08 • dzień 9
°°°
Rozbitkowie na pewno nie spodziewali się tego, że kiedy Yoongi i Hoseok wrócą ze spaceru w rękach młodszego spoczywać będzie czyjeś nieprzytomne ciało.
Kiedy tylko mężczyźni pojawili się w zasięgu ich wzroku Jimin, który jako pierwszy zauważył, że coś jest nie tak ruszył biegiem w ich kierunku, czym zwrócił na siebie uwagę pozostałych. Rudzielec dobiegł do dwójki i od razu pomógł rozstrzęsionemu Jungowi w noszeniu niekontaktującej kobiety.
- Błagam pomóżcie jej. - Poprosił czarnowłosy kiedy w końcu podeszli do reszty.
W tamtym momencie chłopak nie wiedział co ma czuć. Czy radość spowodowaną tym, że dziewczyna nie poszła na dno ze statkiem, czy smutek przez to, że w żadnym stopniu nie kontaktuje, a jedyną oznaką na to, że żyje był jej słaby oddech. Kiedy ją rozpoznał, leżącą tak bezwładnie na kawałku statku poczuł w sobie mieszankę różnych emocji. Ulgę ale jednocześnie też ogromny stres.
- Co się stało? Kto to jest? - Zapytał Park otwierając drzwiczki (jeśli można tak było nazwać połączone ze sobą cienkie patyki) od szałasu czarnowłosego. Chłopak położył ją na piasku, a wokół nich zbiegli się pozostali, którzy w ogóle nie mieli pojęcia co się dzieje.
- To Soo, moja dziewczyna. - Oznajmił, a wszystkim opadły szczęki. Na pewno nie spodziewali się takiej wiadomości. Myśleli, że dziewczyna albo się uratowała albo nie żyła jednak nikt nie wyobrażał sobie nawet tego, że trafi na tą samą wyspę co oni.
- Dajcie mi na nią spojrzeć. - Poprosił Namjoon przepychając się do przodu. Hobi odsunął się od dziewczyny przygryzając prawie do krwi swoją dolną wargę, a Yoongi położył mu dłoń na ramieniu by w jakimś stopniu dodać mu otuchy. Łamało mu się serce kiedy widział go tak niepewnego i zestresowanego.
Nie po to przez ostatnie dni starał się poprawić samopoczucie chłopaka by ten teraz znowu się załamał przez to, że nie wiadomo co się stanie z jego dziewczyną.
- Czy ona nie żyje? - Spytał Taehyung, który wystraszony kurczowo trzymał się ramienia Jungkooka. Zaciskał palce na jego mięśniach przygryzając wargę, a brunet ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się odgrywającej się przed nim scenie.
- Żyje, sprawdzaliśmy jej puls. - Oznajmił Min, na co najmłodszy odetchnął z ulgą i zaczął obserwować poczynania Joona, który uklęknął na piasku ze skupioną miną.
- Jesteś lekarzem? - Spytała Yoonha kiedy mężczyna sprawdzał czy nieprzytomna ma jakieś obrażenia.
- Nie, ale Jin kiedyś siłą zaciągnął mnie na kurs pierwszej pomocy mówiąc, że przy moich destrukcyjnych zdolnościach się przyda. Był to cały cykl treningowy i trochę mi w głowie zostało. - Odpowiedział.
Powoli i w skupieniu oglądał nieprzytomną sprawdzając czy nigdzie nie krwawi i czy nie ma poważnych uszkodzeń ciała. Miał nadzieję, że nic takiego jednak nie będzie miało miejsca bo wtedy sytuacja nie byłaby za ciekawa. Nie mieli żadnych bandaży, a o wodzie utlenionej nie było nawet mowy, więc gdyby okazało się, że jest potrzebna to mieliby niemały problem.
Cała siódemka usiadła parę metrów dalej by mu przypadkiem nie przeszkadzać i cierpliwie czekali aż skończy. Obserwowali go z daleka, każdy pogrążony we własnych myślach do chwili gdy Kim wyszedł z szałasu i uśmiechnął się w stronę Hoseoka, który pomimo lekkiej opalenizny teraz był cały blady.
- Nic jej nie będzie. Jak widzicie poświęciłem trochę mojej nogawki bo miała ranę na łydce, ale oprócz tego wszystko wydaje się być w porządku. - Oznajmił, pokazując swoje spodnie, które były teraz paręnaście centymetrów krótsze, a wszystkim ogromny kamień spadł z serca.
- Dziękuję. - Powiedział z ulgą Jung i od razu poszedł do swojej dziewczyny by dotrzymać jej towarzystwa. Teraz kiedy ją odzyskał nie mógł sprawić, żeby sytuacja się powtórzyła i nic ich już nie rozdzieli. Już raz tego nie dopilnował i nie chciał przeżywać takiej sytuacji ponownie. Jego już i tak słaba psychika, ale także serce by tego nie wytrzymały.
- Powiem wam, że się tego nie spodziewałem. - Stwierdził Jungkook drapiąc się po karku, a reszta tylko mu przytaknęła.
- Chodźmy, nie ma sensu tutaj siedzieć. Hoseok się zajmie Soo. - Stwierdził Jin, a wszyscy się zgodnie z nim zgodzili.
Odeszli od szałasu gdzie znajdowała się para starając się przetworzyć nowe informacje, totalnie nie zwracając uwagi na Yoongiego, który zamiast pójść z nimi skręcił w dżunglę oddalając się od grupy.
~*~
- Ale się porobiło, prawda? - Spytał Taehyung dosiadając się do Jimina, który samotnie siedział w cieniu drzew.
Odkąd znaleźli Sooyoung minęło parę godzin i wszystko już się uspokoiło, a emocje opadły. Rudzielec w pewnym momencie - tak samo jak Yoongi - odłączył się od grupy i usiadł samotnie w oddali. Taehyungowi mimowolnie coś nie pasowało w jego zachowaniu, ponieważ Jimin zazwyczaj nie przesiadywał sam tylko spędzał czas z innymi, więc uznał, że do niego pójdzie i wybada sprawę. Nie chciał aby kolejna osoba się załamała.
- No, ale dobrze że dziewczyna żyje. - Odpowiedział Jimin, który skubał liścia palmy. Kiedy był poddenerwowany zawsze się czymś bawił, nie ważne czy był to długopis, kawałek materiału koszulki czy tak jak w tamtym momencie roślinka. Nastolatek usiadł obok niego na piasku i zmarszczył brwi kiedy zobaczył jaką markotną minę miał starszy.
- Czy coś się stało? Wyglądasz jakbyś się czymś martwił. - Zagadnął, a Park spojrzał na niego kątem oka. Westchnął cicho i wyrzucił za siebie oskubanego liścia od razu sięgając po kolejny.
- Martwię się wszystkim. - Odparł. - Najbardziej jednak o Yoonhę.
- Co z nią? - Zainteresował się dziewiętnastolatek, który także zaczął maltretować leżącego obok patyka. Jak widać przeszedł na niego nawyk starszego. Siedzieli chwilę na ciszy, a jedyny dźwięk jaki było słychać to szum fal i świergot egzotycznych ptaków, które mieszkały w dżungli. Jimin zastanawiał się nad swoimi przyszłymi słowami, a Taehyung nie naciskał tylko czekał aż starszy wszystko sobie poukłada.
Nie chciał wywierać na nim żadnej presji, ponieważ chciał mu jakoś pomóc, a nie niepotrzebnie stresować.
- To przeze mnie tu jest. - Mruknął w końcu rudzielec. - Ja zafundowałem nam rodzinne wakacje, a teraz tego cholernie żałuję.
- To nie twoja wina. - Stwierdził od razu Tae i uprzednio wyrzucając badyla, przytulił go. Park uśmiechnął się smutno pod nosem i odwzajemnił delikatnie uścisk chowając twarz w koszulę nastolatka.
- Wiesz... Może i moja siostra udaje twardą jednak ja słyszę jak każdej nocy płacze. Wiem, że jest jej ciężko, jak nam wszystkim, ale czuję się za nią odpowiedzialny. Nie wiem co bym zrobił gdyby coś się jej stało. - Powiedział, a jego oczy zaczęły się szklić. Taehyung tylko wzmocnił uścisk chcąc przekazać mu tym wsparcie, a on mocniej wtulił twarz w jego szyję.
- Jesteśmy tu już dziewięć dni, a najgorsze jest to, że nie wiadomo czy uratują nas za tydzień albo za rok. Czy w ogóle nas uratują... I świadomość, że to ja naraziłem ją na niebiezpieczeństwo zabija mnie od środka. - Stwierdził pociągające nosem, a młodszemu tak samo zachciało się płakać. Nie chciał widzieć go w takim smutnym stanie bo przez to i jemu psuł się humor.
Nie chciał też żeby jego hyung niepotrzebnie się przejmował. Najważniejsze teraz było to, że już wszyscy są bezpieczni. Westchnął cicho i pogładził go po włosach.
- Ale jesteście razem i to się liczy. - Zaczął po chwili ciszy Tae. - Przynajmniej teraz możecie się wspierać i dbać o siebie. Jiminie.. proszę cię nie dołuj się tak bo to nie jest twoja wina, a serce mi się kraja kiedy patrzę jak się załamujesz. - Powiedział brązowowłosy i wyplątał się z przytulasa, po czym złapał starszego za oba policzki ściskając je lekko, przez co ten wyglądał jak pulchna rybka. Wpatrywał się w oczy chłopaka z lekkim uśmiechem i kontynuował. - Poza tym macie też nas. Może i nie łączą nas więzy krwi ale jesteśmy teraz wszyscy jedną wielką rodziną. A Yoonha to najsilniejsza kobieta jaką znam i da sobie radę, a nawet jeśli nie, to ma najcudowniejszego brata na świecie, który zawsze jej pomoże, zgadza się? - Uśmiechnął się lekko patrząc w jego brązowe oczy.
- Mhm.. - Mruknął Jimin bo tylko na tyle pozwalały mu dłonie młodszego, które uparcie ściskały jego twarz.
- No i super. - Wyszczerzył się szeroko Kim. - I nie bój się obudzić mnie nawet o drugiej w nocy kiedy będziesz potrzebować rozmowy bo od tego tu jestem, żeby ci pomóc, dobrze? - Zapytał przechylając lekko głowę w bok, przez co jego lekko przydługie kosmyki zasłoniły mu oczy, co sprawiło, że wyglądał niesamowicie uroczo.
- Mhm...
- No to super. - Uśmiechnął się szeroko i znowu przytulił chłopaka, który z radością odwzajemnił uścisk. Rudzielec westchnął cicho kiedy Kim zaczął uspokajająco gładzić dłonią jego plecy. Podobało mu się to, a chłopak okazał się być dobrym, albo nawet najlepszym pocieszycielem, jakiego dotychczas spotkał.
Miał wrażenie, że Tae nie mówi tego wszystkiego od tak sobie żeby poprawić mu samopoczuciem tylko naprawdę mu na nim zależy i było mu po prostu miło. Chyba nigdy nie miał styczności z takim aniołem jakim był Taehyung. Nastolatek po mimo trudności opiekował się rozbitkami jak tylko potrafił i nawet jeśli był trochę nieporadny i często sprawiał kłopoty, to każdy niemiłosiernie doceniał jego starania. Przy okazji skradł też wszystkim ocalałym serca.
Gdy w końcu się od siebie oderowali na ich ustach błądziły uśmiechy, a Jimin czuł się o niebo lepiej.
- Dziękuję Taehyungie.
- Nie ma za co hyung. - Uśmiechnął się. - Wracamy? Trzeba coś zjeść bo jestem głodny. - Stwierdził i pomasował się po płaskim brzuchu, który jak na zawołanie głośno zaburczał.
Park zaśmiał się tylko, wstał i otrzepał się z piasku, który przylepił mu się do spodni. Wyciągnął rękę do młodszego pomagając mu podnieść się z ziemi, a po chwili ruszyli w stronę obozu. Starszy chłopak cały czad przypatrywał się dziewiętnastolatkowi z nieodgadnionym wyrazem twarzy, na co tamten po chwili uniósł brew pytająco.
- Coś nie tak?
- Nie, nic. Tylko dobrze, że cię tutaj mamy Tae. Nie wiem czy bez ciebie ktokolwiek by sobie poradził. - Powiedział. Kim uśmiechnał się szeroko, a na jego policzki wprosił się dorodny rumieniec.
Cieszył się, że może pomóc. Bo w końcu kiedy inni są szczęśliwi to on także.
~*~
- Tae naprawdę nie musisz tego robić jak nie chcesz. - Stwierdził Hoseok, a Kim się tylko uśmiechnął - Serio nie jest to dla ciebie problem?
- Oczywiście, że nie. Powinieneś spędzać czas z dziewczyną, poza tym dziwnie bym się czuł gdybym musiał z wami spać. - Zaśmiał się Tae, a czarnowłosy odetchnął z ulgą.
Na dworze się ściemniało, a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Przez obecność Sooyoung Taehyung musiał zmienić szałas bo uznał, że byłoby niezręcznie spać z zakochanymi pod jednym dachem.
Dlatego szukał teraz kogoś kto go przygarnie. Jin i Namjoon zaoferowali się do tego by najmłodszy spał z nimi jednak byłby w takiej samej sytuacji jak z Hoseokiem i Soo, więc od razu grzecznie podziękował.
To nie tak, że coś do nich miał, jednak nie chciał być piątym kołem u wozu i na pewno nie miał zamiaru patrzeć na umizgi zakochanych bo czuł się w tedy po prostu samotnie. A kiedy Jung zapewniał go, że jego dziewczyna i tak na razie jest nieprzytomna i nic takiego nie będzie miało miejsca to on i tak stwierdził, że czułby się niezręcznie.
Do wyboru został mu więc namiot rodzeństwa Park oraz ten Jungkooka i Yoongiego, a on od dobrych kilkunastu minut zastanawiał się, kogo poprosić o nocleg.
- Co się dzieje? - Usłyszał nagle głos za swoimi plecami. Obrócił się i ujrzał Jeona, który szedł w ich kierunku i automatycznie uśmiechnął się na jego widok, co starszy od razu odwzajemnił.
Po ich ostatniej szczerej rozmowie brunet starał się być jak najmilszy i spędzać z pozostałymi więcej czasu. Nadal był trochę zdystansowany jednak już coraz bardziej otwierał się przed innymi. Więcej rozmawiał też z Yoonhą czy Jiminem chociaż minął dopiero jeden dzień, jednak Tae uważał to i tak za duży postęp.
- Hej Jk. - Przywitał się Hobi. - Właśnie rozmawiamy z Taehyungiem gdzie ma spać bo teraz jest Soo i Tae czuje się z nami niekomfortowo. - Oznajmił, a brunet spojrzał na najmłodszego, który uśmiechnął się tylko delikatnie. Starszy włożył ręce do kieszeni jeansów i ogarnął wzrokiem plażę w poszukiwaniu Yoongiego, jednak kiedy nie zauważył nigdzie śladu mietowowłosego ponownie spojrzał na dziewiętnastolatka i uśmiechnął się lekko.
- Możesz spać ze mną.
Kim tylko przygryzł wargę aby powstrzymać ciągnący się na jego usta uśmiech. Mówiąc całkiem szczerze wizja leżenia w jednym namiocie z Jungkookiem wydawała się być całkiem... miła i nie chciał z niej rezygnować. A skoro czarnowłosy sam to zaproponował to chyba nie miał wyboru.
- Oczywiście jeśli chcesz. - Dodał od razu brunet kiedy nastolatek przez chwilę nie odpowiadał. Dopiero wtedy potrząsnął głową i uśmiechnął się szeroko.
- Chcę. - Odparł, a na usta starszego rozciągnęły się od ucha do ucha. Poprawił włosy i spojrzał na nadal uśmiechającego się chłopaka, który wyglądał w tamtym momencie tak uroczo, że nawet najsłodsze czekoladki świata nie były mu równe. Ucieszone oczy, brązowe kosmyki targane przez wieczorny wiatr i lekki rumieniec okalający jego lica. Po prostu czysty cukier.
- No to postanowione. Yoongi raczej nie będzie mieć nic przeciwko. Przynajmniej tak myślę. - Oznajmił, a Hoseok stwierdził, że już nie jest potrzebny i zostawi dwójkę samą uśmiechając się pod nosem.
Wcale nie planował takiego biegu wydarzeń od początku, wcale.
- Dziękuję. - Powiedział Tae, a Jungkook poczochrał go po włosach, przez co opadły mu na oczy. Zmarszczył nosek i odsunął się od Jeona z cichym "ej", a mężczyna zaśmiał się dźwięcznie.
- Nie ma sprawy. A teraz chodź. - Pociągnął go ze rękaw w stronę swojego szałasu, a Tae musiał kawałek pobiec by dorównać mu kromu. - Idziemy spać.
~*~
Help,
Nie chcę z tego ff zrobić tasiemca z milionem rozdziałów ale mi nie wychodzi xd poza tym mam wrażenie, że to jest mega nudne zwłaszcza ten rozdział ale idk.
W następnym już więcej vkooków :)
Przesyłam miłość <3 miłego dnia :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro