Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07 • dzień 9

°°°

Taehyung obudził się kiedy przez liściaste zadaszenie zaczęły padać pojedyńcze promienie słońca. Zamruczał cicho pod nosem i wytarł piąstkami zaspane powieki, które posklejały mu się podczas snu.

Hoseoka nie było obok niego, a  w oddali słyszał głosy pozostałych, więc doszedł do wniosku, że jako jedyny jeszcze nie wstał. Przeciągnął się rozprostowując kości i dopiero w tamtym momencie zwrócił uwagę na to, że nie śpi tak jak zwykle pod swoją flanelową koszulą, tylko pod dużą i niesamowicie ciepłą, bordową bluzą należącą do nikogo innego jak Jungkooka.

Jego policzki od razu pokrył dorodny rumieniec kiedy zrozumiał, że starszy musiał go tu przynieść i przykryć, ponieważ nie zarejestrował nawet momentu, w którym wczorajszego wieczora wrócił, a raczej tego, w którym zasnął. Zrobiło mu się ciepło na sercu kiedy pomyślał, że brunet rezygnując z własnego komfortu oddał mu swoją bluzę, a z drugiej poczuł się źle, ponieważ przez niego mężczyzna prawdopodobnie zmarzł w nocy.

Ich wczorajsza, a raczej dzisiejsza rozmowa sprostowała między nimi parę spraw, przez co nastolatek był od rana w dobrym humorze. Miał wrażenie, że zrobili ogromny krok w przód w ich relacji i naprawdę się z tego cieszył bo miał nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

Wstał z piasku i wyszedł spod zadaszenia widząc jak Yoongi i Hoseok rozmawiają w cieniu palm, a pozostała czwórka śmieje się obierając owoce ze skórek. Podszedł do nich z uśmiechem na twarzy i zajął miejsce obok Namjoona, któremu Jin wycierał coś z twarzy z niezadowoloną miną.

- Znowu się uświniłeś, w dodatku prawie zabiłeś. - Mruknął czyszcząc mu dłonią policzek. - Tosz to koniec świata z tobą, nawet na chwilę nie można zostawić cię samego. I jak ja mam ci wyprać tą koszulkę, co? - Stwierdził Kim, a pozostała czwórka zaśmiała się głośno z miny koreańczyka, który starał się jakoś udobruchać swojego chłopaka głaszcząc go po drugiej dłoni i mrucząc ciche "przepraszam Jinnie".

- Co się stało? - Zapytał Jimina siedzącego po jego prawej stronie, a rudzielec wręczył mu obraną mandarynkę, którą chłopak wdzięcznie przyjął. Był głodny jak wilk i zjadłby teraz dosłownie wszystko.

- Jin prosił Joona żeby przyniósł kokosy i gdy szedł to się wywrócił na piasku no i niestety wszystkie zgniótł kiedy się na nie przewrócił. I Jin się teraz wkurza bo pobrudził se koszulkę. - Wytłumaczył pokrótce sytuację, a Taehyung rozśmieszony zaczął chichotać pod nosem przeżuwając owoc.

Uwielbiał tą dwójkę. Tworzyli naprawdę uroczą parkę. Kochali się nawzajem i byli wobec siebie strasznie troskliwi, przez co najmłodszemu roztapiało się serce kiedy tylko na nich patrzył. W jakimś stopniu podziwiał ich relację bo pomimo przeciwieństw dopełniali się zupełnie.

Wszyscy w spokoju jedli skromne śniadanie, a Kim w końcu spojrzał na Jungkooka, który siedział dokładnie naprzeciw niego. Pomimo wczesnej pory - jak podejrzewał Tae nie było nawet jedenastej rano, to Jeon był już cały spocony, a biała koszulka z krótkim rękawem przyklejała się do dobrze zbudowanego torsu.

Prawdopodobnie znowu zmusili go do przynoszenia drewna czy owoców i nie mógł ukryć zachwytu spowodowanego wyglądem starszego, nawet jeśli bardzo się starał, a jego oczy świeciły kiedy skanował dokładnie jego sylwetkę.
Dwudziestodwulatek posłał mu miły uśmiech, który Kim od razu odwzajemnił i spuścił wzrok na mandarynkę w swoich rękach, aby w jakiś sposób ukryć swoją radość spowodowaną tym na pierwszy rzut oka nic nie znaczącym gestem.

- Wyspałeś się? - Usłyszał głos tego, który doprowadzil go do takiego stanu i przytaknął.

- Tak, dziękuję za bluzę. - Odparł spoglądając w końcu na swojego rozmówcę, który całą swoją uwagę skupiał na nim, zupełnie ignorując siedzącą obok Yoonhę, która nieudolnie próbowała jakoś go zagadać.

- Mam nadzieję, że było ci ciepło. - Stwierdził czarnowłosy, a Taehyung mimowolnie uśmiechnął się szerzej.

-Uhm.. było. - Mruknął trochę zmieszany bowiem ich wymianie zdań przysłuchiwała się pozostała czwórka z wielką uwagą. Seokjin nawet zaprzestał jedzenia i wpatrywał się w rozmawiająch z lekkim uśmiechem dokładnie analizując ich poczynania.

- Jungkook pomóż mi proszę z kokosami. Dzisiaj będzie ciepło, więc musimy mieć dużo picia, a sama nie dam rady ich przynieść. - Poprosiła Park łapiąc bruneta za ramię, przez co w końcu przestał wpatrywać się w dziewiętnastolatka.

- Co? - Mruknął. Prawdę powiedziawszy w tamtej chwili nie zwracał uwagi na dziewczynę i pozostałych, a na uroczego chłopca z buzią wypchaną mandarynkami, który wyglądał jak uroczy chomik. To były zdecydowanie lepsze widoki.

- Pomóż mi z kokosami. - Poprosiła raz jeszcze.

- Tak, tak. Już idę. - Stwierdził i wstał. Otrzepał się z piasku i posyłając brązowowłosemu ostatni uśmiech odszedł z siostrą Jimina, a Taehyung miał wrażenie, że przez noc trafił do innej rzeczywistości, z której nie chciał się teraz wydostać.

~*~

- I wtedy ta tego ten i bum! Wszystkie wpadły do wody...

- I co?

- I... umarły. - Oznajmił Yoongi patrząc poważnie na Hoseoka, który nagle wybuchł śmiechem i upadł na plecy tarzając się w piasku.

Wpatrywał się w niego z lekkim uśmiechem dumny z tego, że swoją wymyśloną opowiastką o naćpanych kaczkach doprowadził go do takiego stanu.

Może i nie był osobą zbyt otwartą, ani nie był idealny w kwestii charakteru czy zachowania jednak przez tę parę dni pomógł Jungowi jak nikt inny. I chłopak to niezmiernie doceniał. Min na zewnątrz był opanowany, oschły można było powiedzieć, ale w głębi przejmował się ich teraźniejszą sytuacją i naprawdę starał się umilić rozbitkom czas. Opowiadał pełno sucharów albo zachowywał się jak skończony idiota tylko dlatego aby odciągnąć myśli pozostałych od katastrofy.

Miał wielkie serce - i Hoseok o tym wiedział.

Przez te minione dni to właśnie miętowowłosy był osobą, która pomagała mu najbardziej. Doceniał starania Taehyunga, który wymyślał zabawy by zabić czas, prośby Jimina o jakąś pomoc by odciągnąć myśli od wypadku, jednak to rozmowy z Minem naprawiały go najbardziej.

- Boże Yoongi, gdzieś ty był przez całe moje życie? - Spytał kiedy już uspokoił swój napad śmiechu.

Usiadł prosto spoglądając na twarz towarzysza, która jak zwykle wyrażała stoicki spokój, jednak w jego obecności często była rozbawiona.

- No właśnie nie wiem. - Stwierdził mężczyzna spoglądając na niego. Siedzieli chwilę w ciszy, nie tej niezręcznej a komfortowej i podziwiali ocean, który dzisiejszego dnia falował wyjątkowo mocno.

- Masz ochotę na spacer? - Spytał po paru minutach Hoseok i nawet nie czekając na odpowiedź drugiego,wstał z miejsca i otrzepał się z piasku, który przez wcześn iejsze szaleństwa miał nawet we włosach.

- Nie chce mi się. - Wyjęczał Min i opadł na ziemię, na co czarnowłosy przewrócił oczami.

- Chce tylko o tym nie wiesz. - Stwierdził z uśmiechem i łapiąc go za ręce postawił do pionu. - A teraz chodź. - Nakazał i ruszyli w kierunku przeciwnym do obozowiska.

- Jeny Hoseok... Gdzie ty mnie znowu ciągniesz? - Wymamrotał kiedy czarnowłosy szedł przed siebie nie wiadomo gdzie.

- Jest taka fajna pogoda, więc wypadałoby pozwiedzać. Nie zapuszczaliśmy się nigdy tak daleko w tę stronę, więc możemy odkryć coś naprawdę ciekawego. - Powiedział z zapałem Jung i uśmiechnął się do chłopaka, który wlókł się trzy kroki za nim.

- Wiem gdzie jest siusialnia i mój namiot. To mi w zupełności wystarczy. - Stwierdził robiąc sobie daszek z dłoni bo słońce raziło niemiłosiernie.

Hobi zignorował jego słowa i zaczął rozglądać się po plaży. Z tej strony była węższa i trochę bardziej kamienista co utrudniało im chodzenie, a małe kamyki wbijały się im w stopy. Jednak oni nie poddawali się, ponieważ Jung miał ochotę pozwiedzać wyspę, a miętowowłosy chciał sprawić chłopakowi przyjemność, więc godził się nawet na to aby jego stopy przeżywały katusze.

Szli tak rozmawiając o nieważnych rzeczach, podziwiali drzewa i rośliny, których nie dane im było spotkać w Seulu, a kiedy przystanęli na chwilę by odpocząć i weszli do wody zobaczyli ławice kolorowych jak tęcza rybek i Hoseok żałował, że nie miał przy sobie niczego, czym mógłby je uwiecznić na zdjęciu.

Kiedy tak spacerowali bez celu Yoongi w końcu miał dość. Z reguły był dość leniwą osobą i szybko się męczył, więc tyle ruchu ile miał przez ostatnie parę godzin było dla niego zdecydowanie za dużo i nawet miła obecność Hoseoka nie mogła tego zmienić. Przystanął na chwilę i wytarł ręką mokre czoło, z którego skapywały już pierwsze kropelki potu. Obozowiska już dawno nie było widać, a fale były całkiem duże, przez co wiał coraz silniejszy chłodny wiatr targając im włosy.

- Hobi wracajmy już. - Poprosił, a czarnowłosy uśmiechnął się do niego.

- Wymiękasz Min? - Spytał, a ten przewrócił oczami. Uwielbiał młodszego jednak w tamtym momencie marzył o schowaniu się pod swój daszek i śnie.

- Tak, tak. A teraz wracajmy.

- Pójdziemy tylko zobaczyć tamte skałki i wracamy. Obiecuję.  - Stwierdził brunet i spowrotem ruszył przed siebie, a Yoongi mrucząc coś pod nosem poszedł za nim bo najzwyczajniej w świecie nie chciał wracać i zostawić chłopaka samego

Im przybliżali się do celu tym skały wydawały się być coraz dziwniejsze. Były gładkie i błyszczały na słońcu jakby ktoś je wcześniej dokładnie wyszlifował.

A jakie było ich zdziwienie kiedy skały tak naprawdę skałami nie były.

Był to kawałek statku, na pokładzie którego jeszcze parę dni wcześniej płynęli, a teraz leżał przy brzegu oblepiony glonami i innymi śmieciami z wody. Jednak przejęli się najbardziej kiedy między odłamami zobaczyli leżącą, nieprzytomną postać.

- Sooyoung?! - Wykrzyknął Hoseok podbiegając do nieprzytomnej dziewczyny, a Yoongi pogratulował sobie w duchu. Jak widać jednak odkryli coś ciekawego.

~*~

Kto sie tego spodziewał? Dzisiaj dużo Yoonseoków, i powiem Wam, że nowo odnaleziona troszeczkę namiesza w ich relacji :)

Chcę wam też podziękować bo wczoraj stuknęło mi 100 obserwujących i po prostu takie wow, nie spodziewałam się tego, ale bardzo się cieszę, że ktoś uznał, że zostanie ze mną "na dłużej" :)

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i tradycyjnie przesyłam dużo miłości <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro