Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☽ 24 ☾

[ważna notka pod rozdziałem]

Teraz już wszystko miało zacząć się układać. Taehyung odzyskał to, czego pozbawił się przez własną głupotę, Jungkook to, co zostało mu bezlitośnie odebrane, a Gahyeon pierwszy raz w życiu doświadczyła czegoś takiego jak miłość obojga rodziców.

W końcu, po pięciu latach, Jungkook na nowo poznał, jak smakuje prawdziwe szczęście i miłość. Jedyny powód jego uśmiechu odnalazł się na nowo, tym razem w dwóch osobach. I mimo że swoją własną córkę poznał zaledwie dwa miesiące temu, nie wyobrażał sobie bez niej życia. Dzień bez choćby telefonu, w którym krzyczałaby radośnie "tato, kiedy do nas przyjdziesz?", był dla niego koszmarem, a kiedy nie widział swojej rodziny przez dłuższy czas, po prostu wariował.

Dlatego starał się każdą wolną chwilę poświęcać właśnie im, a każde zaoszczędzone pieniądze wydawać na prezenty dla swojej córki. Nawet ślepy zauważyłby, że szatynka kochała wszystko co różowe, błyszczące, falbaniaste i brokatowe. Dlatego dumny tata nie oszczędzał na akcesoriach do włosów w jej ulubionych odcieniach, zestawach brokatowych kosmetyków dla dzieci (warto wspomnieć, że raz został ofiarą jej studia piękności) i pięknych lalek z długimi włosami.

Taehyung tylko na to wszystko wzdychał, za każdym razem mówiąc, żeby jej tak nie rozpieszczał, ale mimo tych słów uśmiechał się szeroko, obserwując radość ich małego szczęścia.

Wraz z rozpoczęciem maja, Kim zaczął mieć myśli, że mimo spędzanego wspólnie codziennie czasu, jemu dalej jest mało. A wspólne weekendy w domu jednego lub drugiego nie wystarczały do zapełnienia jego potrzeby bliskości.

Po zakończeniu swojej sobotniej zmiany, na której jak zwykle towarzyszyła mu Gahyeon, pomagając w zawijaniu wstążek, wrócił z nią prosto do domu, aby przygotować wszystko na przyjście Jungkooka, który obiecał, że zaraz po pracy do nich przyjdzie i spędzą razem czas aż do niedzielnego popołudnia.

Zostawił małą w jej pokoju, włączając bajki, żeby przez moment się czymś zajęła, a sam poszedł do kuchni, wyciągając z lodówki wszystkie rzeczy potrzebne do ugotowania Ramenu. Wiedział, że jego chłopak będzie nie tylko zmęczony, ale i głodny, a on musiał o niego zadbać.

Gahyeon była na tyle grzeczna, że nie obawiał się już, że zrobi sobie krzywdę przez jakąś zabawę. Od czasu do czasu słyszał tylko jej śmiech i słowa typu "pięknie będzie ci w tym kolorze, pani wróżko", co tylko uspokajało go w tym, że wszystko w porządku.

Kiedy w końcu wstawił wszystkie składniki do dużego garnka i włączył pod nim gaz, aby zupa powoli się gotowała, mógł już pójść do pokoju małej i usiąść obok niej na dywanie w kwiaty.

- Bawisz się ładnie, słoneczko? - zapytał, na co ta na moment oderwała się od zabawy i spojrzała na tatę. Usta miała wymalowane połyskującą szminką, a w dłoniach trzymała dwa pędzelki.

- Jasne! Patrz, jak pomalowałam pana misia! - mówiąc to, sięgnęła po maskotkę, a Taehyungow momentalnie zrzedła mina, kiedy zobaczył jak biały materiał, z którego zrobiona jest maskotka, w okolicach jego oczu, policzków i buzi jest cały pokryty różnymi kolorami cieni. - Podoba ci się?

- Tak, jest śliczny - odpowiedział, siląc się na uśmiech, w głowie już myśląc, jak ma to wyprać, żeby maskotka wróciła do swojego pierwotnego koloru.

Ich rozmowę przerwał jednak nagły dzwonek do drzwi. Taehyung zmarszczył brwi, bo było zdecydowanie zbyt wcześnie na przyjście Jungkooka.

Dlatego nieco zdziwił się, kiedy faktycznie po otworzeniu drzwi, zastał za nimi bruneta z wielkim uśmiechem na ustach.

- Hej, skarbie - powiedział młodszy zaraz po zobaczeniu przed sobą blondyna, na którego ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Nachylił się, aby musnać delikatnie jego policzek, a następnie wszedł do mieszkania, od razu biorąc się za ściąganie kurtki i butów. Nie zdążył nawet ich rozsznurować, kiedy na korytarz wpadła Gahyeon, praktycznie wyskakując na szyję pochylonego mężczyzny.

Ten od razu wstał, obejmując ją w talii i obkręcił się kilka razy wokół własnej osi, wywołując tym jej słodki śmiech.

- Skończyłem dzisiaj szybciej, dlatego przyjechałem wcześniej - wyjaśnił Taehyungowi po odstawieniu szatynki na ziemię, a kiedy tylko odstawił buty pod ścianę, aby nikt się o nie nie potknął, nachylił się nad starszym jeszcze raz, muskając tym razem jego policzek. - Strasznie się za wami stęskniłem.

Kim odpowiedział mu jedynie szerokim uśmiechem, czując rumieńce pojawiające się na jego twarzy. Dalej reagował na niego jak zakochana nastolatka.

- Obiadu jeszcze nie ma, bo mnie zaskoczyłeś, ale będzie za jakąś godzinę, a do tego cza-

- A do tego czasu muszę się z wami wyprzytulać.

Gahyeon krzyknęła radosne "tak!", chwytając ich obu za dłonie i ciągnąc w stronę salonu. Usadziła ich tak jak chciała, a oni nie mieli nic do gadania, kiedy wcisnęła się między nich, biorąc pilota do ręki i standardowo włączając swój ulubiony program z bajkami.

- Jak było w pracy? - zapytał Taehyung, kładąc dłonie na ramieniu młodszego. Czasami miał wrażenie, że jest wygodniejszy niż najmiękksza poduszka.

- O dziwo spokojnie. Ale nie zgadniesz, kto przyszedł.

Taehyung odchylił nieco głowę, aby spojrzeć z dołu na bruneta i posłać mu pytające spojrzenie.

- Ciiii, nie słyszę bajki! - przerwała im Gahyeon, dając jednocześnie o kilka kresek więcej na pasku głośności, na co obaj prychnęli cicho, zaraz jednak powracając do rozmowy.

- Jimin. Ale uwaga, nie sam. - Zatrzymał się na moment, jakby chcąc wprowadzić napięcie. - Przyprowadził tego całego Yoongiego.

Taehyung zmarszczył brwi. Co prawda jego przyjaciel mówił mu jakiś czas temu o wydarzeniach z klubu, a cały ich przebieg wydawał się mu aż dziwny.

- Nie sądziłem, że aż tak się zbliżyli - wymruczał, aż samemu nie dowierzając, że mężczyzna, którego Jimin dopiero wyzywał mu go do telefonu od najgorszych, a teraz uśmiecha się słodko, kiedy tylko o nim wspomni.

- Ja też nie. Ale powiem ci, że wygląda na dobrego człowieka. Ponoć martfił się, że Jimin ma grypę, kiedy ten mówił mu, że to tylko przeziębienie i to on go do mnie wyciągnął. I gdyby nie on, mogłoby się to skończyć nie za ciekawie, bo to faktycznie grypa.

Taehyung pokiwał rozumiejąco, już nic na to nie odpowiadając. A obejmująca go przez następną godzinę ręką Jungkooka na tyle odwróciła jego uwagę od wszystkiego innego, że prawie zapomniał o zupie, zrywając się na równe nogi i pędząc do kuchni.

Zaraz za nim do pomieszczenua wszedł Jeon z małą na rękach, akurat kiedy blondyn rozlewał jedzenie do miseczek.

- Pachnie ślicznie - skomentował młodszy, siadając na jednym z krzeseł, szatynkę sadzając na swoich kolanach.

- Mam nadzieję, że smakuje jeszcze lepiej - odparł z uśmiechem Taehyung, przenosząc już naczynia razem ze sztućcami na stół. Jeon zmuszony był usadzić małą na jej specjalnie podwyższonym krześle, aby mogli swobodnie zjeść, ale zdecydowanie wolałby, aby została w jego objęciach ciut dłużej.

- Smacznego! - Powiedziała radośnie, aż oblizując usta, kiedy tylko wzięła łyżkę w swoją dłoń. Starsi odpowiedzieli sobie tym samym, zabierając się już za jedzenie.

Całe pomieszczenie wypełniło się odgłosami mlaskania i wsysania makaronu, połączonych z co chwila mówionym "pychotka" przez Jeona.

Przez tyle lat gotowania posiłków dla Gahyeon, Taehyung zdążył nauczyć się co nieco, biorąc prywatne lekcje u pani Park, która dumnie mówiła, że jeszcze trochę i jego kimchi będzie lepsze od tego jej.

Jungkook pochłaniał zupę łyżka za łyżką, czując się zupełnie jakby jadł u mamy. W międzyczasie zauważył, że brązowe włosy jego córeczki praktycznie wpadają do jej miski, dlatego szybko sięgnął do niej, poprawiając jedną ze spinek, aby dobrze trzymała jej kosmyki.

Taehyung patrząc tak na to podczas powolnego jedzenia, zaczął znowu myśleć nad tym, co przyszło do jego głowy kilka dni temu. I tym razem nie miał zamiaru odkładać tego tematu na później. Dlatego kiedy tylko jego miska była pusta, powiedział prosto z mostu:

- Jungkook, wprowadź się.

A/n: w ten weekend jadę w góry, także nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział.

Natomiast przychodzę dzisiaj z pytaniem. Skończyłam wczoraj pisać blah blah, także na ten moment mam dwa wychodzące opowiadania - carousel i play me. Nie wiem, które zakończy się szybciej, jednak kiedy już któreś z nich się skończy, chciałabym zacząć nową serię, której pisanie rozpoczęłabym już teraz.

Bo jednak mam teraz szkołę, a wolę wydawać regularnie dwa fiki niż nieregularnie trzy.

Więc tu mam kilka propozycji, o których myślę od dłuższego czasu:

1. yoonmin + shipy poboczne; fluff, smut; top!yoongi

jimin jest stałym klientem w jednej z Seulskich restauracji, jednak nie tylko przez pyszne dania, jakie tam serwują, ale i za sprawą wyjątkowo przystojnego szefa kuchni. Jednak po kilku miesiącach codziennego zaglądania do restauracji i wypróbowania już wszystkiego z karty, zwykłe spoglądanie na Min Yoongiego nie wystarcza, dlatego zatrudnia się jako kelner, pragnąc powoli zbliżyć się do niego i zdobyć jego serce.

2. taekook + ship poboczny; omegaverse, light angst, fluff, light smut; jungkook!alfa, taehyung!omega

Jungkook i Taehyung byli przyjaciółmi od dziecka, którzy obiecali sobie, że kiedy tylko dorosną i jeden z nich będzie alfą, a drugi omegą, zwiążą się ze sobą i będą na zawsze razem. Zostają jednak oddzieleni od siebie przez swoje rodziny, a kontakt urywa się na kilkanaście lat, podczas których obaj zostają wrobieni w związki, mające uszczęsliwić jedynie ich rodziców.

3. taekook; soulmate!au, light angst, fluff, smut

W świecie, w którym każda dusza skazana jest na dzielenie czerwonego sznurka z drugą osobą, Jungkook posiada oczy, które potrafią widzieć więcej. Jest w stanie dostrzec tę nić, jakby była żywym bytem, faktycznie związanym na palcach serdecznych każdej pojedynczej osoby. Zdawałoby się, że nie można mieć piękniejszego daru dostrzegania miłości drugiej osoby, jednak dla niego nie ma gorszego przekleństwa. Bowiem codziennie musi patrzeć na swoją nitkę, która wcale nie ciągnie się za nim po podłodze, nie wychodzi przez okno, prowadząc go do drugiej osoby. Jego nitka jest przerwana, a bratnia dusza nie istnieje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro