09 • dzień 13
°°°
Suprajs trzy dni wcześniej!
°°°
Taehyung nie potrafił spać. Było mu zimno, mokro i niewygodnie, a w dodatku mały szałas przepuszczał wodę, która lała się z nieba jak z cebra. Była noc, która w porównaniu do tych trzynastu poprzednich zaliczała się do koszmarnych.
Szalała burza, wiał mocny wiatr, a fale mocno falowały wydając z siebie nieprzyjemnie głośny, szumiący dźwięk. Przynajmniej leżał między Jungkookiem i Yoongim, których ciała w jakiś sposób go ogrzewały, jednak przy aktualnej pogodzie dawało to nie za wielki efekt, a przez jego ciało co chwilę przechodziły dreszcze.
Jeszcze parę godzin wcześniej nikt nie przypuszczałby, że na niebie zamiast słońca pojawią się ciemne chmury i błyskawice, a ciepła temperatura w mgnieniu oka spadnie tak, że wszyscy będą trząść się z zimna. Nie mieli odpowiednich ubrań do takich warunków pogodowych, ani chociaż koca czy ręcznika by się cało przykryć, przez co nastolatek był pewny, że następnego ranka będzie kichać bo niestety bluza Jungkooka sięgała mu tylko do połowy ud, a jego drobne stópki ochronione były tylko cienkimi tanisówkami.
Większość dnia minęła im na zabawie w wodzie, Min tradycyjnie leżał w cieniu drzew, a Hoseok starał się jakoś pogodzić swoją - już przytomną - dziewczynę z nową sytuacją.
Sooyoung okazała się być dwudziestodwulatką z drobną figurą i ładnymi rysami twarzy. Niestety nie zrobiła na Taehyungu jak i na reszcie dobrego wrażenia, ponieważ od razu pokłóciła się ze swoim chłopakiem obwiniając go, że to wszystko jego wina i że go nienawidzi, a biedny Jung na próżno starał się ją jakoś przeprosić. W końcu Yoonhie udało się ją jakoś uspokoić, chociaż nikt nie wiedział jakim sposobem. Prawdopodobnie była to jakaś kobieca moc czy coś.
Nawet udało mu się porozmawiać trochę z Jungkookiem, który sam z siebie zainicjował rozmowę, przez co nastolatek nie mógł się bardziej cieszyć. Minęły cztery dni od kiedy zaczął dzielić z nim (no i z Yoongim) szałas i przez cały ten czas czuł się w jego towarzystwie niesamowicie niezręcznie bo nie ukrywajmy - starszy był dla niego bardzo atrakcyjny, a on spał z nimi pod jednym dachem tuląc się do niego nieświadomie przez sen. Oczywiście rankiem zawsze za to przepraszał, a Jeon zapewniał, że nic takiego się nie stało.
W dodatku Yoonha poprosiła go aby napomknął brunetowi o niej parę dobrych słów, skoro będą teraz spędzać więcej czasu razem, a Taehyung znalazł się w potrzasku.
Z jednej strony chciał sprawić dziewczynie przyjemność bo naprawdę ją polubił, jednak z drugiej strony nie chciał tego robić. Jakiś cichy głosik podpowiadał mu, że w tym przypadku ma być samolubny i nie pozwolić aby czarnowłosy w jakikolwiek sposób zbliżył się do dziewczyny. Był zdezorientowany, nie miał pojęcia co o tym sądzić i jedyne co robił to spędzał czas z Jinem, przez co udawało mu się jakoś ten głos zagłuszyć.
Oprócz tej jednej nie za przyjemnej sytuacji z Sooyoung dzień minął rozbitkom w miarę spokojnie, czego Tae nie mógł już powiedzieć o wieczorze. Teraz był przerażony.
Znajdowali się na wyspie po środku oceanu, gdzie nie mieli odpowiedniego schronienia, w dodatku wokół było pełno wysokich drzew, które tylko czekały żeby uderzył w nie piorun, który sprawiłby, że te zwaliłyby się na ziemię. Cały czas liczył sekundy, które minęły od grzmotu do błyskawicy, a kiedy niebo rozdarł głośny huk zaciskał oczy i modlił się żeby burza jak najszybciej przeszła.
Zazwyczaj kiedy w mieście była taka pogoda to się nie bał, jednak wtedy siedział pod kocykiem w swoim pokoju, z kubkiem malinowej herbaty w ręku i przy zapalnej świeczce czytał kolejny tom jakiejś ciekawej mangi, a teraz niestety było zupełnie inaczej.
Pisnął cicho kiedy nad sobą usłyszał głośny grzmot i automatycznie zacisnął piąstki na bluzie Jungkooka, którą we trójkę byli przykryci. Nie była ona aż tak duża, jednak udało im się w miarę pod nią zmieścić, z czego Kim nie mógłby się bardziej cieszyć. Bez niej na pewno już umarliby z zimna.
- Boisz się? - Usłyszał zachrypnięty głos przy swoim uchu na co się wzdrygnął zaskoczony. Przełknął ślinę i przytaknął poprawiając się na nieprzyjemnie wilgotnym piasku.
- Dlaczego nie śpisz? - Spytał cicho, co ledwo udało się usłyszeć przez dudniące w oddali grzmoty. Jungkook westchnął i naciągnął wyżej bluzę, która przez ruch Tae zsunęła się z ich ramion, po czym uśmiechnął się lekko czego chłopak nie mógł zauważyć. Oddychał niespokojnie, a gdy głośniej huknęło automatycznie i całkowicie nieświadomie przysuwał się bliżej starszego.
- Myślisz, że zasnąłbym kiedy centralnie nad nami szaleje burza, a tyłek mi tak marznie, że nawet go nie czuję? - Spytał retorycznie, a nastolatek wydutkał z siebie tylko ciche "nie".
Znowu grzmotnęło i błysnęło, a w oddali usłyszeć można było łamiące się gałęzie drzew. Brązowowłosy zagryzł wargę by tylko nie zacząć płakać. Bał się, że przy następnym mocniejszym podmuchu wiatru jakaś gałąź nie spadnie już na piasek, a na ich szałas, a wtedy to im stałaby się krzywda, czego naprawdę nie chciał doświadczyć.
Wydał z siebie zaskoczone "och" kiedy został pociągnięty do tyłu, a jego plecy spotkały się z twardym torsem Jungkooka. Od razu na jego twarz wstąpiło gorąco, które przerodziło się w dwa ogromne rumieńce na policzkach.
- C-co ty robisz? - Spytał kiedy poczuł jak umięśnione ramiona oplatają go w talii, a starszy chowa swoją twarz w jego szyję. Poczuł w swoim brzuchu stado motyli, które chciały rozerwać go od środka. Nawet na chwilę przestał zwracać uwagę na szalejącą wokół burzę - czyny starszego skutecznie odwróciły jego uwagę. - Jungkook..?
- Sam ostatnio mi mówiłeś, że jeśli jest ci źle to przytulas jest najlepszy... - Stwierdził mrucząc mu w szyję, a Tae mimowolnie uśmiechnął się szeroko.
Niepewnie położył swoje ręce na dłonie Jeona, które spoczywały na jego brzuchu, a kiedy zauważył, że brunet nie zamierza zaprotestować powoli złączył ich palce w delikatnym uścisku, który po chwili stał się pewniejszy kiedy dwudziestodwulatek złapał go mocniej za rękę.
- Dziękuję. - Powiedział cicho Taehyung wtulając się jeszcze bardziej w mężczyznę. W jego ramionach było mu bardzo wygodnie, ale co najważniejsze - czuł się niesamowicie bezpiecznie. Miał wrażenie, że ręce bruneta są jakaś magiczną tarczą, której nic nie pokona i w jego uścisku nigdy nic mu się nie stanie.
Czuł się jak nastolatka z crushem, na którego widok dorodnie się rumienił, a każdy fizyczny kontakt zostawiał na jego skórze długotrwały ślad, którego nie chciał się pozbywać. Było to niemądre, ponieważ znał tego chłopaka tylko od dwóch tygodni jednak nie czuł się tak przy nikim innym, kogo znał od najmłodszych lat. On w ramionach Jungkooka. Miał wrażenie, że było to poprawne - że tak właśnie ma być.
- Nie dziękuj mi Tae, a teraz idź spać. - Powiedział Jeon ziewając. - Burza zaraz minie. Nie martw się, tutaj jesteś bezpieczny. - przytulił go jeszcze mocniej, a Kim zamykając oczy uśmiechnął się szeroko pozwalając swojemu ciału się rozluźnić.
- Weź przestań chrzanić głupoty Kook, chciałeś go po prostu zmacać.
Słysząc na wpół śpiący głos Yoongiego oboje od razu otworzyli oczy. Kim - o ile się tak dało - pokrył się jeszcze większą czerwienią, a Jungkook tylko odchrząknął i poprawił uścisk.
- Po prostu chodźmy już spać.
~*~
To jest najkrótszy rozdział w historii Castaways ale chyba podoba mi się najbardziej xd
Mam nadzieję,że wynagrodziłam wam to, że w ostatnich dwóch rozdziałach było mało taekooków i, że się podoba, a następny już będzie zdecydowanie dłuższy :)
Ogólnie to uznałam a co mi tam i założyłam insta o wikóczkach, na którym będę dawała też swoje kolaże ;)
Nazwa to teakxxk także jak chcecie sobie zapisać jakiś edit to zapraszam xd
Przesyłam miłość i do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro