☽ 3 ☾
Taehyung przez następne dni pluł sobie w brodę, że zepsuł im tak cudowny wieczór. To miał być ich dzień, a skończył się w niezbyt przyjemnym, zapewne dla obu, miejscu przy akompaniamencie bardzo ciekawych zapachów z pudełkiem tabletek węglowych i dwulitrową butelką wody mineralnej. Dla starszego było to najgorszym z możliwych upokorzeń i niejednokrotnie prosił Jungkooka, żeby nie niego nie patrzył, a najlepiej poszedł do siebie. Przepraszał go co kilkanaście minut, a tamten cały czas powtarzał to samo.
"Nie przepraszaj, głupku"
"Przecież jesteś moim chłopakiem, o którego muszę się troszczyć"
"Chcę sam dopilnować, że będziesz czuł się lepiej, skarbie"
I może faktycznie była to zasługa obecności Jeona, a może po prostu tabletki przyniosły w końcu efekt, ale na następny dzień Taehyung czuł się znacznie lepiej. A przynajmniej starał się to udawać, bo mdłości towarzyszyły mu każdego następnego poranka, tylko w ciągu tych kilku tygodni zdążył przyzwyczaić się do tego nieprzyjemnego uczucia i tłumić w sobie odruchy wymiotne, kiedy przebywał w towarzystwie szatyna. Nie chciał martwić go kolejne raz.
W końcu nadszedł dzień urodzin Kima. Który oczywiście sam o tym nie pamiętał. I sam Jungkook nie miałby o nich pojęcia, gdyby nie to, że dwa tygodnie przed świętami chciał trochę postalkować swojego chłopaka na jednym z portali społecznościowych, a jego oczom ukazała się data jego urodzin. Może i nie miał zbyt dużo czasu na zorganizowanie niczego wymyślnego, ale praktycznie od razu w jego głowie zrobił się plan na może niezapomniane spędzenie tego dnia.
A raczej dnia późniejszego, bo dopiero w sylwestra mieli się spotkać. Niestety Jeon nie był w stanie przełożyć kolacji z jednym z najlepszych seulskich lekarzy, do którego kliniki będzie składał papiery za dwa lata. Może faktycznie jeszcze za wcześnie na myślenie o takich rzeczach, jednak jako jeden z najlepszych studentów na roku musiał się już zapoznawać z przyszłymi pracodawcami.
I w końcu nadszedł wyczekiwany dzień. Od rana chodził jak poparzony po mieszkaniu, wydzwaniając do kolejnych firm, aby upewniać się, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
A jakie było zdziwienie Taehyunga, kiedy o godzinie dziesiątej rano dzwonek do drzwi zwlókł go z łóżka, a kiedy w różowym szlafroku otwierał drzwi, przed jego oczami wyrósł wielki kosz kwiatów. Zaskoczony odebrał je z rąk kuriera, a kiedy już zamknął za nim drzwi, znalazł małą karteczkę między płatkami róż.
"Spóźnione wszystkiego najlepszego, kwiatuszku. Ubierz się ładnie, będę po ciebie o dwudziestej."
Nie był w stanie określić, jak bardzo szczęśliwy był. Jeon naprawdę sprawiał, że czuł się jak zakochana nastolatka.
Miał już tylko nadzieję, że znowu nie zepsuje im tak ważnego wspomnienia.
❅ ❅❅
Jeon zdecydowanie nie należał do osób gołosłownych. A przynajmniej w pewnej części, bo punkt ósma wieczorem pod mieszkaniem Taehyunga faktycznie czekał samochód, tyle że chłopaka w nim nie było. Kierowca ubrany w czarny frak otworzył drzwi limuzyny zaskoczonego blondyna, który już zastanawiał się, ile Jungkook musiał wydać na to wszystko (bo wcale nie wiedział, że wujek Jungkooka wynajmuje limuzyny i w ramach przysługi użyczył mu jej za darmo, a w rolę szofera wcielił się jeden z jego kuzynów).
Całą drogę zaciskał nerwowo palce na nieco uciskającej go w brzuchu, białek koszuli (chyba faktycznie trochę mu się przytyło, bo zaledwie dwa miesiące temu była idealna) ukrytej pod grubym płaszczem. Jednocześnie nie mógł się doczekać tego, co przygotował szatyn, ale i też bał się swojego organizmu. Jak znowu wymyśli mu taką niespodziankę w najmniej odpowiednim momencie, chyba zapadnie się pod ziemię z zażenowania.
O ile da się zapaść jeszcze bardziej.
Nagle po kilkunastu minutach nieustannej drogi limuzyna zatrzymała się na parkinu obok jakiegoś budynku, którego Taehyung w ogóle nie rozpoznawał. Poczuł się nieco zagubiony, a jego serce wybijało jeszcze szybszy rytm niż zazwyczaj. Nawet nie zauważył, kiedy szofer wysiadł z samochodu. Zorientował się dopiero wtedy, kiedy jego drzwi zostały otworzone, a on zmuszony do wyjścia. Dookoła było już całkowicie ciemno i zimno, dlatego cieszył się, że w ostatniej chwili zabrał jeszcze swój gruby szalik. Okej, nie swój, ale nie bawmy się w szczegóły.
Mężczyzna, który dowiózł go na miejsce, pokierował go teraz do budynku, pod którym się znajdowali. Zgodnie z instrukcjami wszedł przez wielkie, szklane drzwi i znalazł się w lekko przyciemnionym korytarzyku. Delikatnie pchnął kolejne, tym razem drewniane drzwi i dosłownie zaparło mu dech w piersiach.
Ciche dźwięki harfy rozbrzmiały w obszernym pomieszczeniu, na którego środku stał jedynie jeden stolik. Obok którego czekał on.
Taehyung wmurowało w posadzkę, dlatego to Jeon postanowił podejść do niego i ukłonić się, po czym złożyć delikatny pocałunek na chłodnej dłoni blondyna.
- Mam nadzieję, że kwiaty ci się spodobały. Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego, Taehyungie i przepraszam, że nie mogłem być przy tobie wczoraj. - Skruszony uśmiech pojawił się na jego ustach, a Kim był naprawdę bliski płaczu. A ludzie mówią, że na świecie nie ma ideałów. - Pozwól, że zdejmę - niczym prawdziwy dżentelmen pomógł starszemu w zdjęciu długiego płaszcza i powiesił go na wieszaku zaraz przy wejściu. Po tym ponownie chwycił za jego drżącą dłoń i zaczął prowadzić go do ich stolika.
- T-to... - Taehyung w końcu zebrał się na jakiekolwiek słowa, ale wyszedł mu z tego jeden wielki bełkot. - Nawet nie wiem... Nie wiem, co mam ci powiedzieć - wyszeptał, w zdumieniu błądząc spojrzeniem po pustej sali. Marmurowe wykończenia, krwisto czerwone kolory ścian, złocenia przy suficie, wszystko było jednocześnie tak eleganckie i na pewno cholernie drogie, ale miało też w sobie coś, co sprawiało, że czuł się tutaj dziwnie swobodnie.
Ach, no tak, w końcu Jungkook siedział naprzeciwko.
I już nawet nie chciał myśleć, ile musiał wydać na to wszystko.
Ich spojrzenia spotkały się nad zastawionym bogato stołem. Zdawało się, jakby w ogóle nie były potrzebne słowa. Potrafili doskonale przekazać uczucia i bez nich. Wdzięczność, troskę, czułość i wszystko inne, czym chcieli dzielić się ze swoją drugą połówką.
I praktycznie dopiero teraz Kim przyjrzał się, w co ubrany był młodszy. Błękitna koszula idealnie pasowała do jego karmelowej karnacji, a w czarnej marynarce wyglądał nie tylko elegancko, ale i strasznie seksownie. Nie tylko kobiety miały słabość do mężczyzn w garniturach, jak widać.
Jungkook sięgnął po swój kieliszek z niskoprocentowym, czerwonym winem (oczywiście słodkim, Taehyung nie przepadał za wytrawnym), na co drugi jak na zawołanie zrobił to samo.
- Pozwól, że wzniosę toast, hyung. - Jeon uśmiechnął się pod nosem. - Co prawda nie potrafię wznosić toastów, ale chciałem podziękować ci za to, że pojawiłeś się w moim życiu. Bez ciebie wszystko byłoby smutne i szare, bo twój uśmiech jest tęczą, która nadaje mojemu życiu kolory. Za ciebie, hyung. Za mojego najwspanialszego chłopaka. - Uniósł do góry kieliczek, a blondyn w tym momencie już nie potrafił powstrzymać łez. Był naprawdę miękki, jeśli chodzi o wszystko, co romantyczne. Dlatego zawsze, kiedy oglądał kolejny raz "Pamiętnik", musiał mieć przy sobie paczkę chusteczek.
Razem z Jeonem wziął kilka łyków wina, jednak przy ostatnim poczuł w ustach coś dziwnego. Zimnego, okrągłego i zdecydowanie nieprzypominającego napoju. Marszcząc brwi powoli wyciągnął tajemnicze coś ze swoich ust i dosłownie dostał gęsiej skórki.
- Spokojnie, nie uciekaj mi! Wiem, że jeszcze za wcześnie na oświadczyny... Dlatego to nie oświadczyny, ale coś w stylu... Pierścionka dla par? - Jungkook podrapał się nerwowo po karku, widząc na sobie zaskoczone spojrzenie blondyna i szybko pokazał mu także swoją dłoń, na której również widniał podobny pierścionek. Z tą różnicą, że na tym Taehyunga było napisane "JK", a na tej młodszego "TH".
- Jungkook... - wyszeptał cicho, od razu nakładając biżuterię na serdeczny palec jednej z dłoni i z radością wypisaną na twarzy stwierdził, że pasuje idealnie.
- W końcu wszyscy muszą wiedzieć, że należysz tylko do mnie, prawda?
Prawda.
A/n: Zamówiłyśmy pizzę do szkoły na dzień chłopaka. Najlepszy pomysł ever
I dziękujędziękujędziękuję z całego serduszka @bunkorodos za wspomninie o tym czymś na taekook snapie, przesyłam serduszka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro