4 | štiri
Z samego rana miałam się spotkać z szefem wszystkich szefów, czyli Walterem Hoferem. Spotkanie zostało zaplanowane pod skocznią, abym ja miała łatwą drogę na miejsce, a Hofer nie musiał się wysilać na postawienie mi kawy w jakiejś restauracji.
Przeklinałam Wellingera w duchu. Szczerze, gdybym wiedziała, że coś takiego zaplanował, w życiu bym się nie zgodziła przyjeżdżać tutaj.
- Dzień dobry, Leno - Hofer podszedł i podał mi dłoń.
- Witam, Panie Hofer. - starałam się być jak najbardziej naturalna, aby nie pokazać, że w środku jestem przerażona jak nigdy. Bo końcu o czym chce rozmawiać ze mną sam Walter Hofer?!
- Myślę, że nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli będziemy sobie mówić po imieniu. Będzie mi miło. Poza tym ty nie będziesz się stresowała, że jak ci się wymsknie to się obrażę, nic z tych rzeczy! - Jak Boga kocham, zamurowało mnie.
Wysiliłam się na słabe "jasne", a on przeszedł do rzeczy.
- Andreas uprzedził mnie, że chce cię tu przywieźć. Szczerze, dla mnie nie ma problemu. - Uniósł ręce w obronnym geście. - Najważniejsze jest, żebyś nie plątała się między nogami skoczkom, nie odpowiadała na pytania dziennikarzy, nie udzielała żadnych poufnych informacji osobom z zewnątrz i to chyba wszystko. Tu masz mój numer gdybyś chciała o coś zapytać- podsunął mi kartkę. - A i jeszcze jedno. Wellinger wspomniał, że kupiłaś ostatnio fajny sprzęt. Gdybyś chciała, mogłabyś porobić parę ujęć, może się do czegoś przydadzą. - Ale z niego gaduła! Ale nie powiem, zarazem jest niezwykle miły. Dziwne to wszystko.
Pożegnałam się z Panem Hof... znaczy z Walterem i spacerkiem wróciłam do hotelu.
☆
- Opowiadaj! - kiedy przeszłam przez próg pokoju, zostałam zaatakowana przez Andreasa i Richarda.
- Nie wasza sprawa - wytknęłam język.
- Co nie nasza sprawa, żartujesz sobie?! - Freitag wyrzucił ręce w górę.
- No w sumie to przeszliśmy na "ty"...
- Czekaj, co?! Przeszłaś na "ty" z Walterem Hoferem? - Andreas zbladł, tego to się chyba nie spodziewał. - I co dalej?
- Trochę mnie poinstruował w paru kwestiach i powiedział, że skoro mam fajny sprzęt - spojrzałam się na Wellingera - to mogę zrobić parę zdjęć. I to wszystko.
- Przez telefon brzmiał poważniej jak mówił, że chciałby z tobą porozmawiać.
☆
Wypiłam ciepłą herbatę i zjadłam sernik mojej mamy. Andreas szykował się na trening, a ja przyglądałam mu się jak jakaś napalona hotka. To musiało tak wyglądać, bo Andreas zaczął się śmiać
- Zakochałaś się czy co?
- Zamyśliłam się. O której wrócisz?
- Idziesz ze mną - zapakował gogle i zapiął torbę. - Mam cię pilnować.
- Nigdzie nie idę, jest za zimno. To tylko trening - położyłam się na łóżku i demonstracyjnie przykryłam kołdrą.
- Idziesz, idziesz. Ubierz się ciepło i nie marudź - ściągnął że mnie moją cieplutką narzutke, więc byłam zmuszona wstać i iść razem z nim.
☆
Na skoczni panował chaos. Jak byłam tu ostatnio, to wszystko było jakoś bardziej ogarnięte.
Wniosek wysuwał się jeden. Im skoczkowie są starsi, tym są głupsi. Bawili się chyba w berka, bo Kraft klepnął Hayböcka w ramię i niczym łania w podskokach zaczął uciekać w odwrotnym kierunku.
☆
Trening się rozpoczął. Andreas już się rozgrzał i podszedł do mnie.
- Słuchaj, mam cię pilnować, ale jesteśmy dorośli, więc wystarczy, żebyś się nie oddalała, bo nie chce cię później szukać. Tam - wskazał palcem w stronę drewnianej budki - jest kawiarenka. Tu jest toaleta. Mam nadzieję, że się nie zgubisz.
- Postaram się - przewróciłam oczami jak małe dziecko.
Andreas zniknął z mojego pola widzenia, a ja, że nie miałam co ze sobą zrobić, skierowałam się w stronę wskazanej przed chłopaka budki.
Zamówiłam czarną herbatę z malinami i cytryną oraz tarte.
☆
Trochę popatrzyłam na trening chłopaków, trochę spacerowałam wokół obiektu... no dobra robiłam chyba z ósme kółko. Nudziło mi się tak bardzo jak nigdy.
Trening powoli dobiegał końca, co się później okazało, że jednak chyba nie.
Chodziłam od jednego domku skoczków do drugiego czytając różne napisy. Krążąc, zamówiłam drugą herbatę na rozgrzanie, która idealnie sprawiła się jako termofor dla moich dłoni. Szlag, nie spakowałam rękawiczek.
Zobaczyłam Andreasa,który zmierzał w moją stronę.
- Nudzisz się, co? - Z grzeczności odpowiedziałam, że nie. - Ale pewnie ci zimno?
- Tak - tu już powiedziałam prawdę.
- Jak chce to wróć do hotelu, trening się trochę przedłużył.
Andreas przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował w czoło.
Odwrócił się i pobiegł w stronę trenera, który już się nie cierpliwił.
Przespacerowałam się między domkami w Wiosce Skoczków i stanęłam przed domkiem słoweńcow. Przeczytałam imię Cene, i stwierdziłam, że jeszcze go nie widziałam.
- Nie wiedziałem, że Wellinger ma dziewczynę.
Nie odwracając się w stronę rozmówcy rzuciłam tylko: "bo nie ma".
Przedemną stał najmłodszy z braci Prevc. Jaskrawa zieleń biła od niego na conajmniej kilometr.
Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Zrobiło mi się nie zręcznie, bo zrobił on to w sposób bardzo bezczelny.
- My się chyba jeszcze nie znamy, jestem Domen - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Lena.
Staliśmy tak chwilę, wpatrując się w te latające mrówki.
- Nie trenujesz? - wysiliłam się na pytanie do Słoweńca.
- Jak już skończyłem. Wracam do hotelu, idziesz ze mną? - zaproponował, a że mi było cholernie zimno i byłam głodna, zgodziłam się bez namysłu.
☆
W restauracji hotelowej było cicho i panował górski klimat. Zamówiłam pierogi ruskie, które ze zdziwieniem znalazłam w karcie. Prevc zamówił jedynie jakąś sałatkę.
- Na długo przyjechałaś?
Spójrzałam na chłopaka, który bawił się serwetką.
- Trzy miesiące - co końca sezonu. - kelnerka podała nasz obiad.
Rozmowa z Domenem była dziwna. Przebywanie z nim było dziwne. Zachowywał się jakby miał mnie w nosie, a zarazem miał ochotę na moje towarzystwo.
Zjadłam pierogi i grzeczne pożegnałam się z nowo poznanym kolegą.
Uwaga, Domen na pożegnanie powiedział: "Pa". Nawet się na mnie nie spojrzał.
To już było przegięcie. Peter miał rację, mówiąc, że zachowuje się jak pępek świata. Bez zastanowienia mogę się z nim zgodzić.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
4! Domen chyba ma ciężkie chwile. Lena irytuje się jego zachowaniem. Jak się potoczy ta znajomość? :)
Gwiazdki i komentarze mile widziane 💞
See ya, C.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro