Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☽ 23 ☾

Jimin zawsze najpierw robił, a dopiero później myślał. Tak też było właśnie tego dnia, kiedy w ciągu może minuty zdecydował, że pora się trochę rozerwać i wrócić do starych, weekendowych nawyków. Ale przecież nie był tak lekkomyślny, no skąd. Nim w ogóle wziął się za szukanie odpowiedniego lokalu, napisał wiadomość do Taehyunga, żeby mieć zabezpieczenie w przypadku ewentualnego porwania.

Było około dwudziestej, kiedy narzucał na siebie skórzaną kurtkę gotowy do wyjścia. O dziwo nawet aż tak się nie stresował, ani nie obawiał tego, co może stać się tego wieczora. Psiknąwszy na siebie dość sporą ilość perfum, wyszedł z domu.

Sam nie wiedział, jaka siła nim zawładnęła, że wybrał dokładnie ten sam lokal, w którym „poznał" Agusta kilka tygodni temu, ale było to jego ulubione miejsce do spędzania wolnych weekendów i nie miał zamiaru z niego zrezygnować przez jeden incydent. W końcu już więcej na niego nie natrafi.

Wysiadł z taksówki zaraz przed wielkim budynkiem, a uczucie zimna od razu ogarnęło jego ciało. Szybko dostał się do bramkarza, nie chcąc dłużej marznąć, a ten wpuścił go bez wahania, pamiętając już te rude włosy.

Zapach alkoholu i potu od razu w niego uderzył, a że nie miał z nim styczności przez bardzo długi czas, poczuł lekki ból głowy już po kilku minutach. Nie przeszkodziło mu to jednak w dostaniu się do baru i zajęcia miejsca na jednym z wysokich krzeseł tuż obok obcego mu mężczyzny o ciekawym kolorze włosów.

– Californiacation proszę – powiedział płynnie do barmana, nawet nie zaglądając w kartę. Zamawiał tego drinka za każdym razem, kiedy odwiedzał to miejsce i można było powiedzieć, że stał się on nieodłącznym elementem sobotnich nocy.

– Californiacation? – Zdziwił się jednak, kiedy usłyszał to widocznie zaskoczone pytanie z ust siedzącego obok mężczyzny o włosach koloru miętowego. Odwrócił się w stronę Parka, który momentalnie zmarszczył brwi, przyglądając się twarzy mężczyzny. Cholernie mu kogoś przypominał.

– Eee, no – mruknął tylko, mając zamiar spławić mężczyznę swoim obojętnym tonem, jednak o dziwo ten aż zeskoczył ze swojego miejsca, o mało nie wylewając trzymanego w dłoni napoju i zbliżył się zdecydowanie za bardzo do Jimina.

– Cholera, w końcu cię znalazłem! – Nieznajomy praktycznie wykrzyczał, a rudowłosy zdezorientował się jeszcze bardziej. Przysiągłby, że nigdy nie miał do czynienia z kimkolwiek o takim kolorze włosów.

– Słucham? – zapytał, odchylając się nieco do tyłu, bo mężczyzna zdecydowanie naruszał jego przestrzeń osobistą.

– Nie pamiętasz? – Ton głosu miętowowłosego wskazywał na to, że słowa Parka w pewnym stopniu go zawiodły, a może i nawet zasmuciły, czego ten kompletnie nie rozumiał.

W tym momencie barman ustawił na blacie przed nim drinka w kolorze pomarańczowym jak zachód słońca nad morzem, a przynajmniej tak ów napój opisywano w karcie. I naprawdę chciałby w końcu zamoczyć wargę w słodkiej cieczy i ponieść się sobotniej nocy, ale stojący obok chłopak uprzykrzał jego plany.

– Co mam pamiętać? – Rzucił mu niezbyt przyjazne spojrzenie, którym miał nadzieję spłoszyć natręta, ale ten nawet nie zareagował.

– Trzy tygodnie temu. Jimin, jak możesz nie pamiętać? – Jego oczy momentalnie powiększyły się kilkukrotnie. Skąd znał jego imię? – Chociaż... miałem wtedy blond włosy, może dlatego...

I wtedy zaczęło mu świtać. Serce zaczęło bić nieco szybciej, a oddech stał się nierówny, zupełnie jakby przebiegł kilkaset metrów. Miał nadzieję go nigdy więcej nie spotkać...

– A-agust? – Jego głos z pewnego i niskiego stał się drżący i nieco piskliwy. Cholera, zdradzał nim wszystko, co toczyło się w jego wnętrzu.

Jednak... coś było zdecydowanie nie tak. Mężczyzna nie przypominał mu tego ze swoich wspomnień, jego rysy były zdecydowanie delikatniejsze, a poza tym... szukał go? Nie, to na pewno nie mogło być to, o czym myślał.

Wykorzystał to, że wypił zdecydowanie zbyt dużo, Jimin. Zgwałcił cię, Jimin...

Powtarzał w głowie te słowa jak mantrę, bo to one były resztkami jego zdrowego rozsądku.

– No tak, przecież tak ci się przedstawiałem... Przepraszam, mów mi Yoongi.

Wyciągnął w jego stronę dłoń, jednak Jimin odtrącił ją mocnym uderzeniem, wpatrując się w niego skrzywdzonym wzrokiem.

– Jeszcze ci mało? – zapytał, co nieco zdziwiło stojącego naprzeciwko niego mężczyznę. – Ah, rozumiem. Myślisz, że skoro wtedy udało ci się wyciągnąć mnie do hotelu, to następnym razem bym ci się tak po prostu oddał? Pierdol się, Agust, Yoongi czy jak się tam jeszcze nazywasz.

I tak po prostu wstał, zostawiając nawet niewypitego drinka na blacie, kierując się prosto do wyjścia. Co on sobie myślał, przychodząc tutaj? Mógł zostać w domu... Mógł posłuchać Taehyunga... Mógł-

Dłoń zaciskająca się na jego nadgarstku zatrzymała go na samym środku pustego korytarza.

– To nie tak, Jimin... Proszę, porozmawiajmy. – Usłyszał za sobą jego przyjemny dla ucha głos i zaraz skarcił się w głowie za to, że tak go nazwał. Nie, on wcale nie jest przyjemny, Jimin.

Wyrwał dłoń z jego uścisku, odwracając się w stronę miętowowłosego. Starał się zignorować łzy gromadzące się pod jego powiekami.

– O czym? O tym, jak mnie upiłeś i wykorzystałeś? O tym, jak po prostu zostawiłeś w tym jebanym hotelu? Czy może o tym, że przez kilka tygodni siedziałem jak na szpilkach, bojąc się, czy mnie czymś nie zaraziłeś?

Wyrzucał z siebie kolejne słowa niczym maszyna do piłek tenisowych. Zmieszanie widoczne na twarzy Yoongiego strasznie go satysfakcjonowało.

– N-nie, to wcale nie tak-

– A niby jak?! – Nawet nie dał mu dokończyć. – Może powiesz, że sam się uchlałem w trzy dupy i wskoczyłem ci do łóżka?

I mimo że właśnie tak było, Yoongi postanowił to przemilczeć. Wiedział, że takimi słowami zraniłby go jeszcze bardziej, a tego nie chciał.

– Jimin, proszę, wysłuchaj mnie choć przez moment. – I może to właśnie przez ten zdesperowany ton głosu, zaraz po głośnym prychnięciu, Park nie powiedział nic więcej, czekając na słowa blondyna. – Po pierwsze, niczym bym cię nie zaraził, bo jestem czysty, a ty byłeś pierwszym facetem, z którym uprawiałem seks. Po drugie, byłem wtedy tak samo wstawiony jak ty i razem zdecydowaliśmy, że idziemy do hotelu. Po trzecie, gdyby zależało mi tylko na seksie, nie przychodziłbym tutaj co sobotę, mając nadzieję, że w końcu cię zobaczę i wyjaśnimy między sobą parę spraw.

Mimo że dopiero był tak rozgadany, teraz głos stanął mu w gardle. Nie chciał wierzyć w prawdziwość jego słów, nie chciał mu ulec, nie chciał, nie chciał, nie chciał, ale... No właśnie, ale.

– M-mówisz, że-

– Że zależy mi na tobie Jimin i tamtego poranka, kiedy wróciłem ze sklepu z kawą i tabletkami przeciwbólowymi, bo z pewnością miałeś strasznego kaca, a ty nie leżałeś już zakopany w pościeli, myślałem, że się popłaczę. A ja nie płaczę, okej – powiedział wręcz na jednym wydechu, a Park był jedynie w stanie patrzeć na niego szeroko otwartymi oczami.

To wszystko, co myślał o nim przez ostatnie tygodnie, miało okazać się nieprawdą? Naprawdę nie chciał w to wierzyć, ale te wszystkie słowa... do tego mówił o tym w taki sposób, że Jimin nie chciał wierzyć, że mogłyby być to kłamstwa.

Cała frustracja, zdezorientowanie i żal nagle uderzyły w niego z taką siłą, że nie był w stanie utrzymać w sobie tych wszystkich emocji. Najzwyczajniej w świecie opadł na kolana, rozpłakując się jak małe dziecko.

Cichy płacz przerodził się w szloch, kiedy poczuł duże ramiona oplatające jego ciało.

– Byłem wstawiony, ale pamiętam wszystko ze szczegółami – zaczął cicho starszy, nie puszczając go ani na sekundę. – Twoje spojrzenia, twój śmiech, kiedy opowiadałem nieśmieszne żarty... Naprawdę pięknie się śmiejesz, Jimin. Cały jesteś tak cholernie piękny. Twoje ciało... Żałuję, że zrobiliśmy to wtedy, kiedy przesadziliśmy z drinkami, ale nie mogę cofnąć czasu...

Poczuł, jak długie palce wplatają się w jego rude kosmyki, głaszcząc go delikatnie po głowie.

– Jednak wiesz, co zapamiętałem najlepiej? Twój uśmiech. Jest tak idealny i szczery, że towarzyszy mi całymi dniami, powracając we wspomnieniach w najmniej oczekiwanych momentach. Proszę, uśmiechaj się dla mnie częściej, Jimin.

Już sam nie wiedział, czy mężczyzna mówił prawdę, czy potrafił tak dobrze kłamać, ale to wewnętrzne wahanie nie powstrzymało go przed wyszeptaniem cichego „dobrze, hyung".

A/n: ciekawi mnie, co lubicie bardziej, więc:

jezioro

morze

góry

Tak tylko pytam, to nie ma żadnego związku z carousel 


A teraz tak bardziej poważnie *poważna muzyczka*. Dzisiaj, kiedy sobie ładnie spałam, wybiło mi 800 obserwujących, mimo że wczoraj rano było was 770. Dosłownie popłakałam się, kiedy to zobaczyłam, bo kurcze, jesteście niesamowici. Kocham was z całego mojego serduszka i nie wiem, co bym bez was zrobiła. Jesteście moją największą motywacją i dzięki wam tutaj jestem.

Dziękuję, że jesteś, kocham cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro