychodząc z nim z rowu
-Wolę być pewien, idziemy do mnie- mruknął Niall, może dłuższy czas miał ich w dupie i to bardzo głęboko, ale wiedząc, jak się stoczyli do rowu... znowu, musiał się upewnić, że przeżyją.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro