Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☽ 29 ☾

- Może... Umyjemy się razem?

Jego głos drżał, kiedy wpatrywał się w lustro, widząc w nim odbicie Jungkooka. - Wiesz, żeby nie marnować wody...

Była to tak słaba wymówka, że Kim sam by sobie nie uwierzył. Ta jedna myśl latała po jego głowie odkąd wrócili do chatki i nie mógłby spojrzeć w swoje odbicie, gdyby teraz stchórzył.

Niepewność zawładnęła nim całym, jednak zaraz zaczęła ustępować miejsca nowemu, nieznanemu uczuciu, kiedy brunet, po zamknięciu drzwi, ponownie zbliżył się do niego, stając zaraz za jego plecami.

- Jesteś pewien, hyung? - zapytał cicho, będąc teraz kłębkiem najróżniejszych emocji. Jeszcze pięć lat temu taka kąpiel nie byłaby dla nich niczym szczególnym, jednak teraz... Wszystko było inaczej.

Do tej pory Kim pozwalał mu jedynie na pocałunki, przytulenia i inne czułe gesty, a Jeon nie miał zamiaru nalegać na nic więcej. Teraz bardziej niż fizyczna przyjemność liczyło się dla niego dobro i komfort Taehyunga, a skoro widział, że ten spinał się za każdym razem, kiedy chciał posunąć się o mały kroczek dalej, nie napierał na niego. Dlatego właśnie ta propozycja wywołała w nim takie zdumienie.

Starszy tylko pokiwał głową, wpatrując się w ich odbicie. Jungkook był minimalnie wyższy od niego, jednak kiedy znajdował się w jego objęciach, czuł się okropnie mały. Mógł się roztapiać w jego ramionach.

Młodszy jeszcze przez moment patrzył w odbicie oczu mężczyzny, dalej obawiając się, że posunie się za daleko i zbyt gwałtownymi ruchami zrazi go do siebie. Dlatego wszystko robił powoli.

Umieścił dłonie na jego talii, powoli sunąc nimi po jego torsie. Błękitny sweterek Taehyunga podwijał się co chwilę przez ten gest, wywołując coraz mocniejsze zaciskanie się supła w jego żołądku. Dawno nie stresował się tak jak teraz, ale nie było to spowodowane bliskością Jeona, jej pragnął bardziej niż czegokolwiek innego. Bał się jego reakcji.

Przez te kilka lat, mimo dbania o siebie, Taehyung nie był w stanie powrócić do formy sprzed ciąży, a blizna na środku brzucha, mimo stosowania licznych środków mających ją usunąć, dalej była widoczna bardziej niż by tego chciał.

Bał się, że nie będzie już dla niego atrakcyjny.

- Spokojnie, hyung. - Usłyszał zaraz obok swojego ucha, przez co dopiero zdał sobie sprawę, że z nerwów zacisnął powieki. Jego wzrok ponownie zawiesił się na ich odbiciu, jednak tym razem nie na twarzach, a odrobinę niżej. Dłonie młodszego tak gładko sunęły po jego torsie, jego dotyk działał kojąco na wszelkie rany. - Uwierz, że ja stresuję się bardziej od ciebie.

Cichy śmiech bruneta spowodował, że i on się uśmiechnął. W głowie jak mantrę powtarzał sobie, że przy Jungkooku nic mu nie grozi, że może mu zaufać, że go nie zrani. Właśnie dzięki temu przełamał się, odwracając przodem do mężczyzny i po delikatnym ucałowaniu jego ust uniósł ręce do góry, niemo prosząc o zdjęcie z niego miękkiego materiału.

Jungkook posyłał mu uspokajający uśmiech, starając się nie zwracać uwagi na swoje szybko bijące serce.

Umieścił dłonie na krawędzi swetra, aby w końcu zacząć powoli ciągnąć go w górę. Starał się nie patrzeć na niego zbyt nachalnie, jednak naprawdę ciężko było się powstrzymać przed spojrzeniem, kiedy błękitny materiał wylądował na szafce.

Taehyung był piękny. Może i faktycznie nie miał figury jak modele z okładek, ale dla Jungkooka właśnie taki był najlepszy. Z krągłymi biodrami, lekkim wcięciem w talii i nawet ta blizna ciągnąca się od podbrzusza pod materiał spodni, o której dowiedział się dopiero teraz, była idealna. Wiedział już, że musi obdarować ją milionem pocałunków, aby choć trochę wynagrodzić całe to cierpienie, przez które musiał przejść sam.

- Jesteś idealny - powiedział cicho, na dowód swoich słów pochylając się odrobinę i składając pocałunki najpierw na policzkach, potem na żuchwie, a na samym końcu odrobinę niżej, na środku klatki piersiowej blondyna, w miejscu, gdzie powinno być jego serce.

Policzki Taehyunga oblała dorodna czerwień. Nigdy nie potrafił przyjmować komplementów, a tym bardziej teraz, kiedy jego ciało pozostawiało wiele do życzenia. Jednak świadomość, że dla Jungkooka był idealny... Nie był w stanie określić, ile te słowa dla niego znaczyły.

Przełknął głośną ślinę, sięgając dłońmi do flanelowej koszuli w kratę, którą Jeon miał na sobie. Skłamałby mówiąc, że nie pragnął zobaczyć go całego.

Zaczął rozpinać po kolei każdy z guzików, rozpoczynając od tego przy kołnierzu, na ostatnim kończąc. Dłonie drżały mu niesamowicie, co było lekkim utrudnieniem, jednak nie miał zamiaru teraz się wycofywać. Nie, kiedy zielony materiał zsunął się z ramion bruneta, lądując na podłodze.

- Dalej się trzymają - zaśmiał się cicho, muskając opiszkami palców zarysowane mięśnie na brzuchu Jungkooka. Ten zaraz mu zawtórował, zbliżając się o pół kroku. Chciał czuć jego obecność jeszcze bardziej.

- Musiały. W końcu muszę być silny, żeby nosić was na swoich ramionach do końca życia, prawda?

Coś, co inni mogliby nazwać przesłodzoną gadką, dla Taehyunga znaczyło więcej niż cokolwiek innego. Zapewnił go tym, że nie zamierza odejść.

Delikatnie ułożył dłonie na policzkach bruneta, jakby bojąc się, że silniejszym dotykiem sprawi, że się rozkruszy. Ich oczy spotkały się ze sobą niczym para, która natrafia na siebie niby przypadkiem na spacerze, a tak naprawdę oboje widzieli siebie z daleka i tylko udawali, że wcale tak nie było, celowo zbliżając do siebie jeszcze bardziej. I w momencie, kiedy zaróżowione usta naparły na te jego, zaczął się zastanawiać, dlaczego do tej pory tak bardzo się wahał.

Pocałunek nie trwał długo, ani nie był przesadnie pogłębiony. Jedynie słodkie cmoknięcia, a wywołały burzę w ciałach i umysłach obu mężczyzn.

- Woda wystygnie - wyszeptał starszy, kiedy już sie od niego oderwał i ułożył dłonie na swoim rozporku, powoli go rozpinając. Jungkook pokiwał głową, rozumiejąc tę sugestię i cofnąwszy się o krok, aby dać blondynowi więcej miejsca, sam zaczął zdejmować swoje spodnie.

Nie minęła nawet minuta, kiedy stali naprzeciwko siebie  odziani jedynie w niewypowiedziane słowa i skryte w sercu prośby.

Wzrok młodszego, mimo że krępował i pozostawiał po sobie masę niepewności, również sprawiał, że czuł coraz większą swobodę, co w takim połączeniu było rzadko spotykane.

To Kim pierwszy wsunął się do ciepłej wody, pozostawiając miejsce za sobą, specjalnie dla Jungkooka. Przypominały mu się momenty sprzed lat, kiedy w swoim towarzystwie byli całkowicie nieskrępowani, potrafiąc w wolne dni, kiedy nie chciało im się ubierać po upojnej nocy, przesiadywać nago na kanapie w salonie i oglądać seriale. Ta myśl sprawiła, że kiedy młodszy usiadł zaraz za nim, mógł nieco pewniej oprzeć się plecami o jego klatkę piersiową, całkowicie oddając myśli, że swoje serce obnażył przed nim już dawno temu, a ciało jest przecież mniej istotne.

Siedzieli w taki sposób, że Taehyung znajdował się między rozchylonymi nogami Jeona, opierając głowę o jego ramię. Ciepło pochodzące od niego zdawało się ocieplać Kima bardziej niż woda, w której się znajdowali.

Piana dodawała mu nieco pewności, przysłaniając dolne partie jego ciała, ale nawet gdyby były odsłonięte, dla Jungkooka nie miałoby to takiego znacznia. Ta chwila była tak intymna, jednak nie niosła za sobą tej seksualności, podniecenia. Taehyung go podniecał, był atrakcyjny, to prawda. Jednak teraz nie byłby w stanie zepsuć ich pierwszej tak bliskiej interakcji niepohamowanym pragnieniem. Obnażyli się przed sobą całkowicie, co było kolejnym, wielkim krokiem w ich na nowo budującej się relacji. A Jungkook nie miał zamiaru na raz stawiać całego domu z drewnianych desek, bo taki mógłby zostać zdmuchnięty przez silniejszy wiatr. Wolał cegiełka po cegiełce budować solidny dom, który przetrwa wszystko.

- Jesteś piękny, Taehyung. - To młodszy przerwał jako pierwszy ciszę, wraz ze swoimi słowami układając dłonie na brzuchu mężczyzny. Otoczył go swoimi ramionami niczym najcenniejszy skarb, którego nie miał zamiaru wypuszczać.

Jego usta znajdowały się zaraz przy karku starszego, co wykorzystał po chwili, składając pocałunki na jego delikatnej skórze. Szyja, ramię, a nawet płatek ucha, na wszystkim zaznaczył dokładnie swoją obecność.

Taehyung dosłownie roztapiał się pod wpływem jego dotyku. Każdy pojedynczy pocałunek wywoływał dreszcze przechodzące wzdłuż jego kręgosłupa, a czasami nawet sięgające palców u stóp. Brunet działał na niego za bardzo, a spragnione pieszczot ciało reagowało zbyt dosadnie.

- Niech będzie tak już zawsze... - wyszeptał nagle blondyn, przymykając powieki. Mimo że nie mógł zobaczyć twarzy Jeona, miał wrażenie, że ten się uśmiecha.

- Taki mam zamiar, hyung.

Dokładnie tak wyglądała reszta wieczoru. Słodkie pocałunki, kolejne wyznania miłości, szybkie mycie swoich ciał, kiedy woda zaczynała się ochładzać, aż w końcu zaśnięcie w swoich objęciach z kolejnym "kocham cię" na ustach, czego świadkiem był księżyc witający ich zza okna.

A/n: miał być w poniedziałek, ale kocham Sancie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro