Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☽ 3 ☾

Taehyung przez następne dni pluł sobie w brodę, że zepsuł im tak cudowny wieczór. To miał być ich dzień, a skończył się w niezbyt przyjemnym, zapewne dla obu, miejscu przy akompaniamencie bardzo ciekawych zapachów z pudełkiem tabletek węglowych i dwulitrową butelką wody mineralnej. Dla starszego było to najgorszym z możliwych upokorzeń i niejednokrotnie prosił Jungkooka, żeby nie niego nie patrzył, a najlepiej poszedł do siebie. Przepraszał go co kilkanaście minut, a tamten cały czas powtarzał to samo.

"Nie przepraszaj, głupku"

"Przecież jesteś moim chłopakiem, o którego muszę się troszczyć"

"Chcę sam dopilnować, że będziesz czuł się lepiej, skarbie"

I może faktycznie była to zasługa obecności Jeona, a może po prostu tabletki przyniosły w końcu efekt, ale na następny dzień Taehyung czuł się znacznie lepiej. A przynajmniej starał się to udawać, bo mdłości towarzyszyły mu każdego następnego poranka, tylko w ciągu tych kilku tygodni zdążył przyzwyczaić się do tego nieprzyjemnego uczucia i tłumić w sobie odruchy wymiotne, kiedy przebywał w towarzystwie szatyna. Nie chciał martwić go kolejne raz.

W końcu nadszedł dzień urodzin Kima. Który oczywiście sam o tym nie pamiętał. I sam Jungkook nie miałby o nich pojęcia, gdyby nie to, że dwa tygodnie przed świętami chciał trochę postalkować swojego chłopaka na jednym z portali społecznościowych, a jego oczom ukazała się data jego urodzin. Może i nie miał zbyt dużo czasu na zorganizowanie niczego wymyślnego, ale praktycznie od razu w jego głowie zrobił się plan na może niezapomniane spędzenie tego dnia.

A raczej dnia późniejszego, bo dopiero w sylwestra mieli się spotkać. Niestety Jeon nie był w stanie przełożyć kolacji z jednym z najlepszych seulskich lekarzy, do którego kliniki będzie składał papiery za dwa lata. Może faktycznie jeszcze za wcześnie na myślenie o takich rzeczach, jednak jako jeden z najlepszych studentów na roku musiał się już zapoznawać z przyszłymi pracodawcami.

I w końcu nadszedł wyczekiwany dzień. Od rana chodził jak poparzony po mieszkaniu, wydzwaniając do kolejnych firm, aby upewniać się, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

A jakie było zdziwienie Taehyunga, kiedy o godzinie dziesiątej rano dzwonek do drzwi zwlókł go z łóżka, a kiedy w różowym szlafroku otwierał drzwi, przed jego oczami wyrósł wielki kosz kwiatów. Zaskoczony odebrał je z rąk kuriera, a kiedy już zamknął za nim drzwi, znalazł małą karteczkę między płatkami róż.

"Spóźnione wszystkiego najlepszego, kwiatuszku. Ubierz się ładnie, będę po ciebie o dwudziestej."

Nie był w stanie określić, jak bardzo szczęśliwy był. Jeon naprawdę sprawiał, że czuł się jak zakochana nastolatka.

Miał już tylko nadzieję, że znowu nie zepsuje im tak ważnego wspomnienia.

❅ ❅❅

Jeon zdecydowanie nie należał do osób gołosłownych. A przynajmniej w pewnej części, bo punkt ósma wieczorem pod mieszkaniem Taehyunga faktycznie czekał samochód, tyle że chłopaka w nim nie było. Kierowca ubrany w czarny frak otworzył drzwi limuzyny zaskoczonego blondyna, który już zastanawiał się, ile Jungkook musiał wydać na to wszystko (bo wcale nie wiedział, że wujek Jungkooka wynajmuje limuzyny i w ramach przysługi użyczył mu jej za darmo, a w rolę szofera wcielił się jeden z jego kuzynów).

Całą drogę zaciskał nerwowo palce na nieco uciskającej go w brzuchu, białek koszuli (chyba faktycznie trochę mu się przytyło, bo zaledwie dwa miesiące temu była idealna) ukrytej pod grubym płaszczem. Jednocześnie nie mógł się doczekać tego, co przygotował szatyn, ale i też bał się swojego organizmu. Jak znowu wymyśli mu taką niespodziankę w najmniej odpowiednim momencie, chyba zapadnie się pod ziemię z zażenowania.

O ile da się zapaść jeszcze bardziej.

Nagle po kilkunastu minutach nieustannej drogi limuzyna zatrzymała się na parkinu obok jakiegoś budynku, którego Taehyung w ogóle nie rozpoznawał. Poczuł się nieco zagubiony, a jego serce wybijało jeszcze szybszy rytm niż zazwyczaj. Nawet nie zauważył, kiedy szofer wysiadł z samochodu. Zorientował się dopiero wtedy, kiedy jego drzwi zostały otworzone, a on zmuszony do wyjścia. Dookoła było już całkowicie ciemno i zimno, dlatego cieszył się, że w ostatniej chwili zabrał jeszcze swój gruby szalik. Okej, nie swój, ale nie bawmy się w szczegóły.

Mężczyzna, który dowiózł go na miejsce, pokierował go teraz do budynku, pod którym się znajdowali. Zgodnie z instrukcjami wszedł przez wielkie, szklane drzwi i znalazł się w lekko przyciemnionym korytarzyku. Delikatnie pchnął kolejne, tym razem drewniane drzwi i dosłownie zaparło mu dech w piersiach.

Ciche dźwięki harfy rozbrzmiały w obszernym pomieszczeniu, na którego środku stał jedynie jeden stolik. Obok którego czekał on.

Taehyung wmurowało w posadzkę, dlatego to Jeon postanowił podejść do niego i ukłonić się, po czym złożyć delikatny pocałunek na chłodnej dłoni blondyna.

- Mam nadzieję, że kwiaty ci się spodobały. Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego, Taehyungie i przepraszam, że nie mogłem być przy tobie wczoraj. - Skruszony uśmiech pojawił się na jego ustach, a Kim był naprawdę bliski płaczu. A ludzie mówią, że na świecie nie ma ideałów. - Pozwól, że zdejmę - niczym prawdziwy dżentelmen pomógł starszemu w zdjęciu długiego płaszcza i powiesił go na wieszaku zaraz przy wejściu. Po tym ponownie chwycił za jego drżącą dłoń i zaczął prowadzić go do ich stolika.

- T-to... - Taehyung w końcu zebrał się na jakiekolwiek słowa, ale wyszedł mu z tego jeden wielki bełkot. - Nawet nie wiem... Nie wiem, co mam ci powiedzieć - wyszeptał, w zdumieniu błądząc spojrzeniem po pustej sali. Marmurowe wykończenia, krwisto czerwone kolory ścian, złocenia przy suficie, wszystko było jednocześnie tak eleganckie i na pewno cholernie drogie, ale miało też w sobie coś, co sprawiało, że czuł się tutaj dziwnie swobodnie.

Ach, no tak, w końcu Jungkook siedział naprzeciwko.

I już nawet nie chciał myśleć, ile musiał wydać na to wszystko.

Ich spojrzenia spotkały się nad zastawionym bogato stołem. Zdawało się, jakby w ogóle nie były potrzebne słowa. Potrafili doskonale przekazać uczucia i bez nich. Wdzięczność, troskę, czułość i wszystko inne, czym chcieli dzielić się ze swoją drugą połówką.

I praktycznie dopiero teraz Kim przyjrzał się, w co ubrany był młodszy. Błękitna koszula idealnie pasowała do jego karmelowej karnacji, a w czarnej marynarce wyglądał nie tylko elegancko, ale i strasznie seksownie. Nie tylko kobiety miały słabość do mężczyzn w garniturach, jak widać.

Jungkook sięgnął po swój kieliszek z niskoprocentowym, czerwonym winem (oczywiście słodkim, Taehyung nie przepadał za wytrawnym), na co drugi jak na zawołanie zrobił to samo.

- Pozwól, że wzniosę toast, hyung. - Jeon uśmiechnął się pod nosem. - Co prawda nie potrafię wznosić toastów, ale chciałem podziękować ci za to, że pojawiłeś się w moim życiu. Bez ciebie wszystko byłoby smutne i szare, bo twój uśmiech jest tęczą, która nadaje mojemu życiu kolory. Za ciebie, hyung. Za mojego najwspanialszego chłopaka. - Uniósł do góry kieliczek, a blondyn w tym momencie już nie potrafił powstrzymać łez. Był naprawdę miękki, jeśli chodzi o wszystko, co romantyczne. Dlatego zawsze, kiedy oglądał kolejny raz "Pamiętnik", musiał mieć przy sobie paczkę chusteczek.

Razem z Jeonem wziął kilka łyków wina, jednak przy ostatnim poczuł w ustach coś dziwnego. Zimnego, okrągłego i zdecydowanie nieprzypominającego napoju. Marszcząc brwi powoli wyciągnął tajemnicze coś ze swoich ust i dosłownie dostał gęsiej skórki.

- Spokojnie, nie uciekaj mi! Wiem, że jeszcze za wcześnie na oświadczyny... Dlatego to nie oświadczyny, ale coś w stylu... Pierścionka dla par? - Jungkook podrapał się nerwowo po karku, widząc na sobie zaskoczone spojrzenie blondyna i szybko pokazał mu także swoją dłoń, na której również widniał podobny pierścionek. Z tą różnicą, że na tym Taehyunga było napisane "JK", a na tej młodszego "TH".

- Jungkook... - wyszeptał cicho, od razu nakładając biżuterię na serdeczny palec jednej z dłoni i z radością wypisaną na twarzy stwierdził, że pasuje idealnie.

- W końcu wszyscy muszą wiedzieć, że należysz tylko do mnie, prawda?

Prawda.

A/n: Zamówiłyśmy pizzę do szkoły na dzień chłopaka. Najlepszy pomysł ever

I dziękujędziękujędziękuję z całego serduszka @bunkorodos za wspomninie o tym czymś na taekook snapie, przesyłam serduszka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro