Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Epilog -

epilog dedykuje wam wszystkim, mam nadzieje, że sie spodoba x

~*~

jakiś czas później

Można powiedzieć, że wszystko kończy się dobrze? Z pewnością, a jeśli nie wszystko, to większość rzeczy i tak jak każda z dróg, tak i historie w końcu mają swój kres. Chociaż ta należąca do Red i Michaela nadal trwała, kwitnąć i owocując w miłość, jaką się obdarzyli, to tutaj cyrk Benzini zatrzyma się na nieokreślony czas i będzie powtarzał swoje wspaniałe show, jakim okazała się historia wrażliwej nastolatki i zdolnego weterynarza.

Brunetka obudziła się późnym rankiem. Sezon cyrkowy dobiegał końca, przez co wszyscy powoli zbierali swoje manatki i pakowali się, aby po dwóch miesiącach móc wrócić do domu. Uśmiechnęła się pod nosem, przekręcając się na bok, ale nigdzie nie było jej męża, przez co zmarszczyła brwi. Pobrali się kilka lat wcześniej, jeszcze za nim na świat przyszło ich pierwsze dziecko. Mały chłopiec, który wdał się w ojca z wyglądu i charakteru. Mały Christian dopiero poznawał cyrk, ale wszyscy wiedzieli, że kiedyś godnie zastąpi małżeństwo i nie da temu przedsięwzięciu odejść w zapomnienie.

- Dzień dobry, pani Clifford. - przywitały się bliźniaczki akrobatyczki, kiedy wszyła z wagonu na zewnątrz, aby jeszcze móc się rozejrzeć. Przez brzuszek nie mogła zbyt wiele robić, poza tym Michael denerwował się, twierdząc, że jeszcze coś jej się stanie i odbije się to źle na ich córeczce. Red była w drugiej ciąży, teraz już w trzecim trymestrze i nie mogła doczekać się, aż mała Melanie przyjdzie na świat.

- Dzień dobry, dziewczynki. - posłała im uśmiech. - Nie wiecie może, gdzie znajdę szefa? - dodała, gładząc swój brzuszek.

- Był u Rosie. - odpowiedziały na raz, przez co brunetka zachichotała. - Razem z Christianem. - dodała Gail.

- Dobrze, dziękuje. - pokiwała głową i po posłaniu im uśmiechu, podreptała powoli w tamtą stronę. Rosie nadal tutaj była, może już nie występowała, aż tak często, ale nadal stanowiła główną atrakcję cyrku Benzini. 

Znalazła słonice na placu, mokrą od wody i pokrytą pianą. Najwidoczniej Michael postanowił ją wykąpać, nie mówiąc jej nic o tym, a kiedy zobaczyła, jak synek siedzi na jej grzbiecie, pokręciła głową i podeszła bliżej. 

- Ładnie to tak mnie nie budzić? - zapytała, zakładając dłonie na biodra, a wiatr rozwiał jej włosy. Rosie powachlowała radośnie uszami na jej widok i oplotła jej dłoń trąbą, przez co Red zaczęła ją gładzić po niej. Słonica jednak po chwili przeniosła ją na jej brzuszek, wcześniej go obwąchała, a Melanie poruszyła się, przez co brunetka zachichotała. Weterynarz stał z drugiej strony i uśmiechnął się, słysząc głos żony, a dopiero później znalazł się przy niej.

- Spałaś tak słodko, że nie miałem serca cię budzić. - przyznał, ocierając wierzchem dłoni czoło od potu. Było gorąco i to bardzo. - Poza tym ktoś ci tu nie dawał spać, więc nie narzekaj. - dodał, chichocząc i przywitał się z nią pocałunkiem. - Jak się mają moje stokrotki?

- Bardzo dobrze. Mała się rusza. - przyznała, kiedy nakrył jej brzuszek dłonią i roześmiał się, kiedy poczuł lekkie kopnięcie. 

- Kochanie, bądź wyrozumiała dla mamci. - powiedział do niego, a później ucałował go przez materiał sukienki, jaką miała na sobie. - Kocham cię, pamiętaj o tym.

- Ona ciebie też. - odpowiedziała za córeczkę. - Ja jeszcze bardziej. - dodała od siebie i uśmiechnęła się.

- Zdaje sobie z tego sprawę, pani Clifford. - przyznał, zakładając kosmyk włosów za jej ucho. 

- Mamo, mamo, patrz! - zaśmiał się Christian, kiedy Rosie oplotła go pod paszkami swoją trąbą i posadziła u Michaela na ramionach. - Rosie mnie lubi! - pisnął radośnie, a później wyciągnął rączki w jej stronę.

- Skarbie, ona lubiła cię jeszcze, gdy byłeś u mnie w brzuchu. - przyznała, sadzając sobie chłopca na biodrze. 

- Czyli Melanie też już lubi? - zaciekawił się, a później spojrzał na słonicę. - Rosie, lubisz Melanie?

- Ona was kocha, nie lubi. - przyznał w końcu Michael, widząc ten piękny obrazek szczęśliwej żony z synkiem i jeszcze nienarodzoną córeczką, a także słonicą. - Ja też.

- A my ciebie.

KONIEC

~*~

to oficjalny koniec carousel, zaraz dodam jakieś krótkie podsumowania i podziękowania, a także propozycje innych moich ffs, na które możecie wpaść x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro