Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- 24 -

Resztę tamtego dnia spędzili razem. Wbrew pozorom, bo ciągle ktoś był obok tej drugiej osoby i tak naprawdę nie mieli innego wyjścia. Michael pomógł Red przy Rosie, a ona jemu przy tygrysach. I w ten sposób zorganizowali sobie czas do wczesnego popołudnia, albo prościej rzecz ujmując do obiadu. Po nim weterynarz postanowił mieć nastolatkę tylko dla siebie, poza tym stęsknił się za nią i po prostu chciał ją potrzymać w swoich ramionach przez jakiś czas. A ona temu nie protestowała. Zabrała tylko książkę od siebie, którą w końcu postanowiła skończyć i odpoczywali u niego w namiocie. Brunetka pogrążyła się w lekturze, przewracając się co chwile na brzuch, czy plecy, a on zawijał pasma włosów na swoje palce, czy rysował opuszkami jakieś dziwne wzroki na jej odkrytych ramionach. Po prostu patrzył i zachwycał się nią jeszcze bardziej niż to było możliwe, a ona była tak pochłonięta kryminałem, że nawet nie protestowała i nie rumieniła się. 

- Myślałem już, że mi nie wybaczysz, wiesz? - przyznał w pewnej chwili, kiedy przewracała kartki. - I że cię stracę.

- Lubie zaskakiwać. - zachichotała, patrząc się na niego przez moment, po czym skradła mu całusa. - Mówiłam ci, że się nigdzie nie wybieram. A nawet jeśli ktoś postanowi za mnie, to wrócę. Do ciebie. - dodała dobitnie, aby nie drążył dalej tematu i wróciła do książki. 

- Do mnie? - uniósł brew. - Przecież za to, co zrobiłem, to nadal nie powinnaś się ze mną zadawać. 

- Ale to robię, bo cię kocham. Poza tym miałeś słuszny powód, prawda? Teraz już to rozumiem i to ja powinnam przeprosić, że myślałam tylko o sobie, a nie o nas, czy o tobie. - westchnęła, wkładając zakładkę w miejsce, gdzie skończyła czytać, aby z nim spokojnie porozmawiać.

- Nie musisz mnie przepraszać. Za nic. - przyznał, wzruszając przy tym ramionami. Później założył kosmyk włosów za jej ucho i patrzyli na chwile na siebie. Red chciała coś powiedzieć, ale w zasadzie, to nie wiedziała, co.

- Ty mnie też. - przyznała w końcu i usiadła, a on razem z nią. - Naprawdę, Michael. Teraz już nie będziemy się kłócić przez mojego ojca, bo nie pozwolimy mu wejść między nas, tak?

- Tak, stokrotko. - posłał jej uśmiech. - I nikomu innemu też nie. - obiecał, przyciągając ją do siebie.

- Cieszę się, że się zgadzamy. - zachichotała, przysuwając się bliżej do niego. - I że jest już wszystko dobrze. - dodała, bawiąc się jego nieśmiertelnikiem.

- I będzie. - dorzucił od siebie, trzymając dłonie w dole jej pleców, po tym jak oplótł ją swoimi ramionami. - Masz moje słowo.

- Mam ciebie. - schowała twarz u nasady szyi i odetchnęła z ulgą, a później nastała znowu cisza. Lubili chyba już przebywać ze sobą i nie rozmawiać, a po prostu cieszyć się obecnością tej drugiej osoby. Red jednak ściągnęła brwi w pewnym momencie i wzięła oddech.

- Michael?

- Tak?

- A co będzie, jak te wakacje już się skończą?

- A co ma być? - zaciekawił się. 

- No nie wiem, przecież na pewno będziesz chciał wrócić do domu i odpocząć, poza tym... 

- Mój dom jest tam, gdzie jesteś ty. - przerwał, a później roześmiał się widząc jej minę. - Nie musisz się martwić na zapas. Jakoś to będzie. Cyrk nie pracuje poza sezonem, a zwierzęta będą miały w tym czasie inną opiekę weterynaryjną, a nie mnie, więc nic mnie tu nie trzyma do następnych wakacji. A co ze mną będzie? Jeszcze zobaczymy. Znajdę jakieś mieszkanie w San Francisco i przedstawisz mnie swojej mamię, a ja postaram się przed nią dobrze wypaść. - dodał, całując powoli jej czoło, później nos, a na końcu usta.

- N-Naprawdę chcesz tam zamieszkać?

- Chciałbym zamieszkać z tobą, ale może nie róbmy biednej Paige takiego szoku na raz. - zaśmiał się, opierając ich czoła o siebie. - Tak, chce. - dodał, posyłając jej uśmiech. - Muszę być blisko swojej dziewczyny i pilnować, czy nikt jej nie podrywa.

- Wątpię, żeby ktoś się mną interesował.

- Bo sobie tak wmawiasz, ale ja widzę, że jest inaczej. Jesteś seksowną dziewczyną, ale już moją i będę zazdrosny. - ostrzegł ją, przez co zaśmiała się cicho.

- Dobrze, możesz sobie być. - przyznała, kręcąc głową. - Ale ja też mam taki zamiar. - dodała, poważniejąc na ten moment, a później zachichotała.

- Nie musisz.

- Ale chce.

- Ja też.

- I wszystko jasne.

- Też mi się tak wydaje. - przyznał, kiedy opadli z powrotem na materac, a później westchnął z ulgą. Red chciała podnieść się, aby sięgnąć po książkę, ale pociągnął ją za ramię do siebie i złączył ich usta w pocałunku, a ona nie protestowała. - Na razie jeszcze trochę czasu tutaj spędzimy, a później wszystko się ułoży.

- Obyś miał rację. - oparła dłoń na jego klatce piersiowej.

- Tym razem tak. - zachichotał całując jej czoło, a później leżeli już przytuleni do siebie dopóki nie przyszła Bella, twierdząc, że chce z nimi spędzić trochę czasu, bo ma wolne, na co chętnie się zgodzili i wyszli, aby posiedzieć przy zachodzącym słońcu na zewnątrz.

Trochę pograli w karty, trochę pogadali, Michael zamówił im pizzę, aby nie zgłodnieli za nim doczekają się kolacji, a później to jakoś zleciało. Dołączyli się clowni, którzy przynieśli swoje planszówki, jakie trzymali w swoich wagonach na specjalną okazję i zasiedzieli się do późna. Było wesoło i bardzo miło, a później śmiesznie, gdy ktoś zaproponował grę w butelkę. Michael był przez cały ten czas obok Red, nie przejmując się już Jacobem, który podobno dalej utrzymywał swoje groźby przy życiu, ale tak naprawdę nikt się nim nie przejmował, a szacunek jaki do niego mieli spadł do zera. Mówiono, że to Bella tak naprawdę była ich szefową, co w zasadzie było prawdą i teraz, kiedy angażowała wszystkich do zabawy było to doskonale widać. Poza tym wszyscy byli z nią zżyci i nie byli to tylko klauni, ale cały zespół cyrkowy, a także para. W szczególności nastolatka, dzięki której poznała nie tylko swojego chłopaka, ale też całe to życie, które miało swoje odcienie i trzeba było niekiedy zmierzyć się z tym gorszym, jakim był Jacob, albo Jade i ich tyrania, która wkrótce miała się nareszcie skończyć, a ich miejsce miał zająć kto inny.

~*~

przedostatni rozdział, co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro