2. Opowiem ci moja historię.
Dean zrozumiał, że to pytanie było najmniej trafionym jakie mógł zadać, gdy kobieta spoważniała i duszkiem dokończyła zawartość szklanki. Zamówiła kolejnego drinka. Gdzieś z tyłu jego głowy tworzył się jej obraz jako niestabilnej, młodej alkoholiczki z problemami. Spojrzała na niego tak, że poczuł wstyd, że w ogóle pytał. W jej głosie rozpoznał żal, ale nie miał pewności czy do niego, czy do sytuacji, którą właśnie zaczęła opisywać.
- Nie wiem. Nie mieszkam z nimi od 2 lat. Staram się żyć normalnie.
- Uciekasz od życia łowcy czy coś się stało?- Zapytał. Czuł, że może nie powinien ale właśnie wrócił z czyśćca nie miał wyczucia. Widział ile bólu sprawia jej wracanie do tego myślami, jednak nic nie mówił, nie zamierzał przepraszać, to by znaczyło że przyznaje się do winy.
-Jedno i drugie. Generalnie, jak byłam w szpitalu po potyczce z demonem dowiedziałam się, że mam grupę krwi ,, A'', kiedy to zarówno Jeff jak i Molly mieli grupę krwi ,,0". Zaczęłam szperać, żadnego aktu urodzenia, nic. Okazało się, że moja matka mnie nie chciała i zostawiała mnie pod ich drzwiami. Nie odzywam się do nich, bo okłamywali mnie przez 19 lat mojego życia. Wyjechałam, zaczęłam studia, wyjebali mnie z nich bo nie potrafiłam połączyć nauki z pracą. Wczoraj straciłam pracę i jestem sama. Nie chce nikogo mieć bo moich ostatnich 2 partnerów zostało zjedzonych. Dosłownie, jeden przez wampira a z drugiego dżin zrobił rodzynkę.-Mówiła, wprawiając mężczyznę w zakłopotanie. Wziął głęboki wdech, starając się nie zapytać już o nic co mogło by ją zaboleć. Nie spodziewał się jednak, że ona ma inne zamiary.- A co tam u ciebie ? Co u Sama? Ostatnio jak na niego wpadłam to twierdził, że nie żyjesz.- Mówiła, widząc jak mężczyzna nerwowo się uśmiecha. Podrapał się po karku i zamoczyła usta w Whisky. Czuł jak rozpiera go gniew i panika. Poczucie winy było nie do zniesienia, a ona obudziła wszystko to co sprawiało mi ból. Odpowiedział jednak.
- Bo tak jest. On tak myśli.
-Czy ty upozorowałeś własną śmierć ?
- Nie. Umarłem. Ostatni rok spędziłem w czyśćcu. Dwa tygodnie temu udało mi się wrócić, ale nie udało mi się jeszcze zebrać w sobie żeby mu powiedzieć.
-Jebani Winchesterowie, ile razy można umierać i wracać?-Zaśmiała się , wbijając rozbawione spojrzenie w mężczyznę który nawet nie zwracał na nią teraz uwagi. Poczuła irytację . Przez chwilę wpatrywała się w mężczyznę i w to z jaką powagą porusza szklanką, miejszając alkohol. Wiedziała, że musi zrobić coś co poprawi mu humor czy zmieni tor jego myśli. Ona zapominała często o tym co ją boli, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie wszyscy to potrafią. Nawet jeśli przeżyli już dosłownie wszystko.- Ile razy musisz jeszcze umrzeć, żebym doczekała się seksu z tobą ? - Zażartowała. To pytanie skutecznie zwróciło jego uwagę. Poczuł się zmieszany, jednak mimo to rozbawiło go to. Niepewnie uniósł lewy kącik ust do góry i zmarszczył brwi. Spojrzał na rozbawioną twarz kobiety, na jej pełne usta i uśmiech, który zaczarował by każdego. Pokręcił z niedowierzaniem głową i powiedział,
- To jest dla ciebie jak uzależnienie.
- Mówię serio.-Położyła dłoń na jego dłoni, a on spojrzał na nią niepewnie, czując jak rośnie w nim podniecenie. Tym bardziej gdy delikatnie rozchyliła usta, i zwilżyła dolną wargę językiem. Przysuwała się do niego coraz bliżej. Jej palce delikatnie gładziły skórę pomiędzy jego knykciami, a zmysłowy ton dotarł do jego uszu.- A ty chyba najlepiej o tym wiesz, że życie jest krótkie i nie przewidywalne.- Uśmiechnęła się, gdy widziała jak mężczyzna intensywnie myłśli i analizuje jej słowa. Prowadził wewnętrzną walkę sam ze sobą.-Kiedyś obiecałam sobie, że przelecę Deana Winchestera.- Mówiła powoli, głębokim tonem, gdy na ustach mężczyzny pojawiał się coraz większy uśmiech. Zaśmiał się pod nosem i zaczął nerwów ruszać nogą pod blatem, czując jak krew dopływa do jego męskości. Nie wiedział czy powinien dalej utrzymywać z nią kontakt wzrokowy, czy wręcz przeciwnie uciekać. Czuł jak zaczyna mu się robić na przemian gorąco i zimno, a ona doskonale wiedziała co z nim robią jej słowa.- Długo mam czekać, aż mnie stąd zabierzesz ? Czy zamierzasz mnie wziąć tu, na tym blacie przy tych wszystkich ludziach?- Wyszeptała do jego ucha, a on szybko wstał i dopił drinka. Spojrzał na kobietę, widziała w jego oczach pełne pożądanie. Wstała z uśmiechem pełnym triumfu, narzucając torebkę na ramię.
~~~
Dotarli do pokojowego hotelu, praktycznie obijając się o ściany. Alkohol uderzył im do głowy i z trudem mogli oderwać się od swoich ust, mało brakowało i zaczęli by się rozbierać już gdzieś pomiędzy schodami a holem. Oboje zachłannie chcieli poczuć jak najwięcej siebie. Obojgu brakowało ciepła drugiego człowieka. Gdy tylko Dean zamknął za nimi drzwi, przyparł ja do nich i mocno wpił się w jej usta. Z trudem mogła złapać choćby odrobinę powietrza, ponieważ nie pozostawiał jej na to przestrzeni. Mieszali ze sobą smak alkoholu i papierosów, ich języki toczyły że sobą walkę, której nikt nie mógł przegrać ani wygrać. Chwycił ją mocno za kark i przygryzł jej dolna wargę, gdy poczuł jej dłoń zaciskającą się na jego męskości. Przez materiał twardych dżinsów czuła jak bardzo jest twardy. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje, gdy ona przesuwała dłonią w górę i dół. Podrzucił ją do i oparł o drzwi. Objęła go nogami, gdy jego usta składały mokre pocałunki na delikatnej skórze na jej szyi i obojczykach. Jego prawa dłoń boleśnie zaciskała się na jej biodrze, a lewa wplątała się w jej gęste włosy. Zaniósł ja na łóżko i rzucił ją na nie, była dla niego lekka jak piórko. Odkąd widział ją ostatni raz, schudła parę kilogramów. Zawisł nad nią i zaczął podwijać materiał cieniutkiej bluzki. Jego ciepła dłoń wylądowała na drobnej piersi, którą zaczął ugniatać przez materiał stanika, przy uchu słyszał jak kobieta cicho jęczy i to budziło w nim ogień. Chciał tego więcej, czując jak temperatura w pomieszczeniu nieznośnie rośńie. Usiłowała ściągnąć z niego koszulkę gdy nagle oderwał się od jej spierzchniętych ust i wysapał.
- Kurwa nie mam gum.-Wstał, sprawiając tym samym, że kobieta poczuła nie przyjemny chłód spowodowany jego nieobecnością.- Daj mi moment.- Zapewnił i chwycił portfel ze stolika. Szybko wybiegł z pokoju zostawiając ją samą. Walczyła z tym by wytrzymać do jego powrotu i nie zasnąć, ale było to dla niej zbyt ciężkie. Była pijana i zmęczona psychicznie jak i fizycznie. Oczy same jej się zamykały. Liczyła na to, że może kiedy Dean wróci to ją obudzi i dokończą to zaczęli. Jednak tak nie było. Kiedy mężczyzna cały podniecony wbiegł do pokoju i ściągając buty oświadczył.- Udało się, kupi...kurwa mać serio ?- Zobaczył śpiącą dziewczynę i nie miał serca jej budzić. Wziął głęboki wdech i na moment zamknął oczy by nagromadzone w jego ciele ciśnienie odpuściło. Przykrył ją pościelą przyglądając się jej zmęczonej twarzy. Miał ochotę zetrzeć pokruszone drobinki tuszu spod jej oczu, ale nie miał zamiaru się przywiązywać. Czując pewny zawód poszedł do łazienki. Potrzebował prysznica. Ciepła woda omywała jego obolałe ciało. Żałował, że nie potrafi zmyć czarnej breji z jego umysłu by mógł odczuć ulgę. Wspomnienia z czyśćca nawiedzały go na każdym kroku, jeszcze bardziej niż te z piekła.
Oparł się dłońmi o ścianę i po prostu stał w bezruchu, pozwalając wodzie płynąć po jego ciele. Czuł się zmęczony, w głowie siedziało mu tylko to, że powinien powiedzieć Samowi o swoim powrocie.
~~~
Czuła rażące słońce na policzkach. Uchyliła delikatnie oczy i zasłoniła je dłonią, by powstrzymać promienie. Podparła się na łokciach, czując jak dudni jej w głowie. Rozejrzała się po pokoju, a na jej twarzy widniał grymas widocznego niezadowolenia. Kac dawał jej się we znaki. Dokuczał jej ból mięśni i głowy, czuła własny odór alkoholu, papierosów i potu. Dostrzegła Deana śpiącego tuż obok niej i zaczęło jej być głupio. Doskonale pamiętała wydarzenia z poprzedniego wieczora, a raczej brak takowych. Widziała, że mocno śpi, jego usta były delikatnie uchylone a klatka piersiowa unosiła się po woli i równie wolno opadała. Pomału zsunęła się z łóżka, chciała wyjść za nim się obudzi jednak gdy postawiła nogi na panelach poczuła, jak materac za nią się porusza.
- Dzień dobry alkoholiku.- Usłyszała zachrypnięty głos. Przeszły ją dreszcze. Czuła się bardzo niezręcznie, ale spojrzała w kierunku Winchestera i uśmiechnęła się delikatnie, gdy on zbierał się do tego by wstać.
- Hej. Przepraszam cię za wczoraj.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz.- Rzucił uśmiechając się z pewną irytacją. Wstał i podszedł do kuchennego blatu, by nalać sobie wody.- Idź się ogarnij, a ja załatwię nam śniadanie.
- Daj spokój, pójdę już.- Próbowała postawić na swoim, czując że zaraz zapadnie się pod ziemię, jednak wyraz twarzy mężczyzny wskazywał na jego gniew. Zacisnął usta w wąską linie i delikatnie je wydął. Uniósł brwi, sprawiając że na czole pojawiło się kilka zmarszczek. Nie mogła spojrzeć mu w oczy, które przeszywały ją na wylot. Czuła się zmieszana i winna, więc powiedziała do niego -Albo faktycznie pójdę się umyć. - Rzuciła, a on uśmiechnął się sztucznie. Cieszył się, że postawił na swoim. Gdy zniknęła w łazience poczuł ulgę. Włączył radio i z głośników wybrzmiało ,,Put your head on my shoulder"*. Uśmiechnął się delikatnie. Nie był to typ muzyki, w którym gustował, ale to nie przeszkodziło mu by nucić piosenkę gdy wstawiał wodę na kawę. Oparł się o blat odlatując myślami. Czuł potrzebę skontaktowania się z Samem, jednak znów pojawiła się okazja by odłożyć to w czasie. Teraz chciał pójść kupić tylko coś do zjedzenia. Gdy Renesmee opuściła łazienkę nie zastała w pokoju nikogo poza nią samą. Wykorzystała moment i wyszła na balkon by zapalić. Wyciągnęła z dżinsowej kurtki opakowanie i wzięła jednego papierosa. Drżącą dłonią umieściła go w suchych wargach. Odpaliła, zaciągając się dymem, który drażnił jej delikatne podniebienie. Zamknęła oczy wstrzymując na moment powietrze o powolnie je uwolniła. Czuła jak dopamina rozchodzi się po jej organizmie. W tym momencie Dean wrócił z siatką w dłoni. Spojrzał na nią z pewnym niezadowoleniem, jednak nie zamierzał komentować nieprzyjemnego zapachu który dostawał się do pokoju przez niedomknięte balkonowe drzwi. Wyszedł do niej na zewnątrz podając jej zakupioną bagietkę z kurczakiem i sałatą. Chwyciła ją nie pewnie i powiedziała.
-Dziękuje.
- Nie ma za co. Chcesz kawy ?
-Poproszę.-Uśmiechnęła się. Czuła się niepewnie widząc jego nie wyrażający nic wyraz twarzy. Wydawał się być pusty od środka. Gdy stał już w progu dzielącym pokój od balkonu postanowiła go zatrzymać.-Dean?
-Tak?-Odwrócił się do niej, widząc jak zaciąga się papierosem. Nabrała w płuca trochę świerzego powietrza i powiedziała w końcu.
-Serio mi głupio przez wczoraj.
-Widocznie tak miało być.
-Chyba mi nie powiesz, że wszechświat nie chce żebyśmy się bzykali?-Zaśmiała się, zgaszając peta o ramę balkonu. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, sam nie wierząc w to co mówi.
-Może najpierw musimy się lepiej poznać ?
~~
* Udostępniłam piosenkę na samej górze. Polecam posłuchać do czytania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro