17 | sedemnajst
Bo z tym Goranem Janusem to jest tak: albo jest miło, fajnie i przyjemnie, albo masz ochotę zakończyć karierę skoczka. Człowiek ma taki wpływ na nas i potrafi tak zmobilizować, że aż sam się dzisiaj zdziwiłem, kiedy Pero dostał taki opieprz jak nigdy. Wszyscy chodzili dzisiaj i wykonywali ćwiczenia, jak szwajcarskie zegarki.
Wymordowani wróciliśmy do domu i każdy poszedł do siebie. Usiadłem przy biurku rozkładając na nim książki i zeszyty oraz włączając laptopa. Nadrobienie wszystkich zaległości nie było łatwe, jednak konieczne. Jutro rano miałem egzamin z fizyki z dwóch działów, które mnie ominęły. Czemu nauczyciel nie może wstawić mi już tej czwórki, przecież ja cały czas doświadczam fizyki na własnej skórze, więc wiem co to przyciąganie.
Facebook wziął nade mną górę, a ja obiecałem sobie, że zerknę tam tylko na parę minut. Relacje po Wiśle, wywiady, zdjęcia, filmiki, przejrzałem wszystko co miało jakikolwiek związek ze mną. O proszę, nawet kilka wiadomości od Speli.
"Hej, Domči, sorki za wczoraj" - Domči?!
"Odpisz coś" - to rozkaz?
"Nie chcesz gadać to nie, twoja strata." - i na to czekałem!
- Pero, chodź na chwilę! - zawołałem brata, który siedział u siebie i nic nie robił.
- Jak coś chcesz, to przyjdź.
Przeklnąłem pod nosem, bo to było do przewidzenia. Stała gadka Petera Prevca.
- Patrz na to - pokazałem mu telefon. Chwilę patrzył na ekran i wybuchnął śmiechem.
- Co za agentka...
☆
O dwudziestej mieliśmy zaplanowany lot do Krakowa. Już mieliśmy wyjeżdżać, kiedy to naszej mamie włączył się tryb "najbardziej naopiekuńcza mama w historii". Milion razy powtórzyła, abyśmy uważali na siebie, żebyśmy zakładali czapki, jak będziemy wychodzić na dwór, żebyśmy zapinali kurtki, i tu przywołała przykład tego, jak kiedyś zobaczyła mnie na podium bez czapki z rozpiętą kurtką.
Lot jak zawsze przebiegł bez większych komplikacji, jedynie co, to Peter zaciął się w toalecie i nie mógł wyjść. Stewardessy musiały użyć łomu, żeby go otworzyć.
- Hej - usłyszałem głos Leny w słuchawce.
- Jesteśmy już na miejscu.
Nic nie słyszałem co ona do mnie mówi, bo nagle do jasnej Anielki, wszyscy zaczęli głośno rozmawiać i mieć do mnie jakieś pytania.
- Bądź gotowy za dziesięć minut, przyjadę po ciebie - powiedziała i się rozłączyła.
Poprosiłem panią z recepcji, aby pożyczyła mi te tulipany, które stały w wazonie, obiecując, że odkupie.
Wsiadłem do samochodu dziewczyny i przywitałem się z nią. Podałem jej kwiaty, za które podziękowała i poprosiła mnie, abym je trzymał.
- Moi rodzice wyjechali do dziadków, wrócą w sobotę - uspokoiła mnie lekko, bo już myślałem, że będę musiał przeżyć konfrontację z jej ojcem. Dużo mi o nich opowiadała, wydawali się w porządku, jednak poznać przyszłych teściów w dresach i po całodniowej podróży, było lekko niekomfortowym przeżyciem.
Weszliśmy na piętro do jej pokoju. Lena wyszła po wazon, dlatego skorzystałem z okazji i obejrzałem wszystkie zdjęcia wiszące nad jej biurkiem. Było na nich dużo Andreasa, Maćka, Kamila i Stefana. Na samym środku byliśmy my. Jednak zdjęcia robione z zaskoczenia mają w sobie najwięcej uroku. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, że bardzo zależy jej na nas.
- Z kiedy to zdjęcie?
- Wydaje mi się, że z Wisły, ale pewności nie mam. Było na moim aparacie, nawet nie wiem kto je zrobił - wzruszyła ramionami i oparła głowę na moim ramieniu. Złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce razem.
Zaczęła mi opowiadać historie związaną z każdym zdjęciem.
- O, a tutaj Wigilia w tym roku - wskazała na Andreasa - A tutaj na kręgach z Kraftem.
☆
Siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem i akurat leciały powtórki z Wisły. Poczułem się trochę, jak kibic, obserwując to wszystko z tej drugiej strony. Otworzyłem szerzej oczy, kiedy skakałem i zobaczyłem swoją "agresywną sylwetkę w locie". To serio wygląda dość... śmiesznie.
- Zastanawiam się, kiedy zachaczysz twarzą o zeskok - spojrzała się na mnie i uniosła brwi.
Wzruszyłem ramionami i pokręciłem przecząco głową.
- Dzięki, wiedziałem, że mnie wspierasz i we mnie wierzysz...
Konkurs dobiegł końca i zaczął lecieć jakiś polski film. Byłem nieźle zdziwiony, kiedy nawet rozumiałem piąte przez dziesiąte. Gładziłem włosy Leny, która leżała na moich kolanach i stukała coś na telefonie.
Mignęło mi się coś, co ilością liter przypominało słowo "Špela".
- Z kim piszesz?
- Jakaś dziewczyna do mnie napisała, czy mogłaby twój autograf - prychnęła, a ja o mało co nie zaksztusiłem się powietrzem.
- Olej to.
- Dlaczego? Przecież kochasz swoich fanów i jesteś w stanie zrobić dla nich wszystko - ujęła to perfekcyjnie sarkastycznie.
- Wiesz przecież o co mi chodzi - nachyliłem się nad nią, aby spojrzeć prosto w jej oczy. Mrugnęła szybko, po dłuższej chwili walki na nie-mruganie i zasłoniła twarz dłonią.
- Zostań u mnie na noc... - podniosła się do pozycji siedzącej.
- Nie no co ty, nie będę Ci robił problemu.
Serio Domen...
Dostałem z otwartej ręki w ramię i, aż się za nie złapałem.
- Głupi jesteś i tyle. Skoro sama ci to zaproponowałam to chyba jasne?
Napisałem do Petera, żeby na mnie nie czekali i w odpowiedzi dostałem suche "ok.", a ta kropka na końcu tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że mój brat nie jest tym zachwycony.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
17! PIĘKNY KONIEC SEZONU I AŻ SIĘ ŁEZKA W OCZU KRĘCI, ŻE JUŻ NIE SPĘDZĘ ANI JEDNEGO WEEKENDU OBOWIĄZKOWO PRZED TELEWIZOREM🔙
NIEDŁUGO LGP, GDZIE SIĘ POJAWIĘ! 😎🔜
GRATULUJĘ WSZYSTKIM, BO KOCHAM ICH PO RÓWNO💯
NAJLEPSZA DRUŻYNA TO POLSKA DRUŻYNA ⚪🔴
Standardowo: klikamy gwiazdeczki 🌟 i komentujemy 💭
See ya, C. 💌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro