1
Lekarz przetarł twarz dłońmi, czekała go trudna rozmowa. Za każdym razem kiedy trzeba powiadomić rodzine o wypadku, lub schorzeniu czuję ogarnijcie go współczucie. Sprawa była o tyle trudna , że tym razem mowa była o raku, raku siostry Zayna, Zayna Malika.
Mulat wracał właśnie ze studia i ten dzień na prawdę nie mógł być już gorszy. Jego menadżer wywalił go na zbity próg bo Zayn przestał mieć znaczenie pośród koncertów pozostałych członków one direction. Do tego Ed również ogłosił trasę. Tak więc teraz już bezrobotny Zayn Malik na prawdę miał dość dzisiejszego dnia, który dopiero co się rozpoczął. Otworzył drzwi swojego domu. -będę musiał to sprzedać, jeśli szybko nie znajdę nowego menadżera.- pomyślał, przejechał otwartą dłonią po framudze drzwi. Westchnął zrezygnowany i wszedł w głąb domu zamykając drzwi na klucz. Wszedł do kuchni, dopiero teraz zaczął doceniać to co ma- to co może niedługo stracić. Wziął z lodówki zimne piwo, które na szczęście tam znalazł. Usiadł na kanapie, włączył telewizor. Miał brać już pierwszego łyka gdy jego telefon zaczął wibrować w jego kieszeni. Gdzieś głęboko w środku miał nadzieję, że to jego menadżer zmienił decyzje Odebrał telefon na którego wyświetlaczu widniał nieznany jak dotąd numer
- halo?- spytał niskim i zachrypniętym głosem, dla wielu kobiet seksownym. W końcu skoro to nie menadżer być może to jakaś poznana w klubie dziewczyna o której zapomniał?
-halo Zayn Malik?-odezwał się męski głos. Mulat przeklnął w myślach
- tak słucham?
-Dzień dobry, dzwonię z szpitala. Doktor Sykes- powiedział lekarz.
-A jakiej sprawie?- spytał zaniepokojony Malik.
-Pańska Siostra... u Pana siostry- zaczął Sykes.
-Na allacha, co z moją siostrą- wyszeptał przerażony Malik.
-Wykryto u niej złośliwy nowotwór piersi- poradził lekarz na jednym wydechu. Cały świat Malika właśnie się zawalił, menadżer w tym momencie to najmniejszy problem.
-Nowotwór?- zapytał Malik, nie mógł tego do siebie tej wiadomości. Liczył, że doktor Sykes zaraz mu powie, ze to tylko głupi żart i jego siostra tylko skręciła kostkę.
-niestety nie jesteśmy w stanie jej wyleczyć, nasza placówka jest bardzo uboga...- mówił dalej lekarz. Tak to zdecydowanie był najgorszy dzień w zyciu Malika
- ile będą wynosić koszta przeniesienia jej i leczenia? - spytał mulat czując jak oczy zachodzą mu łzami, zapłaci każdą cenę...
- to będzie dużo powyżej miliona złotych a szanse i tak są nikłe
Malikiem wstrząsnął szloch a zaraz potem nastąpiła złość, rozłączył się i rzucił telefonem w ścianę -Czemu to musiało spotkać mnie?- pomyślał, czuł jednocześnie, ból, rozpacz, złość wręcz wściekłość. Zrobi wszystko, naprawdę wszystko tylko żeby ją wyleczyć. Jest jeszcze taka młoda nie może umrzeć, tyle rzeczy przed nią. Jednak i tu pojawił się problem. Zayn nie ma pracy, nie ma menadżera, studia... został z niczym. Nie mal od razu pobiegł do swojego pokoju i włączył laptop. Musi znaleźć prace, DROGĄ i to szybko. Przeglądając wszystkie oferty które przeglądarka mu wyświetla, coraz bardziej się załamywał. Większość ofert to po prostu męska dziwka. Zayn naprawdę nie chciał tego robić, ale jakby to była ostateczność to zmusiłby się.Na razie jednak starał się przeglądać inne oferty, zaczął szlochać gdy naprawdę nie mógł nic znaleźć. -Może powinienem poszukać czegoś w DeepWebye?- pomyślał. Zayn postanowił jeszcze troche poszukać jednak gdy dostrzegł ostatnie ogłoszenie. Styles, jego były przyjaciel szukał prywatnej dziwki. -To dołujące. Dlaczego wszystkim innym udało się wybić, jak bardzo bezużyteczny musiał być w zespole że nawet fanki o nim zapomniały...- Zayn, myślał nad tym chwilę. Przynajmniej próbował. Miał mętlik w głowie, przez głowę przeleciała mu myśl, ze może najlepiej będzie umrzeć... Ale jak pomyśli, ze gdzieś na świecie jest jakaś Jessica lub Brianek dla których on się jeszcze liczy, to... nie. To chyba oczywiste, ze Zyan wolał być prywatną dziwką Stylesa niż jakiegoś starego oblecha. Ale tu jest problem, Harry i te jego pojebane fetysze. Zayn by tego nie wytrzymał. Młodszy zaraz wpakował by go w pudrowo- różowe zakolanówki, krótką spódniczkę, słodki sweterek i mówienie do siebie tatusiu.- ochyda- Zayn szybko pokręcił głową jakby odganiając to co zobaczył oczami wyobraźni ale mimo to wzdrygnął się.- Nigdy w życiu, zwłaszcza że woli górować.- Szybko wstukał w wyszukiwarke Deep Web ogłoszenia pracy i rozpoczął dalsze poszukiwania. Płatny zabójca, diler narkotyków, służący który jest dziwką. -Co za różnica, ssie fiuta i odkurza salon, przepysznie- pomyślał, jego myśli z smutnych były coraz bardziej sarkastyczne. Sprzedaż ludzi, nielegalne walki, ale przed oczami mignęło mu coś czego jeszcze nie było. A mianowicie, nielegalne eksperymenty na ludziach, najechał kursorem, żeby dowiedzieć się czegoś na ten temat. Cóż dawali prawie pół miliona więc coś mu jeszcze zostanie gdyby cena leczenia jeszcze wzrosła, albo gdyby dobrze się targował może zostało by mu coś dla siebie, o ile by przeżył. Zaczął czytać więc artykuł. I cóż, nie było to nic aż tak strasznego, żadnych śmierci czy trwałych ran jedyne co to zmiana w kota z możliwością powrotu do luckiej formy, jeśli eksperyment się powiedzie rzecz jasna. To była sekunda, może trzy. Zayn chciał to zrobić, chciał tam zadzwonić, ale jego telefon leżał zniszczony przyścienne w salonie. Zdecydował się napisać do niech e-maila. Odpowiedź nadeszła równie szybko ale jego treść była cholernie niepokojąca. Może i śmierć nie jest już brana pod uwagę tak jak obrażenia wewnętrzne ale mogą pojawić się inne problemy typu ból całego ciała, zmiana kształtu kości czy sierść. Ostrzeżeniem było też to że Malik miał być 557 ochotnikiem. Ale że nie pojawiają się oni ostatnio udało mu się wytargować cały milion o ile będzie w stanie to zrobić. Cóż jedno pytanie pojawiło się w jego głowie.- Zaryzykować?- Było tyle powodów dla których nie powinien tego robić, ale nie da umrzeć swojej siostrze. Dodałby życie za nią, to ona zawsze go najbardziej wspierała, może nie widywał się z nią często ale kochał ją najbardziej. I to powód dla którego zaryzykował. Ludzie kimkolwiek byli od razu ustalili termin na 23.30 dzisiejszej nocy a Zayn po raz pierwszy poczuł że to chyba był zły pomysł. Wstał od laptopa, zszedł na dół chwiejnym krokiem. Zaczęło mu się robić słabo, naprawdę zaczął się zastanawiać czy tego nie odwołać. Jeśli w ogóle się da. Wziął piwo, wylał je do zlewu, wolał nie ryzykować. Zjechał plecami po szafce i zaczął szlochać nie hamował się, dla upust swoim emocja. Było już grubo po siódmej to jego ostatnie godziny, minuty życia będąc normalnym. -Mogę już zapomnieć o karierze- pomyślał załamany.-chociaż, może- lekko się uśmiechał i znów zalał łzami. A ni się spostrzegł a była już jedenasta. Wsiadł do samochodu i pojechał w wyznaczone miejsce. Wychodząc z samochodu w dość obskurnej dzielnicy przysięgał trząsł się ze strachu nie z zimna
-witamy panie Malik, prosze do środka
Wnętrze budynku nie wyglądało jednak tak źle, właściwie było lepszą wersją Bradfordzkiego szpitala z tą różnicą że wszędzie były koty
-pański poprzednik nie umarł, ba ma się całkiem dobrze nie licząc tego że je myszy i jest cholernie podniecony, postaraliśmy się wykluczyć tą część DNA jednak zabrakło nam męskich odpowiedników, mamy nadzieje że to pana nie zaraziło- Malik dosyć głośno przełknął ślinę.
-Nie- kłamał, tak cholernie się tego bał. Okłamywał sam siebie tym, że będzie dobrze chodź wiedział, że nie będzie. Wykonali mu podstawowe badania, morfologia. Zayn wiedział, że i tak będą mieli wyniki w dupie i tak dostanie DNA kotka.
-Tylko jakiegoś słodkiego- pomyślał, skarcił w myślach sam siebie za myślenie o tak nieistotnych faktach w tym momencie.
Koty są słodkie, no może oprócz jego sąsiadów który podrapał jego nowe ferrari którym dopiero wyjechał z salonu. Zayn zdziwił się na to wspomnienie, że ten kot jeszcze żyje. Cóż ferrari już sprzedał tak samo jak dom, a jednak dla lekarza to wciąż było za mało pieniędzy. Kiedy 'zabieg' Zayna się zbliżał jego oddech stawał się coraz bardziej niespokojny. Teraz pomyślał, że mógł wziąć kredyt. Sam się wyśmiał, żaden bank nie da mu kredytu w milionach dolarów, nawet jakby był pieprzonym Obama.
-Zrelaksuj się - znowu odezwała się gaduła- zastrzyk, lekki nasenne a rano dostaniesz kase i zapomnisz o tym co się stało- mówił mężczyzna wybijając igłę strzykawki w szyje mulata - chyba że obudzisz się jako kot, wtedy już cie nie wypuścimy - a w oczach faceta pojawił się dziwny błysk gdy Malik zaczął tracić siły i nie dał rady się mu wyrwać. Po prostu zasnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro