Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☽ 34 ☾

Rodzinne zakupy to coś, co Gahyeon uwielbiała całym sercem. I to wcale nie dlatego, że jak coś jej się spodobało, wystarczyło, że poleciała z tym do Jungkooka, a ten od razu jej to kupował, wcale. Już od pół godziny chodzili między alejkami jednego z większych supermarketów w Busan. Było tu tak naprawdę wszystko, od jedzenia, przez ubrania, na akcesoriach multimedialnych kończąc. A rodzina Jeon-Kim nie byłaby sobą, gdyby nie musiała obejrzeć wszystkich regałów.

Chodzili po dziale dziecięcym, a Gahyeon dosłownie nie mogła się powstrzymać przed podbiegnięciem do każdego wieszaka, żeby pooglądać sukienki, lalki i torebki (oczywiście musiała już wpakować do wózka jednego z większych jednorożców, jakie udało jej się znaleźć, a żaden z rodziców nie kazał jej jakoś specjalnie go odłożyć. Wystarczyło, że popatrzyła na nich tymi swoimi szczenięcymi oczami, a była w stanie dostać wszystko. Jeon przyglądał jej się z daleka, nie chcąc odbierać jej wolności, ale i całkowicie zostawić bez opieki, a Taehyung wędrował między regałami, nie zaciekawiając się niczym szczególnym.

Do czasu aż natrafił na dział dla niemowląt.

–Zobacz, jakie ładne, Jungkookie. – zawołał młodszego, unosząc do góry wieszak z błękitnymi bodami, na których narysowany był dinozaur z napisem „głodny tyranozaur, proszę wrzucić jedzenie tutaj" i strzałką wskazującą na głowę. Drugi zaśmiał się cicho, kiedy już przeczytał to, co było na nich napisane i pokiwał głową.

– Faktycznie, urocze. Szkoda, że Gahyeon już podrosła. – Uśmiechnął się, zerkając na ich pociechę.

– Tak... – westchnął, odwieszając ubranko na wieszak, aby następnie wraz z wózkiem skierować się w stronę stojaków ze spinkami do włosów, gdzie stała ich córeczka.

^ * ^

Taehyung podśpiewywał cicho, chowając zakupione przez nich produkty do szafek. W wózku tego wszystkiego zdawało się być mniej, a teraz cały blat pełen był reklamówek. Nie oceniał już nawet, po co Jungkook kupił opakowanie oczu, które można było naklejać na owoce, wystarczyło jedno „bo są na promocji!", żeby więcej nie pytał.

Ryż już się gotował, a sos był prawie gotowy, także w momencie, kiedy odstawił ostatni jogurt do lodówki, mógł wołać swoją rodzinę na obiad.

Ci jednak nie byli w stanie zjawić się tak szybko, bo „winx przechodziły nową transformację" i musieli to koniecznie zobaczyć do końca. Po tylu latach Taehyung nauczył się rozumieć takie rzeczy.

– Ale jestem głodny, jedz szybko, Hyeonnie, bo nic ci nie zostawię – zaśmiał się Jungkook, kiedy wszyscy usiedli już do stołu, na co szatynka automatycznie zagarnęła miseczkę w swoją stronę i zaczęła wyjadać ryż w zawrotnym tempie.

– Nie tak szybko! Jedz wolno, bo się zadławisz. – Taehyung pogładził ją delikatnie po plecach, a ta spojrzała na niego z wyrzutem.

– To kogo ja mam się w końcu słuchać? – zapytała, wbijając pałeczki w ryż. Tak się właśnie kończy, kiedy w szkole uczą słuchać rodziców, a ci każą robić dwie przeciwne rzeczy.

Jungkook wyjął pałeczki z jej jedzenia, na nowo wciskając je w jej małe rączki.

– Słuchaj tatusia Tae, on ma zawsze rację.

I momentalnie jasnowłosy poczuł, jak jego policzki oblewają się czerwienią.

– Jedzmy już – wybełkotał, napełniając swoje usta warzywami.

Młodszy zaśmiał się na to, mając okropną ochotę wycałował teraz te rumieńce, ale zakodował w głowie, że zrobi to, kiedy mała pójdzie już spać. I może nawet nie tylko policzki?

– Smacznego – powiedział jeszcze z uśmiechem na ustach, zabierając się już do jedzenia.

– Dziękuję – odpowiedziała Gahyeon z pełnymi ustami.

– Dziękujemy – Taehyung odparł zaraz za nią, mimo wszystko również nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Nie, kiedy twarz jego narzeczonego także zdobił ten piękny wyraz.

Jedli w ciszy (a przynajmniej blondyn i Gahyeon, bo Jungkook co chwilę wydawał z siebie odgłosy, świadczące o tym, jak bardzo mu smakuje), kiedy nagle brunet wykrzyczał „omamusiucotojest", przez co Tae o mało nie zadławił się mięsem, nie spodziewając się tej nagłej reakcji.

– Dostałem niespodziankę! – dodał zaraz do tego, grzebiąc coś w swojej miseczce z ryżem, aż w końcu wydobył z niej małą, czerwoną fasolę. – Ale fajnie! Skąd ona się tu wzięła? – zapytał, w następnej sekundzie pożerając czerwoną kulkę, a Taehyung miał ochotę przybić sobie piątkę z czołem.

Jak można być takim niedomyślnym człowiekiem?

^ * ^

– Gahyeon zasnęła? – zapytał leżący w łóżku Jungkook, kiedy starszy wszedł do sypialni, zamykając za sobą drzwi. Zrzucił z siebie szlafrok i zawiesił go na krzesło, zostając w samej piżamie.

– Było ciężko, ale się udało – westchnął, siadając na krawędzi materaca. Zaraz poczuł obok siebie ciepło swojego ukochanego, który przytulił się do jego boku. Nie był w stanie martwić się czymkolwiek ani smucić, kiedy on był obok.

I dokładnie wtedy, w momencie, kiedy brunet ucałował jego policzek, pytając, czy ma ochotę na masaż, stwierdził, że dzisiaj nadszedł ten dzień.

Na jego ustach pojawił się nieco zdenerwowany uśmiech, kiedy odsuwał od siebie mężczyznę, sięgając po coś pod łóżko. Wyciągnął stamtąd niewielki pakunek, kładąc go na kolanach swojego narzeczonego i spojrzał na niego wyczekująco.

– Co to? – zapytał Jungkook, patrząc to na torebkę, to na buzię starszego. Nie spodziewał się żadnego prezentu od Taehyunga, nie wiedział też, z jakiej okazji miałby go dostać, dlatego lekko się zestresował. Zapomniał o jakiejś rocznicy?

– Otwórz, to zobaczysz – odpowiedział tajemniczo, a jego serce biło szybko jak podczas matury. Dawno nie stresował się tak, jak teraz.

Jungkook kiwnął głową, spuszczając wzrok na pakunek i powoli zaczął go rozpakowywać. Z zaciekawieniem patrzył na pudełeczko, które było w środku, ale jego zawartość nieco zbiła go z tropu.

– Dlaczego? – Wyciągnął z opakowania parę małych, błękitnych bucików i przyjrzał się im dokładnie, przez dłuższą chwilę analizując wszystko w swojej głowie. – Ale... Przecież Gahyeonnie nosi większy rozmiar. Nie zmieści się w nie.

Kolejny raz tego dnia Taehyung stracił siły do swojego mężczyzny. Musiał na moment przymknąć oczy i policzyć w głowie do dziesięciu.

– Bo to nie dla niej – powiedział cicho, mając nadzieję, że tą delikatną aluzją do Jungkooka dojdzie to, co od dłuższego czasu próbuje mu przekazać. Ale chyba jednak się przeliczył.

– To... Po co je kupiłeś?

Cała siła uleciała z blondyna dzięki temu jednemu zdaniu. Jeon był w ogóle niedomyślny, dlatego stwierdził, że nie ma już dłużej co bawić się w podchody. Raz kozie śmierć.

– Boże, Jungkook. – Wziął głęboki oddech, powtarzając sobie w głowie, że da radę. – Od tygodnia daję ci znaki, a ty nic. Odpowiadanie na „smacznego" formą mnogą, body w sklepie, nawet ta głupia fasolka w ryżu!

Przeniósł się do klęczek na materacu, siadając w ten sposób zaraz naprzeciw młodszego. Widział lekkie zagubienie w wyrazie jego twarzy, ale nie miał zamiaru przerywać, dopóki ten w końcu nie zrozumie.

Sięgnął po jego dłoń i chwycił ją w nadgarstku, następnie układając ją na samym środku swojego lekko wypukłego brzuszka.

A oczy Jungkooka momentalnie wyszły z orbit.

– Hyung, ty-

– Szósty tydzień. – Uśmiechnął się łagodnie, widząc, że jego próby zakończyły się powodzeniem. Miał nadzieję, że tym razem to wszystko skończy się znacznie lepiej niż poprzednim razem, a z Jungkookiem u boku był tego wręcz pewien. – I chyba nie muszę mówić, że ty jesteś ojcem, prawda?

Zaśmiał się cicho, jednak nie za długo, bo usta młodszego przywarły do tych jego, muskając je z ogromnym uczuciem i tęsknotą.

Taehyung od razu oddał pocałunek, układając dłonie na policzkach swojego narzeczonego. I momentalnie coś się zacisnęło w jego brzuchu, kiedy poczuł pod palcami coś mokrego.

Jungkook płakał naprawdę rzadko, ale nie potrafił powstrzymywać łez, kiedy jego marzenia właśnie się spełniły.

Przez resztę nocy narzeczeni tkwili w swoich ramionach, rozmawiając na wszelkie możliwe tematy. Od zgadywania, jakiej płci będzie ich mała fasolka, przez wymyślanie imion, na zwykłych wyznaniach miłości kończąc. Brunet nie mógł powstrzymywać się przed gładzeniem brzuszka starszego i przykładaniem do niego ucha, jakby miał zaraz usłyszeć „hej, tato, to ja!", a także przed składaniem na nim miliona pocałunków.

Jeśli tak mają wyglądać następne trzydzieści cztery tygodnie, Taehyung nie chce zamieniać ich na nic innego. Już zdążył pokochać ich wspólne życie, a to dopiero początek.

Bo karuzela dopiero się rozkręca.

the end

A/n: Zakończenie miałam napisane w notatniku od samego początku, także naprawdę bardzo się cieszę, że wszystko potoczyło się tak, jak miało się potoczyć. Tym razem to nie żarcik kosmonaucik, misie, mam nadzieję, że mnie za to nie zjecie

Czuję się, jakbym zamykała pewien rozdział w moim życiu i, o ironio, tak właśnie jest. Carousel było naprawdę bardzo spontaniczną decyzją, a ma aż 34 rozdziały. Z niektórych jestem bardziej zadowolona, z innych mniej, ale tak czy siak, będzie mi tego ogromnie brakowało. 

Ale coś się kończy, a coś innego zaczyna! 

Dlatego już dzisiaj chciałam was zaprosić na profil bunkorodos u której w ten poniedziałek pojawi się nasza wspólna praca, której tematyka pozostanie na ten moment sekretem

A również w najbliższym czasie pojawi się, tym razem na moim profilu, historyczne opowiadanie pisane wraz z nervousara

Poza tym mam w zamiarze ukończyć gravity i po zakończeniu play me rozpocząć iris, więc wielkie plany małego człowieka czas zacząć!

Moją notkę pragnę zakończyć tym, że po mini konkursiku rocznicowym obiecałam coś jednorożcowego dla xArashix i może nie ma ich tutaj za dużo, ale mam nadzieję, że fakt, że są w ostatnim rozdziale, trochę to wynagrodzi):

Jeszcze trochę i moja notka będzie dłuższa niż sam rozdział, dlatego zbieram się za kończenie

Jeszcze raz dziękuję wam wszystkim z całego serca za bycie przy mnie i wspieranie w tym, co robię

Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro